Jedna z moich ukochanych książek,której bardzo mi brakuje.To słownik,ale spędziłam nad nim godziny,pochłaniając zawartą w nim wiedzę.
Z tym słownikiem wiąże sie pewne moje wspomnienie-kupowany był w czasach,gdy nawet książki się zdobywało,akurat byłam z rodzicielką na polowaniou,to znaczy na zakupach i celem była nowa kurtka dla mnie( był to wyczyn,czasem trzeba było zjeżdzić pół województwa) i okazało się,że w ksiegarni "rzucono" jakieś książki.Bez zastanaowienia,zamiast kurtki,matula kupiła ten właśnie słownik,"Faraona" Prusa i bodajże "Baśnie polskie".Cieszyłam się wtedy bardziej niż z nowego ubrania,ale ja zawsze wszystko wydawałam na książki,jeśli była taka możliwość.
Niestety słownik został w biblioteczce rodziców,ale wiem,że ukazało się wznowienie.
"Słownik wyrazów obcych" pana Kopalińskiego ,książka,która tez czytałam od dziecka,została mi podarowana ze słowami-bo ty ja chyba lubisz;).
Cóż,w czasach bez Internetu trzeba było sobie jakos radzić,zresztą nawet teraz,tłumaczę moim dzieciom,że i tak nic nie zastąpi książki.
Pozdrawiam!

Jedna z moich ukochanych książek,której bardzo mi brakuje.To słownik,ale spędziłam nad nim godziny,pochłaniając zawartą w nim wiedzę.
Z tym słownikiem wiąże sie pewne moje wspomnienie-kupowany był w czasach,gdy nawet książki się zdobywało,akurat byłam z rodzicielką na polowaniou,to znaczy na zakupach i celem była nowa kurtka dla mnie( był to wyczyn,czasem trzeba było...