Godot i jego cień
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2009-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2009-01-01
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324010943
- Inne
Godot i jego cień to autobiograficzna opowieść o magii literatury i fascynacji osobą Samuela Becketta - jednego z najbardziej tajemniczych pisarzy XX wieku. Dla autora poetyckie dzieło tego „mistrza samotności i smutku” urasta do rangi mowy proroczej, która odmienia słuchacza i sprawia, że pojmuje sam siebie. Jest to historia olśnienia i wędrówki w ślad za człowiekiem, któremu się je zawdzięcza.
Madame była tworem fantazji, Beckett jest rzeczywisty. Narrator znów jak detektyw podąża tropem do celu: z Warszawy przez Nowy Jork i Londyn do Paryża, gdzie dochodzi do niezwykłego spotkania. Tym razem jednak stawką jest coś innego niż miłość. Odpowiedź na pytanie „jaki jest” sens życia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Fascynacja, która zmienia i tworzy nowe
Antoni Libera jest kojarzony ze swoją wybitną powieścią „Madame”, ale przede wszystkim wiąże się go z osobą Samuela Becketta. To żadne zaskoczenie, bo jest on znanym propagatorem tegoż autora i wielkim znawcą jego twórczości. Brawurowo przekłada teksty irlandzkiego noblisty i z powodzeniem wystawia je na scenach europejskich. Libera ochoczo podkreśla swoisty związek, jaki łączy go z Beckettem. Po pierwsze: urodził się w roku premiery „Czekając na Godota” (1949) i doskonale pamięta słynne przedstawienie Godota w reżyserii Jerzego Kreczmara w Teatrze Współczesnym z 1957 roku. Po drugie: w 1968 roku, miało miejsce jego pierwsze spotkanie z tekstami noblisty w numerach „Dialogu” otrzymanych od przyjaciela rodziny, co predestynowało go niejako do ich zgłębiania. „Godot i jego cień” to książka, w której Libera opowiada o swojej fascynacji Beckettem i wyznaje nie tylko, jak wielki miał na niego wpływ, ale i jakie trudności w przekładzie stwarzały mu jego dzieła. Opowiada także o życiu w Polsce Ludowej i nastrojach w niej panujących, trudnościach w uzyskaniu paszportu (czemu dostał decyzję odmowną, nawet wtedy, gdy sam Samuel Beckett się za nim ujął?), zagranicznych wojażach i spotkaniach z ludźmi z otoczenia jego faworyta. Są w niej wątki autobiograficzne, reporterskie, stricte naukowe (błyskotliwe omówienie sztuk), a wszystko nakreślone piękną polszczyzną, brzmiącą momentami niczym poezja. Właściwie nie wiadomo jedynie, czy to powieść jest czy nie… Zresztą, czy to ma w ogóle jakieś znaczenie, skoro dzieło Libery z roku 2009, wznowione w 2013, czyta się znakomicie?
