Nie oddam dzieci!


Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Tato, walcz o nas!



5772 669 446

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
1862 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
795
108

Na półkach: , ,

"Buldożer prosto w serce", "wzrusza do łez", "trudna emocjonalnie" - po takich recenzjach, uzbrojona w chusteczki do ocierania łez mych czystych rzęsistych (czemu podejrzewam że będą to łezki zażenowania lub płacz ze śmiechu?), zasiadam do lektury "Dzieciaczków". Żeby nie tracić czasu, będę na bieżąco spisywać swoje przemyślenia.

Oczywiście będą spoilery. To znaczy nie żeby akcja książki była jakoś specjalnie nieprzewidywalna, ale jeśli chcesz Czytać Michalak Pierwszy Raz dla Akcji, to czuj się ostrzeżony.

Hey ho, let's go.

Michał, Tadek i Alfred. Cudowny chirurg z powołaniem, tępawy alkoholik-kierowca ciężarówki, znęcający się nad zwierzętami i schorowaną matką (do tego kokainista!), syn polityka, zepsuty do szpiku kości, podpalający bezdomnych dla zabawy. Serio? SERIO? To jest tak karykaturalnie przerysowane, że aż trąci parodią.

Na początku dowiadujemy się trochę o mistrzowskich technikach seksualnych ("potrafił rozpalić ją jednym gestem dłoni" - jakiś wiedźmiński znak? Znak Igni?), najlepszych sposobach na podryw („Od dziś to miejsce obok ciebie, moja śliczna, należy do mnie”) i o realiach pracy chirurga (powrót z SORu o północy? Po północy pacjentów jest mnóstwo, nikt też nie robi zmian o północy! Jeśli jesteś na SORze o tej godzinie, to znaczy że robisz nockę. Proste i logiczne. A dałoby się to inaczej rozwiązać, np. dyżur pod telefonem do nagłych wezwań. Ale to by wymagało odrobiny RISERCZU).

Tymczasem dwójka Złych do Szpiku Kości bohaterów spotyka się (och jak romantycznie się poznali, wyrywali laski, niepełnoletnie w dodatku) na wspólnym chlanku i ćpanku. Próbka opisów tej subtelnej, wrażliwej i pogodnej pani Michalak: "Tam rżnęli półprzytomne od wódki i prochów dziewczyny na zmianę, we wszystkie otwory ciała – dopóki sił starczyło. Na koniec pieprzonka Alfred, któremu już nie stawał, wyciągnął skądś kabel i zaczął w jakimś dzikim obłędzie obie dziewczyny tym kablem napieprzać."

Tadek wciągnął koki, wyhaczył z Alfredem dziewczynkę ("Wyglądała na jakieś piętnaście lat, uśmiech miała tak niewinny, że niemal dziewiczy, ale spod kurtki wystawał rąbek kusej sukienki, a z dekoltu wyrywała się na wolność para krągłych piersi. Tadek zerknął w rowek między nimi i poczuł, że jest gotów. Gdyby dziewczyna usiadła na miejscu pasażera, bez wahania wyciągnąłby fiuta i zmusił ją, by wzięła do ust." - mogę zwymiotować?). Podryw idzie pełną parą ("– Macie jakieś dragi? – dopytywała się z tyłu dziewczyna. – Będą dragi, będą drinki, będą twarde fiuty – zaśmiał się Alfred."), tymczasem praca na SORze trwa dalej ("– Doktor właśnie skończył operować. Powiem mu, że pani jest." - operować na SORze? BUAHUAHUA. Można stamtąd co najwyżej skierować na chirurgię, gdzie dyżurni zrobią pilny zabieg. U nas w szpitalu jest zawsze jeden lekarz dyżurny, jeden pod telefonem i stażysta pod telefonem. Co ona sobie wyobraża, koleś rzuca wszystko i idzie np. operować niedrożność, co często zajmuje sporo czasu, a za ten czas SOR stoi? A inne nagłe przypadki?), żona z dzieckiem wyjeżdża ze szpitala, Źli nadal pędzą, za chwilę powinnam sobie wypłakiwać oczy przy opisie wypadku... Drżę z niecierpliwości.

