Mały przyjaciel
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- The Little Friend
- Wydawnictwo:
- Znak Literanova
- Data wydania:
- 2016-02-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2003-10-01
- Data 1. wydania:
- 2002-01-01
- Liczba stron:
- 608
- Czas czytania
- 10 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324035571
- Tłumacz:
- Paweł Lipszyc
- Tagi:
- literatura amerykańska powieść psychologiczna Paweł Lipszyc
- Inne
Mały przyjaciel, druga powieść w dorobku Donny Tartt, była nominowana między innymi do Orange Prize.
Alexandria w stanie Missisipi, Dzień Matki. Mały Robin Dufresnes zostaje powieszony na drzewie w ogródku rodziców. Dwanaście lat później zagadka jego śmierci pozostaje nierozwiązana. Harriet, która była niemowlęciem w momencie śmierci brata, postanawia znaleźć i ukarać mordercę i scalić rodzinę, która rozpadła się po tej tragedii.
Uzbrojona w wiedzę zaczerpniętą z książek przygodowych, Harriet, w towarzystwie najlepszego przyjaciela, szuka zemsty w śmiertelnie niebezpiecznym półświatku amerykańskiego Południa.
Mały przyjaciel, druga powieść w dorobku Donny Tartt, była nominowana między innymi do Orange Prize. To amerykańska powieść gotycka, a zarazem epicka opowieść o zemście, utracie niewinności i sprawiedliwości, którą pragnie się wymierzyć samemu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Śmierć, dwunastolatka i Ameryka
Atmosfera amerykańskiego Południa jest magiczna. Kanikularny nastrój Missisipi lat 70., domy z werandami, podwórka i ogrody skąpane w słońcu, sąsiedzi wiedzący wszystko o wszystkich, senny nurt życia – nieuświadomiony czar zbiegu miejsca i czasu, który kwitnie we wczesnej młodości. U Donny Tartt to realia zakłócone przez Wydarzenie – takie przez duże W, wywołujące traumę, przemeblowujące codzienność, wtłaczające ją w passę rozpaczy. W świątecznym rozgardiaszu Dnia Matki pod nieuwagę rodziny znika mały, kilkuletni Robin Dufresnes. Chwilę potem zwisa nieżywy z drzewa w ogródku. Z tego wielkiego drzewa, na którym Robin miał swój drewniany domek, próchniejący później przez lata jego nieobecności. Szok jest tym większy, że po sprawcy nie ma śladu, tak jakby z mroku na chwilę wyciekło zło, wyrządziło okrutną krzywdę i zaraz niepostrzeżenie wróciło do swojego wymiaru. Dzięki tej egzystencjalnej pustce prolog „Małego przyjaciela” jest rozdzierający – Donna Tartt napisała o żałobie tak, że chce się płakać. Żałobie trwającej już zawsze.
Wydaje się więc, że skoro główną bohaterką historii autorka czyni Harriet, dwunastoletnią dziewczynkę, która w roku śmierci brata ledwo odrastała od ziemi, a teraz próbuje odkryć tajemniczą niewiadomą z przeszłości, to powieść będzie albo specyficznym typem kryminału, albo prozą mocno wrośniętą w konwencję inicjacyjną. Z obu form czerpie, ale nie opowiada się za żadną z nich. Jest niecodzienna: zagadka kryminalna rozwiązywana wakacyjną porą przez dziecko kojarzy się z jej literackimi poprzednikami – „Zabić drozda” (z którym „Małego przyjaciela” wiąże znacznie więcej),„Magicznymi latami” czy, z naszego podwórka, „Weiserem Dawidkiem” – ale szybkie zaniechanie osobistego śledztwa na rzecz pewności i chęci zemsty oraz zwrot ku psychologizmowi i obyczajowości sytuuje książkę na wszelkich możliwych pograniczach. Choć to narracja przeszłościowa, z wierzchu o przygodowym zaśpiewie, nie ma w niej poczucia tęsknoty czy umiłowania dzieciństwa – Harriet jest poważna, dociekliwa, mała dorosła, która nigdy się nie śmieje, a jej świat jest przygnębiający, pozbawiony letniej zabawy. Śmierć Robina to tak naprawdę pretekst, aby opowiedzieć o codzienności dorastającej dziewczynki ze smutnego domu – z melancholijnie nieobecną matką, przepływającą między pokojami jak duch, będącą kruchym oparciem dla córki, z zagubioną i zamkniętą w sobie starszą siostrą, z babcią i trzema ciotkami, reprezentującymi odchodzące pokolenie kobiet na wiele sposobów. To czarna panorama, jaką mogła stworzyć tylko Donna Tartt.
