Ostatni U-Boot

Okładka książki Ostatni U-Boot Wolfgang Hirschfeld
Okładka książki Ostatni U-Boot
Wolfgang Hirschfeld Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal, Oficyna Wydawnicza Finna biografia, autobiografia, pamiętnik
300 str. 5 godz. 0 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Das letzte Boot
Wydawnictwo:
Grupa Wydawnicza Foksal, Oficyna Wydawnicza Finna
Data wydania:
2013-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-01
Liczba stron:
300
Czas czytania
5 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328008274
Tłumacz:
Rafał Szkudliński
Tagi:
II wojna światowa marynarka wojenna wspomnienia U-boot
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
8 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
100
100

Na półkach:

17/2024

Muszę się przyznać, że żaden rodzaj wojsk nie budzi we mnie takiego respektu do pełniących służbę, jak służba na U-Bootach. Może w tym miejscu rzucę statystyki, bo czasami suche liczby oddają fakty najlepiej:
• W U-Bootwaffe podczas wojny służyło 39 tysięcy marynarzy, 28 tysięcy z nich skończyło w morskiej toni na wieki. Daje to współczynnik śmiertelności na poziomie 85% (!).
Jeszcze bardziej porażająca jest inna statystka.
• Na 842 okręty, które pełniły służbę w czasie II wojny światowej w Kriegsmarine, do portu nie wróciło 784. Daje to nieprawdopodobny współczynnik 93% (!!!).
Poznając tę liczby uzmysławiamy sobie dlaczego marynarze przed wyruszeniem w morze musieli sporządzić testament. Prawdopodobieństwo śmierci nigdzie nie było wyższe niż na okręcie podwodnym.

Śmierć to jedna kwestia, osobną było życie na pokładzie U-Boota, ciasnej wielkiej puszki otoczonej milionami ton wody. Puszki na ktorą polowały wszystkie okręty i samoloty wroga. Puszki w której zamkniętych było kildziesięciu mężczyzn, którzy pomarzyć tylko mogli o kąpieli. Byli otoczeni wszechogarniającym smrodem, brudem i poczuciem nieuchronnej śmierci wiszącym w powietrzu.
Zdecydowanie, ludzie pełniący służbę na niemieckich okrętach podwodnych zasługują na szacunek. Zaslugują także na szacunek dlatego, że byli posłuszni do samego końca. Rzeszy lub ich.

Wolfgang Hirschfeld był podofierem-radiotelegrafistą na okrętach podwodnych w latach 1940-1945. Pierwszym okrętem na którym służył był U-109, na którym współpracował z dwoma kapitanami. Pierwszym był Kapitänleutnant (kapitan marynarki) Hans-Georg Fischer, ale został zdymisjonowany po pierwszym patrolu z powodu błędów jakie popełnił i które mogły skończyć się dla załogi okrętu tragicznie. Od tego czasu bohater książki odbył pięć patroli pod dowództwem Korvettenkapitäna (komandora podporucznika) Heinricha „Ajaxa” Bleichrodta, jednego z asów u-bootów, który pod koniec wojny przeżył załamanie nerwowe i musiał być zdjęty z pełnienia funkcji.

Jednak crème de la crème książki jest opis ostatniego patrolu w jakim uczestniczył Hirschfeld, czyli podróży U-234 Kapitänleutnanta Johanna-Heinricha Fehlera, który wypłynął z portu Kilonii do Japonii, z rozłożonym na części myśliwcem Messerschmitt Me 262 oraz 560 kilogramami tlenku uranu, który miał być wykorzystany w japońskim programie nuklearnym. Po niespełna dwóch miesiącach Fehler postanowił poddać się Amerykanom i wojenna epopeja Hirschfelda skończyła się 14 maja 1945 roku w porcie Portsmouth, w stanie New Hampshire.

