Może Estera
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Vielleicht Esther
- Wydawnictwo:
- Data wydania:
- 2015-10-07
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-10-07
- Liczba stron:
- 272
- Czas czytania
- 4 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788323337928
- Tłumacz:
- Urszula Poprawska
Najgłośniejszy debiut literacki ostatnich lat w końcu w Polsce!
"Myślę, że nazywała się Estera, powiedział mój ojciec. Tak, może Estera. Miałem dwie babcie i jedna z nich nazywała się Estera, właśnie tak.
Jak to – może? – spytałam zbulwersowana – nie wiesz, jak nazywała się twoja babcia?
Nigdy nie nazywałem jej po imieniu, odparł ojciec, mówiłem babuszka, a moi rodzice mówili matka.
Może Estera została w Kijowie. Poruszała się z trudem po nagle opustoszałym mieszkaniu, jedzenie przynosili sąsiedzi. Myśleliśmy, że wkrótce wrócimy, dodał mój ojciec, ale wróciliśmy dopiero po siedmiu latach.
Początkowo w mieście zasadniczo nic się nie zmieniło. Po prostu przyszli Niemcy. Kiedy również do babuszki dotarło wezwanie, że Wszyscy Żydzi miasta Kijowa muszą się punktualnie... itd., zaczęła się natychmiast przygotowywać. Sąsiedzi próbowali jej to wyperswadować. Niech pani nie idzie! Przecież pani nie może w ogóle chodzić!"
„Może Estera” otrzymała prestiżowe nagrody literackie – IngeborgBachmanPreis i aspekteLiteraturpreis, a Katia Petrowska zdobyła w 2015 roku ErnstTollerPreis. Prawa do tytułu zostały sprzedane aż do 19 krajów, publikują go największe światowe wydawnictwa.
Petrowska umiejętnie łączy literaturę piękną z reportażem, wciągając czytelnika w detektywistyczne poszukiwanie śladów przeszłości. „Może Estera” jednocześnie zaciekawia i wzrusza.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Splatanie
Są dwa typy książek, których szczerze nie znoszę. Snucie rodzinnych opowieści, odtwarzanie losów Kowalskich czy innych Nowaków śmiertelnie mnie nudzi i nie znajduję niczego interesującego w czytaniu o losach ludzi, którzy żyli zanim ja się urodziłem. Unikam też jak ognia relacji o II wojnie światowej – zbyt słabe mam nerwy, by czytać o autentycznych bestialstwach, jakich zaznali ci, którzy należeli do pokolenia moich dziadków. Jak więc widzicie wolę starą dobrą fikcję literacką, bo wystarczającą dawkę realizmu oferuje mi samo życie.
Chwytając więc za książkę Katii Petrowskiej „Może Estera”, byłem pełny jak najgorszych obaw, skoro łączy ona w sobie dwie wyżej opisane przeze mnie cechy. Cóż z tego, że tekst ten zebrał bardzo pochlebne opinie wśród krytyków i czytelników, skoro z dziełem tym jest mi (teoretycznie) wybitnie nie po drodze? Jakież jednak było moje zdumienie, gdy po przeczytaniu pierwszych kilkunastu stron stwierdziłem, że książka ta sprawia mi o wiele większą przyjemność niż mogłem to podejrzewać.
W czym więc upatruję siłę debiutu Petrowskiej? Ano w formie tej opowieści. Gdyby ktoś inny pokusił się o przeprowadzenie swoistego śledztwa w poszukiwaniu własnych korzeni (i pewnie również tożsamości),mielibyśmy pewnie do czynienia z mniej lub bardziej przewidywalną biograficzną opowieścią o losach żydowskiej rodziny, którą zawierucha historii XX wieku okrutnie sponiewierała. Takich na poły brutalnych, na poły wzruszających sag literatura oferuje nam sporo.
Natomiast „Może Estera” jest arcydziełem formy i stylu. Autorka ma niezwykły zmysł poetycki, a to oznacza, że potrafił łączyć w obrębie jednego akapitu (ba! nawet zdania) zjawiska, informacje, z różnych przestrzeni – Petrowska fantastycznie żongluje odwołaniami do kultury, literatury, historii, biografii i tworzy z tego wszystkiego niesamowitą migotliwą powierzchnię tekstu. Prywatną odyseję, której etapy wyznaczają wizyty w kolejnych miastach (Berlin, Warszawa, Kalisz, Kijów…),ilustruje topograficznymi danymi, precyzyjnymi portretami spotykanych ludzi, dygresjami, które jak łodzie podwodne schodzą w głębiny historii.
