Fabularnie tej powieści najbliżej do "Fotografii" Penelope Lively - niewyjaśnione okoliczności śmierci Luki (samobójstwo? zabójstwo? nieszczęśliwy wypadek?) prowokują pytania, które z kolei prowadzą do odkrycia prawdy o jego podwójnym życiu i romansie z Leo, trwającym już w czasie narzeczeństwa Luki i Anny.
Banał? Powiedzmy, że fabuła była dość przewidywalna, ale jedną z największych zalet prozy Bessona - a "Chłopiec z Włoch" to kolejna książka tego autora, jaką czytałam - jest właśnie umiejętność takiego skomponowania wszystkich znanych elementów w takich proporcjach, żeby zostawić czytelnika z miłym poczuciem zakończenia lektury solidnej, dobrze napisanej, która nie przyniosła rozczarowania.
Ta cecha powieści Bessona, również "Chłopca z Włoch" pozwala również oderwać myśli od denerwującej, wciągającej fabuły i poświęcić się smakowaniu opisu, a trzeba przyznać, że autor jest pisarzem przynajmniej dobrym, jeśli nie wręcz bardzo dobrym. Wzajemna fascynacja bohaterów nie jest egzaltowana, a tragizm rozstania nie nosi znamion niepotrzebnego patosu ani łzawości. Nawet opis konfrontacji Leo i Anny, oddany z dużym uczuciem i wrażliwością, cechuje powściągliwość, tym lepiej uwydatniająca dramatyzm i napięcie momentu kulminacyjnego.
Na uwagę zasługuje przy tym nieszablonowe poprowadzenie narracji i płynność, z jaką autor wciela się w role wszystkich trzech bohaterów.

Wyjątkowo przyjemna lektura, gwarantująca niejako wyjątkowo przyjemne popołudnie.

Fabularnie tej powieści najbliżej do "Fotografii" Penelope Lively - niewyjaśnione okoliczności śmierci Luki (samobójstwo? zabójstwo? nieszczęśliwy wypadek?) prowokują pytania, które z kolei prowadzą do odkrycia prawdy o jego podwójnym życiu i romansie z Leo, trwającym już w czasie narzeczeństwa Luki i Anny.
Banał? Powiedzmy, że fabuła była dość przewidywalna, ale jedną z...