Trzeba mieć na uwadze, że książka, którą mamy przyjemność czytać była okupiona przez autora potencjalnym ryzykiem stanięcia przez plutonem egzekucyjnym. Marynarze i podoficerowie mieli surowy zakaz prowadzenia notatek podczas patroli. Hirschfeld jednak postanowił zaryzykować i dzięki temu pozostawił po sobie coś co pozostawi pamięć po nim już na zawsze.

Autor nie zanudza nas, a prowadzi narrację bardzo w ciekawy sposób. Czytanie sprawia dużą przyjemność. Hirschfeld nie zarzuca też nas marynistycznym językiem. Ciężko zliczyć ile razy Hirschfeld otarł się o śmierć i dzięki sprawnej narracji potrafi oddać swoje emocje, kiedy w zasadzie już jest pewny, że to jego ostatnie chwile.

W książce nie ma ideologii nazistowskiej, autor wręcz pomija ten temat, ale można wywnioskować, że był raczej zwolennikiem H**lera oraz jego reżimu, ponieważ konkluduje, że po otrzymaniu informacji o zamachu Stauffenberga z 20 lipca 1944 on i jego koledzy byli oburzeni na zamachowców. Trzeba docenic, że autor jest z nami szczery, bo mógł to przemilczeć lub napisać coś odwrotnego od prawdy.

Po zasadniczej części wspomnień są zawarte dwa dodatki. Pierwszy to krótki życiorys najciekawszej postaci wspomnień Hirschelda, czyli „Ajaxa” Bleichrodta, a drugim jest krótki opis ładunku, który znalazł się na U-234. Zostaje tam postawiona teza, że tlenek uranu mógł mieć wpływ na gotowość Amerykanów do użycia broni jądrowej przeciwko Japonii. Amerykanie mieli być w szoku, gdy odkryli co przewoził niemiecki okręt podwodny, bo nie wiedzieli w jak zaawansowanym stadium może być japoński program atomowy. Nawet jeżeli nie był to kluczowy argument w kwestii ataku na japońskie miasta to mógł być jedną z kropel, które spowodowały przelanie czary...

Jedynym moim zarzutem jest, że Hirschfeld nie dopuszcza nas bardziej do swojego życia. Książka opisuje tylko historie na morzu albo mające związek ze służbą. Za mało jest trochę „prywaty”, żebyśmy mogli się bardziej utożsamić z bohaterem. Niemniej jednak jest to książka zdecydowanie warta przeczytania. Jedne z lepszych wspomnień podwodniaków na rynku.

17/2024

Muszę się przyznać, że żaden rodzaj wojsk nie budzi we mnie takiego respektu do pełniących służbę, jak służba na U-Bootach. Może w tym miejscu rzucę statystyki, bo czasami suche liczby oddają fakty najlepiej:
• W U-Bootwaffe podczas wojny służyło 39 tysięcy marynarzy, 28 tysięcy z nich skończyło w morskiej toni na wieki. Daje to współczynnik śmiertelności na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
199
196

Na półkach:

