Szlak nadziei
- Kategoria:
- historia
- Wydawnictwo:
- Rosikon Press
- Data wydania:
- 2015-10-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-10-05
- Liczba stron:
- 592
- Czas czytania
- 9 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362981052
Niezwykłe dzieło po raz pierwszy opisujące cały szlak Armii Andersa.
Chciałem pokazać ogromną różnorodność ludzi dowodzonych przez Władysława Andersa, a także niezwykły wachlarz ich uczuć i przeżyć od zrezygnowania i rozpaczy, przez strach, pragnienie, ciężkie próby i poświęcenie, aż do ulgi i nadziei.
Norman Davies
Marsz Armii Andersa nie ma sobie równych w historii. Rozsypani po „nieludzkiej ziemi” Polacy stawili się na wezwanie generała Andersa licząc na ocalenie. Przekraczali granice Związku Sowieckiego z nadzieją na powrót do domów. Gdy zwyciężali Niemców pod Monte Cassino, Anconą i Bolonią wiedzieli już, że te nadzieje pozostaną niespełnione.
To oni stali się namiastką wolnej Polski. Żołnierzom towarzyszyli cywile: dzieci, kobiety, starcy. Próbowali normalnie żyć. Działały szpitale, szkoły, sierocińce. Trudy marszu, codzienne rozterki, poświęcenie w boju, drobne radości i wielkie dramaty złożyły się na opowieść o jednym z najbardziej niezwykłych rozdziałów drugiej wojny światowej.
Nikt wcześniej nie opowiedział jej tak, jak czyni to teraz Norman Davies.
Wraz z fotografem Januszem Rosikoniem wyruszył śladem Armii Andersa. Odwiedził Rosję, Iran, Izrael, Włochy a nawet Nową Zelandię, Afrykę i Meksyk. Książka zawiera nieznane relacje świadków, niepublikowane materiały archiwalne oraz zdjęcia dokumentujące tę fascynującą podróż „szlakiem nadziei”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Śladami Armii Andersa
Do 1989 r. historia Armii Andersa była mocno fałszowana przez ówczesne władze. Co prawda można było wychwalać bohaterstwo żołnierza polskiego pod Monte Cassino, ale sam Anders i inni wyżsi dowódcy byli niemal faszystami, a już na pewno wrogami Polski Ludowej.
Prawdziwy wysyp publikacji o Armii Andersa nastąpił w ostatnich 25 latach. Jednak większość skupia się na epizodach tej historii: formowaniu armii, walkach na froncie włoskich czy powojennych losach Andersa i jego ludzi. Tym razem Norman Davies próbuje opowiedzieć historię 2. Korpusu Polskiego (pod takim oznaczeniem taktycznym Armia Andersa walczyła we Włoszech) od początku do końca.
Pierwszym co rzuca się w oczy to nietypowy format książki: 195x255 mm. Ni to A5, ni A4, ni żaden inny znany format książkowy. Przy sporej, niemal równo 600-stronicowej objętości sprawia to, że książka jest niezbyt poręczna, nawet gdy wygodnie siedzimy w fotelu czy zagrzebani w łóżku pod kocem. Ja większość książek czytam w biegu - w autobusie, tramwaju czy na przystankach, więc był to dla mnie spory problem. Z drugiej strony to sprawia, że tej książce trzeba poświęcić pełną uwagę. Nie sposób czytać jej "przy okazji".
Zagadka nietypowego formatu wyjaśnia się po choćby pobieżnym przekartkowaniu wnętrza. Davies postanowił przyjąć format albumowy, gdzie mniej więcej podobną powierzchnię zajmują zdjęcia jak tekst. Różnego rodzaju ilustracji, jak chwali się wydawnictwo Rosikon, jest około dziewięciuset. Są to głównie zdjęcia, choć zdarzają się też mapy, skany dokumentów i rysunki. Część zdjęć z epoki to fotografie świetnie znane, ale niektóre nie były jeszcze publikowane. Uzupełniają je zdjęcia współczesne, pokazujące dzisiejszy stan miejsc związanych z 2. Korpusem Polskim, choć na niektórych profesor Davies przesłania wszystko, co powinno być właściwą treścią zdjęcia.
Norman Davies, historyk w Polsce świetnie znany i bardzo ceniony, opisuje historię Armii Andersa w porządku chronologicznym, a kolejne rozdziały to kolejne miejsca stacjonowania wojsk polskich. Zaczyna od wybuchu wojny i tłumaczy skąd właściwie Polacy w ZSRR. Sprawy wydawałoby się oczywiste, ale trzeba pamiętać, że książka równolegle wyszła w Wielkiej Brytanii, gdzie wciąż pokutuje przekonanie, że andersowcy znaleźli się na Syberii w ucieczce przed Niemcami.
