Jak było naprawdę?

Okładka książki Jak było naprawdę? Bernd Ingmar Gutberlet
Okładka książki Jak było naprawdę?
Bernd Ingmar Gutberlet Wydawnictwo: Sonia Draga literatura piękna
213 str. 3 godz. 33 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Irrtum!
Wydawnictwo:
Sonia Draga
Data wydania:
2015-11-25
Data 1. wyd. pol.:
2015-11-25
Liczba stron:
213
Czas czytania
3 godz. 33 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379993772
Tłumacz:
Agnieszka Gadzała
Średnia ocen

5,0 5,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,0 / 10
32 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
610
567

Na półkach:

Tytuł „Irrtum!: 50 Mal Geschichte richtiggestellt” (Błąd! Historia poprawiona 50 razy) brzmi mniej napastliwie od „50 największych kłamstw i legend w historii świata” tegoż autora, jednak treść zbliżona. To znaczy groch z kapustą i wyważanie otwartych drzwi.

Na przykład demaskuje twierdzenie „Kamienne kręgi Stonehenge są prehistorycznym komputerem”.
Zważywszy, iż komputer to „urządzenie elektroniczne przeznaczone do przetwarzania danych przedstawionych w postaci cyfrowej, sterowane programem zapisanym w pamięci”, czym kromlech z pewnością nie jest, gość istotnie ma co „obalać”.
Po opisie kromlechu zauważa „W latach sześćdziesiątych XX wieku furorę zrobiła książka pewnego astronoma, który chciał rozwiązać zagadkę Stonehenge. Na podstawie komputerowych obliczeń (na modelu IBM) Gerald Hawkins stwierdził, że Stonehenge było prehistorycznym kalendarzem.” Jak kalendarzem, to nie komputerem. „Gdy by było to prawdą, ówcześni ludzie byliby przodkami współczesnych astronomów, a samo założenie – jakąś niesamowitą prehistoryczną maszyną liczącą, przeznaczoną do przepowiadania zaćmień księżyca, po prostu prehistorycznym komputerem. Firma IBM natychmiast się ucieszyła, pisząc w "IBM News": "W końcu zwariowani starzy druidzi wiedzieli, co robią!". Hawkins musiał się jednak zmierzyć z szorstką krytyką świata naukowego. (…) Jeszcze w 2002 roku, niezrażony krytyką, twierdził, że Stonehenge było czymś więcej niż rytualnym miejscem spotkań i cudem architektonicznym, że zawiera w sobie informacje astronomiczne i matematyczne, które zgodnie z obiegową opinią dostępne były dopiero Grekom równo tysiąc lat później. Tym samym Hawkinsa należy umieścić w podejrzanym towarzystwie szwajcarskiego gastronoma Ericha von Dänikena (Er gehört damit in die zweifelhafte Gesellschaft des Schweizer Gastronomen Erich von Däniken),który do swojej teorii o pozaziemskim wpływie na życie na Ziemi wykorzystuje wszelkie prawdziwe bądź mniemane zagadki świata bez jakichkolwiek dowodów. Däniken uważał jednak, że Stonehenge wzniosła nie jakaś prehistoryczna inteligencja, lecz – co akurat w jego przypadku można było przewidzieć – inteligencja pozaziemska.” Tak jakby komuś trzeba było wyjaśniać, co twierdzi Däniken …
Swoją drogą to przykład wrzucania do jednego worka spraw z różnych parafii. Skoro Hawkins nie przypisywał tego UFO-ludkom, to czemu wymieniać go razem z Dänikenem?
Bo Gutberletowi tak się skojarzyło?
I skąd pewność, że ten krąg nie służył za kalendarz (nie „komputer”) ?
„Jaką rolę zatem spełnia ów pojedynczy kamień znajdujący się poza zewnętrznym kręgiem? Gdy stanąć w środku budowli, widać go jakby poprzez "okno" utworzone przez bloki kręgu zewnętrznego na końcu wyrównanej ścieżki, a kierunek ten jest niemal identyczny z kierunkiem, w którym wschodzące Słońce w dniu swego letniego stanowiska, 22 czerwca, ukazuje się nad horyzontem. W dniu tym Słońce opisuje na sklepieniu niebieskim najdłuższy łuk, a punkt horyzontu, w którym wschodzi, jest najdalej na północ wysuniętym punktem wschodu Słońca w ciągu roku. Położenie kamienia w Stonehenge nie jest chyba przypadkowe. Służyło prawdopodobnie dawnym mieszkańcom Anglii do ustalania rachuby dni w roku, a być może – także do określania pory dnia. Ściśle mówiąc, kierunek ten nieco się rożni od rzeczywistego punktu wschodu Słońca w dniu przesilenia letniego: błąd wynosi 1°12’. Ale właśnie istnienie takich błędów ma ogromne znaczenie dla historii środków i metod mierzenia czasu (…) Z astronomii wiadomo, że na skutek precesji punkt wschodu przesuwa się systematycznie wzdłuż linii horyzontu. Już w roku 1901 angielski astronom Joseph Norman Lockyer (ten sam, który odkrył na Słońcu obecność helu) obliczył, że położenie kamienia w Stonehenge odpowiada rzeczywistemu wschodowi Słońca około 1840 r. p.n.e. Data ta znajduje potwierdzenie w badaniach archeologicznych metodą węgla promieniotwórczego. W czasie wykopów w 1951 r. znaleziono pod jednym z kamieni kawałek na wpół spalonego drewna, zapewne z ogniska palonego podczas budowania tajemniczej budowli. Drewno poddano badaniom laboratoryjnym i stwierdzono, że liczy sobie 3798 lat, a więc znajduje się tam od roku 1848 p.n.e. Obliczenia Lockyera zostały więc potwierdzone z zadziwiającą dokładnością.” (Ludwik Zajdler „Dzieje zegara” 1977 s. 61n, ostatnie zdanie wygląda na przesadę, metoda ta nie zapewnia aż takiej dokładności).

