Wszyscy ludzie przez cały czas
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Mario Ybl (tom 3)
- Seria:
- Mroczna Seria
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2015-04-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-04-08
- Liczba stron:
- 352
- Czas czytania
- 5 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328009998
- Tagi:
- tajemnica Kreta archeologia wykopaliska obrzędy kryminał Mario Ybl
W trzecim kryminale Marty Guzowskiej Kreta jest zupełnie inna niż ta znana dzisiejszym turystom i romantykom...Kreta, wiosenne wykopaliska, chłód jak w zimie. Antropolog Mario Ybl bierze udział w pracach archeologicznych, które znów mienią jego życie, Pola Mor nie może zapomnieć o Yblu a profesor Wasener wdaje się w konfrontację z greckimi władzami. Odkryty szkielet uznany za zwierzęcy okazuje się człowiekiem złożonym w ofierze, zaraz potem ginie młoda dziewczyna. Czy to ofiara szaleńca, czy wioskowej wendety? A może wśród dzikich kreteńskich gór są odprawiane starożytne obrzędy i wskrzeszone zostały zapomniane obyczaje plemienne?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Kość gnykowa i dużo piachu
„Wszyscy ludzie przez cały czas”, to już trzecia powieść z kryminalno archeologicznego cyklu, w którym głównym bohaterem jest krnąbrny i arogancki Mario Ybl. No i dobrze, dzięki temu powieść nabiera wyrazistego smaczku i nie tonie od razu w mętnych piaskach archeologicznej Grecji.
Guzowska ukazuje trochę mroczny i zaśniedziały świat greckich wiosek. Sprowadza na archeologiczne wykopaliska Maria, który już na dzień dobry przewraca wszystko do góry nogami. Oznajmia, zarówno archeologom, jak i czytelnikom, że to, co znaleźli zakopane w piasku, to nic innego jak zwłoki człowieka, i że ma to zapewne związek
z mordem rytualnym.
Stary szkielet zasypany piachem nie wystarcza, pojawia się również świeży mord i to bardzo blisko bohaterów powieści. I tu zaczyna się poszukiwanie sensu istnienia „kości gnykowej” i wielu innych elementów, których zdradzać nie zamierzam. Mimo kryminalnych zapędów, czegoś mi tu jednak brakuje, wszystko jest w tej powieści trochę chaotyczne i czasami niezrozumiałe
Guzowska umieściła akcję w czasie trwania Wielkiego Tygodnia, jednak nie dostrzegam w tym zabiegu większego powiązania z resztą historii. Być może i ja teraz jestem arogancki jak sam Mario Ybl…, który zaczyna odgrywać detektywa amatora w sposób nonszalancki, a zarazem buntowniczy i nieprzemyślany, prowadząc śledztwo mające wyjaśnić wszystkie zagadki Krety w ciągu wielkanocnych dni.
Guzowska trochę trzyma w napięciu, trochę jest nowatorska, trochę niezwykła i trochę zapiaszczona. Ciekawy natomiast jest sam Mario Ybl, może nawet za bardzo przysłania samą opowieść swoim wścibskim podejściem do sprawy i lekceważącym sposobem bycia. Sprawia to jednak, że powieść nabiera smaku, i mimo że na Krecie ani przyjemnie, ani ciepło i poza muzeum, które raz po raz odwiedzamy, nie mamy styczności z żadnymi zabytkami to jednak jest tu coś mrocznego i intrygującego, co nie pozwala czytelnikowi przejść zupełnie obojętnie.
Nie miałem jeszcze do czynienia z kryminałem archeologicznym, więc przygoda tym bardziej była niezwykła, jednak żeby lepiej poczuć klimat, który kreuje Guzowska, należałoby sięgnąć po jej wcześniejsze tytuły i pogrzebać trochę w piachu.
