Śmierć króla Artura

Okładka książki Śmierć króla Artura Peter Ackroyd
Okładka książki Śmierć króla Artura
Peter Ackroyd Wydawnictwo: Zysk i S-ka fantasy, science fiction
465 str. 7 godz. 45 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
The Death of King Arthur
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2014-10-27
Data 1. wyd. pol.:
2014-10-27
Liczba stron:
465
Czas czytania
7 godz. 45 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377851722
Tłumacz:
Dorota Guttfeld
Tagi:
król Artur legenda arturiańska rycerze Okrągłego Stołu
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
53 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2
2

Na półkach:

Ksiązka wspaniała czytałam z dwa razy bo jest dobra .Dużo fantastyki są smutne momenty w książce ale i też szczęśliwe ale to rzadko .Książkę przeczytałam dosyć długo ale było warto , zachodziłam kilku znajomych do przeczytania tej ksiązki i powiedzieli ze jest wciągająca. Polecam dla osób które lubią fantastykę i romansidła

Ksiązka wspaniała czytałam z dwa razy bo jest dobra .Dużo fantastyki są smutne momenty w książce ale i też szczęśliwe ale to rzadko .Książkę przeczytałam dosyć długo ale było warto , zachodziłam kilku znajomych do przeczytania tej ksiązki i powiedzieli ze jest wciągająca. Polecam dla osób które lubią fantastykę i romansidła

Pokaż mimo to

avatar
203
8

Na półkach:

Całkiem przypadkowo znalazłam ją na kiermaszu tanich książek.
"Zamek Camelot, miecz Excalibur, Artur, Merlin, Lancelot, Ginewra, Galahad – któż nie zna tych nazw i imion ze świata mitu?". No właśnie, kto? Nie ukrywam, że ja uwielbiam takie klimaty, więc od razu chciałam to mieć. Gdy zorientowałam się, że to tylko przekład moje oczekiwania mogę powiedzieć "unormowały się" i całkowicie neutralnie podeszłam do tej książki.

Proste zdania. Najprostszy możliwy język. Rozdziały króciutkie. Bohaterowie, którzy nagle znikają jak kamień w wodzie i pojawiają się pod koniec nie wiadomo jak i nie wiadomo skąd. Kolejność wydarzeń czasem przyprawia o mętlik. Może to i są mankamenty ALE przypominam, że TO JEST PRZEKŁAD, za który dziękuję ponieważ naprawdę mogłam chociaż trochę, lepiej poznać arturiański świat. Książka jest dobra ale tylko jeśli potraktujesz ją jako dodatek do wiedzy na ten temat. To nie jest powieść jak inne znane nam do tej pory. Nie odczujesz tak tej akcji, emocji itp. dlatego odradzam mieć wygórowane oczekiwania.

I to jest tak. Jeśli NIE interesujesz się światem Camelot to nie polecam tej książki. To nie jest najlepszy materiał na wolne wieczory czy zapychacz czasu i prawdopodobnie Cię zanudzi. Trzeba to po prostu lubić i się tym interesować. Dla mnie jest dobra ale tylko dobra. Nic więcej

Całkiem przypadkowo znalazłam ją na kiermaszu tanich książek.
"Zamek Camelot, miecz Excalibur, Artur, Merlin, Lancelot, Ginewra, Galahad – któż nie zna tych nazw i imion ze świata mitu?". No właśnie, kto? Nie ukrywam, że ja uwielbiam takie klimaty, więc od razu chciałam to mieć. Gdy zorientowałam się, że to tylko przekład moje oczekiwania mogę powiedzieć "unormowały...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1157
69

Na półkach: ,

Rzecz osobliwa - z jednej strony jestem miłośnikiem legend Arturiańskich, z drugiej nie udało mi się (jeszcze) przeczytać Le Morte d’Arthur Malory’ego. Liczne przeróbki i dzieła na podstawie trafiały w moje ręce ale sam tekst tkwi gdzieś poza moim zasięgiem.
Niestety, do rzetelnej oceny książki Ackroyda znajomość dzieła Sir Thomasa jest niezbędna - tylko dzięki niej można zdecydować, czy to oryginał jest taki koszmarny, czy też to współczesna wersja została tak bardzo źle przełożona.

