Oblicza grozy
Horror ma wiele obliczy. Mogą one wzbudzić niepokój, lęk, obrzydzenie, zdziwienie, nierzadko mogą też rozbawić. Niniejsza książka to niezwykle bogaty przekrój konwencji grozy. Zawiera premierowe opowiadania najbardziej znanych polskich autorów gatunku, takich jak Dawid Kain, Krzysztof Maciejewski, Robert Cichowlas, Łukasz Radecki (i wielu innych!), którzy udowadniają, że żadna twarz horroru nie jest im straszna. Przeczytacie historie z rodzaju gore, weird, bizarro, slasher, zombie, horror psychologiczny, animal attack czy ghost story. Gwarantowana różnorodność również jeśli chodzi o formę! Drabble, klasyczne opowiadanie, nowela – zero ograniczeń! A na dokładkę przygotujcie się na niepublikowane wcześniej w Polsce opowiadanie mistrza światowej grozy - Grahama Mastertona!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Strach ma polskie oczy
Polska literatura grozy na tle światowej, sięgającej jeszcze czasów średniowiecza tradycji horroru, wypada skromnie. Odbijające się w tekstach doby polskiego romantyzmu i modernizmu nadprzyrodzone echa nie posiadały mocy gatunkotwórczej, służyły jedynie za kliszę filtrującą epokowe światopoglądy i poetyki. Za praojca rodzimej nadnaturalnej fikcji mianuje się dopiero Stefana Grabińskiego, tworzącego stosunkowo późno, bo w okresie międzywojnia. Dlatego też rodowód polskiej fantastyki grozy to temat świeży, dopiero precyzowany i formowany, stopniowo tworzący własne wewnętrzne zróżnicowania. Powolny, acz linearny tor rozwoju polskiego horroru uobecnia się jak dotąd głównie w sferze zwięzłych form narracyjnych, jakimi są nowele i opowiadania (współczesny horror w kształcie powieści do wciąż rzadkość) prezentowanych czytelnikom w antologiach. Niniejsza mozaika tekstów, zbiorczo zatytułowana „Oblicza grozy”, to sztandarowy przykład utworów o skrajnej specjalizacji gatunkowej, charakteryzujących się wysublimowaną, ale i wulgarną narracją, okraszonych świeżością właściwą rzeczywistości „tu i teraz” – wszak większość autorów to pokolenie lat 70. – 90. XX wieku.
„Oblicza grozy” to kompilacja osiemnastu krótkich form prozatorskich autorstwa młodych, zdolnych, polskich twórców, wśród których wymienić można chociażby Roberta Cichowlasa, Dawida Kaina, Łukasza Orbitowskiego czy Jacka Piekiełko. Miłym dla fanów gatunku dodatkiem do zbioru jest premierowe opowiadanie mistrza horroru gore, Grahama Mastertona. Zgromadzone w tomie utwory to niezwykła różnorodność tak stylów narracji i sposobów budowania napięcia, jak również formy językowej i gry z konwencją. Współczesny polski horror to miszmasz tego, co przez gatunek uświęcone, elementów wywodzących się z najznakomitszych literackich tradycji – twórczości Poego i Lovecrafta – oraz wciąż ewoluujących gatunkowych odmian, obrazujących niezwykłą synkretyczność form prozatorskich, a także proces tworzenia się nowych motywów popkulturowych. Wydawnictwo Replika daje czytelnikowi do ręki książkę będącą przekrojem przez polski parnas grozy, różnoraką tematycznie, pełną twórczych poszukiwań i w pełni oddającą to, co dzieje się na obecnej, rodzimej arenie horroru.
