Polska nie istnieje
293 str.
4 godz. 53 min.
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Zwrotnice Czasu
- Wydawnictwo:
- Narodowe Centrum Kultury
- Data wydania:
- 2015-11-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-11-30
- Liczba stron:
- 293
- Czas czytania
- 4 godz. 53 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379821273
W roku 1877 robotnicy w Stanach Zjednoczonych wszczęli strajk powszechny. W wielu miastach wybuchły zamieszki. W kilku (m.in. Pittsburgu, St. Louis i Chicago) na parę dni robotnicy przejęli władzę.
Tyle historii, ale wyobraźmy sobie, co by było, gdyby strajk przerodził się w rewolucję i - zgodnie z przepowiedniami Marksa - najbardziej rozwinięty kraj kapitalistyczny stał się pierwszym państwem socjalistycznym. Na świecie zapanowałby proletariacki internacjonalizm, a więc nigdy nie byłoby pierwszej wojny światowej. Granice Europy zostałyby z grubsza takie, jak w 1877. Na alternatywnej mapie świata Polska nie istnieje...
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 77
- 22
- 7
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)
Śpieszę donieść...
Hubert Przybylski
Bo czasami jest tak, że się człowiek śpieszy. Śpieszy się dokądś albo skądś*, żeby coś zrobić, albo żeby nie musieć czegoś robić. Tak. Można się normalnie zdrowo śpieszyć w każdej materii. Tylko, czy warto? Albo inaczej - czy pośpiech jest wskazany? Czasami pewnie tak. Na ten przykład, wypakowując w domu zakupy przypominamy sobie, że zapomnieliśmy kupić najnowsze wydanie ulubionego kolorowego tygodnika pani domu i teraz szarżuje na nas z mokrą szmatą w sękatej łapie wściekły nosoro.... znaczy, nasza ukochana małżonka przypomina nam o powadze*** naszego błędu - w takich, losowych przecież sytuacjach pośpiech jest wskazany. Ale zdarza się też tak, że lepiej unikać pośpiechu. Sex, to jest pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy. Druga, to proces twórczy.
Świetnym przykładem pośpiechu w procesie twórczym i wynikających z niego konsekwencji jest Polska nie istnieje. Akcja powieści toczy się, przez pewien czas, dwutorowo. W pierwszym, głównym wątku, jest rok pański 2015**** i Polska nie istnieje. W 1877 roku w USA wybuchła rewolucja, w następstwie tego nie było pierwszej wojny światowej, ani drugiej, europejskie mocarstwowe status quo z XIX wieku twa nadal i nie było możliwości wywalczenia sobie niepodległości. W takich oto okolicznościach przyrody Karol Hirsch, młody absolwent dziennikarstwa na UJ, wygrywa konkurs CK Ministerium Informacji i dofinansowanie podróży życia - za dni kilka wyrusza do Ameryki, aby tam zabrać materiały do książki o udziale Polaków w rewolucji. I nagle atmosfera wokół niego się zagęszcza. Wszyscy zaczynają się nim interesować - zarówno ludzie mu znani, jak i tajemniczy obcy. Jedni go zachęcają do podróży, inni zniechęcają. Jedni pilnują, aby dotarł na miejsce, inni chcą mu w tym za wszelką cenę przeszkodzić. Drugi wątek śledzi postać tajemniczego polskiego emigranta, powstańca styczniowego, który w USA wplątuje się, a właściwie to zostaje wplątany w działania rewolucyjne. A jeszcze wspomnieć trzeba, że niektóre z
występujących w książce sił mają możliwość badania przyszłości, w tym tego, w którą stronę może ona prowadzić.
Na początek to, co mi się w książce podoba. Przede wszystkim - język, którym posługuje się autor. Bardzo przyjemnie się czyta książki napisane tak dobrą polszczyzną. I szkoda, że tak rzadko ma się okazję tego doświadczać. W dodatku książka jest napisana w wiktoriańskim stylu, tak, jak były pisane książki, na ten przykład, Verne'a, co świetnie się komponuje z alternatywną historią z powieści, w której przecież nie było wojen światowych i era wiktoriańska na dobrą sprawę ciągle trwa.
Drugą pochwałę dostaje autor za kapitalnie zawiązaną intrygę. Orliński w odpowiednich momentach wprowadza nowe postacie i tak dozuje tajemnice, żeby każdą jedną rozwiązaną natychmiast zastępowały dwie nowe. I mimo że tak naprawdę akcji w Polska nie istnieje jest bardzo mało, to nie można się oderwać od lektury.