Liczne reinterpretacje mitów przyzwyczaiły mnie do jakiegoś sensownego ułożenia. Tutaj tego nie ma - panuje kompletny chaos, wątki się plączą, niektóre z nich znajdują zakończenie, inne nie (Tristan),rzeczy co chwila się zmieniają - raz mowa jest o turnieju, by akapit dalej było to walką o zamek. Galahad raz jest potomkiem Chrystusa, by za chwilę być z rodu Józefa z Arytmani.
Co chwila ktoś ma wizję, opowiadają sobie przyszłość, ale nic z tym nie robią (wyjątkiem jest Artur, który rozkazał zabić dzieci ze względu na przepowiednię o Mordredzie),w ogóle nie wiadomo po co są jakiekolwiek próby i testy.
Aspekty religijne odrzucają mnie równie silnie co przy wersji Ulriel Waldo Cutler (Król Artur i rycerze Okrągłego Stołu),czyli pustelnicy pod każdym kamieniem, modlitwy, kontemplacja, lanie niewiernych i egzaltacja (ach to umieranie na żądanie).
Ot, Lancelot dołączywszy do walki białych z czarnymi staje (po rycersku) po stronie słabszej, by dowiedzieć się, że popełnił grzech, bo to biała strona reprezentowała ludzi cnotliwych. Dalej, Miłość Boża objawia się poprzez zabicie liczniejszych przeciwników. Ale! żal ci zabitych dzielnych przeciwników? Niepotrzebnie, ponieważ byli niechrzczeni.
Wiem, wiem, inny czas, inne miejsce. Ale niesmak pozostaje.
Zdecydowanie bardziej warto sięgnąć po kompleksowo i sensownie obrobione retellingi.
No i troszkę obawiam się teraz sięgać po Malory’ego.

Rzecz osobliwa - z jednej strony jestem miłośnikiem legend Arturiańskich, z drugiej nie udało mi się (jeszcze) przeczytać Le Morte d’Arthur Malory’ego. Liczne przeróbki i dzieła na podstawie trafiały w moje ręce ale sam tekst tkwi gdzieś poza moim zasięgiem.
Niestety, do rzetelnej oceny książki Ackroyda znajomość dzieła Sir Thomasa jest niezbędna - tylko dzięki niej można...

więcej Pokaż mimo to

avatar
768
349

Na półkach: , ,

Autor "Śmierci króla Artura" przedstawia czytelnikowi uwspółcześnioną pod kątem językowym wersję jednego z najsłynniejszych romansów rycerskich, nadając mu przejrzystość, dzięki czemu łatwiej jest oddać się lekturze. Usunął powtórzenia i bardzo skrócił sceny batalistyczne, które kończą się tu najczęściej prostym ścięciem głowy tudzież wymianą kilku ciosów. Przyznam, że w tym względzie oczekiwałam czegoś więcej, żywszego obraz z pola bitwy, a nie sprowadzenia walki do prostego „i jednym cięciem pozbawił ją głowy”. Jako że Ackroyd opierał się na dziele Mallory’ego, to nie mogę mieć do niego jakichkolwiek pretensji dotyczących najczęstszego sposobu uśmiercania przeciwników, ale mógł nadać temu trochę polotu. Sądzę, że w oryginale fragmenty te były bardziej spektakularne i ciekawsze.

Całość na: http://wiedzma-czyta.blogspot.com/2015/03/peter-ackroyd-smierc-krola-artura.html

Autor "Śmierci króla Artura" przedstawia czytelnikowi uwspółcześnioną pod kątem językowym wersję jednego z najsłynniejszych romansów rycerskich, nadając mu przejrzystość, dzięki czemu łatwiej jest oddać się lekturze. Usunął powtórzenia i bardzo skrócił sceny batalistyczne, które kończą się tu najczęściej prostym ścięciem głowy tudzież wymianą kilku ciosów. Przyznam, że w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
604
570

Na półkach: , , ,

„Nigdy cię nie poniecham, póki cię nie dopadnę.”
Każdy coś słyszał o mitologii greckiej, Biblii, pogańskich wierzeniach i o… legendach arturiańskich. Pan Peter Ackroyd przybliża nam właśnie to ostatnie, na podstawie XV wiecznego dzieła, które dzięki jego korekcie, staje się bardziej przystępne.

Chyba najbardziej znane dla żółtodziobów wyrazy kojarzące się z legendami arturiańskimi będą król Artur, Merlin, Lancelot, Zamek Camelot oraz Okrągły Stół i oczywiście Święty Graal. Książka przybliża ich wszystkich w różnych opowieściach pełnych pojedynków, wojen, poszukiwań, przygód, zemst, zdrad, magii i miłości oraz śmierci, która jest mniej więcej obecna co stronę. Taka bajeczka, o której wszyscy słyszeli jakieś pogłoski, a nie zagłębiali się za bardzo…

Uwaga! Wciąga! Teraz pozostaje mi ją tylko wam polecić.

