O rybie, co z każdą stroną była większa i o tym, że wszystko jest względne. Wszystko w formie obrazkowej i dla maluchów. Aż mi się buzia uśmiechnęła na koniec.

O rybie, co z każdą stroną była większa i o tym, że wszystko jest względne. Wszystko w formie obrazkowej i dla maluchów. Aż mi się buzia uśmiechnęła na koniec.

Herve Tullet to francuski autor wielu interaktywnych i bestsellerowych tytułów dla najmłodszych. Jego książki wydane zostały w kilkudziesięciu krajach, robiąc furorę wśród dzieci!
.
Tym razem nurkujemy na dno oceanu, pełnego skarbów oraz tajemniczej mapy skarbów skrytej w butelce.
Obserwujemy tam małą czerwoną rybkę, która podjada mniejsze rybie osobniki.
Po każdym przewróceniu kartki nasza bohaterka staje się coraz większa i większa, ale czy na pewno jest taka duża, czy ostatecznie to tylko pozory? Jak myślicie?

Bez wątpienia ten tytuł z serii "A kuku" stał się ulubieńcem córki, a przy zabawie z książką zanosiła się od śmiechu. Sama byłam zaskoczona jej reakcją, widocznie rybki zrobiły na niej pozytywne wrażenie. Przez kilka dni dosłownie maglowałyśmy tę książkę, powtarzając wspólnie "Mmmm, mniam!". Często wracamy do tej książki i jeszcze nam się nie znudziła, więc musi być gdzieś pod ręką. Zdecydowanie najlepszą rekomendacją jest zachwyt dziecka! Uwielbiam oglądać jej uśmiech na buzi i radość z obcowania z literaturą. Cieszę się, że na rynku jest obecnie tak ogromny wybór, a książki służą nie tylko do czytania, ale także właśnie do zabawy! Nie wieją nudą, potrafią zaskoczyć i rozbudzają u czytelnika wyobraźnię.

Kartonowa seria "A kuku" idealna jest dla najmłodszych dzieci, a dzięki schodkowej budowie samodzielne przeglądanie książki nie będzie stanowiło problemu. Sprytne paluszki na pewno sobie poradzą.

Herve Tullet to francuski autor wielu interaktywnych i bestsellerowych tytułów dla najmłodszych. Jego książki wydane zostały w kilkudziesięciu krajach, robiąc furorę wśród dzieci!
.
Tym razem nurkujemy na dno oceanu, pełnego skarbów oraz tajemniczej mapy skarbów skrytej w butelce.
Obserwujemy tam małą czerwoną rybkę, która podjada mniejsze rybie osobniki.
Po każdym...

To nasza pierwsza książeczka tego popularnego autora. Spotkałam się z wieloma pozytywnymi recenzjami dzieł Pana Tulleta, zatem postanowiłam skusić się na jedno z jego dzieł na próbę.
Wybór padł na „Duży czy mały?” z serii „A KUKU” - ze względu na grube całokartonowe strony i motyw morski, za którym wszyscy w naszym domu przepadają.

To prosta rysunkowa historia Dużej Czerwonej Rybki, która wraz z kolejnymi przewracanymi stronami (i zjadanymi małymi rybkami) staje się coraz większa i większa i sieje coraz większy postrach na morskim dnie. Powoli budowane napięcie osiąga punkt kulminacyjny gdy Czerwona Rybka postanawia schrupać pojawiającego się nurka aż nagle… „A kuku!” okazuje się, że w porównaniu z człowiekiem wcale nie jest taka duża, jakby się mogło wydawać ;)

Zazwyczaj lubię książeczki zupełnie bez treści lub z lakonicznymi podpisami, przede wszystkim dlatego, że Maj nie ma jeszcze cierpliwości do wysłuchania większej partii tekstu. No i to zawsze dodatkowa motywacja do wymyślania własnych, zakręconych historii. W tym jednak przypadku albo zawodzi mnie wyobraźnia, albo mamy za małe pole do popisu, bo dwa warianty wymyślonych prze mnie historii bardzo szybko się znudziły i książeczka, kolokwialnie mówiąc, poszła w kąt. Może w przyszłości będzie bardziej interesująca podczas tłumaczenia zjawiska perspektywy, powinna okazać się pomocna również w zrozumieniu czasu i następujących po sobie wydarzeń.

Jest ładna wizualnie, choć bardzo prosto zilustrowana – schematyczne ilustracje z wyraźnie widocznymi pociągnięciami pędzla przywodzą na myśl dziecięce rysunki. Obrazkom towarzyszą naprzemiennie onomatopeje „mmm” i „mniam”. Niestety moje Dziecię nie wykazuje dużego zainteresowania ani obrazkami (nie pokazuje niczego paluszkiem, jak w przypadku innych książek) ani niespecjalnie pali się do powtarzania wyrazów dźwiękonaśladowczych.

Wbrew moim oczekiwaniom, schodkowa forma książeczki od samego początku nie zyskała Majkowej sympatii. Chociaż podobna budowa „Bardzo głodnej gąsienicy” była strzałem w dziesiątkę i małe paluszki aż rwały się do nauki przewracania stron, w przypadku tej książki manipulowanie kartkami sprawiało Bobasie widoczną trudność – może ze względu na grubość stron? Szybko się zniechęciła i do samodzielnego oglądania wybiera raczej tradycyjne książki albo właśnie Gąsienicę. Jeśli sama sięga po tą kartonówkę, to jedynie mając wobec niej zamiary kulinarno-degustacyjne (wyrzynające się trójki i czwórki nas męczą i dręczą).

Niestety ta pozycja zupełnie się u nas nie przyjęła i prawdę mówiąc nie rozumiem jej fenomenu, szczególnie, że jest dość droga (cena okładkowa to 26,90 zł). Estetyczna i z pomysłem, ale nie nazwałabym jej wybitną ani szczególnie nowatorską.

To nasza pierwsza książeczka tego popularnego autora. Spotkałam się z wieloma pozytywnymi recenzjami dzieł Pana Tulleta, zatem postanowiłam skusić się na jedno z jego dzieł na próbę.
Wybór padł na „Duży czy mały?” z serii „A KUKU” - ze względu na grube całokartonowe strony i motyw morski, za którym wszyscy w naszym domu przepadają.

To prosta rysunkowa historia Dużej...

Książka o żarłocznej czerwonej rybce, która rośnie i rośnie, ale na końcu okazuje się, że rozmiary są względne i czasem jest się dużym, czasem małym - zależy od punktu odniesienia. Książka spodobała się mojemu trzylatkowi.

Książka o żarłocznej czerwonej rybce, która rośnie i rośnie, ale na końcu okazuje się, że rozmiary są względne i czasem jest się dużym, czasem małym - zależy od punktu odniesienia. Książka spodobała się mojemu trzylatkowi.

Nie wiem co w tych książkach jest ale maluchy je uwielbiają. (1,5roku)

Nie wiem co w tych książkach jest ale maluchy je uwielbiają. (1,5roku)