Nieśmiertelny diament. W poszukiwaniu prawdziwego Ja
Wychowujemy się wśród wielu głosów podpowiadających nam jak stawać się w pełni sobą. Na ich podstawie kształtujemy i utrwalamy swój własny wizerunek. Mimo to systematycznie rodzą się w nas pytania: kim jestem, do kogo należę i o co w życiu chodzi?
O. Richard Rohr uważa, że odpowiedzią na te pytania jest nasze prawdziwe "ja". To ta część nas samych, która wie, kim w rzeczywistości jesteśmy niezależnie od tego, co myślimy o sobie, albo co inni o nas mówią. Dotarcie do prawdziwego "ja" prowadzi przez radykalną transformację przypominającą Zmartwychwstanie Jezusa. To przeżycie śmierci rozumianej jako utrata kontroli nad wszystkim oraz odarcie z wszelkich kostiumów, w jakie się w życiu ubraliśmy.
Nieśmiertelny diament - nasza najgłębsza tożsamość, która objawia w nas to, co odwieczne i co uczestniczy w Tym, Który Jest.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 55
- 41
- 12
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo głębie treści wiodące do zrozumienia, czym tak naprawdę jest nasze "ja"- prawdziwe "ja", tożsame z duszą, która przynależy do wyższego wymiaru, do Boga...
Zachęta, aby odnaleźć ten nieśmiertelny diament, skierowana jest do wszystkich tych, którzy szukają sensu istnienia- nie tylko do wierzących i do chrześcijan, chociaż mocno jest zakorzeniona w Biblii.
Wiele stwierdzeń autora zachęca i prowokuje czytelnika do głębszych poszukiwań w innych źródłach wiedzy( są odnośniki do innych książek różnych autorów).
Naprawdę warto się z tą pozycją zapoznać.
Bardzo głębie treści wiodące do zrozumienia, czym tak naprawdę jest nasze "ja"- prawdziwe "ja", tożsame z duszą, która przynależy do wyższego wymiaru, do Boga...
więcej Pokaż mimo toZachęta, aby odnaleźć ten nieśmiertelny diament, skierowana jest do wszystkich tych, którzy szukają sensu istnienia- nie tylko do wierzących i do chrześcijan, chociaż mocno jest zakorzeniona w Biblii.
Wiele...
Dla. mnie troche zagmatwana, wole chyba inne , np Uniwersalnego Chrystusa
Dla. mnie troche zagmatwana, wole chyba inne , np Uniwersalnego Chrystusa
Pokaż mimo toGdybym napisała, że wszyściuteńko zrozumiałam, skłamałabym. Niemniej - książka wzmocniła głęboko nadzieję i zachęciła do wytrwania w wędrówce ku własnemu sercu, ku Bogu.
Ilość wystających kolorowych karteczek, zaznaczających wybrane fragmenty daje tej pozycji miano rekordzistki w mojej biblioteczce :).
Zainteresowanym życiem wewnętrznym - serdecznie polecam!
Gdybym napisała, że wszyściuteńko zrozumiałam, skłamałabym. Niemniej - książka wzmocniła głęboko nadzieję i zachęciła do wytrwania w wędrówce ku własnemu sercu, ku Bogu.
Pokaż mimo toIlość wystających kolorowych karteczek, zaznaczających wybrane fragmenty daje tej pozycji miano rekordzistki w mojej biblioteczce :).
Zainteresowanym życiem wewnętrznym - serdecznie polecam!
Bardzo głęboka książka pozwalająca na odkrycie swojego prawdziwego "ja".
Bardzo głęboka książka pozwalająca na odkrycie swojego prawdziwego "ja".
Pokaż mimo toKsiążka, w której Rohr zawiera jądro swojego przesłania, rozwijanego w dziesiątkach innych książek.
Droga wiedzie w głąb - do własnego wnętrza, "serca". Tam, po odłupaniu (przyjęciu i przeżyciu bycia obłupanym),możesz znaleźć prawdziwe Ja, które nie musi się już bać.
Książka, w której Rohr zawiera jądro swojego przesłania, rozwijanego w dziesiątkach innych książek.
Pokaż mimo toDroga wiedzie w głąb - do własnego wnętrza, "serca". Tam, po odłupaniu (przyjęciu i przeżyciu bycia obłupanym),możesz znaleźć prawdziwe Ja, które nie musi się już bać.
We wstępie autor wspomina, że ktoś może mu zarzucić arogancki, heretycki, zuchwały i panteistyczny sposób rozprawiania. I ja taki właśnie zarzut stawiam.