W grudniu 1977 roku podczas lotu do Londynu 25-letni Antoni Libera robi podsumowanie swojego życia: We wszystkich głównych rubrykach – takich jak Los, Ojczyzna, Samospełnienie, Bóg – widniało wielkie zero, a nawet wartość ujemna. Nie znajdywałem niczego, co choćbym akceptował, nie mówiąc o smaku dumy. Jego szara egzystencja w Polsce Ludowej, w realnym socjalizmie sprawiała, że popadał w coraz większe kompleksy, nie widział szansy na zmianę, marniał: Byłem swoiście kaleki: skłócony wewnętrznie, sztuczny. Wymyślony, bezkrwisty. Złożony z ironii, dowcipu, paradoksu, błazeństwa. Uosobienie negacji, zwątpienia i szyderstwa. Czy z taką osobowością można cieszyć się życiem? Jeśli nie można upajać się życiem, to zawsze można sięgnąć po dobrą książkę, by złagodzić sobie ból istnienia. Jeśli zaś o literaturze mowa, to w oczach Libery w grę wchodził tylko Beckett, bo jego twórczość doprawdy, działa[ła] niemal metafizycznie. Czu[łem] się w jej wyniku jak zahipnotyzowany. Snu[łem] się godzinami w listopadowej aurze po zasypanych liśćmi uliczkach Żoliborza, przeżuwając bez końca obrazy, zdania i zwroty, w których [był] jakiś czar - posępny, urzekający. Twórczość tegoż Irlandczyka idealnie pasowała do stanu psychicznego Polaka: to w jego utworach mógł się przeglądać jak w lustrze. Ukazywały one bowiem niedolę i cierpienie człowieka naszych czasów. To poetyckie dzieło wznosi[ło] się nad jałową i spustoszoną ziemią jak prośba o miłosierdzie dla udręczonej ludzkości, a minorowa tonacja, w jakiej [było] napisane, przynosi[ła] zrozpaczonym – paradoksalnie - pociechę, a uciśnionych wyzwala[ła] (z laudacji na cześć Becketta). Ta dekadencka twórczość przyciągała go jak magnes i sprawiała, że niekiedy posuwał się do rzeczy niemoralnych i prawnie zakazanych. Polski pisarz wykradł pewnego dnia z Centralnej Biblioteki Wojskowej egzemplarz „Nowel”! Kiedy później przepisywał dzieła swego ulubieńca w zagranicznej bibliotece, doszedł do punktu zwrotnego w tej literackiej, urzekającej przygodzie: Dotychczas była to bardziej młodzieńcza fascynacja, niewolna od egzaltacji; odtąd przemienia się w coś znacznie poważniejszego: w wolę metodycznego zgłębiania tego pisarstwa i służenia mu jakoś. Libera kroczył niestrudzenie dalej i robił wszystko, by spotkać ludzi z bliskiego kręgu autora (jak choćby Rogera Blina - odkrywcę Becketta dla francuskiego teatru czy amerykańskiego reżysera - Alana Schneidera). Za granicą namiętnie szukał książek i prac dotyczących swego mistrza – a każdy ślad był dla niego na wagę złota. Kolejny krok to nawiązanie korespondencji z samym noblistą (pomagał mu przy wątpliwościach w przekładzie), a ten najważniejszy to upragnione spotkanie w połowie lat 70. w Paryżu, do którego polski autor dążył od dawna, do którego przemierzał Nowy Jork, Londyn i Paryż, na które czekał latami i do którego sumiennie się przygotowywał. To właśnie ono miało dla opętanego Beckettem Antoniego Libery, najpoważniejsze konsekwencje - wyzwoliło w nim bowiem pisarza...
Obok fascynacji irlandzkim pisarzem Libera pisał w „Godocie…” o sobie, własnych przeżyciach i przemyśleniach. Ciekawie informował czytelnika o swoich zagranicznych wojażach, np. o pobycie w Szwecji, który potwierdził dziecinny mit (Świat, który tu odkrywam, i ten, jaki znam od dzieciństwa, dzieli straszliwa przepaść. Różnica jest tak wielka, że czuję się, jakbym przybył z innej cywilizacji, a raczej z jakiejś barbarii…). Zestawiał przerażająco smutną egzystencję w czasach Gierka z mitem polskiego Paryża. Zdradzał też, jakie uczucia nim targały, kiedy przemycał książki Gombrowicza i swego literackiego guru. Czytelnik czuje wyraźnie słodko-gorzki posmak samotnej eskapady za granicę i nastroje towarzyszące Polakowi w tamtym czasie: oczarowanie, zachwyt, poczucie wolności oraz samotności, kiedy włóczył się po Londynie w okresie Bożego Narodzenia. I to zderzenie sytuacji Europy Zachodniej z naszym bezbarwnym PRL-em - tak, ono robi ogromne wrażenie.