„Nigdy cię nie poniecham, póki cię nie dopadnę.”
Każdy coś słyszał o mitologii greckiej, Biblii, pogańskich wierzeniach i o… legendach arturiańskich. Pan Peter Ackroyd przybliża nam właśnie to ostatnie, na podstawie XV wiecznego dzieła, które dzięki jego korekcie, staje się bardziej przystępne.

Chyba najbardziej znane dla żółtodziobów wyrazy kojarzące się z legendami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
106

Na półkach: ,

Opracowanie słynnej średniowiecznej kompilacji legend arturiańskich przystosowane dla współczesnego czytelnika. Uwspółcześnianie tekstu czasem jest aż zbyt silne, choć ducha Wieków Średnich autor tak zupełnie nie gubi (co może być z kolei pewną przeszkodą dla niezaznajomionych zbytnio w literaturze tego typu - z jej epizodycznością i lekkim podejściem do chronologii - lub spodziewających się powieści w stylu walterscottowskiego "Ivanhoe" albo odpowiednika "Księcia złodziei"). Dobrym posunięciem było umieszczenie posłowia i objaśnień, a także wykazu imion bohaterów z ich wariantami. Wydanie jest ładne, choć ma się wrażenie sztucznego powiększania objętości książki.

Opracowanie słynnej średniowiecznej kompilacji legend arturiańskich przystosowane dla współczesnego czytelnika. Uwspółcześnianie tekstu czasem jest aż zbyt silne, choć ducha Wieków Średnich autor tak zupełnie nie gubi (co może być z kolei pewną przeszkodą dla niezaznajomionych zbytnio w literaturze tego typu - z jej epizodycznością i lekkim podejściem do chronologii - lub...

więcej Pokaż mimo to

avatar
860
437

Na półkach:

Czy jest ktoś kto nie słyszał o szlachetnym królu Arturze? Jego zdradzieckiej ukochanej Ginewrze? Rycerzach okrągłego stołu? Wątpię ale jeśli tak by się zdarzyło to polecam takiej osobie przeczytanie tej książki:) Jest w niej w bardzo przyzwoity sposób opisana historia króla Artura i jego królestwa Camelotu:) A dla tych którzy znają już tą historię to niech przeczytają dla czystej przyjemności:) Książka jest napisana dla wszystkich:) Każdemu powinna sprawić przyjemność lektura:)

Czy jest ktoś kto nie słyszał o szlachetnym królu Arturze? Jego zdradzieckiej ukochanej Ginewrze? Rycerzach okrągłego stołu? Wątpię ale jeśli tak by się zdarzyło to polecam takiej osobie przeczytanie tej książki:) Jest w niej w bardzo przyzwoity sposób opisana historia króla Artura i jego królestwa Camelotu:) A dla tych którzy znają już tą historię to niech przeczytają dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
436
95

Na półkach: ,

Spośród wszystkich tajemniczych historii, podań i legend, którymi karmimy nasze umysły popuszczając wodze fantazji, te o królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu należą do tych, z którymi spotykamy się najwcześniej na drodze naszego życia. Krążą gdzieś pomiędzy Robin Hoodem a Draculą, kształtując fantastyczne wizje mające wpływ na nasze dalsze poznawanie literackiego świata.

Przyznam szczerze, że sam nie jestem w stanie wskazać dokładnie okresu swojego życia, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z legendarnym królem dzierżącym w swych rękach magiczny oręż. Było to jednak na tyle dawno, że pierwotna wizja z nim się wiążąca zatarła się na dobre. Dowodzi to tylko tego, że król Artur i jego rycerze, Merlin, Morgana i zamek Camelot towarzyszą nam niemalże od dziecka.

W czasie swojej przygody z czytelnictwem każdy fan fantastyki historycznej miał okazję wielokrotnie spotkać się z "różnymi wersjami tego samego". Trudno bowiem zaprzeczyć istnienia setek wersji historii Artura, które w ciągu wielu lat podane zostały w bardzo różny sposób.

