Petersburg noir

Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
268
119

Na półkach:

Mam problem z książkami z serii Noir z Rosją w tle. Tematy są patologiczne, obrzydliwe i zniechęcające. Rozumiem, że tak może być w rzeczywistości i że ma to być baaardzo noir, ale naprawdę...niekiedy wydawało mi się to przesadzone. Nie wiem tylko w jakim celu.

Mam problem z książkami z serii Noir z Rosją w tle. Tematy są patologiczne, obrzydliwe i zniechęcające. Rozumiem, że tak może być w rzeczywistości i że ma to być baaardzo noir, ale naprawdę...niekiedy wydawało mi się to przesadzone. Nie wiem tylko w jakim celu.

Pokaż mimo to

avatar
939
939

Na półkach: , , ,

Jeśli ktoś się spodziewa wycieczki po Petersburgu rodem jak z idyllicznej pocztówki, z jego białymi nocami, podniesionymi mostami i monumentalnymi zabytkami to nie znajdzie tego w „Petersburg Noir”. W zbiorze tych opowiadań czytelnik trafi zupełnie gdzie indziej – na małe, duszne komisariaty, do kostnicy, do melin, piwnic, ruder, na ciemne i cuchnące uliczki czy do portowych, odpychających zaułków. Wszystko w przesyconym wilgocią Petersburgu, którego niebo praktycznie ciągle zasnuwają szare, gęste chmury, który jest tak odległy od wyobrażeń o tej Wenecji Północy.

Na zbiór składa się 14 opowiadań o przeróżnym poziomie czy stylistyce. Od kompletnie rozczarowujących jak „Angleterre” czy „Obudź się, zanim umrzesz”, przez całkiem udane, aczkolwiek albo niedopracowane albo pozostawiające niedosyt jak „Godzina wiedźm” (dość brutalna),„Ośla skórka” (przygnębiające i odrażające równocześnie) czy „Upiór Opery na zawsze” (ciekawy materiał na dłuższą opowieść) po naprawdę świetne jak „Dzień próby” (groteskowe, absurdalne, pełne czarnego humoru),„Krople cudzej krwi” (o zazdrości, szukaniu inspiracji),„Paranoja” (hipnotyczne, wciągające),„Włochata sutra”, Dziadek do orzechów” (mocne, klimatyczne, surrealistyczne pomieszane z groteską, nie powstydziłby się ich sam Stephen King) czy moje ulubione z całego zbioru czyli „Pijana przystań” – historia z pogranicza jawy i snu, niepokojąca, gdzie niczego nie można być pewnym jak się okazuje na jego końcu.

Podsumowując – bardzo udany zbiór. Pomimo kilku mielizn trzyma wysoki poziom.

Jeśli ktoś się spodziewa wycieczki po Petersburgu rodem jak z idyllicznej pocztówki, z jego białymi nocami, podniesionymi mostami i monumentalnymi zabytkami to nie znajdzie tego w „Petersburg Noir”. W zbiorze tych opowiadań czytelnik trafi zupełnie gdzie indziej – na małe, duszne komisariaty, do kostnicy, do melin, piwnic, ruder, na ciemne i cuchnące uliczki czy do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1753
1752

Na półkach:

Wyczekiwałam Petersburga w serii Strefa Cienia Noir!
Po Moskwie, Meksyku, Barcelonie i Tel Awiwie nareszcie przyszła kolej na moje(zaraz po Moskwie) marzenie podróżnicze, które znam tylko z opowieści lub informacji z drugiej ręki. To za mało, żeby poczuć je i wiedzieć o nim wszystko. A wszystko to także ta strefa mroku, o której się raczej nie mówi, a w którą również trzeba wejść, by ujrzeć to, czego nie zobaczy się lub nie usłyszy od przewodnika.
Mój czytelniczy szlak turystyczny po zakamarkach dzielnic Petersburga, tradycyjnie zaznaczonych na dołączonej mapce konturami denatów, zawdzięczałam miejscowym. Tym, którzy urodzili się w tym mieście lub w nim żyli, a czego dowiedziałam się z krótkich biografii autorów umieszczonych na końcu książki. To dzięki nim dowiedziałam się również, że po niedostępnych dla przeciętnego turysty będą oprowadzać mnie ludzie wyjątkowi - wirtuozi słowa, posiadający sprawdzony dar opowieści.
W czternastu odsłonach pogrupowanych tematycznie w trzech, głównych rozdziałach, pokazali mi realizm życia petersburżan, naturalizm otaczającej ich groteskowej rzeczywistości, a przede wszystkim jego „ducha”. I o ile dwa pierwsze obrazy zmieniają się, bo ludzie odchodzą i przychodzą, a nazwa miasta ulegała przeobrażeniu od Piotrogrodu poprzez Leningrad po Petersburg na pieszczotliwym kolokwializmie – Piter (nie wspominając wielości egzonimów wariantowych) – skończywszy, o tyle „duch” z mroczną atmosferą miasta pogrążonego w wiecznie płynącej i nieustannie padającej wodzie i tej „na dole – w kanałach, rzekach, i na górze – w powietrzu”, nie ulegał i nie ulega zmianom.
To właśnie on intensywnie emanuje z tych kilkunastu opowiadań.
Historii bardzo zdradzieckich, hipnotyzujących i niebezpiecznie amnezyjnie wpływających na uprzedzające słowa autorek wstępu Julii Goumen i Natalii Smirnowej, który musiałam ponownie przeczytać po wynurzeniu się z zaułków miasta, by otrzeźwieć i nie dać się ponieść kuszącej fantazji kryminalnego romantyzmu, bo z której strony by nie spojrzeć, z której strony by nie zacząć poznawać Petersburg, „duch”, niczym upiór w operze, będzie zjawiał się przed tymi, którzy zajdą za daleko lub zajrzą za głęboko. Zarówno w ciemne, śmierdzące rzygowinami i moczem, ulice Kwartału Niebieskich Latarń – „ze względu na obfitość sinoniebieskich , nierzadko rozbitych fizjonomii”, czy w przerębel skutej lodem, pełnej trupów, Newy, czy zwykłego mieszkania nawiedzanego przez zjawę z przeszłości, czy w głąb podziemnych kanałów z mitycznym Dziadkiem do orzechów porywającym dzieci, jak i w głąb mrocznej duszy mieszkańca Pitra, któremu zamiast pytań o tożsamość czy zdolności należy zadać fundamentalne pytanie – „kto w tobie siedzi?” i kiedy dojrzeje do zła?. I czy to jest car Piotr Aleksiejewicz, czy niepozorny kustosz w muzeum czy dziewczyna ludzi Fioki Młodego Kapitalizmu, to każde z nich, w sprzyjających okolicznościach, dawało się ponieść i obezwładnić morderczej pasji lub zabójczej zemście.
Miasto temu sprzyjało.
Kolejny trup niesiony wodnymi kanałami rzeki czy znaleziony na ulicy, nie był wydarzeniem. Po zaginionym dziecku nie pozostawał żaden ślad, a po człowieku dorosłym przybywał wypchany eksponat. Co lub kogo pochłonęło miasto, trzeba było wyrywać własnymi pazurami i zębami, bo nawet układy i znajomości z szemranymi tubylcami nie gwarantowały sukcesu poszukiwań. Czerń miasta i duszy człowieczej była wiecznie głodna i bez dna.
I w tym sensie opowiadania godnie kontynuowały tradycję literatury rosyjskiej z Petersburgiem w tle. Autorzy udanie zastąpili Fiodora Dostojewskiego, Jewgienija Kogana, Nikołaja Gogola i wielu innych klasyków, nawiązując do ich utworów literackich, ale jednocześnie czerpiących inspiracje z literatury obcej, wnosząc świeży, nowy element spojrzenia na rodzimą rzeczywistość.
Ale „ducha” zachowali!
I to tak intensywnie go ukazując, że pomimo upiorności, przemocy, brutalności, mroczności i okrucieństwa, można popaść w zachwyt nad turpizmem miasta i jego ludzi, zapominając, że za nim kryje się realna śmierć. Można zapomnieć o „wiadrze zimnej wody” profilaktycznie wylanym na czytelnika przez autorki opracowania antologii, które lojalnie uprzedzały – „Jak to zwykle bywa, rzeczywistość okazuje się znacznie bardziej przerażająca od wymyślonych historii. Przeludnione komunałki w Kołomnie (...),uzależnienie od narkotyków, przemoc seksualna oraz zabójstwa na zamówienie to codzienność „kryminalnej stolicy Rosji” i niewyczerpane źródło artystycznych inspiracji”.
Opowiadania są niebezpiecznym efektem tej kompilacji.
Autorzy są niczym wysłannicy Dziadka do orzechów, którzy przebierając słowami, niczym palcami na flecie, melodia słowa kuszą, wabią i wciągają czytelnika w głąb Petersburga, ukazując jego hipnotyzujące mrocznością piękno. Można zakochać się w nim na odległość i dać się wypełniać „po brzegi jego śmiertelnym jadem, jego nasieniem”. Musiałam trzymać się nogami i rękoma okładek, by nie pogrążyć się w czerń głębiny między nimi, za cumę z rzeczywistością, mając tylko dwa, trzeźwe i przytomne zdania jednego z bohaterów opowieści – „To jest jebane królestwo mroku! To pieprzony, zafajdany, jebany noir!”
Ale jaki PIĘKNY!
http://naostrzuksiazki.pl/