Autorka powoli kruszy lód czasu, z którego wydobywa fakty, anegdoty, domysły na temat swojej rodziny, ale równocześnie zgrabnie porusza się we współczesności – wyszukiwarki internetowe, portale społecznościowe czy serwisy aukcyjne pomagają odbudować dawno utraconą przeszłość. „Może Estera” nie skupia się więc na prostym mechanicznym katalogowaniu strat i na opisywaniu bólu związanego z nimi. Paradoksalnie to wciąż kształtująca się, półgotowa teraźniejszość może w tej opowieści odgrywać najistotniejszą rolę.
W książce Petrowskiej wyjątkowo atrakcyjna wydaje się być niejednorodność literackiej materii. Pisarka posiadła umiejętność szukania ścieżek łączących nie tylko odległe względem siebie wydarzenia i ludzkie losy, ale również zdolność do podejmowania ryzyka, by różnymi językami przemawiać do czytających, podrzucać im zaskakujące skojarzenia. „Może Estera” udowadnia, że literatura próbująca mierzyć się z fenomenem historii – tej wielkiej zmiatającej z powierzchni ziemi całe narody i tej dotykającej konkretnych ludzi – nie powiedziała swojego ostatniego słowa.
Tomasz Fijałkowski
Książka na półkach
- 374
- 53
- 17
- 7
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Gdy poznawałam kogoś z Polski, miałam zwyczaj przepraszać go najpierw za 3 rozbiory, potem za Katyń, za Powstanie Warszawskie, przepraszałam nawet za 1981 r.
OPINIE i DYSKUSJE
Nieco mnie zmęczyła ta książka.
Autorka poszukuje swojej rodziny, której losy różnie potoczyły się z powodu wojny. Rozumiem zamysł pisania książki, jakby to były notatki, pewnie ma to symbolizować skrawki informacji, z których tylko domysłami da się stworzyć historię (i autorka to robi, snuje domysły, dopisuje sytuacje w swojej wyobraźni),ale było tego dla mnie zdecydowanie za dużo. Uważam, że jak się pisze taką książkę, to informacje powinny być jakoś uporządkowane, ponadto autorka tyle razy puściła wodze wyobraźni, że było to męczące.
Nieco mnie zmęczyła ta książka.
więcej Pokaż mimo toAutorka poszukuje swojej rodziny, której losy różnie potoczyły się z powodu wojny. Rozumiem zamysł pisania książki, jakby to były notatki, pewnie ma to symbolizować skrawki informacji, z których tylko domysłami da się stworzyć historię (i autorka to robi, snuje domysły, dopisuje sytuacje w swojej wyobraźni),ale było tego dla mnie...
Przejmująca wyprawa Autorki (kijowianki rocznik 1970 r.) w przeszłość, by z okruchów historii, czy raczej wręcz z jej popiołów, odczytywać dzieje swej rodziny.
Bardzo intymna, świetnie napisana impresja nt. rodziny Żydów z Ukrainy. W tle wielka ich sympatia do Polski. Gdy pytała o to ojca, powołując się na to, jak traktowano Żydów w Polsce przed wojną a i po niej, odpowiadał, że "miłość nie musi przecież być odwzajemniona".
„Gdy poznawałam kogoś z Polski, miałam zwyczaj przepraszać go najpierw za 3 rozbiory, potem za Katyń, za Powstanie Warszawskie, przepraszałam nawet za 1981 r.” - pisze Petrowska Zarazem z bólem opisuje jak chodzi po Kaliszu, którego chodniki są… położonymi odwrotną stroną macewami z żydowskich cmentarzy.
Jedną z centralnych spraw wspomnień jest słynny mord Niemców 33 tys. kijowskich Żydów w dwóch dniach września 1941 r. w Babim Jarze – jedna z największych jednorazowych masakr Holokaustu, ale specyficzna m.in. dlatego, że dokonana niemal na oczach innych kijowian. Przez 20 lat w ZSRR było zupełnie cicho o tej zbrodni.
A jej ofiarą była m.in. babka Autorki. Gdy spytała oficera SS, czy jako osoba źle już chodząca, będzie odwieziona ma miejsce zbiórki kijowskich Żydów (gdy jeszcze nikt nie wiedział, że będą tam zabijani),ten strzelił jej w głowę. Wtedy chyba już wiedzieli….
