Książka powinna raczej nosić tytuł "Mary Sue. Wywody o erekcjach".

Zacznijmy od Mary Sue. Jest sobie taki bardzo dokładny test http://www.springhole.net/writing/marysue.htm (gorąco polecam każdemu pisarzowi zrobić taki test od czasu do czasu).
Wynik? 131 punktów. W punktacji, gdzie 50+ oznacza już "Your character is almost certainly a Mary Sue, and a bad one at that."

Oczywiście Sha jest wspaniała, piękna, mądra, dobra, co wpychane jest czytelnikowi w gardło na każdym kroku. Jest tak oszałamiająca, że (oprócz swoich zwykłych Marysuistycznych Magicznych Mocy) posiada umiejętność Przywoływania Erekcji, z czego chętnie korzysta przez całą powieść.

Cytacik? Proszę bardzo!

- No to spoko - zaśmiałam się. - Tato, fajnie, że znalazłeś mi przyjaciela - rzuciłam, szczerząc do niego zęby.
- Skąd wiesz, że Daniel zechce się z tobą zaprzyjaźnić?
Pytanie ojca zdziwiło mnie.
- No, jak to skąd? Popatrzyłam na niego jak na ufoludka. - Przecież widzę to i czuję. Poza tym Daniel mnie lubi, i to razem ze swoim fiutkiem.
Trzy głebokie, ekspresyjne westchnienia rozległy się w jednym czasie, tylko każde w innej tonacji.
- Sha!!! Jak ty się zachowujesz!? - obruszył się ojciec.
- No co?! Chcę mu pomóc. Stoi mu jak maszt, a on się tym przejmuje. A to przecież normalna reakcja facetów, gdy mnie widzą.

I tak ciągle. Stoi Danielowi, stoi Chrisowi (czytaj: Gary Stu* ma erekcję oraz Gary Stu Drugi ma erekcję), stoi kolegom Chrisa, każdemu stoi w hołdzie oddawanym wspaniałości Mary Sue. I nie, naprawdę w tym momencie nie żartuję. Chociaż chciałabym.

Dobra, ale co poza erekcjami dzieje się w tej książce? Otóż... nic. Jest jakieś mgliste proroctwo, są sny o Lilith, ale wszystko się w miarę wyjaśnia dopiero pod sam koniec. Do tego czasu wieje nudą - ot, lasia się przeprowadziła, idzie do nowej szkoły, jest pyskata, zaprzyjaźnia się z dwójką zapatrzonych w nią chłopaków (oczywisty trójkąt), *ziew*, rozbraja ochroniarza-komandosa, sadzi kwiatki, *zieeeeeew*, wszystko wydaje się być nadmiernie rozbudowanym, dłużącym się wstępem do kolejnego tomu.

Za co w takim razie druga gwiazdka? Za okładkę, która jest bardzo ładna.

-------------
* męski odpowiednik Mary Sue.

Książka powinna raczej nosić tytuł "Mary Sue. Wywody o erekcjach".

Zacznijmy od Mary Sue. Jest sobie taki bardzo dokładny test http://www.springhole.net/writing/marysue.htm (gorąco polecam każdemu pisarzowi zrobić taki test od czasu do czasu).
Wynik? 131 punktów. W punktacji, gdzie 50+ oznacza już "Your character is almost certainly a Mary Sue, and a bad one at that."...