Najnowszym dziełem zgłębiającym fantastyczną wizję dawnego rycerskiego eposu jest Śmierć króla Artura autorstwa Petera Ackroyda. Brytyjczyk zaserwował nam unowocześnioną wersję legendy pierwotnie zawartej w Le Morte d'Arthur. Książki Malroy'ego nie czytałem, co od razu muszę zaznaczyć, bo ma to znaczący wpływ na postrzeganie niniejszej lektury. Malroy, żyjący w XV wieku, stworzył pasjonującą jak na tamte czasy opowieść odznaczającą się nie tylko epickością w pełnym tego słowa znaczeniu, ale również patosem i poczuciem nieustannego przemijania.
Ackroyd postanowił wydać zapiski Marloya w odświeżonej wersji, dostosowując język do współczesnych, XXI-wiecznych standardów.

Czy jednak faktycznie zabieg ten udał się na tyle, aby klasyfikować Śmierć króla Artura jako dzieło wybitne?

Mimo podniosłego tonu, na wskroś przenikającej człowieka atmosfery czasów średniowiecza, wielości wątków oraz dobrze skonstruowanych sylwetek bohaterów, książka Ackroyda nie porywa i nie wbija czytelnika w fotel. Największym minusem tej powieści jest to, co wydawać by się mogło, stanowiło główny zamiar autora, mianowicie unowocześnienie języka.
Ackroyd odpowiednio przeinaczył surowy i twardy styl średniowiecznej prozy nadając jej "świeży" charakter, jednakże nie pozbył się całkiem tej niesamowicie charakterystycznej estetyki językowej czasów średnich. Oczywiście mamy tutaj do czynienia z dostosowaniem się do współczesnych standardów, odrzuceniem trudnego archaizmu na rzecz prostoty i podaniem tego w miarę przystępnej formie. Nie oznacza to jednak, że styl literacki zawarty w Śmierci króla Artura jest prosty w przyswojeniu. Wystarczy zagłębić się w kilka rozdziałów niniejszej książki, aby dojść do wniosku, że mimo wszystko język powieści jest dość toporny, sprawiając, iż nie można przeczytać jej "na raz". Tutaj sprawa sprowadza się do odpowiedniego dawkowania, tak, aby jak najbardziej ułatwić sobie zagłębianie się w przygody Artura i jego pomagierów.

Dużym plusem powieści są natomiast, co wydaje się być dość oczywiste, sylwetki bohaterów oraz fabuła książki. Zarówno główni bohaterowie jak i postaci drugoplanowe, nakreślone są bardzo wyraziście, dając nam pełny wgląd w daną osobowość. Poszczególne wątki powieści sprowadzają się nie tylko do pokazów rycerskich umiejętności, ale również do zgrabnie przeprowadzonych, niezwykle licznych, fragmentów bazujących na dworskich intrygach i ponurych knowaniach. Pod tym względem Śmierć króla Artura jest przebogata.
Wszystko to zaś sowicie doprawione zostało potężną dawką magii łączącej się z religijno-mitologicznym mistycyzmem.

Nie ulega wątpliwości fakt, że mimo wielu plusów składających się na dobre cechy tejże książki, Śmierć króla Artura znajdzie swoich odbiorców głównie wśród zagorzałych fanów fantastyki, którzy nie będą bali się epickiego, acz topornego języka powieści. Dla osób, które nieszczególnie lubią fantasy, najnowsze dzieło Ackroyda może być po prostu ciężkie do przyswojenia.

http://sniacy-za-dnia.blogspot.com/2014/11/peter-ackroyd-smierc-krola-artura.html

Spośród wszystkich tajemniczych historii, podań i legend, którymi karmimy nasze umysły popuszczając wodze fantazji, te o królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu należą do tych, z którymi spotykamy się najwcześniej na drodze naszego życia. Krążą gdzieś pomiędzy Robin Hoodem a Draculą, kształtując fantastyczne wizje mające wpływ na nasze dalsze poznawanie literackiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
289
139

Na półkach: , ,

http://kamilczytaksiazki.blogspot.com

Czy ktokolwiek z Was słyszał o królu Arturze? Nie, nie.. to złe pytanie. Ekhem! Czy ktokolwiek z Was nie miał styczności z wielkim królem Arturem, Merlinem, Lancelotem, Tristanem, Camelotem czy Excaliburem? Wątpię. Już od najmłodszych lat słyszymy o dzielnym młodzianie, który jako jedyny wyciągnął miecz ze skały, a później, przy pomocy potężnego czarodzieja, rządził swoim królestwem, będąc sprawiedliwym i szanowanym władcą. Motyw króla był wykorzystywany w literaturze setki razy, w kinematografii nie da się zliczyć różnorakich kreacji czarodzieja Merlina, dzielnego Lancelota, a poszukiwania Świętego Grala i dyskusje czym on tak naprawdę jest były poruszane dziesiątki razy. Główne dzieło, z którego czerpią wszyscy na świecie jet niezrozumiałe dla współczesnego świata - 800 stronicowa książka napisana w 1485 roku przez sir Thomasa Malory'ego jest pełna długich opisów walk rycerskich, wątki często są niedokańczane, a uśmiercone postaci nagle pojawią się kilka stron dalej całkiem zdrowe i szczęśliwe. Z legendą Le Morte d'Arthur, bo taki tytuł nosi owo dzieło, spróbował się zmierzyć Peter Ackroyd, nadając mu współczesnej, dramatycznej natury. Jak mu wyszło? Zapraszam na recenzję.