I już po. Sztampowe do bólu. Delikatny, gasnący uśmiech, pośmiertna cesarka i wyjęcie żywego noworodka z brzucha. Pomijając już techniczne problemy, cesarka zajęłaby trochę czasu, już po paru minutach niedotlenienia mózg zaczyna obumierać - a tu dzieciątko zdrowe, krzyczące, pewnie APGAR 10...

Zgadnijcie kto ratuje życie kierowcy? Oczywiście Wybitny Chirurg! Jeszcze jest Wybitny Anestezjolog o diagnostycznym skillu większym niż posiada dr House, "– Zleciłem komplet: i alkohol, i narkotyki. Gdy go przyjmowałem, źrenice miał rozszerzone jak po koce – mruknął anestezjolog." - rozszerza źrenice też np. amfetamina, która jest w Polsce dużo bardziej popularna niż kokaina. Ale pierwsze o czym pomyślałby lekarz, to rozszerzenie źrenic z powodu poważnego urazu mózgu! Facet jest po wypadku, a pierwsze o czym koleś myśli to koka? Idiotyzm.

"– Ciekawe, czy będzie pan to mówił, gdy kiedyś trafi pan na mój stół operacyjny, a ja będę tym, który może ocalić panu życie. To był argument – czy raczej szantaż – którego Michał używał bardzo rzadko. Działał zawsze. W tym przypadku również, bo inspektor się zawahał." - tyle jeśli chodzi o kochanego, wspaniałego, emanującego dobrem doktora z powołania. To wcielenie empatii... Wzruszyłam się. Wpuść mnie na miejsce zbrodni, albo skrwawisz się na mym stole. Jeszcze w stanie tak silnych emocji to byłoby zrozumiałe, ale nasz Michałek nie po raz pierwszy szantażował w ten sposób.

"była stażystką na oddziale ratunkowym, jak wszystkie stażystki w całym szpitalu beznadziejnie zakochaną w doktorze Michale Sokołowskim. Był on nie tylko najprzystojniejszym lekarzem w Lubieniu, ale też najbardziej uroczym. Zawsze miał dla młodszych kolegów dobre słowo, o ile przykładali się do obowiązków. Chętnie dzielił się z nimi wiedzą i doświadczeniem. Nawet świeżo upieczonym stażystom pozwalał wziąć igłotrzymacz w drżącą dłoń i nakładać szwy co bardziej krnąbrnym pacjentom..." - tak, wiemy już wszyscy jaki pan doktor jest wspaniały, mimo tego że po godzinach posługuje się obrzydliwym szantażem. I łał, co za łaska, pozwala stażystom zszywać! Moi interesujący się chirurgią koledzy jeszcze na studiach chodzili sobie podyżurować na SOR, lekarze byli im wdzięczni że chcą zszywać i sami zajmują się najbardziej uciążliwymi pacjentami, czyli Jacusiami spod monopolowego z rozbitymi głowami.

"- Baby są jak psy, jak raz w tygodniu im nie wpierdolisz, odgryzą ci jaja."
"Ile razy słyszał to samo, przyjeżdżając do rodzinnej awantury, wezwany przez sąsiadów: „To moja wina, potknęłam się na schodach”. Ech... Nigdy nie zrozumie kobiet, które pozwalają się tak traktować, ale kto by je zrozumiał." - kto by je zrozumiał? Co ja czytam? Cały mechanizm zachowania się kobiet doświadczających przemocy domowej jest dokładnie opisany i poznany. Pierwszy lepszy link - http://www.rops-bialystok.pl/ppwr/?page_id=10 - trudno poczytać na ten temat? Trochę empatii...

"– Nasz Gwiezdny Spacerowicz[1] wypisał się na własne żądanie.", "[1] Gwiezdny Spacerowicz – ang. Skywalker, od Luke
Skywalker z Gwiezdnych Wojen." - eeee, co ma Luke Skywalker do Antosiunia, Rozpustnego Syna Złego Polityka?
O, jest:
"– Gwiezdny Spacerowicz? – Drozd uniósł brwi.
– Tak go nazwałyśmy. Noc po wypadku taki niby ranny i obolały, że jęczał co chwila, „pożyczył” ubranie pacjenta z sali obok i wybrał się na dwugodzinny spacer pod gwiazdami."
Yyyy... Okej?