Już po pierwszych rozdziałach wiemy, że poznamy postaci od podszewki, będą nam opisywane w tysiącach słów, w setkach sytuacji, z dziesiątek stron – aż staną się tak wiarygodne psychologicznie, by zacierały granicę między fikcją a rzeczywistością. Ponieważ jednak bohaterów zahaczających o pierwszy plan jest sporo, trudno było autorce zachować proporcje – przez to śmierć jednej z osób, przedstawiona obszernie i tak, by wywoływała smutek, w rezultacie nie może się równać emocjom po stracie Robina, mimo że w szerszym spojrzeniu jego rola dla powieści ma charakter zaledwie rozpoczynający, a potem chowa się na wiele godzin lektury. Czasem też niektóre sylwetki rozmywają się pod wpływem opanowanej do perfekcji narracji szczegółu Donny Tartt – tutaj tych szczegółów jest całe zatrzęsienie, jak odłamków potrzaskanej wazy, którą trzeba mozolnie posklejać, ale część kawałków wsunęła się niefortunnie pod fotel, kanapę i komodę i prawdopodobnie przepadła na zawsze. O pojemności prozy Amerykanki świadczy ilość notatek, jakie sporządziłem podczas lektury, a jednocześnie przeświadczenie, że one nie pomieszczą wszystkiego. „Mały przyjaciel” bowiem jest otwarty jak życie, nie stanowi zamkniętej księgi wydarzeń, ale okazuje się wyrwaną z czasu opowieścią, przed którą coś było i po której losy bohaterów dalej będą trwać. I tę otwartość historii ceniłbym bezwarunkowo, gdyby nie częste porzucanie pobocznych wątków – z czasem uświadamiałem sobie, że autorka rezygnuje z jakiegoś ciekawego motywu na zawsze, jakby sama się zagubiła i nie wiedziała, o czym chce opowiedzieć, albo chciała napomknąć o wszystkim, a wtedy wychodziło mniej, niż powinno. Takie już ryzyko literackich obelisków, jakie stawia Donna Tartt.
Tematów, które porusza autorka, jest naprawdę dużo. „Mały przyjaciel” to studium życia w obliczu rodzinnej tragedii widzianej z kilku przeplatających się perspektyw, dziecięcy pamiętnik wyrzutka, którego nikt nie rozumie i nie ma kto wysłuchać, to też panorama czasów i miejsca, w jakich toczy się opowieść – z segregacją rasową, ówczesną religijnością i stylem życia. Gdzieś obok migocze także wątek rodzącego się pierwszego uczucia (związany z jedynym przyjacielem Harriet – Helym),doznanie biedy i niejednoznaczna moralność. Ujawniają się też tropy, z których Donna Tartt zrobi znacznie lepszy pożytek w „Szczygle”; mowa o skupieniu fabuły na szemranych interesach przestępczej rodziny żyjącej nieopodal Harriet, której członkowie wydają się zdolni do wszystkiego… być może nawet do powieszenia dziewięciolatka na drzewie. Przeskakiwanie narracji z dziecięcej na przestępczą oraz zderzenie śmiałej dziewczynki z prawdziwym niebezpieczeństwem to ciekawy motyw, ale niewykorzystany właściwie. Było tu wiele zbędnych momentów, wplecionych trochę na siłę, opisanych tak, jakby Tartt nie miała na nie pomysłu. Tak naprawdę półświatek amerykańskiego Południa przedstawiono bardzo ubogo, to dowolny wycinek złego świata przylepiony niechlujnie do warstwy obyczajowej – i choć miał uatrakcyjnić lekturę, jest na tyle rozmyty, że nie angażuje czytelnika. Sam motyw zemsty, który reklamuje powieść, rozsnuł się przede mną dopiero przy końcu, gdy spojrzałem na tę historię z dystansu. Bo w jej środku, podczas czytania, jest tylko feeria szczegółów przesłaniająca widoczność, historia przede wszystkim rodzinna. I właśnie w tej urokliwej scenerii się sprawdza.