Grzegorz Śmiałek
Oceny
Książka na półkach
- 423
- 376
- 130
- 8
- 7
- 6
- 6
- 6
- 6
- 4
Opinia
Może zacznę od plusów. Konkretnie, jest aż jeden, który sprawił, że udało mi się ukończyć lekturę. Akcja powieści dzieje się na greckiej wyspie Krecie, co ciekawsze, poza sezonem. Nie ma więc turystów, pogoda nikogo nie rozpieszcza, a wichry niemalże urywają głowę. Nie znajdziemy tu słonecznych klimatów, z którymi kojarzy nam się Morze Śródziemne. Za to zagłębimy się w ciasne wiejskie uliczki Vrachos i powdychamy pył na wykopaliskach archeologicznych. No właśnie, można więc uznać, że wybór miejsca akcji to strzał w dziesiątkę. Powiedzmy sobie bowiem z ręką na sercu - ile znanych nam kryminałów dzieje się w Grecji? I to w środowisku archeologów? Dlatego mimo minusów, o których za moment, przebrnęłam do samego końca przez produkcję Guzowskiej. Nastrój i opisy zapadłych greckich wioch, tradycjonalistyczna ludność i jej obyczaje - to wszystko nieźle zagrało.
Przejdźmy więc do minusów. Tu jest ich więcej - drobnych i jeden - wielgachny. Okazuje się nim postać protagonisty (który co gorsza jest narratorem). Jest nim światowej sławy antropolog, Mario Ybl. Wcale nie uważam, że główny bohater musi być zawsze miły i sympatyczny, to byłoby nieznośne. Jednak ilekroć trafiam na kreaturę taką jak Ybl, zadaję sobie pytanie: jaki cel miała autorka, tworząc tak odpychającego osobnika? Czytelnik nie będzie miał chęci mu "kibicować" ani przejmować się jego losami. Nie będzie go podziwiał ani śmiał się z jego dowcipów. Duża szansa, że nawet nie doczyta do końca. Po co więc komu taki bohater, którego ma się szczerą ochotę strzelić w mordę za każdym razem, kiedy się odzywa? Nie przesadzam. Ybl jest totalnym, stuprocentowym chamidłem. Może autorce zdawało się, że tworzy kogoś na kształt ironicznego dr House'a albo ciut złośliwego, lecz błyskotliwego Holmesa? Tak się jednak składa, że opisała kogoś, przy kim najgorszy dresiarz z blokowiska wyszedłby na kulturalnego i miłego młodzieńca. Profesorek na dzień dobry do studenta pracującego na wykopaliskach mówi "gówniarzu" i dopytuje się, czy jego matka zdradzała jego ojca i czy ma nieślubne rodzeństwo. WTF. Archeolożce, która popełniła pomyłkę przy identyfikacji szkieletu, przypomina o tym wyjątkowo złośliwie ZA KAŻDYM RAZEM, kiedy coś do niej (albo o niej) mówi. Po ósmym razie pomyślałam: ogarnij się, chłopie, ileż można ciągnąć ten sam, od początku nieśmieszny "dowcip"? Koleś klnie, chla wódę, dla rozrywki obraża ludzi... Nie ogarniam tego wieśniaka. No po prostu to jest coś nie do opisania, jakim Ybl jest do szczętu chamskim burakiem. A jego "żarty"... Karol Strasburger nie uśmiechnąłby się nawet półgębkiem.
Do tego wszystkiego Ybl zachowuje się jak niedorozwinięty, rozwydrzony gówniarz. Do wszystkich ma pretensje, strzela fochy...
Autorka ustami innych postaci stara się nas przekonać, jaką to wielką wiedzę ma pan profesor. Tyle że "odkrycia", jakich Ybl dokonuje i jego analizy co do sposobu, w jaki zginął ten czy ów, nie są lepsze niż mądrości policjantów z serialu W11. Skoro szkielet jest w pozycji skurczonej, to znaczy, że ktoś ofierze związał ręce i nogi przed śmiercią, wnioskuje Ybl. Alleluja, no genialne! Nikt by na to nie wpadł.