A tymczasem czego my tu nie mamy. Zła Teściowa, która czepia się tego, że Michała podwiozła do szpitala stażystka. Od razu kurwiarz z niego. Kolejny przykład na karykatury ludzi. I opiekunka do dzieci, Lubieżna Ludka, która zagięła parol na przystojnego chirurga i wietrzy okazję do wyrwania go sobie, skoro zwolniło się miejsce po żoneczce. "A kto najlepiej pocieszy, jak nie gorąca, chętna sąsiadka? Czy takim piersiom oprze się jakikolwiek facet? Już teraz doktorek wodzi za nimi głodnym wzrokiem... Może nie skończy się tylko na pocieszaniu? Może... Ludmiła Zioło już niedługo zostanie Ludmiłą Sokołowską? Pięknie to brzmi. Uśmiechnęła się, oblizując mimowolnie usta."

I kiedy już myślałam, że poziom absurdu nie może być wyższy, przeczytałam to: "Dwaj sanitariusze weszli do sali. Tadek rozdarł się na ich widok, wzywając pomocy, domagając się telefonu, adwokata, rozmowy z Alfredem i co tylko ślina mu na język przyniosła. Jeden z mężczyzn, nic sobie z krzyków Marszaka nie robiąc, podszedł do niego, błyskawicznym ruchem wbił mu igłę w udo i nacisnął tłoczek strzykawki. Tadek wybałuszył oczy, oddech uwiązł mu w gardle. Chciał zaczerpnąć powietrza, ale nie mógł. Nie mógł! Dusił się! – Spokojnie, kolego – odezwał się drugi z mężczyzn. – Dostałeś kapkę pavulonu. Wiesz co to jest? Taki fajny specyfik, który wysyła na tamten świat. Ale my jesteśmy dobrzy chłopcy. Teraz podamy ci narkozę, żebyś się tak nie rzucał. Obudzisz się zupełnie gdzie indziej. Spodoba ci się. Śpij, kolego. Do zobaczenia... Zaśmiał się i podał znieruchomiałemu Marszakowi drugi środek prosto do żyły. Tak, to byli „dobrzy chłopcy”. Oni chcieli go tylko bez niepotrzebnego zamieszania" - ŻE CO? Zwiotczyć, uśpić i bez respiratora/jakiejkolwiek wentylacji transportować człowieka? Dowieźliby zwłoki. I mieliby na głowie prokuratora, problemy, nie wiem kto normalny mieszałby się w takie akcje. Ale to przecież Michalakverse.

"Gdyby pozostał spętany, może te pasy, które właśnie zaczęła rozpinać pielęgniarka, ocaliłyby mu życie." Następnie: "Jeden z mężczyzn zamyka drzwi, podczas gdy drugi staje przy łóżku z poduszką w obu dłoniach i nagle... jednym skokiem siada Tadkowi na piersiach, wbijając mu poduszkę w twarz. Tadek szarpie się gwałtownie. Drugi mężczyzna przytrzymuje z całych sił jego nogi. Tadek walczy... walczy o łyk powietrza... o życie... Ale klatkę piersiową przygniata ciężar pierwszego napastnika. Nawet gdyby chciał zaczerpnąć powietrza, nie zdołałby."
Ktoś mi wytłumaczy w jaki sposób bycie skrępowanym miałoby uratować mu życie?