„Podczas wojen perskich Grecy odnosili zwycięstwa nad przeważającymi siłami przeciwnika”
Cóż w tym nieprawdopodobnego?
„Ogromny obszar pod władaniem Persów, którzy stworzyli jedną z najwyżej rozwiniętych kultur Starego Świata, stanowił największe imperium, jakie w ogóle kiedykolwiek istniało.” Hm.
„Zrozumiałe zatem, że walka, która później nastąpiła, została utrwalona przez dramaturgów i historyków greckich. Według nich zwycięstwo Persów właściwie od początku było oczywiste, bo – jak pisze Herodot – wojska Kserksesa liczyły 1,7 miliona żołnierzy.”
Herodot wymienia nawet większe liczby, razem z załogami okrętów, służbą itp. „pięćset dwadzieścia osiem miriad trzy tysiące dwustu dwudziestu ludzi” (πεντακοσίας τε μυριάδας καὶ εἴκοσι καὶ ὀκτὼ καὶ χιλιάδας τρεῖς καὶ ἑκατοντάδας δύο καὶ δεκάδας δύο VII, 186). Miriada = 10 tysięcy.
Liczbom podawanym przez starożytnych nie zawsze można wierzyć bez zastrzeżeń, jednak obliczanie na własną rękę też bywa zawodne (Zajdler „Atlantyda” rozdział „Dwie opowieści – trzy daty”).
Herodot zaznacza „muszę podać, co się opowiada, ale bynajmniej nie jestem zobowiązany w to wierzyć i te słowa mają się odnosić do całych mych Dziejów” (VII, 152). Zatem do tych zawrotnych liczb też radzi podchodzić z ostrożnością.
Wcześniej zaś, w bitwie pod Maratonem, dziejopis z Halikarnasu przypisuje Persom najwyżej dwukrotną przewagę, przynajmniej taką można wyliczyć z ilości okrętów i piechoty przypadającej na każdy z nich (o czym była mowa przy I części „Historii starożytnych Greków” Bravo i Wipszyckiej). A skoro zaznacza „odwagą i siłą Persowie nie ustępowali Hellenom, byli jednak bezbronni” w starciu z hoplitami, sami mając „plecione tarcze” i „filcowe kapelusze”, podkreśla raczej nie potęgę wroga, tylko jej brak. Takie zwycięstwo trudno uznać za szczególnie zaszczytne …