Ponadto pojawia się niesamowita postać członka rodziny, który wychodzi cało z wszelkich niebezpieczeństw, jakie mogły grozić mu na okupowanej Ukrainie jako ukrywającemu się Żydowi.
I jeszcze zagadkowa sprawa zamachu w 1932 r. na niemieckiego dyplomatę w Moskwie, dokonanego przez brata dziadka Autorki. Pasjonujące opisy procesu, na którym wyszły na jaw wszelkie możliwe nielogiczności oskarżenia. Zanim Judasza Sterna rozstrzelano, zdążył na procesie oświadczyć, ze zeznania na nim wymuszono i odwołał je; pytał także prokuratora, kiedy go „wyśle w świat materii niezorganizowanej” (coś takiego nie powtórzyło się już potem w żadnym z setek późniejszych procesów, o co NKWD solennie zadbało)...
Bardzo dobra lektura - i poznawczo, i emocjonalnie. A przede wszystkim pozbawiona możliwych, dość częstych, pułapek tego typu literatury, czyli nadmiernej martyrologii, sentymentalnego zapatrzenia w przeszłość.
Przejmująca wyprawa Autorki (kijowianki rocznik 1970 r.) w przeszłość, by z okruchów historii, czy raczej wręcz z jej popiołów, odczytywać dzieje swej rodziny.
więcej Pokaż mimo toBardzo intymna, świetnie napisana impresja nt. rodziny Żydów z Ukrainy. W tle wielka ich sympatia do Polski. Gdy pytała o to ojca, powołując się na to, jak traktowano Żydów w Polsce przed wojną a i po niej,...
Kolejna niepozorna książka, która mogłaby umknąć mojej uwadze. Tylko że wiele bym straciła nie dając jej szansy. Ukraińska pisarka zagłebia sie w przeszłość by odtworzyć wojenną historię swojej rodziny. Na szczęście nie robi tego w sposób linearny, uporządkowany czy przyczynowo-skutkowy. Na dodatek sprytnie przeplata tamte czasy ze współczesnością oraz okresem powojennym. Czy nadzieja, że uda się odnależć dawno utracone rodzinne pamiątki przez strony aukcyjne, dokumenty i fotografie w poszczególnych ważnych dla tej rodziny miastach jest złudna? W końcu minęło już kilkadziesiąt lat.
Dziadek Krzewin był wspaniałą osobą, ktora nauczała głuchoniemych, podobnie jak w wiedniu Szymon Geller.
Wielu krewnych zginęło w hekatombie, bo jak moze Estera byli Żydami. Anna i Lola zastrzelone w Babim Jarze, ocalała najmłodsza córka.
Wuj Wil chciał stworzyc perpetuum mobile na chwałę Rosji radzieckiej.
A wspomnienia autorki o blokowiskach i zabawach z wojennymi sierotami, jak i radzieckiej beznadziei stanowią ciekawy kontrast.
Pozdózuje do Polski roku 1989 do Oświęcimia, wspomina ślepnąca babkę Roze zawsze migającą jakieś znaki. Potem Kijów, z którego uciekałą jej matka, Wilno,Berlin, Wiedeń. Polska była marzeniem, miejscem dla pięnych kobiet, ulica Ciepła, epizodyczne "pogromy", na Ebayu, w dokumentach Death Records nazwisko Zygmunta i Heli Krzewinów. Cytuje obrazy, filmy dokumentalne, opowieści o Holocauście ale nie uderza w nutę martyrologii. Taki sposób prowadzenia narracji, gdzie przeszłość miesza się z przyszłością i trwa poszukiwanie materialnych i niematerialnych pamiątek po rodzinie z pewnością trafi do przekonania czytelników. Osobisty filtr w postaci wspomnień i anegdot z życia najmłodszego pokolenia tym boleśniej unaocznia stratę tamtego świata, ale i porusza wyobraźnię czytelnika. Bez patosu, oszczędnie, poetycko mierzy sie autorka z ogromem bólu i nieszczęścia.