„Mały przyjaciel” to literatura specyficzna, znacznie mniej przystępna niż pozostałe powieści autorki i choć wciąż dobra – najgorsza w jej dorobku. To książka idąca zupełnie pod prąd – nie ma tu decyzji, które by ją fabularnie ubarwiły, dopasowały do czytelników; mam wrażenie, że Donna Tartt po sukcesie „Tajemnej historii” napisała książkę dokładnie taką, jaką chciała, bez ulegania podszeptom rynku, i dopiero w „Szczygle” dokonała trudnej sztuki połączenia tych dwóch stanowisk. Zabrakło tu jednak pewności, w którą stronę „Mały przyjaciel” powinien zmierzać. To powieść językowo rozwleczona, leniwa, senna jak Południe, ale też liryczne dopieszczona, uszlachetniająca prozę życia – u nas dzięki Pawłowi Lipszycowi, kolejnemu mistrzowi słowa w puli polskich tłumaczy Donny Tartt. Trzeba tę powolność lubić, trzeba potrafić zrównać historię z jej budulcem. Domagać się natomiast od autorki, by swoją powieść skróciła, bo dłużyzny przeszkadzają w lekturze i niepotrzebnie rozciągają narrację, to pozbawić ją największego atutu. Nie byłoby nic gorszego, niż robić z historii Tartt kryminały lub thrillery tylko dlatego, że początkowo sprawiają podobne wrażenie, odzierać je z kreślonego przez dekadę zaplecza. Takim czytelnikom „Mały przyjaciel” tylko zabierze czas.
Środkowa powieść Donny Tartt jest książką o smutnym dzieciństwie… albo o smutnym dziecku. Być może o dojrzewaniu do zemsty albo dojrzewaniu przez zemstę. Najpewniej zaś o śmierci i jej konsekwencji – życiu w ponurej rzeczywistości bez nadziei. Życiu tak pozbawionym kolorów, że nawet żar lejący się z nieba przypomina sadzę. A choć „Mały przyjaciel” czasem się w tym smutnym świecie gubi, obiera niewłaściwe ścieżki, to swój pobyt na Południu relacjonuje pięknie. I dzięki temu wiele mu można wybaczyć.
Adrian Kyć
Oceny
Książka na półkach
- 1 742
- 1 062
- 363
- 51
- 37
- 30
- 18
- 12
- 9
- 9
OPINIE i DYSKUSJE
Mam mieszane uczucia wobec tej książki. Jest trochę sielankowa, trochę tajemnicza, aczkolwiek mimo tego, że akcja jest poprowadzona w naprawdę dobry sposób, to całokształt jest dla mnie trochę zbyt rozciągnięty.
7.5/10
Mam mieszane uczucia wobec tej książki. Jest trochę sielankowa, trochę tajemnicza, aczkolwiek mimo tego, że akcja jest poprowadzona w naprawdę dobry sposób, to całokształt jest dla mnie trochę zbyt rozciągnięty.