Wyczekiwałam Petersburga w serii Strefa Cienia Noir!
Po Moskwie, Meksyku, Barcelonie i Tel Awiwie nareszcie przyszła kolej na moje(zaraz po Moskwie) marzenie podróżnicze, które znam tylko z opowieści lub informacji z drugiej ręki. To za mało, żeby poczuć je i wiedzieć o nim wszystko. A wszystko to także ta strefa mroku, o której się raczej nie mówi, a w którą również...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1306
277

Na półkach: ,

„(…) Aniu śnieg powinien być biały! Biały, rozumiesz? Tylko niedźwiedzie bywają białe i brunatne. To jest normalne A śnieg powinien być biały! Koniec i kropka! To jest jebane królestwo mroku. To pieprzony zafajdany, jebany noir!”*

Fajnie tak sobie bezkarnie poprzeklinać. Nie należę do tych, którzy skrupulatnie dobierają słowa, raczej bryluję na salonach popisując się znajomością łaciny. Musze być wiarygodna, bo niegdyś ucięłam sobie miłą pogawędkę z dziennikarzem z Warszawy ( Kuba, pozdrawiam). Sytuacja jak najbardziej prywatna, tak zwany melanż w czyimś domu (tak się jeszcze mówi???),ja lat ze 26 on z 10 więcej i dyskutujemy o literaturze w XVIII w. Już nie pamiętam, o czym dokładnie, nigdy nie lubiłam specjalnie tego okresu (za dużo myślenia) ale tak się złożyło, że pisałam z niego magisterkę. On oczywiście bryluje: pokażę małolacie, że jest taka głupia, na jaką wygląda, a ja postanowiłam umknąć swojemu wizerunkowi. Dyskusję zakończył: widzę że coś tam wiesz …

Zdarzyło mi się jeszcze potem raz czy dwa być świadkiem zmiany zdania na swój temat. Nie jestem mądra ani błyskotliwa, nic z tych rzeczy, ale za głupią też się nie uważam (no czasami).

O czym to ja miałam … a no właśnie Petersburg. Aż się boję przywoływać słowa klucze, bo mi się zaraz opowieści przypominają. Miałam kiedyś koleżankę z Petersburga... nie, nie popłynę dalej tym tropem, bo nigdy nie dobiję do brzegu.

