Nędznicy tom IV
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Les miserables
- Wydawnictwo:
- Państwowy Instytut Wydawniczy
- Data wydania:
- 1956-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1956-01-01
- Język:
- polski
- Tłumacz:
- Krystyna Byczewska
- Inne
Ta książka nie posiada jeszcze opisu.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 10 787
- 10 422
- 2 145
- 1 018
- 363
- 234
- 191
- 150
- 89
- 71
Opinia
Nie dorabiam do czytania książek żadnej filozofii. Czytam, bo lubię, bo dzięki czytaniu mogę przeżyć tysiąc żyć. Książki trafiają w moje ręce na ogół dość przypadkowo. Owszem, mam swoich ulubionych autorów, których kolejne dzieła łykam jak młody pelikan. Więcej w tym jednak ślepego trafu niż zaplanowanego działania. Ale czasem na horyzoncie zdarzeń pojawiają się tytuły, które wyzwalają we mnie jakąś wewnętrzną potrzebę zapoznania się z nimi.
Tak było z „Nędznikami”. Od kiedy usłyszałam ten tytuł, chciałam przeczytać tę powieść. Była to jakaś nie do końca świadoma potrzeba. Po przeczytaniu tego niezwykłego utworu wiem, że historia Jean’a Valjean’a zostanie we mnie na zawsze. Cieszę się, że trafiłam na wydanie czterotomowe, bo nie wiem, czy na raz udźwignęłabym ciężar tego dzieła.
W ostatnim tomie Hugo zadecydowanie zamyka wszystkie wątki. Mam wrażenie, że dość lekką ręką uśmierca swoich bohaterów. I choć widzę w tym cel, to jednak za dużo tych śmierci. Cóż z tego, że większość z nich jest podniosła, wzruszająca, jeśli pozostaje po nich uczucie jakiegoś niespełnienia. Poruszyła mnie śmierć Gavroche’a – małego ulicznika, który był odważniejszy niż niejeden mężczyzna, choć myślę, że większość zdarzeń, w których brał udział, traktował bardziej jako okazję do draki niż poważną sprawę. Eponina zasłaniająca własnym ciałem ukochanego i umierająca na jego rękach, po tym, jak sama z premedytacją postanowiła wystawić go na pewną śmierć, budzi współczucie, nie niechęć.
Przygnębiły mnie opisy walk na barykadzie i mentalności rewolucjonistów – tak lekko, entuzjastycznie wręcz, chcieli rozstać się z życiem. I dlatego wielkie wrażenie zrobiła na mnie przemowa Combeferre’a o konsekwencjach, jakie dla rodzin powstańców będą miały ich śmierci. Chyba to jedyny moment w opisie tych bezsensownych bojów, który mnie zachwycił, bo jednak poglądy Hugo na rewolucje i powstania zupełnie do mnie nie trafiają.
Natomiast opis paryskich kanałów – nigdy nie pomyślałabym, że można tak interesująco opisać kanalizację miasta. Jean’a Valjean’a wędrujący kanałami z Mariuszem na plecach w ciemności i smrodzie sprawił, że aż wstrzymywałam oddech z przejęcia.
Przyznaję, nie lubiłam Javert’a, ale szanowałam jego sposób postrzegania prawa. I choć cieszę się, że inspektor mógł wejrzeć w duszę Jean’a Valjean’a, że udało mu się dostrzec, że prawo i sprawiedliwość czasami nie mają ze sobą po drodze, to absolutnie nie podoba mi się jego koniec. Bo choć doskonale pisarz pokazał zamęt w głowie inspektora, choć nie mam lepszego pomysłu, jak mogłyby wyglądać dalsze losy policjanta, to jego samobójstwo jest dla mnie nazbyt teatralnym gestem.
Jeśli chodzi o układ Mariusz-Kozeta-Valjean…No cóż, Mariusz okazał się być niewdzięcznikiem nad niewdzięcznikami i żadne zaślepienie miłością, honor i duma go nie usprawiedliwiają. Jego stosunek do dziadka, podejście do sprawy Thénardier’a i chęć wymazania Valjean’a ze świadomości Kozety, dla mnie są nie do przyjęcia. Mariusz ma fatalnie zdefiniowane pojęcie szlachetności i prawości. Zamiast twardo stąpać po ziemi, buja w obłokach i za często ulega bezsensownym wzruszeniom. Żałosny jest mężczyzna z mentalnością rozmodlonej starej panny. I dlatego uważam, że to niczego nieświadome cielątko, jakim jest Kozeta, bardzo do niego pasuje. Oboje są siebie warci.
Zła jestem na Hugo, że przedłużał cierpienia Valjean’a w nieskończoność. Bycie prawym i uczciwym według pisarza to istna droga przez męki. Że niby cierpienie uszlachetnia? Że trzeba nieść swój krzyż? Wciąż nie umiem się pogodzić z takim spojrzeniem na życie i raczej nigdy nie stanę się wyznawczynią takich twierdzeń.
Mam ponurą satysfakcję z faktu, że Mariusz poznaje prawdę o życiu pogardzanego galernika, że pojmuje, ile mu zawdzięcza, ale razem z Kozetą nie mają szans na odwdzięczenie się swemu dobrodziejowi. Dobrze im tak. Pisarz zakończył powieść obrazem zapomnianego grobu Valjean’a. Ja nie mogę nie dorobić sobie dalszych losów Kozety i Mariusza. To chyba cecha genialnych powieści, że czytelnik roztrząsa problemy wymyślonych postaci tak, jakby to byli żywi ludzi. Więc w moim ciągu dalszym te wszystkie niecne działania Mariusza, mające na celu usunięcie ojca z życia Kozety (choć rozumiem jego pobudki), są rysą na szkle uwielbienia, jakie miała ona dla męża. Z kolei Mariusz, istota jak wiemy przewrażliwiona niczym pensjonarka, nie może udźwignąć ciężaru wyrzutów sumienia, że był tak podły dla człowieka, któremu zawdzięcza życie i szczęście. Poznanie prawdy czasami wcale wyzwolenia nie przynosi, jedynie wzrok wyostrza i sprawia, że spadają łuski miłości. Serca Mariusza i Kozet stygną i zamiast być szczęśliwymi ze sobą, są nieszczęśliwi obok siebie. I będą tak żyli długo, i w dobrym zdrowiu.
Nie dorabiam do czytania książek żadnej filozofii. Czytam, bo lubię, bo dzięki czytaniu mogę przeżyć tysiąc żyć. Książki trafiają w moje ręce na ogół dość przypadkowo. Owszem, mam swoich ulubionych autorów, których kolejne dzieła łykam jak młody pelikan. Więcej w tym jednak ślepego trafu niż zaplanowanego działania. Ale czasem na horyzoncie zdarzeń pojawiają się tytuły,...
więcej Pokaż mimo to