W porównaniu do pierwszej części słabiutka. Randomowi policjanci (i policjantka) opowiadają randomowe historie i żalą się: na godziny pracy, złych przełożonych, na wszystko. Sami pokrzywdzeni biedacy, których na siłę w firmie trzymają.
Nie podoba mi się taki obraz. W części "W imię zasad" praca policjantów była pokazana przekrojowo i konkretnie, jak w "Taśmach grozy" czy "Ciemnej stonie miasta"- bez potrzeby podbijania objętości historyjkami które zdarzają się w każdej ludzkiej zbiorowości- paniom w Biedronkach, Janinom w urzędach czy Januszom na rybach.
Tutaj? Żale gościa który musiał robić 200 pompek dziennie w kompanii albo ciągłe utyskiwania kryminalnych jak to na sekcjach musieli pół litra walić- no naprawdę bez przesady- takie rzeczy to się widzi na trzeźwo na studiach medycznych, a ludzi z mocnymi nerwami na tym kierunku jak na lekarstwo.
Tytuł jest mylący- "ciemnej strony" jest tu bardzo mało. A przecież instytucje takie jak policja, i to nie tylko w Polsce ale i w tych krajach gdzie podobno poziom korupcji jest znacznie mniejszy, skrywają naprawdę mocne historie. Potencjał był ogromny. Ale nie- 90% to opowieści o chlaniu na komendzie i o tym jak jakiegoś żulika pociąg przejechał. Nie postarał się pan Vega, płytko potraktował temat i chyba wydał książkę na szybko.

W porównaniu do pierwszej części słabiutka. Randomowi policjanci (i policjantka) opowiadają randomowe historie i żalą się: na godziny pracy, złych przełożonych, na wszystko. Sami pokrzywdzeni biedacy, których na siłę w firmie trzymają.
Nie podoba mi się taki obraz. W części "W imię zasad" praca policjantów była pokazana przekrojowo i konkretnie, jak w "Taśmach grozy" czy...