NIE POPISAŁA SIĘ PANI TYM RAZEM!

Dość długo omijałam szeroki łukiem książki autorstwa Camilli Lackberg. Zupełnie niepotrzebnie. Mimo iż do ideału, preferowanego przez moją skromną osobę im daleko, to wpadłam jak przysłowiowa "śliwka w kompot".

Książki autorki, niezależnie od tego czy są dobre czy złe, mają w sobie to coś, coś co przyciąga czytelnika niczym bumerang. Mają w sobie niesamowitą szczerość, realność i hipnotyzujących bohaterów, których nie sposób nie lubić.

Po kapitalnym "Kamieniarzu" i jego bardzo mocnym zakończeniu nie zastanawiałam się ani chwili, aby sięgnąć po kolejną książkę z serii sagi o Fjallbace. Byłam wręcz przekonana, że Lackberg nie zwolni tempa i co lepsze podniesie poprzeczkę o trzy stopnie wyżej.

Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że tym razem, lekko się rozczarowałam. Camilla Lackberg zaserwowała mi poprawny wielowątkowy kryminał, gdzie kluczem do wyjaśnienia zagadki jest daleka przeszłość.

Fajnie......tylko to już było......czekałam na coś świeżego i zaskakującego.

Historie głównych bohaterów jak zwykle śledziłam z wypiekami na twarzy. Swoich pięciu minut w "Ofierze losu"doczekał się również Mellberg, co zdecydowanie zadziałało na plus dla powieści.

Niestety " Ofiara losu" obfitowała też w wątki nic niewnoszące do sprawy. Co gorsza, zdarzały się dłużyzny, które powodowały, że przestawałam czerpać przyjemność z czytania i odkładałam książkę na półkę.

"Ofiara losu" była też strasznie przewidywalna, szczególnie w kwestii prowadzonego śledztwa. Lackberg praktycznie podała mi podejrzanych na tacy niespełna w połowie książki.

Samo zakończenie nie zwaliło mnie z nóg, niemniej autorka w bardzo płynny i naturalny sposób daje nam do zrozumienia, kto będzie bohaterem jej kolejnego dzieła.

Zostawiając taki smaczek na koniec książki nie widzę innego wyjścia jak kontynuowanie sagi.

NIE POPISAŁA SIĘ PANI TYM RAZEM!

Dość długo omijałam szeroki łukiem książki autorstwa Camilli Lackberg. Zupełnie niepotrzebnie. Mimo iż do ideału, preferowanego przez moją skromną osobę im daleko, to wpadłam jak przysłowiowa "śliwka w kompot".

Książki autorki, niezależnie od tego czy są dobre czy złe, mają w sobie to coś, coś co przyciąga czytelnika niczym bumerang....