Pokaż mimo to7.5/10
Dawno już żadna książka nie zawiodła mnie tak bardzo jak „Mały przyjaciel” Donny Tartt, po który sięgnęłam po zapoznaniu się z genialnym „Szczygłem” i nieco gorszą, aczkolwiek wciąż na wysokim poziomie „Tajemną historią” tej samej autorki. Cóż, gdyby jeszcze była to pierwsza jej powieść, uznałabym, że widocznie jej literatura jest jak naleśniki, i pierwszy widocznie musiał wylądować w śmietniku, jednak nie jest to debiut. Może to i dobrze, bo po przeczytaniu „Małego przyjaciela” z pewnością nie sięgnęłabym po inne jej powieści, i ominęłoby mnie wiele dobroci.
„Mały przyjaciel” to ponoć historia rodziny, którą wstrząsnęło zabójstwo małoletniego Robina. 12 lat później jego siostra chce rozwikłać zagadkę tej śmierci i ukarać sprawców. Pomysł znakomity, autorka o wielkiej wiedzy i lekkim piórze, co więc mogło pójść nie tak? Jak widać wszystko.
Przede wszystkim fabuła „Małego przyjaciela” nie ma sensu. Jest nieskładna, jakby autorka co rozdział zmieniała zdanie czego ma ta powieść w istocie dotyczyć. Czytamy więc o wężach, biedocie, historii rodziny, grupie starych wariatek i małolacie, która nie tylko nie jest nadzwyczaj inteligentna, ale tez po prostu głupia i niekonsekwentna. I nie byłoby to aż tak wielkim problemem, gdyby nie to, że żadna z tych spraw mnie zupełnie nie interesowała. Autorka nie potrafiła wzbudzić mojej ciekawości, nie umiała przywiązać mojej uwagi, wywołać we mnie jakichkolwiek uczuć. Do bólu antypatyczni bohaterowie, którym nie można przypisać prawie żadnych pozytywnych cen, świat ludzi odstręczających i złych. To naprawdę sztuka, by w powieści, w której wprowadza się tak wielu bohaterów, nie uczynić żadnego z nich choć trochę sympatycznym. To jest kolejny problem. Bohaterów jest mnóstwo, autorka opisuje ich charaktery, historie, perspektywy, zupełnie niepotrzebnie, rozwlekle i niestety... nudno. Opisy na kilka stron, które nic nie wnoszą, sprawiały, że trudno było mi nie zasnąć od razu po każdorazowym powrocie do lektury. Donna Tartt posługuje się pięknym językiem, ale w tej książce uparła się, by opisywać tylko rzeczy obrzydliwe, odrzucające i brzydkie, więc niewiele radości mogłam z tej lektury wynieść.
Jedno z najgorszych, jeśli nie najgorsze, zakończeń jakie kiedykolwiek poznałam. Ponoć (według obietnic wydawcy i samej autorki) cała książka kręci się dookoła zbrodni (a przynajmniej taki jest zamysł, bo w istocie tak nie jest, o całej sprawie autorka zapomina na pół powieści) i szukania jej rozwiązania, tymczasem na końcu dostajemy jedno wielkie nic. Nie dowiadujemy się niczego, nic nie zostaje rozwiązane, nic się nie łączy w żadną całość. Muszę przyznać, że przewracałam kolejne strony z niedowierzaniem, aż dotarłam do wklejki. Faktycznie, ta powieść nie ma żadnego zakończenia, bo trudno tu nawet mówić o zakończeniu otwartym, skoro czytelnik przez całe 600 stron nie otrzymuje żadnych podpowiedzi co się właściwie mogło stać.
Czy żałuję, że przebrnęłam przez to tomisko, które kosztowało mnie jeden z większych zastojów czytelniczych w życiu? Nie, bo pewnie byłabym ciekawa kolejnej książki autorki tak świetnych dzieł literackich jakimi są „Szczygieł” i „Tajemna historia”. Czy poleciłabym ją komuś? Nigdy w życiu. Przykro mi to pisać, ale na „Małego przyjaciela” szkoda czasu, przyjaciele. Lepiej już ponownie zagłębić się w przepiękny świat „Szczygła” lub „Tajemnej historii”.
