Tak bardzo mocno się zawiodłam. Wiem, że tematyka urodowa do ambitnych nie należy, ale każdy ma swoje słabostki. Oglądam autorkę na youtube, nieregularnie, od czasu do czasu, głównie wtedy, kiedy wykonuję coś przy użyciu rąk, a filmiku po prostu sobie słucham. Książka jest pięknie wydana, ma śliski papier, dobre zdjęcia, toteż pomyślałam sobie, że uprzyjemni mi kilka zimowych wieczorów pod kołderką... Zajęła mi z godzinkę i umileniem raczej tego nie nazwę. Dużo zdjęć, jakbym chciała głównie oglądać buzię Red Lipstick Monster to bym sobie wydrukowała jej zdjęcia. Tymczasem ktoś wydrukował je za mnie i kazał zapłacić za to spore pieniądze. Treści jest tyle co kot napłakał.
Skupmy się więc na treści. Napisana takim językiem, że szczęka mi opadła. Ja rozumiem, że autorka chciała się popisać erudycją, ale język jakim opisuje pędzle okazuje się być po prostu za trudny. Jak czytam książki ambitne, takie, które mają poszerzyć moje horyzonty myślowe to się tego spodziewam, ale na Boga, w książce o kolorze szminki?! Do mnie to nie trafia, nie dowiedziałam się niczego nowego, absolutnie wszystko to wiedziałam, a makijażystką nie jestem. Nadęcie, sztuczna chęć przypodobania się czytelnikowi, samochwalstwo widoczne na każdym kroku skutecznie zniechęciło mnie do Red Lipstick Monster, przy niej to jestem Red Lipstick Beauty, bo kwestię konturówki do ust wkładam do szufladki "najmniej ważne", żeby móc swobodnie poczytać coś na poziomie.
Podsumowując, stek bzdur, tak oczywistych, że wydawca by się wstydził, porady w stylu jak narysować kreskę - narysuj kreskę, jak nakładać podkład - nałóż podkład. No brak słów.

Tak bardzo mocno się zawiodłam. Wiem, że tematyka urodowa do ambitnych nie należy, ale każdy ma swoje słabostki. Oglądam autorkę na youtube, nieregularnie, od czasu do czasu, głównie wtedy, kiedy wykonuję coś przy użyciu rąk, a filmiku po prostu sobie słucham. Książka jest pięknie wydana, ma śliski papier, dobre zdjęcia, toteż pomyślałam sobie, że uprzyjemni mi kilka...