Ta książka jest fajna, lekka, prosta, dobra na jeden wieczór. Ale jednak jest małe 'ale'... jest tak cholernie oczywista, że boję się ją w jakikolwiek sposób wychwalać żeby nie przesadzić. Wydaje mi się, że te wszystkie złote i cenne rady, rozwleczone na kilkunastu stronach są normalną koleją losu choćby podczas wiosennych porządków. Z drugiej jednak strony łudzę się, że być może właśnie ta pozycja ze względu na postać pani autorki (której poczynań nie śledzę, nie wiem nawet kim jest, oprócz tego, że blogerką, jak w sumie wszyscy w dzisiejszych czasach) uratowała życie jakiejś zakupo-ciucho-holiczce.
Jako, że nie tak dawno czytałam też książkę p. Anny Mularczyk-Meyer o minimalizmie, o której wspomniała w 'Slow fashion' autorka dostrzegam spore podobieństwa w obu pozycjach. Nie wiem na ile jedna pani zainspirowała drugą panią, ale wydaje mi się, że dzięki temu po 'Slow fashion' powinni sięgnąć nie tylko fani mody, ale i właśnie minimalizmu. Choć tych drugich, którzy prawdopodobnie jak ja są zwolennikami białego t-shirtu niewiele nauczy to jednak jest szansa na to, że może im się spodobać.

Ta książka jest fajna, lekka, prosta, dobra na jeden wieczór. Ale jednak jest małe 'ale'... jest tak cholernie oczywista, że boję się ją w jakikolwiek sposób wychwalać żeby nie przesadzić. Wydaje mi się, że te wszystkie złote i cenne rady, rozwleczone na kilkunastu stronach są normalną koleją losu choćby podczas wiosennych porządków. Z drugiej jednak strony łudzę się, że...