Dawno już żadna książka nie zawiodła mnie tak bardzo jak „Mały przyjaciel” Donny Tartt, po który sięgnęłam po zapoznaniu się z genialnym „Szczygłem” i nieco gorszą, aczkolwiek wciąż na wysokim poziomie „Tajemną historią” tej samej autorki. Cóż, gdyby jeszcze była to pierwsza jej powieść, uznałabym, że widocznie jej literatura jest jak naleśniki, i pierwszy widocznie musiał...
więcej Pokaż mimo toDługo się zastanawiałam, jaką ocenę wystawić "Małemu Przyjacielowi". Prawdę mówiąc, w przeciwieństwie do większości, wiązałam z nim większe nadzieje niż z "Tajemną Historią", choćby przez sam fakt, że to jedyna powieść Tartt skupiająca się poniekąd na postaciach żeńskich, dlatego też byłam gotowa dać książce większy kredyt zaufania, ale też wiązało się to z większym ryzykiem zawiedzionych oczekiwań. Po trochu spełniły się obie opcje, jednak koniec końców nie jestem w stanie wystawić "Małemu Przyjacielowi" oceny dużo niższej niż debiutowi autorki. Ponieważ "Mały Przyjaciel" stanowi eksperyment z formą; nie zawsze udany, chwilami przeszarżowany, ale widać, że Tartt starała się otworzyć na coś nowego. Poza tym, niezależnie od realizacji, strukturalnie "Mały Przyjaciel" zjada "Tajemną Historię" na śniadanie.
Za ogólną niechęć ludzi wobec tej powieści, winię (pomijając brak narratora-vaguely nie hetero białego typka) fałszywą obietnicę w opisie, ponieważ śmierć Robina nie stanowi tak naprawdę punktu napędzającego fabułę, a jedynie przewijający się motyw, z którego czerpią inne schematy wyginane przez Tartt w fantazyjne kształty, splatając razem w misterną przeplatankę. I uważny czytelnik prędko dostrzeże, iż sama *struktura* książki wskazuje, że nie ma tu miejsca na prawdziwą zagadkę kryminalną; że autorka bierze schemat prosto z powieści detektywistycznej dla młodzieży, by zderzyć go z rzeczywistością, jak w "Tajemnej Historii" zderzała romantyczną wizję intelektualistów żyjących poza normami w swojej marzycielskiej bańce. Niestety, jak wiemy już po samym dysonansie "lektura "Tajemnej Historii" vs fani "Tajemnej Historii"", przeciętny czytelnik uważny nie jest. I będzie się nudzić. Sama chwilami się nudziłam, acz wynikało to głównie z faktu, że Tartt, chcąc utkać obraz świadomości zbiorowej, portret miasteczka tkwiącego niemalże w próżni, obiera za wiele perspektyw i nie wszystkie wychodzą jej równie dobrze. No, będąc szczerą, zawodzi właściwie jedynie punkt widzenia Hely'ego (Richard kogoś wkurzał? A spotkaliście tego gówniarza?),co faktycznie obniża przyjemność lektury, bo dzieciak ciągnie lwią część trzeciego rozdziału, na którym to utknęłam swego czasu.
Odniosłam też wrażenie, że Tartt to jeden z niewielu pisarzy z jakimi się zetknęłam w ogóle, którym trzecia osoba, personalna czy nie, służy mniej od narratora pierwszoosobowego. Ja wiem, że monologi wewnętrzne Richarda czasem mogły przyprawiać o rolleye, ale jednak nie zdarzało mi się powoli tracić łączności z książką, tak jak niestety miało to kilka razy miejsce w opisach pomieszczeń czy wykonywanych przez Harriet czynności. Muszę jednak Tartt przyznać na plus, że ona wybitnie WIDZI różnicę pomiędzy tymi dwiema narracjami - obym się przykro nie rozczarowała przy "Szczygle".