Autor pisze o sobie, że jest księdzem z 40-letnim stażem i jednocześnie psychoterapeutą, jednakże z lektury wynika, iż pogubił katolickie prawdy na rzecz panteizmu i synkretyzmu. Chyba bardziej odpowiada mu filozofia Buddy, do którego niezwykle często się odwołuje. Cytat (wybrany z wielu podobnych o panteistycznej wymowie): "Raczej wdychamy i wydychamy Boga, niż go "poznajemy", rozumiemy czy z nim rozmawiamy."
Autor przywołując fragmenty z Pisma Świętego, w szczególności wypowiedzi Pana Jezusa, nadaje im własną, bulwersującą dla Katolika interpretację. Świętemu Pawłowi zarzuca, że niefortunnie używa on słowa "ciało" i dziś powiedzielibyśmy "ego", co bez porównania byłoby bliższe temu, co Paweł w istocie miał na myśli. Autor nie wzbudza u mnie przekonania, że to właśnie on wie lepiej, co Święty Paweł miał na myśli.... Inny cytat: "Jezus oddał na krzyżu swe piękne ciało i życie nie dlatego, że były złe i bezwartościowe; przestały mu być potrzebne, przestały pomagać w realizacji ostatecznego celu". Od tym podobnych butnych i bulwersujących stwierdzeń w książce się aż roi.
Lekturę zakończyłam w połowie dobrnąwszy do tekstu: "Natomiast osoby religijne nazwą nas być może "heretykami" i będą wytykać nam błędy, skoro mówimy o czymś, czego swym ograniczonym doświadczeniem nie ogarniają".
Nie ogarniam!
To nie jest lektura dla tradycyjnych katolików.
Nie polecam!
We wstępie autor wspomina, że ktoś może mu zarzucić arogancki, heretycki, zuchwały i panteistyczny sposób rozprawiania. I ja taki właśnie zarzut stawiam.
więcej Pokaż mimo toAutor pisze o sobie, że jest księdzem z 40-letnim stażem i jednocześnie psychoterapeutą, jednakże z lektury wynika, iż pogubił katolickie prawdy na rzecz panteizmu i synkretyzmu. Chyba bardziej odpowiada mu filozofia...
Przyznam, że ten Rohr wiele razy ekstremalnie podniósł mi ciśnienie. To już nie był ten sam autor, z którym znajdowałem wspólny język w książce „Spadać w górę”. Parę razy nieomalże miałem ochotę krzyknąć: nie, nie zgadzam się! Oczywiście tego nie zrobiłem, bo zawsze jednak wcześniej przypominałem sobie, że mowa jest o wierze i przekonaniach. Ja mam jakieś, Rohr często, bardzo często, zupełnie inne. I co z tego? Tu nie chodzi o rację, którą dałoby się w jakikolwiek sposób udowodnić lub wykazać. Takich przekonań, które ja mam inne albo nie rozumiem, jest w książce wiele, choćby to, że nasza dusza jest w jakiś sposób większa od nas samych, albo to, że Bóg jest całkowicie we mnie, ale jednocześnie całkowicie poza mną.
Stwierdzenie:
„…nawet właściwe postępowanie »fałszywej osoby« przynosi złe owoce”[1].
…jest jak najbardziej moje, zgadzam się z nim całkowicie, to efekt także moich przeżyć i doświadczeń. Natomiast to:
„Nikt z nas nie przechodzi na drugą stronę dzięki własnym staraniom czy zasługom, za sprawą własnej czystości czy doskonałości”[2].
…jest już nieco trudne do pojęcia. Skoro na drugą stronę przejdą wszyscy, bez względu na ich zachowanie, postawę życiową, starania lub odwrotnie, zupełny ich brak, to po co starać się być przyzwoitym człowiekiem?
Jest w książce rozdział „Pan przyzwolenia”, w którym Rohr zachwyca się tym, że Bóg akceptuje zło. Jednak argumentacji i przekonywania, dlaczego to jest takie wspaniałe, nie rozumiem. Przekonania (przytaczanego za Thomasem Mertonem – a czy to nie on właśnie jako pierwszy użył określenia „fałszywe ja”?),że lepiej jest być pijakiem niż odnieść sukces, też jakoś nie łapię, a może po prostu mam zupełnie inne. Ale teodycea (czyli jak pogodzić wiarę w kochającego i miłującego, i wszystkomogącego Boga z ewidentnym istnieniem zła) to problem chrześcijaństwa od dwudziestu wieków. Nie oczekiwałem, że amerykański franciszkanin, Richard Rohr, nagle go rozwiąże. Choć z drugiej strony… szkoda, że mu się to nie udało.