Antoni Libera jest świadomy, jaką rolę Samuel Beckett odegrał w jego życiu. Wybrał tę jego trudną, pesymistyczną literaturę, bo zajmowała się ona kondycją i losem człowieka w skali uniwersalnej, bo umożliwiała przeżycie katharsis za sprawą estetyki, a także dlatego, że było w niej odciśnięte piętno osobistego przeżycia, bez którego nie miałaby prawdopodobnie takiej siły przekazu. Twórczość Becketta przyjął jako swój własny obraz świata i filozofii życia. Wyrazem tego jest właśnie „Godot i jego cień” - książka dająca czytelnikowi pewność, że fascynacja słowem pisanym niesie spełnienie, satysfakcję i siłę. Tak, proszę Państwa, ono przywraca chęć do życia, formuje je i stawia nowe wyzwania. Na początku nowego roku życzmy sobie takich właśnie dzieł – utworów, które mają odwagę stawiać trudne pytania, ukazywać prawdziwe emocje, manifestować mistrzowsko sformułowane odważne myśli i pobudzać do refleksji za sprawą mnogości powiązań i znaczeń.
Agnieszka Biczyńska
Oceny
Książka na półkach
- 522
- 241
- 103
- 14
- 12
- 8
- 4
- 4
- 4
- 3
Opinia
UWAGA!! WYBITNE DZIEŁO!!!
Antoni Libera to przede wszystkim INTELEKTUALISTA, w dodatku syn też INTELEKTUALISTY, Zdzisława Libery /1913-98/, profesora UW. Znałem go od zawsze jako wybitnego reżysera teatralnego i znakomitego tłumacza, nie tylko "całego" Becketta, lecz również Wilde'a, Sofoklesa i innych. W wieku 49 lat zdobył szeroką publiczność powieścią pt "Madame", którą obdarzyłem PAŁĄ /p. moja recenzja/. Szczęśliwie dla mnie /mniemam, że i dla siebie/ odstąpił od beletrystyki i zajął się tematami wartościowszymi. Z efektów jego pracy poznałem "Błogosławieństwo Becketta i inne wyznania literackie" z 2004 /p.recenzja/ oraz obecnie omawianą pracę z 2009.
"Godot i jego cień" jest w wielu aspektach kontynuacją "Błogosławieństwa...", a swoistą wartość stanowi dedykacja omawianej książki: "Pamięci Janusza Szpotańskiego", którego autor czule pożegnał w poprzedniej książce, a ja o tym pisałem:
"Następną część „Koledzy po piórze” zaczyna pożegnaniem Janusza Szpotańskiego /1929-2001/, dyżurnego „prześmiewcy komuny”, szczególnie znienawidzonego przez Gomułkę, autora satyr „Cisi i gęgacze” i „Towarzysz Szmaciak” ....".
Nim przejdziemy do książki wspomnijmy parę słów o bohaterze: Godot, tytułowy bohater sztuki Becketta "Czekając na Godota" /1952/ dość jednoznacznie kojarzy się z Bogiem /cokolwiek przez to rozumiemy/, a autor to: Samuel Barclay Beckett /1906-1989/ - irlandzki dramaturg, prozaik i eseista, tworzący w dwóch językach francuskim i angielskim, sam tłumaczący swoje dzieła z jednego języka na drugi, twórca teatru absurdu, utrzymujący w swoich utworach klimat ironii, malkontenctwa, skrajnego pesymizmu i podkreślający bezsens ludzkiej egzystencji. Uzupełnijmy jego charakterystykę uzasadnieniem przyznania mu Nobla w 1969 r.: /str.62/
"Ukazał za pomocą nowych form literackich niedolę i cierpienie człowieka naszych czasów. To poetyckie dzieło wznosi się nad jałową i spustoszoną ziemią jak prośba o miłosierdzie dla udręczonej ludzkości, a minorowa tonacja, w jakiej jest napisane, przynosi zrozpaczonym - paradoksalnie - pociechę, a uciśnionych wyzwala".