Kolejna niepozorna książka, która mogłaby umknąć mojej uwadze. Tylko że wiele bym straciła nie dając jej szansy. Ukraińska pisarka zagłebia sie w przeszłość by odtworzyć wojenną historię swojej rodziny. Na szczęście nie robi tego w sposób linearny, uporządkowany czy przyczynowo-skutkowy. Na dodatek sprytnie przeplata tamte czasy ze współczesnością oraz okresem powojennym....
więcej Pokaż mimo toTego się lekko nie czyta, o nie. Mimo to, "ciągnęło" mnie do kart książki Petrowskiej, jakbym z każdą stroną poznawała fascynującego człowieka. Właśnie - nie tyle opowieść, ale autorkę, zmagającą się z pamięcią, tożsamością i mnogością pytań bez odpowiedzi. Bardzo nowatorski sposób pisania o historii. Coś innego, pięknego, ale co mogłabym smakować małymi dawkami i w dużych odstępach czasu.
Tego się lekko nie czyta, o nie. Mimo to, "ciągnęło" mnie do kart książki Petrowskiej, jakbym z każdą stroną poznawała fascynującego człowieka. Właśnie - nie tyle opowieść, ale autorkę, zmagającą się z pamięcią, tożsamością i mnogością pytań bez odpowiedzi. Bardzo nowatorski sposób pisania o historii. Coś innego, pięknego, ale co mogłabym smakować małymi dawkami i w dużych...
więcej Pokaż mimo toAutorka poszukuje swoich korzeni, odkrywa kolejne rodzinne tajemnice, zapełnia puste karty historii swoich przodków....
Ta podróż,w którą nas zabiera jest naprawdę bardzo fascynująca. Nie ma tutaj nadmiaru taniego sentymentalizmu. Tę książkę naprawdę warto przeczytać.
Autorka poszukuje swoich korzeni, odkrywa kolejne rodzinne tajemnice, zapełnia puste karty historii swoich przodków....
Pokaż mimo toTa podróż,w którą nas zabiera jest naprawdę bardzo fascynująca. Nie ma tutaj nadmiaru taniego sentymentalizmu. Tę książkę naprawdę warto przeczytać.
Ta opowieść urzekła mnie do tego stopnia, że przeczytałam całość w jeden wieczór. Petrowska, dziennikarka i pisarka ukraińskiego pochodzenia, mieszkająca obecnie w Niemczech, rusza w podróż szlakiem rodzinnych traum i tajemnic. Wywodząca się z rodziny żydowskich nauczycieli głuchoniemych dzieci, autorka odtwarza losy swych dziadków i pradziadków, budując tym samym opowieść o losach całej Europy Wschodniej XX wieku.
Jest to historia pełna ciepła i miłości, zwłaszcza do babć, ale też opowieść o Holocauście czy o dzieciństwie na typowy radzieckim osiedlu.
Polecam szczególnie wielbicielom pięknego poetyckiego języka jak i młodym ludziom, nie znającym zbyt dobrze historii naszej części Europy, dla których szkolne lekcje czy filmy historyczne to za mało.
Ta opowieść urzekła mnie do tego stopnia, że przeczytałam całość w jeden wieczór. Petrowska, dziennikarka i pisarka ukraińskiego pochodzenia, mieszkająca obecnie w Niemczech, rusza w podróż szlakiem rodzinnych traum i tajemnic. Wywodząca się z rodziny żydowskich nauczycieli głuchoniemych dzieci, autorka odtwarza losy swych dziadków i pradziadków, budując tym samym opowieść...
więcej Pokaż mimo to"Może Estera"- tytuł tej książki kryje w sobie jedna zagadek, na które napotyka autorka podczas swojej opowieści o rodzinie.
Tytułowa "może Estera" to imię babki autorki.
Ta książka przedstawia historię rodziny pisarki, ale nie skupia się na jej rozwiązywaniu. Na kolejnych stronach czytelnik poznaje członków rodziny, a w tle jest obraz XX wiecznej Polski i Litwy. Sytuacja sprzed wojny, próba zamachu w czasach Hitlera. Obraz Polski powojennej oczami osoby mieszkającej poza jej granicami. A to wszystko jest opisane pięknym językiem i w postaci ciekawej formy.
Polecam!
"Może Estera"- tytuł tej książki kryje w sobie jedna zagadek, na które napotyka autorka podczas swojej opowieści o rodzinie.
więcej Pokaż mimo toTytułowa "może Estera" to imię babki autorki.
