Po serii książek, dotyczących trudnych i dość przygnębiających spraw, postanowiłam sięgnąć po lekturę lekką, łatwą i przyjemną. A że mój syn, a wcześniej Carlos Ruiz Zafon, zarazili mnie miłością do Barcelony, coraz częściej szukam książek, których akcja dzieje się w tym mieście.
"Do zobaczenia w Barcelonie" to babska wyprawa do szkoły flamenco. Zafascynowane nim przyjaciółki z poznańskiej szkoły tańca hiszpańskiego, prowadzonej przez przystojnego rodowitego Hiszpana - Paco, postanawiają doszlifować swoje umiejętności w ojczyźnie flamenco.
Historia ich pobytu opowiedziana jest z perspektywy jego postrzegania i przeżyć czterech postaci - Ewy, organizatorki wyjazdu, Gośki, Marty i samego Paco. Jak na Hiszpanię przystało, gorąco musi być w pogodzie, tańcu oraz uczuciach. Głównie wokół tych wewnętrznych przeżyć toczy się akcja.
Jakkolwiek wątek romansowy mnie wciągnął, to przyznam, że najbardziej jednak zainteresowały mnie opisy dzielnic, uliczek, zabytków i knajpek Barcelony, przeplatane niekiedy historią miasta, miejsc, które warto zobaczyć na własne oczy. Wciągnął mnie jej klimat, codzienne życie, toczące się na ulicach do późnej nocy, spontaniczność i otwartość ludzi, smaki tamtejszej kuchni. To jest to, co bardzo chcę zobaczyć i co się zdarzy już w niedługim czasie. Mam nadzieję, że najdoskonalsze nawet opisy nie umywają się do rzeczywistości.

Po serii książek, dotyczących trudnych i dość przygnębiających spraw, postanowiłam sięgnąć po lekturę lekką, łatwą i przyjemną. A że mój syn, a wcześniej Carlos Ruiz Zafon, zarazili mnie miłością do Barcelony, coraz częściej szukam książek, których akcja dzieje się w tym mieście.
"Do zobaczenia w Barcelonie" to babska wyprawa do szkoły flamenco. Zafascynowane nim...