„Torpedyści byli upchani jak sardynki w swym przedziale i każda wystrzelona torpeda oznaczała dla nich więcej przestrzeni życiowej. Dlatego czekali na atak, ale ich motywy nie miały związku z Wojną o Tonaż. Gdy wróciłem do kabiny nasłuchowej, Ferdinand Hagen podał mi słuchawki. Parowiec zbliżał się ze stałą prędkością dziewięciu węzłów, najwyraźniej nieświadom obecności czającego się przed nim mordercy” (s.51)
✅ Codziennością załóg niemieckich okrętów podwodnych były intensywne chwile bojowych akcji i niekończące się godziny patroli i ucieczki przed aliancką eskortą. Życie w nieustannym stresie oraz klaustrofobiczność metalowej „puszki” silnie oddziaływała na psychikę i kondycje fizyczną każdego z członków załogi U-bootów. O „zwykłym” życiu na pokładzie niemieckiego okrętu podwodnego doskonale opowiada jeden z jej członków, Wolfgang Hirschfeld.
✅ Wolfgang Hirschfeld (1916-2005),mając niecałe 19 lat wstąpił do marynarki wojennej. Za radą oficera rekrutującego, zamieścił w swoim podaniu chęć o podjęciu służby jako radiotelegrafista. Po ukończeniu odpowiednich kursów, pełnił swoją służbę na kutrze tarłowym, trałowcu oraz torpedowcu. Jako ciekawostkę można podać, że na pokładzie tego ostatniego, w trakcie kampanii polskiej 1939, jego zadaniem było polowanie na okręt podwodny „Orzeł”. Zbiegiem pewnych okoliczności w 1940 r., został przeniesiony z okrętów nawodnych, do pełnienia służby radiotelegrafisty na pokładzie U-109, typu IXB. Pod dowództwem Hansa Georga Fischera, a następnie Heinricha „Ajaxa” Bleichrodta wziął udział w 6 patrolach bojowych, w trakcie których prowadził tajny dziennik. Należy podkreślić, że była to czynność kategorycznie zakazana, a ujawnienie tego faktu, mogło grozić jego autorowi sądem wojennym. Prowadzone przez siebie zapiski, starannie ukrywał w kartach starych dzienników sygnałowych. To na ich podstawie wiele lat po wojnie powstała książka „Ostatni U-boot”.
✅ Dzięki zachowanemu dziennikowi, Hirschfeldowi doskonale udało się odtworzyć atmosferę codziennego życia marynarzy i podoficerów. Ich perspektywa pełnienia służby w „żelaznych trumnach” była zupełnie inna niż doświadczenia kapitanów U-bootów. Autorowi, dzięki prowadzonym na bieżąco zapiskom, udało się przedstawić ówczesny stan ducha jego współtowarzyszy. Mało jest tam heroizmu, a dominowała dokuczliwa codzienność naznaczona smrodem olejów i fekaliów, nieświeżym jedzeniem i brakiem intymności. Dla szeregowego podwodniaka, nie raz większym problemem mogło być pojawienie się wszy łonowych, które mogła przyczynić się do większych „strat” wśród załogi niż naloty nieprzyjacielskich samolotów. Wspomnienia Hirschfelda, doskonale pokazują jak stresogenna była służba na okrętach podwodnych, gdzie każdy najmniejszy błąd mógł kosztować życie całej załogi. Do tego wszystkiego, dochodziła nieustanna (i wymuszana przez wyższe dowództwo Kriegsmarine) pogoń dowódców okrętów podwodnych za jak największą ilością zatopień, prowadząc nie raz do podejmowania przez nich samobójczych akcji, nie zważając na życie podległych sobie ludzi.
🔴 „Obsada centrali wymieniała spojrzenia. Wydawało się, że Fischer ryzykują życiem nas wszystkich, by dostać się na Atlantyk w siedem dni, zamiast w dziewięć, i to bez wyraźnego powodu. Taka zawziętość oznaczała zwykle, że dowódca zamierzał zdobyć dla siebie Krzyż Rycerski” (s.40)
✅ Swoją służbę na pokładzie U-109, Hirschfeld zakończył pod koniec 1942 r. W następnym latach wojny przebywał większość czasu na lądzie, uczestnicząc w różnego rodzaju kursach radiowych i szkoleniowych. Bliżej końca wojny, został przeniesiony na U-234. Na jego pokładzie, w kwietniu 1945 r. rozpoczął tajny rejs do Japonii z ładunkiem uranu i innymi materiałami wojennymi. Misja została przerwana wraz z kapitulacją III Rzeszy, a cała załoga poddała się wojskom amerykańskim. W moim odczuciu, ta część książki jest wyraźnie słabsza. Odnosi się wrażenie, że autor posiadał zdecydowanie większą wiedzę o szczegółach tej ciekawej wyprawy, ale z jakiś względów pozostał przy dosyć ogólnikowym opisie. W przypadku tego odcinka wspomnień autora, bardziej intrygujące były jego refleksje dotyczące niemal rocznego pobytu w amerykańskiej niewoli.
✅ Wspomnienia Hirschfelda, należą do ciekawej literatury wspomnieniowej. Ich największym atutem są niewątpliwie dialogi, które autorowi udało się uchwycić na kartach prowadzonego na bieżąco dziennika. Zapisy rozmów, które odbywały się w chwilach spokoju, ale również ferworze walki, świetnie oddają klimat bitwy o Atlantyk, gdzie granica pomiędzy odwagą, ostrożnością i szaleństwem była niemal niezauważalna.
🔴 „Zobaczyłem jak dowódca przegryza wargę. Odgłos mielących wodę śrub był bardzo głośny. Wszystkie oczy zwróciły się ku górze. Śruby słychać było dokładnie z góry, po czym szybko oddaliły się na lewą burtę. W chwili, gdy nabierałem powietrza, rozległ się przeraźliwy huk, a okręt przechylił się. Spadły mi słuchawki. Drugi, trzeci, czwarty grzmot. Wtuliliśmy głowy w ramiona. Okręt wstrząsał się, jakby uderzony wielką pięścią. Brzmiało to jak koniec świata. Dusiłem się, sądząc że to już koniec. Tu mieliśmy umrzeć. Wokół nas było teraz całkiem ciemno” (s.200).