Po lekturze "Tajemnej Historii" pisałam, że jestem ciekawa, jak do kwestii genderowych podejdzie Tartt, pisząc z perspektywy dziewczynki - i uważam na start za bardzo ciekawe, że jedyny raz, gdy autorka dotyka kobiecego punktu widzenia, stanowi książka, gdzie narrator wycofuje się do bezosobowego głosu zza kadru, nigdy nie nasiąkającego w pełni myślami bohaterów, przez których oczy spogląda. Po lekturze 2/3 dobytku Tartt (minus krótkie formy? forma?) zaczynam odnosić wrażenie, że jest w niej pewien dystans nie tylko wobec patriarchalnie postrzeganej kobiecości (Allison, Tatty, Libby, Adelaide) ale też tej mniej oczywistej (Edith, Camilla); niemniej, w przeciwieństwie do wielu współczesnych autorek literatury kierowanej stricte do kobiet (tak, autorki NieZwykłego, o was mowa) nie wyczuwam w Tartt mizoginii. Wręcz przeciwnie, zdaje się wyśmiewać i potępiać mizoginistyczne zrywy Harriet czy Edith skierowane w stronę tych wrażliwszych, bardziej "kobiecych" bohaterek. There's only so many things, które można napisać w krótkiej formie o relacji autor-teoria genderu bez wjeżdżania ze spekulacjami, także tu skończę temat. Po prostu jestem nieco zafascynowana tą niejasną zależnością.
Oczywiście, nie ma róży bez kolców i poza wspomnianymi wyżej dłużyznami, zapewne można się kłócić o podejście do tematu rasizmu przedstawione w książce. Nie mam dwunastu lat, ja wiem, że nie trzeba się z czymś zgadzać, by to jedynie przedstawiać i pozostawiać wnioski do wysnucia czytelnikowi, acz po prostu odniosłam wrażenie, że w tym wypadku komentarz nie tylko nie był w żaden sposób nowy w dyskusji, nawet jak na rok wydania, ale i jakiś taki... płaski. Podobała mi się głównie dekonstrukcja tropu czarnej niani przywiązanej do dzieci pod swoją opieką jak do własnych, tu muszę przyznać, że Tartt z pomocą tak niewielu słów, a przede wszystkim gestów oraz niedopowiedzeń (w tekście!) przedstawiła znakomicie emocje, które powinny temu towarzyszyć.
No i, naturalnie, nie mogę się nie odnieść do zarzutów, że zakończenie jest rozczarowujące, bo - jak pisałam - to nie jest powieść z zagadką kryminalną. To historia o pamięci, o tworzeniu własnej mitologii; o tym, jak codzienne zdarzenia obrastają wraz z upływem czasu w legendy, a ludzie mają skłonność do szukania znaczenia we wszystkim, co przysparza im cierpienia, ponieważ przecież *nie może* być ono bezcelowym, ślepym trafem losu - nawet jeśli alternatywę stanowi skomplikowana i zupełnie pozbawiona sensu teoria spiskowa. Dla mnie osobiście fabuła sama w sobie wyjaśnia, że Robin !!!SPOILER!!!
prawdopodobnie sam się przypadkiem zabił w wypadku podczas zabawy
!!!SPOILER!!!, ale nawet jeśli się mylę, to naprawdę trudno mi być złą, bo to już drugi raz, gdy Tartt sięga po historię pozornie kryminalną, aby opowiedzieć przede wszystkim o ludzkiej naturze.