Autor sporo miejsca poświęca tematom rzadko dotykanym w innych publikacjach o tej tematyce, zwłaszcza latom 1942-1943. Opisuje kolejne przenosiny Armii, włączenie w jej skład Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, a także życie codzienne na Bliskim Wschodzie. Starannie obala mit o rzekomym antysemityzmie Andersa i jego ludzi, wspomina za to o masowych dezercjach żołnierzy pochodzenia żydowskiego podczas stacjonowania armii w Palestynie.
Z losami Armii Andersa nierozerwalnie wiążą się dzieje cywili, których zdołano wówczas wyprowadzić z "nieludzkiej ziemi" ZSRR. Na kartach "Szlaku Nadziei" poznajemy ich perypetie, zarówno tych, którzy zostali ewakuowani do Australii, Afryki czy Kanady, jak i tych, którzy pozostali przy wojsku, w Pomocniczej Służbie Kobiet czy szkole kadetów.
W większości swoich książek Norman Davies jest narratorem. Tym razem bardzo często oddaje głos innym. Jego narracja jest właściwie pomostem budującym kontekst dla głównej części książki: wspomnień andersowców, od oficerów, przez żołnierzy po cywili. W długich, z reguły kilkustronicowych wstawkach oddaje im głos i pozwala snuć wspomnienia. Niektóre relacje zostały zebrane niedawno, inne spisywano na bieżąco.
Albumowo-wspomnieniowa forma sprawia, że momentami bliżej "Szlakowi Nadziei" do zbioru źródeł, niż krytycznej pracy historycznej. Nie można mówić, żeby autor był tu jedynie redaktorem, bo jednak około połowa tekstu to jego narracja. Jednak próba szerokiego spojrzenia na temat przy jednoczesnym oddaniu głosu świadkom wydarzeń sprawia, że nad niektórymi tematami pochylamy się nader szczegółowo, a po innych prześlizgujemy się bardzo powierzchownie.
Mimo wszystkich moich zastrzeżeń książka jest bardzo interesującą lekturą. Nowe źródła pisane i ikonograficzne czynią ją lekturą obowiązkową dla pasjonatów tematu. Nada się też dla osób, które chcą od niej rozpocząć zgłębianie tego epizodu naszej historii. Należy się jednak przygotować na to, że część szczegółowych zagadnień pozostanie bez odpowiedzi.
Krzysztof Krzemień
Oceny
Książka na półkach
- 511
- 153
- 80
- 68
- 22
- 14
- 6
- 6
- 4
- 4
Opinia
Norman Davies (ur. 1939 ), brytyjski historyk walijskiego pochodzenia, który doktoryzował się w 1973 roku na UJ, tworzy dzieła podobające się polskim czytelnikom. Ja recenzowałem tylko "Boże Igrzysko' i dałem wyraz swojemu oburzeniu z powodu eksponowania opinii nieprzyjaznych Polsce, jak i faktów nie przynoszącej jej, czyli nam, splendoru.
Tym razem wziął się za armię Andersa. Niestety od pierwszych stron książka przybiera charakter gawędy o wszystkim do tego stopnia, że czytelnik zatraca poczucie spójności przeróżnych wspomnień z głównym tematem. Z potoku słów usiłuję wypisać stwierdzenia wiążące się jakoś z tytułowym szlakiem. Pierwszą jaskółką jest uwaga o nastawieniu Churchilla (s. 78 e-booka):
„..Churchill nie był miłośnikiem komunizmu. Wręcz przeciwnie, był zagorzałym antykomunistą. Podczas rewolucji październikowej nazwał bolszewików „przeklętymi prymitywnymi pawianami”... ..Od dawna zdawał sobie sprawę, że potęga wojskowa Niemiec może zostać powstrzymana jedynie wspólnym wysiłkiem Wschodu i Zachodu... ...W 1941 roku, po wyeliminowaniu Francji, jedyną nadzieją Wielkiej Brytanii było uzyskanie wsparcia Ameryki i Związku Sowieckiego oraz pomniejszych graczy, takich jak Polacy czy Wolna Francja. Nie było innej realnej alternatywy...”
W 1941 roku Churchill wie... A w 1939 - co wiedział? Szkoda, że Davies zamiast napisać o nastawieniu zachodnich mocarstw do Polski, w tym Churchilla, robi sobie jaja z polskiego czytelnika pisząc bez żadnych wyjaśnień (s. 25,8):
„... Dwa zachodnie państwa, Wielka Brytania i Francja, wypowiedziały Niemcom wojnę 3 września 1939 roku, żądając wycofania Wehrmachtu z Polski....”