„Starożytni Grecy byli nieskazitelnymi demokratami” Też mało odkrywcze, że nie wszyscy.
Czy „pojęcie demokracji pojawia się po raz pierwszy u greckiego dziejopisa Herodota około 430 roku p.n.e.” ?
Nazwa ta pada, gdy tyran Histiajos mówi „dzięki Dariuszowi każdy z nich [tyranów] włada w swoim mieście; a po obaleniu potęgi Dariusza ani on sam nad Miletem, ani nikt inny nad żadnym miastem nie będzie mógł panować: bo każde z nich będzie wolało rządzić się demokratycznie niż być pod samowładcą (τῶν πολίων δημοκρατέεσθαι μᾶλλον ἢ τυραννεύεσθαι)” (Dzieje IV, 137) i w innych miejscach. Brak danych w którym roku Herodot pisał te słowa, pochwale demokracji poświęcona była mowa Peryklesa wygłoszona w 430 (Tukidydes 2, 105 – 107),zapewne wtedy też powstał zwalczający demokrację „Ustrój Aten” Starego Oligarchy. Nazwa musi być starsza. Wcześniej w „Błagalnicach” Ajschylosa „wystawionych najprawdopodobniej w okresie między 467 a 458 r., być może w roku 463” (Włodzimierz Lengauer „Isonomia. Pojęcie równości w greckich koncepcjach politycznych. Od Homera do końca V wieku p.n.e.” s. 115) jest mowa o „ręce władzy ludu” (w. 604 δήμου κρατούσα χειρ).

Obłęd Kaliguli ma być oszczerstwem (podobnie w „50 kłamstwach” dobrym cesarzem był Tyberiusz ...) „Pomówienia Kaliguli zaczęły się zaraz po jego śmierci. Najpierw konsul Gnejusz Sencjusz Saturninus nazwał go przed rzymskim senatem skrajnym tyranem – do stwierdzenia choroby psychicznej było stąd jeszcze dość daleko. Inni współcześni używali już pojęcia "obłęd" albo "umysł pomylony"; byli wśród nich zarówno sławny filozof Seneka, jak i (później) historyk Tacyt. Ta ocena nie odnosiła się jednak do choroby umysłowej, lecz stanowiła potoczne określenie nagannego zachowania, nadającego się do politycznego potępienia. Natomiast zarzut obłędu w sensie patologicznym sformułował po raz pierwszy historyk Swetoniusz prawie 200 lat po śmierci Kaliguli – ale on jest niewiarygodny także w innych swoich biografiach cezarów, ponieważ bardziej zależy mu na puentach i anegdotach niż na prawdzie. Dziesiątki lat później to samo zrobili pisarze historyczni: Kasjusz Dion i Józef Flawiusz.” (Den Vorwurf des Wahnsinns im pathologischen Sinne hingegen erhob erstmals der Historiker Sueton fast 200 Jahre nach Caligulas Tod – und der ist auch in seinen anderen Kaiserbiographien nicht verlässlich und stets auf Pointen und Anekdoten aus, ohne sich allzu viel um deren Wahrheitsgehalt zu scheren. Jahrzehnte später taten es ihm die Geschichtsschreiber Cassius Dio und Flavius Josephus gleich.)
Żywoty Cezarów spisywał Swetoniusz na początku II wieku (skąd „200 lat” ?) już po śmierci Józefa Flawiusza, chyba przykład zapętlenia czasowego.

Oczywiście prawidłowo zaprzecza twierdzeniu „Kalendarz Majów wyznaczał koniec świata”. Jednak i tu potrzebna większa wiedza.
„Gdy w 2012 roku zbliżał się 21 grudnia, dawni Majowie ze środkowej Ameryki stali się głównym tematem mediów. Znowu chodziło o zapowiedź końca naszego świata, który ustalono wreszcie na przełom stulecia, a który również w przyszłości będzie się zapewne cieszył popularnością. W tym ostatnim przypadku powoływano się na Majów, którzy podobno w tym dniu oczekiwali kresu wszystkich czasów, oraz na ich kalendarz, który właśnie na tym dniu się kończy. W rachunku i sposobie zapisu kalendarza Majów data ta wygląda następująco: 13.0.0.0.0 4 ahau 3 kankin.”
Wyjaśnienie zasad tego kalendarza mniej więcej ścisłe, zapytanie czy Majowie potrzebowali „rachuby czasu, która była bardziej precyzyjna niż używany wówczas w Europie kalendarz juliański z czasów rzymskich” (Eine Zeitrechnung, die präziser war als der damals in Europa verwendete julianische Kalender aus römischer Zeit?) niedorzeczne, skoro równocześnie pisze: rok Majów zwany „haab obejmuje 18 pełnych miesięcy dwudziestodniowych oraz, na końcu cyklu, miesiąc krótki z pięcioma dniami” (Der Haab umfasst achtzehn Vollmonate von zwanzig Tagen Länge sowie am Ende des Zyklus einen Kurzmonat mit fünf Tagen) co daje 365 dni, zatem mniej dokładny od juliańskiego, w którym co czwarty rok jest przestępny.
Poza tym brak pewności czy koniec okresu przypadał w 2012. Tak wyliczył brytyjski archeolog John Eric Thomson w 1935, jednak były i inne możliwości, np. o 260 lat wcześniejsze (amerykański antropolog Herbert Spinden w 1930 czy Maud Worcester Makemson dyrektorka obserwatorium w Vassar w Nowym Yorku w 1946),stąd „datę według Thomsona, jako różniąca się o 260 od poprzednich, można uznać za błędną” (Zajdler „Atlantyda” rozdział „Wyrwane kartki z najstarszych kalendarzy”).