Tak naprawdę odkąd dostałem tę książkę zastanawiałem się jak mam napisać jej recenzję. Popatrzcie, nie ma takiej osoby, która by nie słyszała o Arturze, ale czy znajdzie się na sali ktoś, kto opisze mi dokładnie jego przygody, wyprawę po Grala i życie Lancelota? Trudno mówić o czymś, co jest nieznane dla większości, przez pryzmat takiej legendy! Wszyscy kojarzą brodatego Merlina, dzielnego Artura i jego małżonkę Ginewrę. W szkole gimnazjalnej możecie poczytać o miłości Tristana i Izoldy, na temat Grala powiedziano już wszystko, a ludzie ciągle wymyślają nowe teorie i spiski. Le Morte d'Arthur składa się z 8 rozdziałów i szczegółowo (bardzo szczegółowo!) opisuje życie i przygody króla oraz jego rycerzy Okrągłego Stołu. Ackroyd w swojej książce Śmierć króla Artura samoistnie nawiązuje do dzieła Malory'ego i stara się przybliżyć historię króla tak, by była zrozumiana przez współczesnego czytelnika.

Uwielbiam wszystko co wiąże się z Arturem i Okrągłym Stołem. Ciemne wieki Europy, kodeks rycerski, szlachetne zachowania, piękne damy uwięzione w wieżach - jako brzdąc wielbiłem takie historie i łykałem je jak młody pelikan. O Arturze i jego legendzie ostatni raz czytałem w niedokończonym poemacie mojego ukochanego Tolkiena, który jego syn spróbował scalić w jedność, mając do dyspozycji kilka kartek z notatkami. Tak naprawdę nigdy nie mieliśmy do czynienia z pełnokrwistą, współczesną opowieścią o przygodach rycerzy Okrągłego Stołu, zatem moje nadzieje z książką Acroyda były przeogromne.

No właśnie, miało być nowocześnie, a już od samego początku czytamy słowa i zdania jakby wyrwane ze średniowiecznego poematu. Przestawny szyk zdania, mnóstwo zdań pojedynczych, które utrudniają odbiór, liczne wykrzyknienia i brak jakichkolwiek opisów. Tak moi Drodzy, w Śmierci króla Artura poza paroma wyjątkami, nie ma żadnych dłuższych opisów - oczywiście, wiemy, że czerwona chustka jest czerwona, z kilkoma błyskotkami i jakie herby w tarczach mają poszczególni rycerze, ale nic poza tym. Rozumiem, że autor chciał zachować oryginalną wersję w jej niezmienionym formacie, ale w dzisiejszej prozie bez takich wtrąceń ciężko się taką lekturę czyta.

Jak zatem przebiega fabuła? Od zdarzenia do zdarzenia. Od pojedynku do pojedynku. Od bitwy do bitwy. Od pustelnika do pustelnika. Od porzuconej damy do następnej. Od porwania i uwięzienia do porwania i uwięzienia (przy czym co mężniejsi rycerze zawsze wyjdą z opresji bez szwanku) . Gonimy po książce razem z jej bohaterami, jednak po kilkunastu podrozdziałach popadamy w zwyczajną rutynę. Zaczynamy odgadywać co za chwilę się stanie i jak rozwiąże się dana akcja. W tym zadaniu znacząco pomagają owe podrozdziały, które są swoistymi spojlerami - no bo jak można nazwać rozdział Lancelot ranny albo Lancelot ocala Ginewrę? Czytelnik już na starcie wie co się wydarzy i nie wciąga go lektura tak, jak powinna. Po kilku takich przypadkach czytanie z góry traci sens i możemy pomijać co poszczególne wtrącenia, które nic nie zmieniają w ciągu fabularnym.