Ta książka przedstawia historię rodziny pisarki, ale nie skupia się na jej rozwiązywaniu. Na kolejnych stronach czytelnik poznaje członków rodziny, a w tle jest obraz XX wiecznej Polski i Litwy. Sytuacja...
Czasem do sięgnięcia po daną książkę potrafi nakłonić mnie jedna osoba. Podobnie było w tym przypadku, choć początkowo wcale nie byłam pewna, że ten tytuł nadaje się dla mnie. Teraz muszę przyznać z ulgą, że zrobiłam dobrze, biorąc się za tę niezwykłą opowieść rodzinną.
Katia Petrowska, Ukrainka mieszkającą w Niemczech, niewiele wie o swoich przodkach. Zdaje sobie sprawę z ich żydowskiego pochodzenia oraz z tego, że rodzinę miała dużą i rozproszoną po całej Europie. Po latach ignorowania, lub raczej, obojętnego życia obok białych plam w drzewie genealogicznym swojej rodziny, wybrała się w podróż w czasie, śladami dziadków, pradziadków i dalszych krewnych.
Kobieta, odwiedziła Ukrainę, Polskę i Austrię; przemierzała te same ulice, po których chodziły jej babki w Warszawie, w Mauthausen szukała śladów dziadka, który po czterdziestu latach od zakończenia wojny wrócił do swojej żony. Niezwykłe losy jej pradziadka, Ozjela Krzewina, nauczyciela głuchoniemych dzieci, to jedna z wielu historii, które - choć postrzępione i niekompletne - wciągają czytelnika niczym misternie napisana powieść.
Tytułowa może Estera nie jest tu wcale centralną postacią, pojawia się pod koniec książki, zaledwie pobieżnie wspomniana przez prawnuczkę. Oprócz niej pojawiają się historie związane z dwiema kwiatowymi babciami Petrowskiej - Roza i Margarita. Autorka pisze o swojej rodzinie z namaszczeniem i niezwykle taktownie. Próbuje zwrócić jej czas, który spędziła zapomniana przez najbliższych. Misterne dzieło, żmudnie budowany pomnik pamięci o tych, których dawno już nie ma - tak najlepiej da się określić ten głośny debiut literacki ostatnich lat.
Nie mogę przemilczeć cisnących mi się na usta (klawiaturę?) porównań z "Panią Stefą". Synowa Ozjela, Helena, zginęła w Treblince w sierpniu 1942 roku, podobnie jak Stefania Wilczyńska. Krzewin prowadził warszawski internat dla głuchoniemych, gdzie żył wraz z rodziną, do której należeli również jego wychowankowie. Nadal trudno mi nadziwić się nad tym, jak bardzo splątane ze sobą mogą być losy pozornie obcych sobie ludzi.
"Nie mogę nie myśleć o roszadach losu, o przypadkach w przestrzeni i czasie. Bo wówczas ewakuowany został też Janusz Korczak, sąsiad i kolega ojca Rozy, Ozjela, w Warszawie, tak samo z dwustoma sierotami - również na mocy rozkazu wojennego. Korczakowi proponowano, żeby ratował się sam, bez dzieci." s. 65
Książka Petrowskiej dowodzi, że nie każdą układankę można dokończyć, że nie wszystkie jej części tak łatwo dadzą się dopasować. Zwodnicza i podziurawiona przez upływający czas ludzka pamięć nie jest w stanie odtworzyć wydarzeń sprzed dziesięcioleci. Jednocześnie wcale nie trzeba przeżyć wojny, by czuć ją pod skórą, żyjącą - lecz już własnym życiem. Fale wspomnień nachodzące autorkę niczym sny rozgorączkowanego dziecka odzwierciedla niezwykły język, przypominający ustnie przekazywane opowieści - rzecz rzadko już spotykaną w naszej kulturze. "Może Estera" to naprawdę świetna książka i uważam, że każdy powinien ją przeczytać.
Recenzja z: www.book-loaf.blogspot.com
Czasem do sięgnięcia po daną książkę potrafi nakłonić mnie jedna osoba. Podobnie było w tym przypadku, choć początkowo wcale nie byłam pewna, że ten tytuł nadaje się dla mnie. Teraz muszę przyznać z ulgą, że zrobiłam dobrze, biorąc się za tę niezwykłą opowieść rodzinną.
więcej Pokaż mimo toKatia Petrowska, Ukrainka mieszkającą w Niemczech, niewiele wie o swoich przodkach. Zdaje sobie sprawę z...