Muszę się przyznać, iż album ten mnie zaskoczył i to niezmiernie pozytywnie. Mając w pamięci koszmarne "Tajne Wojny" z Marvela, spodziewałem się, iż "Kryzys na Nieskończonych Ziemiach" okaże się kolejną sieczką, która wywoła u mnie kolejną gigantyczną niestrawność. Ależ się pomyliłem. Okazało się, iż Marv Wolfman (scenarzysta Kryzysu) nie jest Jimem Shooterem (scenarzysta Tajnych Wojen). Ba, Shooter nie jest godzien sznurowadeł Wolfmanowi wiązać.
"Kryzys na Nieskończonych Ziemiach", pomimo iż nadal jest niemiłosiernie nabrzmiałą bańką tzw pompatycznej "epickości" (błe!!!), ma w sobie to coś, co sprawia, iż brniesz coraz dalej w lekturę nie mogąc się doczekać tego, co będzie dalej i jak to wszystko się zakończy. Ot, treść niezbyt pociągająca, ale podana w rewelacyjnej formie. A to świadczy wyłącznie o geniuszu Marva Wolfmana.
Do tego jeszcze dochodzi jeszcze fakt, iż w dziedzinie komiksu superbohaterskiego "Kryzys na Nieskończonych Ziemiach" stanowi swoisty kamień milowy, w którym po raz pierwszy zastosowano tzw. reboot (restart całego uniwersum komiksowego powodujący totalne odcięcie się od tego, co było przed rebootem). Rozwiązanie takowe sprawdza się jedynie w dziedzinie tzw. komiksu superbohaterskiego, gdyż w jakiejkolwiek innej szkole komiksu byłoby to pomysłem wręcz porojonym (wyobraźmy sobie reboota Thorgala, albo Asteriksa, bądź Kajka i Kokosza... brrr - strach się bać...). Cóż, przecie to superhero, panocku...
Ale cóż... Wróćmy do "Kryzysu"... Za rysunki odpowiedzialny jest George Pérez. Jego rysunki są bardzo dobre. Jak na komiks, który liczy już sobie ponad trzydzieści latek nie trącą one myszką. Do tego jeszcze Pérez nie pogubił się w tym całym natłoku wszelakich superbohaterów. Każdy z nich ma swoją własną twarz i swój własny kostium. A jest ich naprawdę niemiłosiernie wielu i o pomyłkę naprawdę nietrudno.
"Kryzys na Nieskończonych Ziemiach" został wydany w jednym zbiorczym albumie przez wydawnictwo Egmont Polska w serii "DC Deluxe". Format odrobinę powiększony, twarda oprawa z obwolutą, a w środku przepięknie zadrukowana kreda o bardzo dobrej gramaturze. Cud miód i malina.
Polecam. Warto spróbować przeczytać, gdyż szanse, że jednak się spodoba, są dość sporawe.

Muszę się przyznać, iż album ten mnie zaskoczył i to niezmiernie pozytywnie. Mając w pamięci koszmarne "Tajne Wojny" z Marvela, spodziewałem się, iż "Kryzys na Nieskończonych Ziemiach" okaże się kolejną sieczką, która wywoła u mnie kolejną gigantyczną niestrawność. Ależ się pomyliłem. Okazało się, iż Marv Wolfman (scenarzysta Kryzysu) nie jest Jimem Shooterem (scenarzysta...