Krótkie utwory literackie to niezwykle wymagająca forma epicka – potrzeba sporego wyczucia artystycznego i talentu, by w niewielkim objętościowo tekście zawrzeć maksimum treści. W przypadku horroru jest to jeszcze trudniejsze, czytelnik oczekuje przecież nieustannego bombardowania tym, co właściwe dla literatury grozy: tajemniczej atmosfery, lekturowego poczucia grozy, epatowania irracjonalnością i makabrą, obecności sytuacji zaskakujących, wywołujących świadomość zagrożenia, eksponowania zdarzeń przerażających i niesamowitych. Nie każdy z twórców gatunku jest w stanie podołać temu niełatwemu zadaniu, stąd też antologie opowiadań grozy zazwyczaj prezentują nierówny poziom utworów wchodzących w jej skład. Nie inaczej sprawa wygląda w przypadku „Oblicz grozy”, choć znakomita większość tekstów zadowoli każdego miłośnika mocnych wrażeń. Lektura niniejszej książki podświetla fascynacje i inspiracje polskich autorów Lovecraftem („Vade-mecum”), amerykańskimi filmami grozy spod znaku Johna Carpentera i Roba Zombiego („ŻyczeNIE”), starożytnymi pseudomitologiami („Huda”) i ludowymi przesądami („Przewoźnicy”). Dominującą cechą każdego z opowiadań jest swoiście pojęta symbioza treści z odpowiadającym jej charakterem narracji, określonym przez manierę językowo-stylistyczną. W „Vade-mecum” Łukasza Radeckiego będzie to monolog stylizowany na słowotok obłąkanego, dziewiętnastowiecznego geniusza, okraszony arabskimi inkantacjami z „Necronomiconu”, z kolei w „Nieczasie” Tomasza Czarnego historia przebywającej w powypadkowej śpiączce kobiety została złożona z dziwacznych, surrealistycznie obrazowanych wizji człowieka śniącego. O wiele mniej topornym stylem odznacza się chyba najciekawsze opowiadanie zbioru, „ŻyczeNIE” Krzysztofa T. Dąbrowskiego. Łodzianin wziął tu na warsztat motyw starożytnego dżina i nowożytne zombie, tworząc zabawną, opartą na grze konwencjami wariację na temat horroru. Jako przedstawiciel bizarro fiction nie omieszkał osnuć historii na swoistym, przaśnym humorze z elementami satyry na materialistyczne, miejskie społeczeństwo, gdzie wyznacznikiem statusu społecznego jest kasa i jeszcze raz kasa. Na drugim biegunie, jeśli chodzi o eskalowanie napięcia, warto postawić „Miłość zaklętą w kamieniu” Łukasza Henela i „Twoje martwe skronie” Jacka Piekiełko, w których technika wzbudzania lęku zasadza się na operowaniu niedopowiedzeniem i pogłębieniu sfery psychologicznej bohaterów. Henel i Piekiełko kreują bohaterów zwichrowanych emocjonalnie, uwikłanych w dziwaczne stany psychiczne, oderwanych od rzeczywistości i, co ciekawe, reprezentujących stan kapłański. Odwołań do religii jako takiej jest w „Obliczach grozy” dość sporo, autorzy z lubością odnoszą się do obcujących z metafizyką egzorcystów, pseudosatanistów i psychotycznych kaznodziejów, upatrując w nich doskonały materiał pod fundament dla swoich narracji. Zresztą, postaci zaludniające antologię to panorama wszelkiej maści osobliwości, ale, co ważne, będących ludźmi z krwi i kości. Próżno szukać tu wilkołaków, wampirów, mutantów czy krwiożerczych rekinów. Pojawiające się w omawianych opowiadaniach zombie, przybysze z innej planety, dinozaury, gadające koty i szeleszczące zjawy to tak naprawdę tylko dodatek przydający smaczku dramatom typowo ludzkim, każdy z bohaterów jest bowiem uwikłany we własne lęki i niepokoje, tylko dookreślone przez zjawiska i byty nadprzyrodzone.