Długo się zastanawiałam, jaką ocenę wystawić "Małemu Przyjacielowi". Prawdę mówiąc, w przeciwieństwie do większości, wiązałam z nim większe nadzieje niż z "Tajemną Historią", choćby przez sam fakt, że to jedyna powieść Tartt skupiająca się poniekąd na postaciach żeńskich, dlatego też byłam gotowa dać książce większy kredyt zaufania, ale też wiązało się to z większym...
więcej Pokaż mimo toCałym sercem kocham "Tajemną historię" i pióro Donny Tartt, ale dwa razy próbowałam przebrnąć przez tę cegłę i odpadałam już na początku. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze do niej sięgnę, ale na razie okropnie mnie nudziła.
Całym sercem kocham "Tajemną historię" i pióro Donny Tartt, ale dwa razy próbowałam przebrnąć przez tę cegłę i odpadałam już na początku. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze do niej sięgnę, ale na razie okropnie mnie nudziła.
Pokaż mimo toNie skończyłam tej książki. Rozległa powieść ze słabo prowadzoną akcją. A właściwiej jej brakiem.
Kompletnie mnie ta książka niw wciągnęła, utknęłam w połowie.
Nie skończyłam tej książki. Rozległa powieść ze słabo prowadzoną akcją. A właściwiej jej brakiem.
Pokaż mimo toKompletnie mnie ta książka niw wciągnęła, utknęłam w połowie.
Nie dokończyłem tej książki.
Mimo to podobała mi się i myślę czasami o tej historii. Dlatego żałuję, że nie doczytałem, ale kiedyś na pewno to zrobię. Bo to dobrze napisana powieść - Donna Tartt ma wspaniały warsztat, ale tego można się po niej spodziewać. Tak, jak wciągającej i zaskakującej fabuły....chociaż tym razem tego zabrakło i to jest dziwne, bo przecież właśnie z tego jest znana.
Największym problemem tej książki jest to, że jest strasznie nudna. Nie lubię oceniać książek w ten sposób, bo uważam to za niesprawiedliwe, ale ta książka naprawdę powinna być krótsza. Mam wrażenie, że tu jest wiele stron niczego i bardzo mnie to męczyło.
Muszę jednak przyznać, że początek tej książki jest fenomenalny. Nie dobry, nie świetny, a fenomenalny. Idealnie wprowadza w historie, przedstawia bohaterów i nadaje ton całej opowieści. Pierwsze 100-200 stron są naprawdę ciekawe i wciągające, jednak potem akcja spowalnia, pojawiają się nowe postacie i to mnie wybiło z rytmu, bo czułem, że czytam dwie różne książki. Po wielu długich i nudnych stronach zaczęło się to łączyć z głównym wątkiem, ale nie polubiłem nowych bohaterów ani wydarzeń z nimi związanych, więc nie czytało mi się przyjemnie.
Doceniam jednak te książkę za wspaniałą prozę, za to, jak opowiada o życiu w ciągłym stresie, o bólu, który nigdy nie przemija i trudach dorastania. O dziwo nie uważam, że straciłem czas na tę książkę i polecam samemu sięgnąć i się przekonać.
Nie dokończyłem tej książki.
więcej Pokaż mimo toMimo to podobała mi się i myślę czasami o tej historii. Dlatego żałuję, że nie doczytałem, ale kiedyś na pewno to zrobię. Bo to dobrze napisana powieść - Donna Tartt ma wspaniały warsztat, ale tego można się po niej spodziewać. Tak, jak wciągającej i zaskakującej fabuły....chociaż tym razem tego zabrakło i to jest dziwne, bo przecież właśnie z...
Mały przyjaciel" to powieść kryminalna, która wciąga czytelnika od pierwszych stron i trzyma w napięciu aż do samego końca. Autorka, Donna Tartt, stworzyła historię pełną tajemnic i nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Głównym bohaterem książki jest Harriet Dufresnes, która poszukuje prawdy o śmierci i tajemniczych okolicznościach. Harriet nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń i postanawia samodzielnie zbadać sprawę. Wraz z przyjacielem, Helyem, rozpoczyna prywatne śledztwo, które prowadzi ich do odkrycia wielu zaskakujących faktów. Jakich i czego poszukuje Harriet? To już musicie dowiedzieć się sami.