Tytułowym nieśmiertelnym diamentem jest oczywiście nasze prawdziwe „ja”. Chociaż autor widzi pewne różnice, okazuje się, co było do przewidzenia, że chodzi w sumie o duszę człowieka. W „Nieśmiertelnym diamencie” Riachard Rohr konfrontuje ją z ego lub fałszywym „ja” człowieka.
„Większość ludzi pozostaje tak zauroczona swoim fałszywym (wymyślonym) »ja«, że albo wątpi w istnienie swego »ja« prawdziwego lub go nie akceptuje, albo w ogóle nie ma świadomości jego istnienia. Żyją w lęku i cierpią z powodu własnej wrażliwości. Tak bardzo angażujemy się w wytworzenie fałszywego »ja«, że nie dopuszczamy do siebie myśli o jego nieprawdziwości – że nie jest »mną«”[3].
I kontynuując…
„Świat fałszywego »ja« jest smutny i zagrożony rozpadem. A jednak we wnętrzu każdego z nas kryje się odpowiedź, której szukamy. Nasze problemy mają rozwiązanie – nie w świecie mody, lecz faktów. Nasze prawdziwe »ja« wie, że nie mamy dokąd tak pędzić. Jesteśmy już u siebie – wolni i spełnieni. Na tym polega istota dobrej nowiny”[4].
Dobra wiadomość jest taka, że prawdziwe „ja” posiada każdy człowiek, a zła taka, że nie da się do niego dotrzeć (odkryć) żadnym staraniem, czy to moralnym, czy religijnym. A przynajmniej nie da się według Richarda Rohra. Natomiast da się tego »ja« szukać.
Parę razy podczas lektury rozważałem przekonanie Rohra, że mamy wszystko tu i teraz, że jest cudownie, mamy nawet więcej niż jest nam potrzebne, że raj jest dostępny na Ziemi dla każdego, i podobne w tym stylu. I za każdym razem przypominało mi się cyniczne, ale absolutnie prawdziwe powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Możliwe, że i ja głosiłbym podobne idee, gdybym był bogatym Amerykaninem, obsługiwanym przez gromadę zakonnic, pracującym dla „firmy”, która nijak nie może zbankrutować. Wydaje mi się, że absolutne poczucie bezpieczeństwa materialnego (i chyba nie tylko materialnego) naprawdę zmienia optykę. To oczywiście nie jest zarzut, ale próba zrozumienia źródła jego przekonań, choćby częściowo.
Skoro istnieje coś takiego, jak prawdziwe »ja«, musi też funkcjonować »ja« fałszywe. Rohr tłumaczy jednak, że nie jest ono złym »ja«, wprost przeciwnie, nasze fałszywe »ja« bywa nawet dość dobre, może nawet na pewnym etapie wręcz konieczne, jednak nie może ono przekroczyć pewnej granicy. To fałszywe »ja« jest nie tyle złe, co po prostu fikcyjne. Ostatecznie nasze prawdziwe »ja« jest naszą absolutną tożsamością i tożsame jest z naszą duszą, natomiast fałszywe »ja« jest tożsamością relatywną, tożsamością, którą sami sobie stworzyliśmy. Oczywiście ma na proces jego powstawania znaczący wpływ środowisko, otoczenie, wychowanie, warunki lokalne, ale właśnie – jest to tożsamość determinowana przez to, co zewnętrzne.
Dość długi rozdział autor poświęca słabym punktom psychoterapii i udowadnia, dlaczego czasem dobry przewodnik duchowy, jak Rohr, będzie w stanie skuteczniej pomóc, od terapeuty, którym zresztą też jest. Ale wytyka też słabości chrześcijaństwa, pogrążonego w moralizatorstwie i nawołującego nieustanie do składania mało sensownych ofiar.
„Jak podpowiada mądrość ludowa, wszelkie poświęcenia i ofiary to nic innego jak zawiść, która tylko czeka na odpowiednią okazję”[5].
Czasem miałbym ochotę spytać Rohra, czemu nadal jest członkiem tego Kościoła, ale to, oczywiście zdaję sobie sprawę, bardzo jest naiwne...
„Żyję w Kościele, który największymi zaszczytami nagradza oczywiste grzechy »ducha«, a karze odmową dostępu do Stołu Pańskiego błędy ciała. Jezus czynił nieomal odwrotnie” [6].