Uwaga: tłumaczka popełniła błąd „co 20 lat kończył się cykl katuna, co 400 lat bakuna”, „bakun” powtórzony w kilku następnych zdaniach, zatem nie był to błąd w druku. W oryginale prawidłowo „baktun” (Alle knapp 20 Jahre endete der Zyklus eines Katun, alle fast 400 Jahre der eines Baktun),jednak „20 lat” jest przybliżeniem, chodzi o „20 tun” po 360 dni każdy, o czym mało konsekwentnie mowa w tym rozdziale w innym miejscu „20 dni (kin) to winal, 18 winali to tun, 20 tunów jeden katun” (Zwanzig Tage (k’in) sind ein winal, achtzehn winal sind ein tun, zwanzig tun ein k’atun)

Widać też „naddatek informacyjny” (wiadomość nawet gdy prawdziwa to wnosząca nic do sprawy),jakoby jakoby lud Majów „nie używał nawet koła” (nicht einmal das Rad benutzte),co może być opacznie zrozumiane, jako brak takiego wynalazku. „Na płaskowyżu meksykańskim znaleziono kruche kółka z gliny przymocowane do zabawki, przedstawiającej model wozu; poza tym nie ma żadnych śladów zastosowania tego wynalazku w innych dziedzinach kultury kształtujących się na tym obszarze państw.” (Charles Gellenkamp „Majowie” Warszawa 1968 „Biblioteka Problemów” s. 112, tłum. Jadwiga Maliszewska-Kowalska, było jednak dziwne, gdyby istniały modele wozu, a same wozy już nie …)

Kajzer Wilhelm II nie taki straszny, jak go malują „był bez wątpienia trudnym typem, porywczym i zarozumiałym, który zarówno w kraju, jak i za granicą zachowywał się jak słoń w składzie porcelany” i „do dzisiaj uchodzi więc Wilhelm II za uosobienie winy za katastrofę pierwszej wojny światowej.”
Jednak „jego rzeczywista władza była po prostu ograniczona” a „wpływ Wilhelma na niemiecką dyplomację był niewielki”.
Na czym to „ograniczenie” miałoby polegać, skoro dopiero w ostatnich dniach wojny kajzer nolens volens przystał na odpowiedzialność kanclerza (szefa rządu) przed Recihstagiem, wcześniej wyznaczał i dymisjonował go (kanclerza) jak chciał.
Podobnie „niewielki wpływ w dyplomacji” trudno zauważyć w zawarciu układu w Björkö (wprawdzie niewykonalnym, lecz to już inna sprawa).
Zamiast choćby krótkiej wzmianki o tym, mnóstwo beblaniny „nie spuszczano oka z Bośni-Hercegowiny , której aneksję Wiedeń ogłosił jako trwałą. Serbia stawiała przede wszystkim na rozpad monarchii naddunajskiej i wiązała z tym rachuby na zdobycze terytorialne, co z kolei wywoływało niepokój Rosji, samozwańczego przywódcy południowych Słowian. Destabilizacja Bośni była na przykład dla Belgradu kuszącą opcją, tak że pytanie, jaką rolę odegrała Serbia w zamachu na austriackiego następcę tronu, musiało zajmować władze nie tylko w Wiedniu, ale także w innych stolicach. Ale to zamach w Sarajewie był właśnie tą iskrą, która zapaliła lont, choć trzeba było czterech tygodni, by doszło do wybuchu. Ponieważ zaś nikt nie zadał sobie trudu, żeby zgasić we właściwym czasie tlący się lont – doszło do katastrofy.” No tak, „doszło” ...
O tym, że Wiedeń od dawna szukał pretekstu do wojny, że kajzer już 5 lipca 1914 obiecał C.K. rządowi pełne poparcie, zachęcając tym samym do postawienia Serbii ultimatum (Pajewski „Pierwsza wojna światowa” passim) też ani słówka. Wilhelmowego dopisku „idiotyzm” na telegramie z 28 czerwca 1914 zawierającym propozycję przekazania sporu Wiednia z Belgradem Stałemu Sądowi Rozjemczemu w Hadze (Andrzej Józef Kamiński „Stanowisko Niemiec na pierwszej Konferencji Haskiej, 1899” 1962 s. 56, całe tomy nie powiedziały by więcej) trudno byłoby się domyślić ze zdania „przy wszystkich swoich dosadnych powiedzonkach Wilhelm był jednak niezwykle ostrożny, kiedy tylko sytuacja mogła stać się poważna – ujawniało się to wielokrotnie przy różnych okazjach aż do kryzysu lipcowego tuż przed wybuchem wojny.”