Książkę czyta się naprawdę dobrze, zarywa się nockę lub dwie i nagle autorowi zaczyna się śpieszyć. Więc w połowie intrygi zamyka ją kilkustronicowym konspektem dalszych, rewolucyjnych dziejów naszego styczniowego powstańca, a Hirsch, jako główny bohater, dostaje krótki rozdzialik opisujący ostatni etap swojej podróży i na amerykańskim lotnisku akcja się kończy. Normalnie zdrowo "Najn! Najn! Najn!", jak to mówił niejaki señor Adolfo. I nie przyjmuję do wiadomości tłumaczenia, że to może być efekt doświadczeń***** autora z amerykańskimi służbami emigracyjnymi i jego złośliwego poczucia humoru, bo wtedy absolutnie bezsensowne byłoby wprowadzanie do fabuły wątku badania przyszłości. Absolutnie. Ta książka został skończona w pośpiechu, a jej akcja zamknięta na zasadzie "Bo tak!" Tyle, że tak się nie robi. Bo takie działanie to zwyczajny brak szacunku do czytelnika.
Drugi mój główny zarzut dotyczy budowy alternatywnej historii i dziur, na które się co krok napotykałem. Dlaczego Indianie, jedna ze stron mających możliwość czytania przyszłości, zaczęli to wykorzystywać dopiero wtedy, kiedy właściwie było już po ptokach? Logiczniej byłoby wyrzynać w pień każdą ekspedycję, która trafiła do Ameryki, począwszy od Kolumba. Albo wystarczyłoby spalić statki i zatrzymać przybyszy na miejscu. Dość szybko zmarliby sami - z powodu kiły czy innych chorób, na które biali nie są tak odporni, jak rdzenni mieszkańcy Ameryki.
Bardzo dyskusyjną jest też autorska wizja dziejów Europy i rozwoju technologicznego alternatywnego świata. Niewyobrażalnym dla mnie jest, że europejskie mocarstwa, po kilkunastu wojnach, które w różnej konfiguracji między sobą toczyły średnio raz na pięć lat, od pierwszego rozbioru Polski do roku 1877 (kiedy to, wg. autora, wybucha w USA rewolucja), nagle zaczynają żyć w zgodzie i harmonii. Skąd to nagłe opamiętanie, skoro nie było wojen światowych, które u nas wstrząsnęły ludzkością (w dodatku trzeba było dwóch wojen)? Nie ma wojen o zamorskie kolonie, o strefy wpływów w Europie, nie ma kompletnie żadnych animozji, nie ma zatargów wynikających z różnic kulturowych (choć te są wg. autora coraz większe, gdyż Niemcy i Austro-Węgry rozwijają się cywilizacyjnie dążąc w kierunku naszej Unii Europejskiej, podczas gdy carska Rosja jest ostoją starych zwyczajów). Poza wspomnianymi przelotnie drobnymi spięciami na granicy z Rosją kompletnie nic (ale skąd one się wzięły, skoro jest tak różowo?). Autor twierdzi, że ma to wpływ na rozwój technologiczny. A więc, w powieściowej rzeczywistości nie ma wojen, a społeczeństwa nie idą drogą naszego rozszalałego konsumpcjonizmu. Ale w takim razie skąd się wziął rozwój informatyzacji (Hirsch często korzysta z alternatywnego odpowiednika naszego Internetu)? Przecież największy rozwój komputerów był wymuszony przez wojnę i potrzeby sektora finansowego, który musiał zapanować nad olbrzymim obrotem pieniądzem, związanym z miliardami transakcji spowodowanymi przez wzrost poziomu konsumpcji. Ergo - nie ma wojen, nie ma rozbuchanego handlu, to skąd, i po co, się wzięła zaawansowana informatyka i Internet? Statystykę można robić na bazie kart perforowanych - w naszej rzeczywistości robiono to z powodzeniem do lat osiemdziesiątych XX wieku. Mało tego - dostęp do powieściowego Internetu doprowadziłby do wzrostu poziomu konsumpcji w społeczeństwach, a możliwość swobodnej wymiany myśli i szybkiego kontaktowania się do rozwoju ruchów separatystycznych.