O Rosji wiem niewiele. Jasne, informacje nas bombardują ze wszech stron ale nie do końca wszystkiemu daję wiarę. Nie wiem, ile w nich prawdy a ile propagandy, nie dociekam też jakoś. Ale jakby mi ktoś zaoferował podróż na wschód, nie zawahałabym się. I mówię to po lekturze Petersburg noir.

Zawsze, gdy czytam opowiadania, ciskam się, gdy się skończy. Bo chciałoby się więcej, dalej i głębiej. Ale są przypadki, kiedy opowiadania sprawdzają się idealnie. Tak jest np. u Munro, tak też jest w przypadku Petersburg noir. Nie wszystkie mi się podobały jednakowo. Nie we wszystkich czułam to coś, ale gdy tak sobie je przypominam z perspektywy tygodnia czy dwóch, zauważam, że z każdego pamiętam co najmniej kilka scen. Każde zostawiło choćby mały ale głęboki wzorek. Niewątpliwie całość tworzy bardzo spójny klimat, nie wiem na ile wiarygodny ( ja uwierzyłam),ale jednolity. Czuć, że jesteśmy wciąż w tym samym mieście, w tym samym kraju. I nie chodzi tu o stylistykę, ale sposób patrzenia na świat, choć może też nie do końca, raczej o to, że jakby na ten świat nie patrzeć, obraz zawsze namaluje się podobnie. To faktycznie świat o wielu odcieniach czerni i choć być może powinien przerażać, fascynuje. Jest w nim może nie szorstkość i chropowatość, ale autentyczność czy nawet lepiej surowość, jaką można znaleźć w naturze nieskażonej przez ingerencję człowieka. Zdaję sobie sprawę jak głupio to brzmi, ale Petersburżanie wydali mi się ludźmi żyjącymi według własnego, dobrze znanego acz nigdy nie zapisanego kodeksu. On gdzieś się wychyla spoza gestów, zdań, spojrzeń. On jest wpisany w ruch w mowę, w spojrzenie, jak gen, gen Petersburga … tylko patrząc z zewnątrz można go dostrzec. Myślę, że jeszcze kilkadziesiąt stron lektury i mogłabym przestać go zauważać. Zmienić logikę własnego myślenia...

Opowiadaniom nie brakuje humoru, mimo ciemnych barw, dystansu a przede wszystkim błyskotliwości. Są bardzo różnorodne, nie zlewają się w jedno choć dzieją się na tym samym, konsekwentnym tle. Mnie najbardziej podobało się takie lekko oniryczne pt. Dziadek do orzechów, przeraziła mnie natomiast Ośla skórka. Zbieżność tytułów nie jest przypadkowa, choć nie jest to przepisywanie bajek.

Nie wiem czy jest to pozycja dla fanów kryminałów. Znawcą gatunku nie jestem, ale gdy sięgam po kryminał, wyłączam myślenie i odprężam się jak w SPA. Petersburg noir nie zawsze trzyma w napięciu w klasycznym pojęciu tego słowa, ale na pewno nie pozwala się odprężyć. No i wysłanie szarych komórek na wakacje jest niewskazane, zbyt dużo przecieknie przez palce. A byłoby czego żałować.

*Petersburg noir, Claroscuro, str. 225

„(…) Aniu śnieg powinien być biały! Biały, rozumiesz? Tylko niedźwiedzie bywają białe i brunatne. To jest normalne A śnieg powinien być biały! Koniec i kropka! To jest jebane królestwo mroku. To pieprzony zafajdany, jebany noir!”*

Fajnie tak sobie bezkarnie poprzeklinać. Nie należę do tych, którzy skrupulatnie dobierają słowa, raczej bryluję na salonach popisując się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    42
  • Przeczytane
    17
  • Posiadam
    5
  • 2021
    1
  • Do zdobycia
    1
  • Wydawnictwo Claroscuro
    1
  • Rosja/Związek Radziecki
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Porzucone
    1
  • Pisarze rosyjscy
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Petersburg noir


Podobne książki

Przeczytaj także