Trzeba jednak przyznać, że główni bohaterowie to pełnokrwiste i dobrze zbudowane postaci, które zachwycają albo denerwują. O ile mam ogromną awersję do królowej Ginewry i jej zmian nastroju, tak bardzo lubię wewnętrzną walkę Lancelota i jego zachowanie względem innych rycerzy. Co mniej ważne postaci nie mają dla nas znaczenia, bo tak naprawdę rycerz do rycerza podobny - nie mamy żadnych opisów, więc wszystko zlewa się w jedną masę, a teraz, na szybko mogę Wam wymienić sir Gawaina, Borsa, Balina, Galahada i Palomidesa. Reszty jakby nie było.

Spodziewałem się, że lektura książki zajmie mi góra dwa dni. Luba stwierdziła, że czcionka jest jak dla ślepego i faktycznie, jest większa niż ta klasyczna, jednak dzięki temu powieść czyta się dużo przyjemniej. I tak, zamiast dwóch dni zeszło mi ponad pięć. Śmierci króla Artura nie można przeczytać jednym ciągiem - musiałem ją kilkukrotnie odkładać i odpocząć. Trudny do przyswojenia styl, niemal archaiczny, ilość przygód i pojedynków po prostu przytłacza! Mogę Wam zdradzić, że po kilku takich bitwach między rycerzami sami będziecie z góry wiedzieć, że taka walka będzie trwała około dwóch godzin, po czym jeden z nich zada cios tak straszliwy, że drugi legnie martwy niemal natychmiast. Nie czepiam się, tylko zwracam uwagę na pewną powtarzalność, która również psuje ogólny odbiór - gdybym mówił tutaj o książce współczesnego debiutanta byłaby to spora wada, jednak w przypadku Artura i jego śmieci trudno zarzucać cokolwiek.

Jednak z drugiej strony, Śmierć króla Artura to bardzo dobra książka dla wszystkich tych, którym obca jest legenda króla i ich rycerzy w szczegółowej formie dzieła Malor'yego. Dowiecie się z niej naprawdę sporo, a duża część wydarzeń, wcześniej mało zrozumiała stanie się jasna i wszystko połączy się w całość. To naprawdę dobra pozycja dla ciekawych przygód Lancelota, jego miłości do Ginewry i poszukiwaniu Grala. Właśnie te poszukiwania to, moim zdaniem, najlepszy moment powieści - miałem wrażenie, że uczestniczę w czymś wyjątkowym, a doniosłość i wagę tych wydarzeń czuć w powietrzu. Jeśli mówimy tutaj o współczesnym odbiorcy, ciężko mu będzie przebyć tą trudną podróż. Śmierć króla Artura może przytłoczyć i dać się we znaki już na początku. Wszystko co niezrozumiałe odnajdziecie na samym końcu książki, odnajdziecie posłowie do wydania polskiego, w którym dostrzeżecie różnice pomiędzy książką Ackroyda, a poematem Malory'ego.

Podsumowując, ciężko ocenić Śmierć króla Artura - Ackroyd spróbował opisać prawdziwą legendę współczesnego świata, tak by dla wszystkich nowicjuszy jej historii była ona zrozumiała i pociągająca. Zadanie to wypełnił dostatecznie, bo nie przewidział, że jego styl może zrazić. Niemniej jednak było warto przeczytać o szlachetnych rycerzach, który ponad wszystko stawiają swój honor i są w stanie walczyć w jego obronie nawet na śmierć i życie. Epicka podróż wcale nie była tak podniosła i udana jakbym się spodziewał. Ackroyd potwierdza regułę, że nie każda adaptacja musi być w 100% udana - ta z pewnością nie jest.

http://kamilczytaksiazki.blogspot.com

Czy ktokolwiek z Was słyszał o królu Arturze? Nie, nie.. to złe pytanie. Ekhem! Czy ktokolwiek z Was nie miał styczności z wielkim królem Arturem, Merlinem, Lancelotem, Tristanem, Camelotem czy Excaliburem? Wątpię. Już od najmłodszych lat słyszymy o dzielnym młodzianie, który jako jedyny wyciągnął miecz ze skały, a później, przy pomocy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
84
55

Na półkach: ,

Bardzo fajna książka polecam każdemu

Bardzo fajna książka polecam każdemu

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    97
  • Przeczytane
    62
  • Posiadam
    33
  • Ulubione
    4
  • Fantastyka
    4
  • Teraz czytam
    3
  • 2018
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • Fantasy
    2
  • Niedoczytane
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Śmierć króla Artura


Podobne książki

Przeczytaj także