"Ginger's Heart" była jedną z książek, na które najbardziej czekałam w 2016 roku, wiązałam z nią ogromne nadzieje, gdyż poprzedniczki z cyklu "A modern fairytale" porwały mnie doszczętnie. Do teraz kiedy je wspominam mam ochotę wrócić do nich ponownie by przeżyć te wspaniałe historie - jednak powieśc na motywach "Czerwonego Kapturka" była dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem.
Od samego początku zastanawiałam się, czy owy Czerwony Kapturek wybierze dobrego poczciwego leśniczego, czy też niebezpiecznego i nieprzewidywalnego wilka. I wybór byłby naprawdę trudny gdyby faktycznie istniał. Już w drugiej części było wiadomo, że dla Ginger nigdy nie było problemu z wyborem i przez to niejako czuję sie oszukana przez autorkę. Spodziewałam sie większego rozdarcia emocjonalnego, wątpliwości, rywalizacli między Woodman'em a Cain'em, a tymczasem było tak słodko, że aż mdło. Książki z kategorii "romans" są dla mnie atrakcyjnie głównie poprzez emocje, które mam możliwość przeżywac razem z bohaterami, tutaj tego nie było. Zaczęło się coś zmieniać w części piątej, ale to juz było dla mnie za mało. Ogromnie mnie denerwowały POV-y których szczerze nienawidzę i toleruję tylko czytane z dużym odstępie czasu, a tutaj... byłam tak ogromnie znudzona czytając jakieś wydarzenie opisywane przez Ginger, a potem kolejno przez Caina i Woodmana, tym bardziej, że nie wnosiły nic nowego i to praktycznie przez 50% książki! Zmarnowany papier. Po 25% zaczęłam opuszczać to co już czytałam, potem stwierdziłam, że zaczynam w ogóle tracić zainteresowanie, bo omijałam coraz więcej skupiając sie na samych dialogach a i też bardzo pobieżnie. Ginger jest mdłą postacią, Woodman tak samo, jedynie Cain troche sie wyróżniał, ale też niespecjalnie. Autorka nie daje możliwości poznania bohaterów, gdyż fabuła przez dłuższy czas mocno przeskakuje w czasie, nie znalazłam więzi między bohaterami, bardziej jakby ktoś mi ją wmówił - a ja tego nie kupuję, jeśli sama nie przeżyję. Wewnętrzne monologi bohaterów wciąż powtarzaja w kółko to samo, a to ogromnie męczyło mój umysł. Cała książka to... niestety ale strata czasu. Ostatnie trzy rozdziały sobie podarowałam, bo juz nie mogłam znieść tej męczarni. Mam nadzieję, że autorka sie poprawi w następnej propozycji i stworzy coś godnego zapamiętania, gdyż "Ginger's Heart" to dla mnie totalna klapa.

"Ginger's Heart" była jedną z książek, na które najbardziej czekałam w 2016 roku, wiązałam z nią ogromne nadzieje, gdyż poprzedniczki z cyklu "A modern fairytale" porwały mnie doszczętnie. Do teraz kiedy je wspominam mam ochotę wrócić do nich ponownie by przeżyć te wspaniałe historie - jednak powieśc na motywach "Czerwonego Kapturka" była dla mnie jednym wielkim...