Chamstwo Ybla automatycznie pociąga za sobą kolejne mankamenty książki. Niewiarygodność psychologiczną mianowicie. Ludzie z reguły nie przepadają za prostakami, którzy ich (bezpodstawnie w dodatku) obrażają. A jeśli są zmuszeni przebywać w ich towarzystwie, to reakcją na obelgi na pewno nie będzie wesoły śmiech. ANI JEDEN bohater nie walnął za to Ybla w twarz. Niepojęte. Żaden nawet się nie odgryzł werbalnie. Wysłuchują potulnie bluzgów, jakie ulewają się jadowitemu palantowi z gęby. To tak nie działa, pani autorko.
A każdy miał taką cudowną okazję ponabijania się z profesora, który boi się ciemności. Ale nie, to jest powód do żałowania go i znoszenia jego humorów ("czemu mnie zostawiłaś w ciemności, idiotko?"). Facet jest jak Mary Sue z fanowskich (kiepskich) opowiadań - obraża wszystkich naokoło, a ludzie pokornie znoszą jego chamstwo (rozumiane przez ałtorkę jako "ironię, sarkazm, cięty humor") i uważają go za ósmy cud świata. NAWET JEŚLI ktoś uzna jego odzywki za zabawne (ciekawam, kto), to jak można traktować serio bohatera, który nic nie mówi normalnie, na poważnie, wiecznie śmieszkując? To zrobiło się nudne już po kilku rozdziałach. Zgadywałam reakcję Ybla. Czytam i np. nadchodzi ta babka, co pomyliła szkielety... no, myślę, zaraz będzie tekst o człowieku-świni. I jest! Pojawia się student Karl i pyta, czy może w czymś pomóc. Co powie Ybl? Oczywiście "spadaj gówniarzu, zobacz, czy cię nie ma w drugim budynku". I tak dalej. Trafiałam za każdym razem. Okropność.
Z pozostałych drobnych minusików trzeba wymienić pourywane wątki, trochę od czapy sceny i inne rzeczy. Na przykład do teraz nie wiem, po co były te sceny z Karlem i jego grą. Myślałam, że to coś wniesie do fabuły, ale nie. Po prostu było i koniec, urwany wątek. Bez sensu. Takiego chaosu jest tu więcej.
Guzowska na końcu książki w słowie odautorskim wielce żałuje, iż swoją ukochaną Kretę pokazała w tak nieciekawym świetle. Powodem jest narracja pierwszoosobowa, której autorem jest "ponury frustrat", czyli Ybl. No, to pani łagodnie określiła tego buraka.
Ja więcej po książki z serii "Mario Ybl" nie sięgnę, zniesmaczona bucem odzianym w buty z wystającą z nich zgniłą słomą. Czy o to pani chodziło, pani pisarko? Odstraszać czytelników? Mission completed.
Szkoda mi potencjału, bo takowy był. Wystarczyło jedynie powycinać wszystkie "k&%$wy", jakimi rzuca Ybl, usunąć sceny chlania i powstrzymać swego bohatera przed obrażaniem ludzi. I tyle wystarczyłoby, żeby powieść czytało się całkiem miło (mimo niedoróbek warsztatowych). Niniejszym dopisuję Ybla na moją krótką listę literackich kreatur. Niech się pożali Eberhardowi Mockowi od Krajewskiego (może chociaż Mock strzeli go w papę;).
Może zacznę od plusów. Konkretnie, jest aż jeden, który sprawił, że udało mi się ukończyć lekturę. Akcja powieści dzieje się na greckiej wyspie Krecie, co ciekawsze, poza sezonem. Nie ma więc turystów, pogoda nikogo nie rozpieszcza, a wichry niemalże urywają głowę. Nie znajdziemy tu słonecznych klimatów, z którymi kojarzy nam się Morze Śródziemne. Za to zagłębimy się w...
więcej Pokaż mimo to