Polski horror zebrany w „Obliczach grozy” zaskakuje nie tylko stylistyczno-językowymi walorami. Jego wielkim atutem jest gatunkowa niesztampowość, co przejawia się w zaufaniu twórców do nurtów stosunkowo nowych. Obok opowiadań ze znanej każdemu sfery ghost story, slashera czy gore, wydawnictwo Replika zaprezentowało czytelnikom narracje z kręgu weird fiction („Jak szelest liści w jesienną noc”) i bizarro fiction („Zombie love”). W tym przypadku konstytutywnym elementem fabuły jest ekstremalnie pojęta dziwaczność, absurdalność, mające na celu nie tyle przestraszenie czytelnika, co jego zszokowanie. Polscy autorzy robią to z bezwzględną brutalnością, mamią wyobraźnię surrealistycznymi sytuacjami, groteskowo przetworzonymi wizjami, jednocześnie eksperymentując z klasycznymi wyznacznikami horroru jako gatunku. Stąd też zamykająca tom „Noc Wendigo” Grahama Mastertona wypada dość blado na tle wstrząsających tekstów rodzimych autorów. Pisarz z Edynburga wykorzystał tu zabieg niezwykle charakterystyczny dla swojej twórczości, a mianowicie w zasadzie brutalną i krwawą historię oparł na schematycznym pomyśle z mściwym duchem w roli głównej. To typowe opowiadanie typu gore, bez większych twórczych aspiracji.
Stephen King powiedział kiedyś, że jeśli piszesz coś, za co ktoś daje ci czek, jeśli pomyślnie spieniężysz czek i płacisz tymi pieniędzmi rachunek za prąd, to można powiedzieć, że jesteś utalentowany. Fakt, że inspirujące czytelniczą wyobraźnię opowiadania Rostockiego, Waśkiewicza, Stonawskiego, Mirskiego i reszty zostały pomyślnie wydane w niniejszej antologii tylko potwierdza słowa mistrza horroru zza oceanu. Ich niewątpliwy talent przekuwa się na jakość opowiadań, generuje historie z piekła rodem, pełne trupów, irracjonalnych sytuacji, dziwnych istot i podskórnych fobii. Książka adresowana jest do różnych odbiorców – tych lubiących tradycję oraz tych ceniących nowatorstwo i pomysłowość. „Oblicza grozy” można także traktować jako elementarz polskiego, jakby nie było - mało znanego horroru, czytelnik bez trudu znajdzie w nim to wszystko, co współtworzy współczesne, rodzime oblicze literackiej grozy.
Justyna Anna Zanik
Książka na półkach
- 278
- 179
- 55
- 8
- 4
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
Opinia
Mam prośbę do wszystkich czytelników: proszę, nie czytajcie tej książki. Bardzo Was proszę!!!
Ostatni polski zbiór opowiadań, jaki miałam przyjemność czytać to darmowy e – zin „....i odpuść nam nasze winy” Magazynu Histeria. Naprawdę piszę „przyjemność” szczerze, na siedem opowiadań tam opublikowanych, sześć prezentowało poziom przyzwoity, lub bardzo dobry :) Wiec gdy wzięłam do ręki „Oblicza grozy” pewna byłam, iż dostanę porcję solidnej, inteligentnej rozrywki... oraz kilka perełek. Przecież za to zapłaciłam, więc poziom powiem być wyższy, niż zbiorów darmowych!
Już spis treści nie nastroił mnie optymistycznie. R. Cichowlas, T. Czarny, S. Błach to autorzy których „twórczość” miałam okazję już poznać, i było to doświadczenie nie przyjemne. Równie kiepsko wypadli w „Obliczach grozy”. Błach po wydaniu swojej skrajnie grafomańskiej powieści nie zrobiła żadnych postępów, co widać po „Adamie i Ewie”. Pierwsze zdanie opowiadania: „Najpierw poczuł zapach. Słodki i duszący taniego odświeżacza". Rozumiem że tani odświeżacz był duszony przez zapach? Tomasz Czarny opublikował swego czasu żałosne i patetyczne opowiadanie w „Krwawniku”, potem żenujące w Histerii – innych tworów tego pana nie czytałam. I nie wiem, czyj tekst się gorzej zaczyna, pani Sylwii, czy pana Tomasza. W przypadku tego drugiego mamy do czynienie z prozą rozczulająco wręcz infantylną: „Biegłam po łące. Ptaki śpiewały nade mną wdzięczne melodie” i tak dalej... ja nie zmyślam, takie cudeńka w tych tekstach naprawdę są :(.... Wiem przynajmniej czyje opowiadanie głupiej się kończy: Czarnego. Trochę głupiej, niemniej jednak fani Sylwii Błach powinni czuć się usatysfakcjonowani: ich idolka w pojedynku grafomanów wypadłaby trochę lepiej. Trochę.