Różne sprawy można zrozumieć, jednak są jakieś granice.

Tytuł „Irrtum!: 50 Mal Geschichte richtiggestellt” (Błąd! Historia poprawiona 50 razy) brzmi mniej napastliwie od „50 największych kłamstw i legend w historii świata” tegoż autora, jednak treść zbliżona. To znaczy groch z kapustą i wyważanie otwartych drzwi.

Na przykład demaskuje twierdzenie „Kamienne kręgi Stonehenge są prehistorycznym komputerem”.
Zważywszy, iż komputer...

więcej Pokaż mimo to

avatar
123
74

Na półkach: ,

Kilka ciekawych opisów faktycznych historycznych przekłamań, jednak mocno przeważają "nieporozumienia" kompletnie nudne. Generalnie lubię "ciekawostki", jednak tutaj średnio to wygląda. Są lepsze sposoby na spędzenie wieczoru :)Max 5/10.

Kilka ciekawych opisów faktycznych historycznych przekłamań, jednak mocno przeważają "nieporozumienia" kompletnie nudne. Generalnie lubię "ciekawostki", jednak tutaj średnio to wygląda. Są lepsze sposoby na spędzenie wieczoru :)Max 5/10.

Pokaż mimo to

avatar
527
203

Na półkach:

Książka zaledwie zjadliwa. Prawdziwy miszmasz wszelkich zagadnień historycznych. Momenty było ale czegoś jednak zabrakło.

Książka zaledwie zjadliwa. Prawdziwy miszmasz wszelkich zagadnień historycznych. Momenty było ale czegoś jednak zabrakło.

Pokaż mimo to

avatar
422
319

Na półkach: ,

Przekrojowa w zakresie dziejów książka popularnonaukowa. Autor wybrał według sobie znanego klucza 50 zakorzenionych w naszej świadomości opinii o wydarzeniach historycznych i w swojej książce podejmuje się ich podważenia. Fajne jest w tej książce spotkanie z historią na przestrzeni wieków. Mniej pociągające natomiast jest swobodne podejście autora do równego stawia faktów historycznych i własnych opinii.

Przekrojowa w zakresie dziejów książka popularnonaukowa. Autor wybrał według sobie znanego klucza 50 zakorzenionych w naszej świadomości opinii o wydarzeniach historycznych i w swojej książce podejmuje się ich podważenia. Fajne jest w tej książce spotkanie z historią na przestrzeni wieków. Mniej pociągające natomiast jest swobodne podejście autora do równego stawia faktów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1186
646

Na półkach: , , ,

Nawet ciekawa, ale nie do końca wyjaśniająca. W niektórych przypadkach miałam wrażenie że to tylko teorie

Nawet ciekawa, ale nie do końca wyjaśniająca. W niektórych przypadkach miałam wrażenie że to tylko teorie

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    57
  • Przeczytane
    38
  • Posiadam
    14
  • Teraz czytam
    3
  • Historia
    3
  • Legimi
    2
  • Historyczne
    2
  • LEGIMI
    2
  • E-book
    2
  • 2016
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Jak było naprawdę?


Podobne książki

Przeczytaj także