W takiej sytuacji zmuszony jestem zmuszony sięgnąć do swojej recenzji „World War II. Chronicle by John S.D. Eisenhower” dostępnej na LC i moim blogu http://wgwg1943.blogspot.ca/search?q=World++War+II :
„..No i mamy ów 1939 rok. Łączą nas pakty o nieagresji, oba z 1934 r., z Rosją i Niemcami. W dniu 3 kwietnia Niemcy mają przygotowany plan ataku na Polskę, który wcielą w życie pierwszego września, a 28 kwietnia Hitler zrywa pakt z Polską, żądając jednocześnie Gdańska i „korytarza”. Drugiego czerwca Sowieci przystępują do stworzenia paktu o wzajemnej pomocy z Francją i Wielką Brytanią. Na przeszkodzie staje POLSKA, gdyż do sensownej realizacji porozumienia NIEZBĘDNE jest umieszczenie sowieckich oddziałów na naszym terytorium. Należy podkreślić, że to nie jest inicjatywa sowiecka, lecz OSOBISTE uwarunkowanie ze strony CHURCHILLA, który skrajnie negatywnie ocenia przygotowanie Polski do starcia z Niemcami (trafność jego oceny, niestety, szybko się potwierdziła). Marszałek Rydz-Śmigły oświadcza, że pozwolenie na przemarsz i pobyt Sowietów w Polsce byłoby błędem, gdyż Czerwona Armia raz wpuszczona, nigdy Polski nie opuści... ...W każdym razie POLSKA UNIEMOŻLIWIŁA ZAWARCIE PAKTU ANTYHITLEROWSKIEGO i.. ..pozostała sama, bo trudno poważnie traktować pakt z Wlk. Brytanią podpisany 25 sierpnia tj 2 dni po ratyfikacji paktu Mołotow-Ribbentrop. Czytamy bowiem (s. 56): „Ich (tj Francji i Wlk. Brytanii - mój przyp.) wojskowe dowództwa opracowały WAR PLAN w lecie 1939 r., w którym NIEUNIKNIONA zagłada Polski zostanie przez nich zaakceptowana”. Zreasumujmy:
WIELKA BRYTANIA I FRANCJA, PO UNIEMOŻLIWIENIU PRZEZ POLSKĘ ZAWARCIA SOJUSZU Z ZSRR, NIE ZAMIERZAŁY W NAJMNIEJSZYM STOPNIU INGEROWAĆ W SPRAWY POLSKI ...”
A więc wspomniane wyżej informacje Daviesa o przystąpieniu tych mocarstw do wojny w 1939 roku odbieram jako jakąś prowokację ze strony autora.
Davies bardzo zdawkowo opisuje okoliczności zawarcia paktu Sikorski – Majski, jak i objęcie dowództwa przez Andersa (s. 81):
„..NEGOCJACJE DOTYCZĄCE ZBLIŻENIA między Wielką Brytanią a Związkiem Sowieckim toczyły się równolegle do podobnych rozmów między ZSRS a Polską, pierwszym sojusznikiem Wielkiej Brytanii. Rozmowy między Sikorskim a sowieckim ambasadorem w Londynie, Iwanem Majskim, rozpoczęły się na początku lipca w Londynie... .. Kluczowym elementem tej ugody miało być wypuszczenie przez Sowietów więźniów, a w zamian za to polskie władze miały utworzyć z nich „polskie wojsko”. Armię zorganizowaliby i poprowadzili polscy wojskowi, ale walczyłaby ona na froncie wschodnim pod sowieckim dowództwem operacyjnym. 30 lipca Sikorski i Majski podpisali dokumenty...”
