Kiedy zaczęłam czytać "Hotel Paradise" byłam zachwycona - niezwykle spodobała mi się zabawna postać małej i bystrej głównej bohaterki, bardzo obiecująco wyglądało też tło obyczajowe - realia niewielkiego, amerykańskiego miasteczka, położony nieco na uboczu podupadający hotel, galeria przedziwnych typów i postaci. Sam smak. Niecierpliwie czekałam na następne części cyklu - niestety, każda kolejna rozczarowuje bardziej od poprzedniej. Jakby autorka straciła zapał i przestała panować nad całością. Tak ciekawie zapowiadające się wątki zmierzają donikąd, nie doczekawszy się pointy; dziecięca przemądrzałość głównej bohaterki, która w pierwszym tomie wydaje się zabawna, w ostatnim staje się niemal nie do zniesienia. Zmarnowany został psychologiczny potencjał tej postaci - a szkoda, bo zapowiadała się interesująco. Portrety miejscowych oryginałów tracą subtelność i zaczynają przypominać jakiś pokraczny teatr marionetek. Co do wątku kryminalnego, to w ogóle szkoda gadać. (Zastanawiam się, czy tak naprawdę cały ten cykl powinien być w ten sposób określany.) W sumie, myśląc o całości cyklu, widzę dużo dobrego, ale zmarnowanego materiału. Aż żal.

Kiedy zaczęłam czytać "Hotel Paradise" byłam zachwycona - niezwykle spodobała mi się zabawna postać małej i bystrej głównej bohaterki, bardzo obiecująco wyglądało też tło obyczajowe - realia niewielkiego, amerykańskiego miasteczka, położony nieco na uboczu podupadający hotel, galeria przedziwnych typów i postaci. Sam smak. Niecierpliwie czekałam na następne części cyklu -...