„Torpedyści byli upchani jak sardynki w swym przedziale i każda wystrzelona torpeda oznaczała dla nich więcej przestrzeni życiowej. Dlatego czekali na atak, ale ich motywy nie miały związku z Wojną o Tonaż. Gdy wróciłem do kabiny nasłuchowej, Ferdinand Hagen podał mi słuchawki. Parowiec zbliżał się ze stałą prędkością dziewięciu węzłów, najwyraźniej nieświadom obecności...

więcej Pokaż mimo to

avatar
67
45

Na półkach: , ,

Książka dobra, wciągająca i napisana dość lekkim językiem. Czyta się ją jak powieść przygodową, jednak jest spory minus za sporo przekłamań ze strony autora, który tłumaczy nazistów. Na dodatek przekłamuje fakty choćby na temat Karla Doenitza. Próbuje wybielać nazistów, przez co czuje się niesmak. Czytelnik ma wrażenie jakby II Wojna Światowa została wywołana przez kogoś innego niże Nazistowskie Niemcy. Za te wpadki, spory minus. Poza tym książka warta przeczytania.

Książka dobra, wciągająca i napisana dość lekkim językiem. Czyta się ją jak powieść przygodową, jednak jest spory minus za sporo przekłamań ze strony autora, który tłumaczy nazistów. Na dodatek przekłamuje fakty choćby na temat Karla Doenitza. Próbuje wybielać nazistów, przez co czuje się niesmak. Czytelnik ma wrażenie jakby II Wojna Światowa została wywołana przez kogoś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
890
191

Na półkach: , , , , ,

Tytuł tej książki jest bardzo mylący i z jego powodu sądziłam, że wspomnienia Wolfganga Hirschfelda dotyczą ostatniego rejsu U-234, podczas gdy znacznie bardziej ciekawiły mnie patrole na U-109 pod komendą Heinricha Bleichrodta.
Jakaż była moja radość, gdy już po zakupie wspomnień zorientowałam się, że w większości dotyczą one jednak U-109 i służby Hirschfelda pod Bleichrodtem. :D

Ponadto – szkoda, że w polskim wydaniu zabrakło nazwiska współtwórcy tych wspomnień i autora przedmowy - Geoffreya Brooksa, który ułożył całość dzięki zapiskom Hirschfelda i rozmowom z nim.

