Ten tomik serii "Dwudziestolecie międzywojenne" czekał długo na przeczytanie. Może i dobrze, bo najlepsze zostawia się na koniec. Po dość słabych częściach wreszcie jest praca, która już może zadowolić. Oczywiście literówki są. Oczywiście zdarza się powierzchowność potraktowania tematu. Widać wyraźne patrzenie z perspektywy Warszawy. Może wiele marek (a właściwie dziedzin, których dotyczą) pominięto. Ale jest to niezłe opracowanie, napisane ciekawie i przystępnie, pokazujące inną stronę epoki, przy okazji rzucające także światło na stan i rozwój gospodarki. Podanie cen towarów, ich dostępności, reklamy to także pozytywne strony pracy. Iwona Kienzler zrobiła tu dobrą robotę. Można się spierać, czy powinny pojawić się marki sprzętu gospodarstwa domowego, medykamentów, rowerów lub pasty do butów, ale wobec i tak szerokiego asortymentu marek, które autorka wymieniła, można jej braki wybaczyć. Szkoda, że nie podała autorstwa słynnego hasła reklamowego prezerwatyw. Szkoda, że ktoś nie poprawił daty ślubu Emila Wedla z 1822 (tak na s. 42) na 1876 (sam Emil rodził się w 1841, a jego żona w 1853 r. ...). Jednakże ten tom przynajmniej jest i ciekawy, i wszechstronny, i zdjęcia ma zgodne z tekstem. Całkiem przyzwoita lektura.

Ten tomik serii "Dwudziestolecie międzywojenne" czekał długo na przeczytanie. Może i dobrze, bo najlepsze zostawia się na koniec. Po dość słabych częściach wreszcie jest praca, która już może zadowolić. Oczywiście literówki są. Oczywiście zdarza się powierzchowność potraktowania tematu. Widać wyraźne patrzenie z perspektywy Warszawy. Może wiele marek (a właściwie dziedzin,...