Cichowlas. Jego nieudolną podróbkę prozy Mastertona również wydała Replika. Opowiadanie które pan Robert spłodził do antologii jest jeszcze gorsze. Trochę pseudonaukowego bełkotu, debilne dialogi, dinozaury i błędy gramatyczne. Czytając ten tekst nie mogłam się oprzeć wrażeniu, iż jest to dzieło dwunastolatka, który efekt swojej dziecięcej jeszcze fascynacji „Parkiem jurajskim” przelał na papier.
Ja wiem, że wydawcy mają w nosie opinie czytelników. Mimo to ostrzegam: jeśli na okładce znajdę nazwisko Błach, Czarny lub Cichowlas, książki nie kupię! Nawet nie pobiorę darmowej antologii....
Nad pozostałymi bardzo złymi opowiadaniami nie będę się znęcać (K. T. Dębrowski, K. Kaczkowska, Ł. Orbitowski). Było też kilka po prostu słabych (Masterton, Mateja, Henel) oraz średnie (Piekiełko, Stonawski). Jedynym, potarzam jedynym tekstem który wybija się in plus, jest klimatyczne i wyważone „Vade – mecum” Radeckiego. Pewnie do antologii dostało się przez przypadek. Nie ten poziom, panie Łukaszu!
Błach, Czarny i Cichowlas konsekwentnie trzymają poziom. I dobrze, to grafomania, nihili novi. Ale dlaczego Łukasz Orbitowski dał do „Obliczy grozy” taki nędzny a bełkotliwy strzęp? I dlaczego Łukaszowi Henelowi, autorowi zajmujących czytadeł wyszło coś tak nijakiego jak „Miłość zaklęta w kamień”? Ani to nastroju, ani pomysłu „Szkarłatnego blasku” nie miało.
Zastanawiam się o co tutaj chodzi, i jedyną sensowną odpowiedzią jest: o pieniądze. Replika chciała wydębić pieniądze od fanów :( Dlatego przymknęła oko na fakt, że autorzy wyczyścili szuflady z rzeczy, które na wieki wieków powinny w niej zalec. Wyjątkiem tu jest trójka najgorszych grafomanów – ci pewnie dali swoje długo szlifowane arcydzieła. Teksty poszły bez korekty, nie mówiąc już o redakcji. Co tam wpełzło do edytora, to autor przesłał. Co przesłał, to wydawnictwo wrzuciło na papier. I tak poszło.
Co mnie zasmuca, to fakt, że na podstawie tej sztandarowej antologii ktoś nie obeznany z polskim horrorem może sobie wyrobić o nim opinię. No bo Replika! Czołowe wydawnictwo! Takie nazwiska! Chwileczkę... nazwiska.... Czytałam przez ostatni rok niezłe bądź świetne teksty Kałużyńskiej (Alvethor) Zielińskiej (Przypadki Alicji) Karbowskiego (Magazyn Histeria) Borowca (Wszystkie Białe Damy) Dardy (Opowiem ci mroczną historię) Guni (Magazyn Brama i Histeria) Kyrcza (Femma Fatale)... i tych nazwisk w Obliczach Grozy brakło! Wiedzieli co się święci? A może nie wiedzieli, że ich koledzy szykują zbiór na zasadzie „dawajcie co bądź, klient kupi”. Owszem, ja kupiłam. Podobno pieniądze nie śmierdzą, więc wydawnictwo jest górą. Bo ja zostałam z książką, która śmierdzi zwykłym oszustwem.
Mam prośbę do wszystkich czytelników: proszę, nie czytajcie tej książki. Bardzo Was proszę!!!
więcej Pokaż mimo toOstatni polski zbiór opowiadań, jaki miałam przyjemność czytać to darmowy e – zin „....i odpuść nam nasze winy” Magazynu Histeria. Naprawdę piszę „przyjemność” szczerze, na siedem opowiadań tam opublikowanych, sześć prezentowało poziom przyzwoity, lub bardzo dobry :) Wiec gdy...