A co wewnątrz książki? ARCYDZIEŁO. Wszechstronne studium życia i twórczości Becketta przeplata się z autobiografią Libery, a przede wszystkim z realizacją swojej fascynacji Wielkim Malkontentem, której początki związane są z przedstawieniem obejrzanym w wieku 8 lat, jak się mówiło "u Axera", czyli w Teatrze Współczesnym. Też tam byłem, bo było to najważniejsze wydarzenie kulturalne /i nie tylko!/, ale ja miałem już lat 14. Mowa o przedstawieniu "Czekając na Godota" w reżyserii Kreczmara, z udziałem Fijewskiego, Kondrata, Koechera i Mularczyka na jesieni 1957 roku, zaledwie niecały rok po POLSKIM PAŻDZIERNIKU. Ze względu na nadzieje pokładane w "odwilży" tytuł momentalnie wyszedł poza bramy teatru i stał się ironicznym zwrotem warszawskiej ulicy.
W trakcie lektury zrobiłem kilkanaście stron notatek, których z przyczyn oczywistych nie mogę tutaj przytoczyć. Wybrałem więc jedną charakterystyczną dla Becketta, a sądząc z kontekstu, również dla Libery: /str.70/
"...jeśli nie można uleczyć człowieka z bólu i strachu, jeśli nie można sprawić, by śmiertelność śmiertelnych przestała być im brzemieniem - podtrzymywanie życia jest aktem na rzecz zła, kolaboracją z diabłem".
Tylko, że ja nie recenzuję Becketta, ino Liberę, więc odnośnie tego pierwszego, ograniczmy się do stwierdzenia, że autor apoteozował go wybornie. A to wszystko za sprawą swoich fascynacji i ciężkiej pracy. I tak mu przeleciało pełne sukcesów życie, w kręgu zainteresowań budowanych od wczesnej młodości. Ciągnąc wątek autobiograficzny odniósł również wielki sukces, bo ZNAKOMICIE PRZEDSTAWIŁ RZECZYWISTOŚĆ PRL-u, mimo pochodzenia żydowskiego, o którym wielokrotnie mówi, a które ma kolosalne znaczenie w ocenie tamtych lat. I tak, jego wersja jest zgodna z moją, bo o paru drobnych różnicach, nie wypada wspominać wobec SOLIDNEJ ANALIZY całości. Nie byłbym sobą, gdybym nie zadbał o Państwa pamięć, a to osiągnę dosadnym cytatem, pod którym sam się podpisuję: /str.104/
"...poczucie przegranej i niesprawiedliwości obecne jest w polskiej historii co najmniej od dwustu lat.... ...Nie sposób być normalnym, mając świadomość klęski od kilkunastu pokoleń i kompensując to sobie mesjanistycznym mitem. Krzywda, wbrew założeniom i treściom tego mitu, bynajmniej nie uszlachetnia, lecz rozkłada wewnętrznie. Niejeden o tym pisał. Gombrowicz, Miłosz, Mrożek. Jak kult martyrologii i fetysz niewinności prowadzą do mitomanii i życia w fikcyjnym świecie, "Wybili, panie, za wolność!" To zdanie.. ..z Mrożka.. ..stało się gorzkim symbolem wynaturzenia ducha: bezwstydnej żebraniny i eskalacji roszczeń, a nawet cynicznego kupczenia poniżeniem, połączonego z pogardą dla ufnych dobroczyńców".
A Liberę warto czytać /byle nie "Madame"/
UWAGA!! WYBITNE DZIEŁO!!!
więcej Pokaż mimo toAntoni Libera to przede wszystkim INTELEKTUALISTA, w dodatku syn też INTELEKTUALISTY, Zdzisława Libery /1913-98/, profesora UW. Znałem go od zawsze jako wybitnego reżysera teatralnego i znakomitego tłumacza, nie tylko "całego" Becketta, lecz również Wilde'a, Sofoklesa i innych. W wieku 49 lat zdobył ...