Ogłoszono amnestię dla Polaków uwięzionych w najprzeróżniejszych obozach, gułagach czy łagrach, a dowódcą Wojska Polskiego in statu nascendi został Anders, o którym Davies pisze (s. 85,3):
„....Dowódcą Armii Polskiej w ZSRS został generał Władysław Anders (1892–1970), oficer o wielkim harcie ducha i determinacji, który szczęśliwie uniknął losu towarzyszy broni zamordowanych w Katyniu. Mianowano go 4 sierpnia, jeszcze przed ogłoszeniem amnestii, a wybór padł na niego jako na człowieka nieposzlakowanej odwagi, ośmiokrotnie rannego w boju, nieskalanego bliskimi związkami z sanacją w przedwojennej Polsce, a przede wszystkim doskonale obeznanego z Rosją. Ćwierć wieku wcześniej służył jako kawalerzysta w jednym z elitarnych regimentów carskiej gwardii. Od października 1939 roku, kiedy dostał się do sowieckiej niewoli, siedział w kolejnych więzieniach, najpierw u Brygidek we Lwowie, a potem w Moskwie na Łubiance, która stanowiła siedzibę NKWD. Anders miał szczęście. W czerwcu 1941 roku, w celi na Łubiance, codziennie spodziewał się, że zostanie rozstrzelany. Ocaliła go Operacja Barbarossa. Gdy tylko Rosjanie zdali sobie sprawę z konieczności porozumienia z polskim rządem, dostrzegli w nim cenny atut. Zabrali go z celi, doprowadzili do porządku, dali dobrze zjeść i zakomunikowali, że będzie dowodził armią...”
Po pierwsze „Anders miał szczęście” brzmiałoby humorystycznie, gdyby nie było obrazoburcze. Po drugie - absolutnie mnie nie satysfakcjonuje taka wersja, gdyż nie wyjaśnia dlaczego Anders nie został rozstrzelany z innymi oficerami? W mojej recenzji „Na nieludzkiej ziemi” Józefa Czapskiego znalazłem zdanie:
„...W koszmarnych warunkach tworzono armię polską pod dowództwem gen. Andersa, zgodnie z koncepcją sowiecką powstałą JUŻ w 1939 roku. (zgodnie z nią podjęto trud wyleczenia dobrze wyszkolonego oficera carskiej Rosji, zamiast zlikwidowania go wraz z innymi oficerami w Katyniu, Miednoje czy Charkowie)..."
Spodziewałem się znaleźć rozwinięcie tego tematu u Daviesa, lecz on woli się bawić w dość przypadkowe wspomnienia nieznanych ludzi. A ja, na podstawie Wikipedii zestawiam daty wiążące się z wyborem Andersa na dowódcę tworzonej armii:
"..Uczestnik I wojny światowej - jako porucznik dragonów dowodził szwadronem i został 3-krotnie ranny. W 1917 ukończył skrócony kurs Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu. Rewolucja lutowa 1917 i obalenie caratu zastały go w Rumunii, gdzie pełnił służbę jako szef sztabu 7. dywizji strzelców...
29 września (1939) w okolicach Sambora generał Anders został dwukrotnie postrzelony przez Ukraińców, po czym dostał się do niewoli sowieckiej.. ..Podczas 22 – miesięcznego pobytu w więzieniu był wielokrotnie przesłuchiwany i bezskutecznie namawiany.. do wstąpienia do Armii Czerwonej.."
W tym samym czasie, od połowy 1940 roku, mordowano tysiące polskich oficerów w Katyniu i innych obozach.
Nie znalazłem też opisu/analizy trójstronnych stosunków Anders – Sikorski - Sosnkowski niezwykle istotnych dla obiektywnego przedstawienia atmosfery, w której powstawała Armia.
I znowu się rozpisałem, lecz tym razem znalazłem świetne wyjście z sytuacji. Otóż „Jonasz” na LC wyraża stricte moją opinię, a różni nas jedynie drobny fakt, że on lubi Daviesa, a ja nie. „Jonasz” pisze:
„....Mój ulubiony historyk zawiódł mnie po raz pierwszy. A szkoda bo wziął się za fascynujący temat. Miał szanse stworzenia historii niemal sensacyjnej, ale niestety “góra urodziła mysz”. Książka wydaje się być napisana na kolanie. Historia jest traktowana powierzchownie. Brakuje głębszej analizy i szerokiego spojrzenia na kontrowersyjne wydarzenia. Autor uznał, ze relacje naocznych świadków i uczestników samej historii wzbogacą narrację. Niestety nie zachował proporcji. Tych relacji jest zbyt wiele, a większość z nich nie wnosi niczego.... ..Zresztą w podsumowaniu sam Autor przyznaje, ze zamiarem jego nie była naukowa monografia, lecz zaledwie szkic...”
Ujmę to lapidarnie: Davies odwalił chałturę!
Norman Davies (ur. 1939 ), brytyjski historyk walijskiego pochodzenia, który doktoryzował się w 1973 roku na UJ, tworzy dzieła podobające się polskim czytelnikom. Ja recenzowałem tylko "Boże Igrzysko' i dałem wyraz swojemu oburzeniu z powodu eksponowania opinii nieprzyjaznych Polsce, jak i faktów nie przynoszącej jej, czyli nam, ...
więcej Pokaż mimo to