Dobra, choć mocno wymagająca lektura. Nie trzeba się z autorem zgadzać, najważniejsza wartość „Nieśmiertelnego diamentu” polega na polemice, jaką czytelnik zaczyna toczyć sam ze sobą, właśnie w trakcie lektury.
--
[1] Richard Rohr, „Nieśmiertelny diament”, przekład Marek Chojnacki, WAM, 2013, s. 9.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 49.
[4] Tamże, s. 51.
[5] Tamże, s. 67.
[6] Tamże, s. 70.
Przyznam, że ten Rohr wiele razy ekstremalnie podniósł mi ciśnienie. To już nie był ten sam autor, z którym znajdowałem wspólny język w książce „Spadać w górę”. Parę razy nieomalże miałem ochotę krzyknąć: nie, nie zgadzam się! Oczywiście tego nie zrobiłem, bo zawsze jednak wcześniej przypominałem sobie, że mowa jest o wierze i przekonaniach. Ja mam jakieś, Rohr często,...
więcej Pokaż mimo toKażdy z nas ma w sobie coś wiecznego, nieśmiertelnego. JEst to diament, do którego warto zacząć się dokopywać. Autor wspomaga mas w tym procesie.
Każdy z nas ma w sobie coś wiecznego, nieśmiertelnego. JEst to diament, do którego warto zacząć się dokopywać. Autor wspomaga mas w tym procesie.
Pokaż mimo toAutor pisząc tę książkę miał na uwadze czytelników świeckich, poszukujących i myślących, wierzących i niewierzących, z myślą o dużej grupie osób rozczarowanych, które chcą wyzwolić się z więzów religii.
Wielu chrześcijan uważa, że Bóg kocha naszą przeszłość, a to nieprawda.
Stare błędy pozostaną błędami i nie musimy ich powtarzać.
Autor ukazuje problemy ludzi, wszystkich religii, ale także niereligijnych.
Mówi o Bogu, o łasce, śmierci i zmartwychwstaniu.
Dobroć Boga wypełnia wszystkie luki wszechświata, bez różnic i przywilejów.
To, że Chrystus „raz umarł” za wszystkich spłacając cały dług, oznacza, że Bóg bierze na siebie zadośćuczynienie za wszystkie niedoskonałości wszechświata.
Autor pisze, że śmierć jest nie tylko fizycznym obumieraniem lecz zstąpieniem na głębię, sięgnięciem dna, dojściem do punktu, w którym tracimy wszelką kontrolę lecz gdy zanurzymy się w otchłań i śmierć, wynurzymy się po drugiej stronie.
Nazywa się to zmartwychwstaniem.
Autor poprzez tę lekturę próbuje nam wytłumaczyć fałszywe „ja” i prawdziwe ”ja”, próbuje nas uświadomić ”kim jestem” i „kim powinienem być, by się dobrze prezentować” Wiara to „wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.
„Prawdziwe ja” występuje w Biblii tylko raz, Paweł używa go próbując opisać istotę zmagań ze swym „fałszywym ja”.
„Jeżeli zaś czynię to czego nie chcę, już nie ja to czynię ale grzech, który we mnie mieszka”.
Drogi czytelniku weź do ręki tę książkę i przejdź przemianę która wcześniej lub później da o sobie znać gdyż dokona się zawsze - niezależnie od tego kiedy ktoś zrozumie jego istotę, bo diamenty są ukryte głęboko w nas, choć niewidoczne są jak trop, którym podążamy.
W Środę Popielcową wielu chrześcijan rozpoczęło Wielki Post od posypania głowy popiołem, któremu towarzyszą słowa z Księgi Rodzaju ”Prochem jesteś i w proch się obrócisz!”
Jednak w poranek wielkanocny zostaniemy namaszczeni świętym olejem, w którym objawia się przesłanie:
„Miłość silniejsza jest niż śmierć, w nią się teraz obracasz”.
Zachęcam do refleksji i lektury.
Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Autor pisząc tę książkę miał na uwadze czytelników świeckich, poszukujących i myślących, wierzących i niewierzących, z myślą o dużej grupie osób rozczarowanych, które chcą wyzwolić się z więzów religii.
więcej Pokaż mimo toWielu chrześcijan uważa, że Bóg kocha naszą przeszłość, a to nieprawda.
Stare błędy pozostaną błędami i nie musimy ich powtarzać.
Autor ukazuje problemy ludzi, wszystkich...