W powieści samoloty są mało powszechne, transport lotniczy odbywa się za pomocą sterowców. Skoro są tarcia graniczne między mocarstwami, to musi być między nimi wyścig zbrojeń. Zawsze tak było i zawsze będzie. Skoro podstawą lotnictwa są sterowce, zakładam, że także w sferze militarnej, to ktoś w końcu wpadłby na pomysł, że najlepszą metodą ich niszczenia jest użycie niewielkich, tanich w produkcji samolotów. Co na przestrzeni alternatywnych 140 lat historii w powieści doprowadziłoby do rozwoju lotnictwa prywatnego i wyparcia koszmarnie drogich w produkcji sterowców. Zwyczajnie musiałoby do tego dojść. Mało tego, a gdzie są rakiety? Przecież rozwój informatyki pozwoliłby na budowę skomplikowanych systemów namierzania celu. Jak taki sterowiec obroniłby się przed rakietą? Zresztą, rozwój objąłby wszystkie dziedziny techniki - nie tylko informatykę czy przemysł motoryzacyjny. To prosta konsekwencja powiązań gałęzi technologii, występujących tym mocniej, im większy jest postęp technologiczny. I mówienie "nie, bo nie" tu nie zadziała******.
Te wszystkie nieścisłości i niedopracowania można by pominąć. Wszak w powieściach Verne'a było sto razy więcej milion poważniejszych błędów, wręcz durnot, a jednak czytało się je z wypiekami na twarzy*******. Na pewno to, że książka Orlińskiego jest pisana w stylu fantastyki z czasów wiktoriańskich, znacząco łagodzi jej odbiór. Ale z pewnością nie każdy czytelnik da radę się przestawić na tor myślenia człowieka z przełomu XIX i XX wieku, z jego niewielkim, jak na nasze standardy, poziomem wiedzy ogólnej.
Można by też tłumaczyć te nieścisłości i błędy fantastyką. Ale czy w czasach, w których dbałość o szczegóły powołała do istnienia firmy zrzeszające naukowców przeróżnych dziedzin, zajmujące się badaniem realności przedstawionej przez autora wizji********, mało tego, w czasach powszechnego dostępu do Internetu, gdzie zwyczajnie można przedyskutować pomysły z kimś "wiedzącym", da się zwalić wszystko na fantastykę?
Moja ocena? Nie ocenię tej książki, bo jest nieukończona. Zwyczajnie nie mogę tego zrobić. Może kiedyś, jeśli ukaże się kontynuacja (autor wspomina o niej w posłowiu), to zdecyduję się wystawić ocenę. Czy polecam tę książkę? Oczywiście, że polecam. Wszystkim początkującym pisarzom*********. Żeby wiedzieli, czego nie wolno robić pisząc powieść. I cholernie mocno żałuję, że tak się dzieje. Powieść zaczyna się świetnie, zmusza do myślenia, nawet więcej, do dyskusji, a potem autor podkreśla wszystko gruba krechą i koniec. Bo tak. Nie dziwcie się, proszę, mojemu rozgoryczeniu. Pięćdziesiąt, sto stron więcej i mogłaby to być jedna z najlepszych pozycji w Zwrotnicach czasu. Niestety, w obecnej postaci jest najsłabszą.
* To się nawet zdarza naszym kolejarzom. Serio. Gdy już nasi Odyseusze z PKP, po trwającym lata przejeździe na trasie Warszawa - Łódź, albo przygodzie życia z kolumną parnikową**, wychodzą z pracy, śpieszą się zobaczyć, jak bardzo wydorośleli ich synowie, albo czy jeszcze stoją ich domy. A ile jest przy tym dzieci niespodzianek...
** Ktoś jeszcze wie, co to kolumna parnikowa? Napiszcie w komentarzu pod tekstem. Gdyby się tak zdarzyło, że już tylko ja to pamiętam, wyjaśnienie będzie przy okazji następnej recenzji.
*** A także o jego doniosłości, znaczeniu dla całej ludzkości, galaktycznej skali, i tak dalej.
**** Znaczy, w książce jest 2015. Bo tak naprawdę, w normalnej zdrowej rzeczywistości, kończymy rok kozy.
***** Albo nawet i traumy.
****** Chyba, że mówiący to ktoś ma mokrą szmatę, sękate łapska, aparycję nosorożca (z wałkami na głowie i różowymi bamboszami na stopach) i daje się łatwo rozjuszyć.
******* Pamiętacie Podróż do wnętrza Ziemi i sposób, w jaki bohaterowie wydostali się na powierzchnię? Normalne zdrowe jaja jak balony!
******** Korzystają z takich firm m.in. producenci gier - np. twórcy Fallouta 4.
********* BTW. Wojciech Orliński nie jest początkującym pisarzem.
(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)
więcej Pokaż mimo toŚpieszę donieść...
Hubert Przybylski
Bo czasami jest tak, że się człowiek śpieszy. Śpieszy się dokądś albo skądś*, żeby coś zrobić, albo żeby nie musieć czegoś robić. Tak. Można się normalnie zdrowo śpieszyć w każdej materii. Tylko, czy warto? Albo inaczej - czy pośpiech jest wskazany? Czasami pewnie tak. Na ten przykład,...