Teraz przejdźmy do treści:
Rewelacyjna lektura!
Bez patosu i nadmiernego heroizmu pokazuje życie codzienne oraz niełatwą służbę na niemieckim U-Boocie podczas II wojny światowej. Szczególnie interesujące są szczegóły dotyczące radiotelegraficznej pracy Hirschfelda, których trudno szukać w innych wspomnieniach, najczęściej pisanych przez oficerów pokładowych.

Bardzo mnie intrygowało, w jaki sposób na kartach omawianej książki zostanie przedstawiony Heinrich Bleichrodt, jeden z asów U-Bootów*, który przeżył załamanie nerwowe podczas ostatniego patrolu i nie wykonał poleceń BdU, jednak uniknął degradacji, a może i sądu wojennego. Wizerunek Bleichrodta daleki jest od ideału, ale dzięki temu zyskuje – dowódca U-109 jawi się jako człowiek z krwi i kości, któremu nieobce są gniew, kapryśność czy poczucie humoru. Hirschfeld, wydaje się, że szczerze opisuje zalety i wady Bleichrodta, chociaż gdzieniegdzie wyczuwam lekkie nutki triumfu autora, gdy okazuje się, że to on miał rację, a jego rady udzielane Bleichrodtowi były słuszne (vide balsam peruwiański :D).

* 14 miejsce na liście dowódców z ilością zatopień nieprzyjacielskich jednostek o tonażu ponad 100 000 BRT.

Tytuł tej książki jest bardzo mylący i z jego powodu sądziłam, że wspomnienia Wolfganga Hirschfelda dotyczą ostatniego rejsu U-234, podczas gdy znacznie bardziej ciekawiły mnie patrole na U-109 pod komendą Heinricha Bleichrodta.
Jakaż była moja radość, gdy już po zakupie wspomnień zorientowałam się, że w większości dotyczą one jednak U-109 i służby Hirschfelda pod...

więcej Pokaż mimo to

avatar
368
28

Na półkach: ,

Rewelacyjne wspomnienia radiotelegrafisty ze służby na U-bootach. Obowiązkowa pozycja dla "podwodniaków". O tyle szczególne, że większość tego typu wspomnień to wspomnienia dowódców okrętów, a tu mamy do czynienia ze wspomnieniami szarego członka załogi podoficera. Dodam tylko, że równie dobre jak "Żelazny trumny" Herberta A. Wernera.

Rewelacyjne wspomnienia radiotelegrafisty ze służby na U-bootach. Obowiązkowa pozycja dla "podwodniaków". O tyle szczególne, że większość tego typu wspomnień to wspomnienia dowódców okrętów, a tu mamy do czynienia ze wspomnieniami szarego członka załogi podoficera. Dodam tylko, że równie dobre jak "Żelazny trumny" Herberta A. Wernera.

Pokaż mimo to

avatar
81
71

Na półkach: ,

Pierwsza moja książka przeczytana w tym roku. Niesamowita w swej klasie. Czyta się jednym pociągnięciem, brak prawie jakichkolwiek epitetów, opisów czegoś tam, po prostu suche fakty, prosta relacja kilku lat życia autora.

Poleceam wszystkim osobom, które interesują się IIWŚ, ubootami i tym podobnymi.

Pierwsza moja książka przeczytana w tym roku. Niesamowita w swej klasie. Czyta się jednym pociągnięciem, brak prawie jakichkolwiek epitetów, opisów czegoś tam, po prostu suche fakty, prosta relacja kilku lat życia autora.

Poleceam wszystkim osobom, które interesują się IIWŚ, ubootami i tym podobnymi.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    85
  • Chcę przeczytać
    71
  • Posiadam
    47
  • Seria z kotwiczką
    3
  • Historia
    3
  • Marynistyka
    3
  • Druga Wojna Światowa
    2
  • Wojenne
    2
  • II Wojna Światowa
    2
  • Militaria
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ostatni U-Boot


Podobne książki

Przeczytaj także