Sto najważniejszych scen filmu polskiego
- Kategoria:
- film, kino, telewizja
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Poznańskie
- Data wydania:
- 2014-10-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-10-22
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788371779428
Jedyna na rynku taka książka, to rodzaj przewodnika po dorobku polskiego filmu. Nie jest przeznaczona do lektury jednokrotnej – to przystępny kurs, po który sięga się w miarę potrzeb przez lata, pomoc dla każdego, kto próbuje poznać bogactwo polskiego filmu. Sceny są tu swego rodzaju „zapłonem”, „wyzwalaczem” wspomnień lub zachętą do odkrycia dzieła filmowego, które ciągnie za sobą pasjonującą historię.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Najlepsza polska setka
Wszyscy uwielbiamy rankingi. Podświadomie przypuszczamy, że jeśli coś zostało wyróżnione w zestawieniu, w dodatku tworzonym przez osobę kompetentną, to musiało zdeklasować mnóstwo rywali i z urzędu reprezentuje wysoki poziom. Tak mamy z książkami i drabiną ich poparcia na przeróżnych portalach, tak reagujemy na topki w prasie i nie inaczej oddziałują na nas publikacje, które już w nazwie kryją chociażby słowa „najlepsze/najważniejsze”. Podobnym tropem podążył ostatnio Wiesław Kot – znany krytyk filmowy – wyróżniając sto wyjątkowych filmów w dziejach polskiego kina. Byłem ciekawy efektów selekcji i rodzaju wiedzy, jaką można umieścić na ponad czterystu stronach tego typu rankingowej pozycji. Czymże okazał się zatem twór, na którego widok polskim kinomanom aż pociekła ślinka?
„Sto najważniejszych scen filmu polskiego” to przede wszystkim nie zbiór najlepszych scen, a po prostu dzieł filmowych. Autor wspomina we wstępie, że w swoich tekstach wychodzi od scen, bo one są „kotwicami pamięci” – czyli że w pierwszych akapitach obrazowo ukazuje pewien kluczowy fragment filmu, a potem buduje na jego fundamentach cały wizerunek dzieła, rozwijając tematykę, snując subiektywne rozważania i mówiąc o produkcji w taki sposób, aby udowodnić zasadność jej miejsca w zestawieniu. Teoretycznie tak to powinno wyglądać, ale w praktyce bywa, że jakiś film zyskuje nie jeden akapit z opisem sceny, ale akapitów pięć, które streszczają całą kinową opowieść. I nie ma, że boli, jeśli daną produkcję dopiero macie w planach. Najlepiej więc czytać o tym, co się już widziało i o czym chce się uzupełnić wiedzę lub przyjąć inną perspektywę odbierania dzieła.
Na każdy film, ustawiony w chronologicznej kolejności, składają się cztery strony omówienia w bardzo różnej formie. Początek zazwyczaj należy do Kota, który naprawdę barwnie i wielopłaszczyznowo streszcza fabułę lub jej fragment. Potem opcji jest mnóstwo: może się pojawić krótka próbka recenzji autora bądź jego kolegów po fachu (także tych sprzed lat; Kot wspomina, że po co miałby omawiać ich teksty, skoro lepiej je przytoczyć i pokazać, jak kiedyś na łamach prasy walczono o filmy) – można się natknąć na artykuł z „Tygodnika Powszechnego” lub „Polityki”, można zobaczyć tabelę z kultowymi powiedzonkami, przeczytać fragment rozmowy z reżyserem, a jeśli o filmie niewiele się pisało, to dla zapełnienia przeznaczonych na niego stron przeskanować wzrokiem dwukolumnowy spis nagród, jakie otrzymał. Wszystko z gazet, książek biograficznych, portali internetowych, wszystko bardziej recenzenckie niż ciekawostkowe.
