- tytuł oryginału
- Joseph
- data wydania
- 17 września 2015
- ISBN
- 9788308060094
- liczba stron
- 120
- kategoria
- literatura współczesna
- język
- polski
- dodała
- Ag2S
Psychologiczne i literackie arcydziełko. W tej niewielkich rozmiarów opowieści o zwykłym człowieku i jego prostym życiu nie ma nic zbędnego. Każde słowo jest wyważone, każde zdanie przemyślane i skondensowane. Joseph dobiega sześćdziesiątki. Niewielu ludzi go zauważa, bo niczym się nie wyróżnia. Niewielu go kocha, może nawet nikt, bo Sylvie już dawno odeszła, a matka faworyzuje jego brata....
Tylko czy życie Josepha rzeczywiście nic nie znaczy?
źródło opisu: http://www.wydawnictwoliterackie.pl/
źródło okładki: http://www.wydawnictwoliterackie.pl/
Jak przeżyłeś życie? Gdyby teraz miała się zakończyć jego ziemska część, co by po tobie zostało?
Jakie cechy, jakie przedmioty najbardziej cię określają? Gdyby był zwyczaj wkładania do trumny podczas pogrzebu rzeczy związanych z żegnaną osobą, co by to było w twoim przypadku? Czy coś niezwykłego, czy ulubiona biżuteria, może zdjęcie z przyjaciółmi lub po prostu tradycyjnie Biblia i różaniec, a może... Nic?
Takie rozmyślania obciążyły moją głowę po lekturze „Josepha”. Przyznacie, że są to myśli dość grobowe. Choć książka wcale bezpośrednio o śmierci nie mówi. Ale o przemijaniu – owszem.
Minipowieść francuskiej pisarki opisuje życie Josepha – samotnego mężczyzny nie pierwszej młodości, pracującego na gospodarstwie u pewnej rodziny. Joseph to typowy każdy, typowy nijaki, można by powiedzieć, że typowy Józek, gdyby spolszczyć tytuł. Joseph niewiele osiągnął, nie założył rodziny, żyje w cieniu. Nie ma przyjaciół, raczej nikt by nie zauważył, gdyby gdzieś zniknął. Żyje zgodnie z rytmem pór roku, dogląda zwierząt, żadnej roboty się nie boi. Jego codzienne życie można opisać słowami „wstałem – egzystowałem – położyłem się spać”.
Niewielka objętościowo książka ma raczej charakter długiego opowiadania, niż powieści. Nieznacznie ponad sto stron wystarczyło, abym się przekonała, że niestety pisarstwo Marie-Hélène Lafon nie przypada mi do gustu, choć jestem pewna, że znajdzie swoich zwolenników. Pisarka potrafi w jednym, obszernym zdaniu opisać kilka lat życia głównego bohatera, a przy okazji na marginesie wspomnieć o jego bracie i nałogu alkoholowym. Trzeba przyznać, że potrafi budować te złożone zdania bardzo dobrze, bo nie zdarzyło się, żebym kończąc zdanie zapomniała, jak ono się zaczęło. Mimo to styl pisania obfitujący w przecinki i średniki nie należy do moich ulubionych.
Niemniej jednak doceniam tę książeczkę za skłonienie do silnej refleksji nad tym, czy moje życie jest równie nieważne i nijakie, jak Josepha. Świetna okładka dobitnie wskazuje, że Josepha określają zwyczajne przedmioty: zegarek z zepsutą klamrą, scyzoryk, jakieś monety (raczej niskie nominały), klucz i medalik z Matką Bożą, taki normalny, z tych, co rozdaje ksiądz po kolędzie. Nic specjalnego. Co przedstawiałaby moja okładka, okładka książki „Typowa Hania”? Boję się pomyśleć. A jaka byłaby twoja?
Do refleksji. Polecam, choć bez zachwytów.
Recenzja opublikowana na dlaLejdis.pl

Moja Biblioteczka
Opinie czytelników
O książce:
Zmowa
W okolicach Mediolanu następują serie brutalnych morderstw. Ofiarami są kobiety z pozoru które nic nie łączy. Czy morderca wybiera swoje ofiary losow...