Całkiem niedawno wrzucałam cytat, w którym Michalak wykazuje się całkowitym brakiem empatii względem ofiar przemocy domowej. Otóż ma to ciąg dalszy... Matka bita przez syna i przez męża wreszcie stała się wolna, chce sprzedać dobytek i wynieść się ze wsi, zacząć życie od nowa. Chce zostać gosposią (a wkrótce żoną) biznesmena, który będzie ją bił za źle wyprasowaną koszulę, a później przepraszał. Co na ten temat sądzi narrator? "Mariola zaś... odetchnie, bo podświadomie czekała na ten moment. Znów wszystko wróci do normalności. Marszakowa poczuje się na swoim miejscu. U stóp pana, który pije i bije, ale czasem rzuci dobre słowo czy smakowitą kość. Nie uratujesz wisielca..." - czy ona naprawdę myśli w takich kategoriach? Że ofiary przemocy domowej tego właśnie pragną? Że w głębi duszy przecież tego chcą i potrzebują? Że to jak BDSM? Dajcie mi kubeł, będę rzygać...

"– Zabierze go pani? Do sierocińca? Nas też? I wtedy Matylda palnęła coś, co spowodowało wybuch. – Owszem. Jeśli wasz tata nadal nie będzie o was dbał, zabiorę. Zbynio zbladł śmiertelnie, nóżki się pod nim ugięły, powieki zatrzepotały i byłby upadł, gdyby Michał jednym skokiem nie znalazł się przy synku i nie chwycił go na ręce. – Ty podła, okrutna wiedźmo! – wysyczał, patrząc z nienawiścią na Matyldę. – Jak śmiesz straszyć moje dzieci w moim domu?! – Zrobił krok w przód. Kobieta, porażona obłędem w jego oczach, cofnęła się w panice, wpadła na zamknięte drzwi. – Wynoś się! Bo ci pomogę...! – syczał mężczyzna, tuląc do piersi bezwładne ciało dziecka." Później wyskoczył na dziennikarzy z młotkiem i rozwalił wideofon. Waliło od niego wódą, był wychudzony, zaniedbany, w domu śmierdziało kałem i moczem nieprzewiniętego dziecka, starszy synek ssie kciuk i moczy się w nocy ze stresu, bo tatuś drze się na płaczącego z powodu kolki malucha, nie no, zupełnie kryształowo czysta i niepodejrzana rodzina. Zupełnie niepotrzebnie się wszyscy martwią... To na pewno z powodu szukania taniej sensacji! I oczywiście zaraz wezwanie do sądu, bez żadnego wywiadu środowiskowego przeprowadzonego przez pracownika socjalnego... Tja.

Adwokatem SuperMichała jest Malina Bogacka. To ta Główna Zła z jednej z jej książek, która nawróciła się, bo... http://lubimyczytac.pl/ksiazka/86450/lato-w-jagodce/opinia/20077938#opinia2...

Oczywiście rozprawa kończy się dobrze, bo zła Grażyna, która miała chrapkę na dzieci Michała okazała się być pozbawioną skrupułów mendą, która przygarnia kociątka, a gdy kociątka stają się kotami, usypia je, wywozi do schroniska albo wyrzuca w lesie i patrzy jak biegną za samochodem. Michał żeni się ze stażystką-Hanią, a zły do szpiku kości Antoś zostaje potrącony na tym samym zakręcie, nadziewa się piersią na głaz i kona w męczarniach, bo Bóg dał mu pięć minut cierpienia za każdą minutę cierpienia osób, które zamordował.

Koniec, idę się napić.

"Buldożer prosto w serce", "wzrusza do łez", "trudna emocjonalnie" - po takich recenzjach, uzbrojona w chusteczki do ocierania łez mych czystych rzęsistych (czemu podejrzewam że będą to łezki zażenowania lub płacz ze śmiechu?), zasiadam do lektury "Dzieciaczków". Żeby nie tracić czasu, będę na bieżąco spisywać swoje przemyślenia.

Oczywiście będą spoilery. To znaczy nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 580
  • Chcę przeczytać
    810
  • Posiadam
    311
  • Ulubione
    78
  • Chcę w prezencie
    31
  • Teraz czytam
    31
  • 2015
    29
  • Katarzyna Michalak
    27
  • 2015
    22
  • 2018
    18

Cytaty

Więcej
Katarzyna Michalak Nie oddam dzieci! Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Nie oddam dzieci! Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Nie oddam dzieci! Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także