Tartt doskonale buduje atmosferę tajemniczości i niepokoju, co sprawia, że czytelnik czuje się jakby sam uczestniczył w śledztwie. Autorka wprowadza wiele postaci, z których każda ma swoje sekrety i tajemnice, co dodaje powieści głębi i sprawia, że czytelnik zaczyna zastanawiać się, kto tak naprawdę jest winny śmierci.
"Mały przyjaciel" to książka, która z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom kryminałów i powieści psychologicznych. Tartt stworzyła historię, która wciąga i trzyma w napięciu aż do ostatniej strony. Polecam tę książkę każdemu, kto szuka dobrej powieści kryminalnej z ciekawą fabułą i nieoczekiwanymi zwrotami akcji.
Mały przyjaciel" to powieść kryminalna, która wciąga czytelnika od pierwszych stron i trzyma w napięciu aż do samego końca. Autorka, Donna Tartt, stworzyła historię pełną tajemnic i nieoczekiwanych zwrotów akcji.
więcej Pokaż mimo toGłównym bohaterem książki jest Harriet Dufresnes, która poszukuje prawdy o śmierci i tajemniczych okolicznościach. Harriet nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń i...
Jestem zawiedziona, bo to najgorsza książka Tartt jaką czytałam. Na początku byłam zachwycona, ale to szybko uległo zmianie.
Jestem zawiedziona, bo to najgorsza książka Tartt jaką czytałam. Na początku byłam zachwycona, ale to szybko uległo zmianie.
Pokaż mimo toByć może to moja wina, bo po lekturze "Tajemnej historii" nastawiłam się na coś zupełnie innego, ale po przeczytaniu "Małego przyjaciela" czuję się w pewnym sensie zawiedziona. Chodzi mi tak naprawdę o drugą część książki, gdzie akcja zaczyna mocno zwalniać i niektóre zdarzenia zaczęły być wręcz absurdalne, jakby Donna Tartt nieco na siłę chciała zaskoczyć wszystkich nieoczekiwanymi zwrotami akcji, ale wszystko ciągnęło mi się wręcz w nieopisany sposób.
Być może to moja wina, bo po lekturze "Tajemnej historii" nastawiłam się na coś zupełnie innego, ale po przeczytaniu "Małego przyjaciela" czuję się w pewnym sensie zawiedziona. Chodzi mi tak naprawdę o drugą część książki, gdzie akcja zaczyna mocno zwalniać i niektóre zdarzenia zaczęły być wręcz absurdalne, jakby Donna Tartt nieco na siłę chciała zaskoczyć wszystkich...
więcej Pokaż mimo toKiedy zaczęłam czytać, byłam oczarowana. Była tajemnica, historia rodziny, klimat, który bardzo mi odpowiadał... Jednak w połowie książki przestało być tak dobrze. Akcja szła do przodu bardzo powoli, niektóre momenty były wręcz zbędne dla fabuły... Zakończenie także mnie nie usatysfakcjonowało.
"Mały przyjaciel" nie jest zły, jednak zdecydowanie brakowało mu "tego czegoś". Albo też po prostu za dużo było tam wszystkiego.
Nie polecam, ale też nie odradzam.
Kiedy zaczęłam czytać, byłam oczarowana. Była tajemnica, historia rodziny, klimat, który bardzo mi odpowiadał... Jednak w połowie książki przestało być tak dobrze. Akcja szła do przodu bardzo powoli, niektóre momenty były wręcz zbędne dla fabuły... Zakończenie także mnie nie usatysfakcjonowało.
więcej Pokaż mimo to"Mały przyjaciel" nie jest zły, jednak zdecydowanie brakowało mu "tego...