Jak jest „Pod Mocnym Aniołem”, to daje się wstęp Pilcha do „Polskiego słownika pijackiego”; podobnie przy „Żółtym szaliku”, który też porusza problem alkoholizmu, umieszcza się wyimki ze słów pisarza. Jak „Drogówka”, to z kolei opis fabuły na pół miejsca, a drugie pół zapełnione wypowiedzią Smarzowskiego dla portalu filmowego. Przy „Rejsie” dużo anegdot i ciekawostek, a po nich kultowy dialog zajmujący całą stronę. W innym miejscu z kolei mamy cytat zbiorowej modlitwy mieszkańców osiedla z „Dnia świra” albo tekst jednej z „Zakazanych piosenek”, dalej opis wielostopniowego procesu cenzury PRL-owskiej pod szyldem „Ucieczki z Kina Wolność” Marczewskiego. Bywa i tak, że autor jest obok samego filmu – na przykład wtedy, gdy przytacza fragment biografii aktorki mówiącej o tym, czym jest dla niej pobyt na scenie i współpraca z danym reżyserem. Owa aktorka niekoniecznie musiała grać w filmie, w obrębie którego poświęcono jej ramkę. Wszystko to w pewnym chaotycznym zbiorowisku, w którym grzebie się bardzo radośnie i swobodnie, wyszukując dobre określenia i godne zapamiętania sądy. Okazuje się, że praca Wiesława Kota była w dużej mierze szperaniem w filmowych szpargałach, odnajdywaniem czegoś, co czytelnika zadowoli. Tylko czy te często zbędne dodatki – zabierające miejsce omówieniom filmoznawczym lub krótkim wstawkom z historii filmu – nie są zaledwie zapchajdziurami, które mają zagospodarować narzucone z góry cztery strony o każdej zaproponowanej produkcji? Chwilami odnosiłem takie wrażenie, poruszając się jednak z dużą frajdą po polskim kinie w pigułce.
Dostajemy więc subiektywną listę filmów, które warto zobaczyć, zazwyczaj potwierdzających swoją klasę powszechnym uznaniem widzów. Zaczynamy od „Młodego lasu” Józefa Lejtesa z 1934 roku, kończymy zeszłorocznym „Jackiem Strongiem”. Wiesław Kot wykonał za nas żmudną robotę poszukiwania informacji o filmach i selekcji recenzenckich przekazów – mamy całą rozpiętość myśli w jednym miejscu, od opinii po fakty. Na plus trzeba zaliczyć projekt szaty graficznej, który zadowalająco gra kolorystyką dopasowaną do klimatu filmów i znajduje kompromis między ilością tekstu a dodatkami w postaci klatek filmowych, zdjęć ludzi kina itp. – nawet jeśli niektóre obrazki rażą pikselami (a rażą bardzo, wydzierając z nas sporo wrażeń estetycznych!). „Sto najważniejszych…” należy traktować jako rodzaj ciekawostki, pozycję w żadnym wypadku niezbędną, zaledwie stanowiącą dodatek po seansie filmowym. O historii kina polskiego też w niej nie poczytacie, najwyżej dowiecie się, co tworzy ten progres dziejowy. A może na fali brania udziału w setkach wyzwań lub stawiania sobie celów i postanowień znajdzie się miejsce na edukację w temacie polskiego filmu? Choćby poprzez seans stu dzieł w sto dni? Cóż, wtedy Wiesław Kot będzie zbawieniem – pożytecznym, ciekawym i poszerzającym horyzonty. W przeciwnym razie szukajcie bardziej sprofilowanych książek.
Adrian Kyć
Książka na półkach
- 70
- 45
- 27
- 7
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
Cytaty
Gdzieś startują rakiety na Księżyc. Odlicza się (..) trzy, jeden, zero... W miłości też istnieje ten moment odliczania czasu w dół. Od najwyższego napięcia uczuciowego do zera. Od uniesienia do obojętności. Zero przy starcie w kosmos może być początkiem tryumfu. Na zerze kończy się odliczanie czasu miłości.
Opinia
O filmach do poczytania, poza felietonami Kota w książce zawartych jest sporo materiałów dodatkowych (recenzje "z epoki", wywiady itp.). Wadą mojego wydania jest niska jakość wielu fotosów (zaawansowana pikseloza).
O filmach do poczytania, poza felietonami Kota w książce zawartych jest sporo materiałów dodatkowych (recenzje "z epoki", wywiady itp.). Wadą mojego wydania jest niska jakość wielu fotosów (zaawansowana pikseloza).
Pokaż mimo to