Bardzo ciężko jest przeczytać książkę, którą "wszyscy już przeczytali i pokochali" bez jakiś wymagań. No bo przecież tyle dobrych opinii i czytelników coś znaczy, nie?
Z przykrością muszę stwierdzić, że świat "Czerwonej Królowej" nie zachwycił mnie ani nie porwał.
Połączenie Francji tuż przed rewolucją z Science Fiction nie znajduje się w czołówce moich ulubionych wymyślonych "światów przyszłości". Wręcz przeciwnie, jest chyba na samym końcu.
Od początku założyłam sobie, że dam radę i przeczytam.
No i tak zrobiłam.
Jednak ani rozterki Mare, która nie mogła wybrać, który z braci jest fajniejszy, ani co krok powtarzane "Każdy może zdradzić każdego" nie wzbudziło mojej sympatii.
Najbardziej podobała mi się postać Farley - buntowniczki i zaciekłej wojowniczki.
A świat w którym każdy musi odgrywać swoją role, kłamie i nie ufa..
Naprawdę wszyscy się zdradzają!
Styl pisania autorki też nie był porywający, zwykły, nic specjalnego.
Może do końca nie zrozumiałam przesłania ale w ciągu czytania książki ani razu się nie uśmiechnęłam, ani zdziwiłam.
Potwierdziła moje obawy - nie ma już coraz lepszych książek, większość jest tylko nieudaną kopią.
Naprawdę trudno jest znaleźć coś dobrego.
Zwłaszcza kierując się opiniami innych.

Bardzo ciężko jest przeczytać książkę, którą "wszyscy już przeczytali i pokochali" bez jakiś wymagań. No bo przecież tyle dobrych opinii i czytelników coś znaczy, nie?
Z przykrością muszę stwierdzić, że świat "Czerwonej Królowej" nie zachwycił mnie ani nie porwał.
Połączenie Francji tuż przed rewolucją z Science Fiction nie znajduje się w czołówce moich ulubionych...