Opowiadania Kotori #3

Okładka książki Opowiadania Kotori #3 praca zbiorowa
Okładka książki Opowiadania Kotori #3
praca zbiorowa Wydawnictwo: Kotori Seria: Opowiadania Kotori literatura obyczajowa, romans
280 str. 4 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Seria:
Opowiadania Kotori
Wydawnictwo:
Kotori
Data wydania:
2014-06-16
Data 1. wyd. pol.:
2014-06-16
Liczba stron:
280
Czas czytania
4 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363650292
Tagi:
kotori antologia opowiadania yaoi homoseksualizm boys love
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
21 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2788
360

Na półkach: ,

No i ostatni tom Opowiadań Kotori. Dla mnie najgorszy ale do przeczytania. Do końca nie bardzo wiem dlaczego najgorszy ale najdłużej mi się je czytało i jakoś mnie nie pochłonęły tak jak w pierwszych tomach. Ale że nie lubię nie kończyć serii to i po ten tom sięgnęłam. Polecam mimo wszystko dla dopełnienia całości.

No i ostatni tom Opowiadań Kotori. Dla mnie najgorszy ale do przeczytania. Do końca nie bardzo wiem dlaczego najgorszy ale najdłużej mi się je czytało i jakoś mnie nie pochłonęły tak jak w pierwszych tomach. Ale że nie lubię nie kończyć serii to i po ten tom sięgnęłam. Polecam mimo wszystko dla dopełnienia całości.

Pokaż mimo to

avatar
280
84

Na półkach: , ,

Podobno pierwsze trzy sekundy decydują o tym, czy czytelnik z nami zostanie...

Zacznijmy od tego, że...nie wróżyłam sobie jakiejkolwiek przyszłości z tą serią. Pierwszy tom strasznie mi ciążył, miałam wręcz zastój czytelniczy. Ostatecznie, po półrocznej walce wylądował z powrotem na półce. W tamtym momencie rozważałam nawet sprzedaż.
Jednak coś niesamowicie mnie do nich ciągnęło, więc...dałam szansę i zaczęłam od końca.

Czym tak naprawdę jest seria opowiadań?
Opowiadania Kotori to nic innego jak historie pisane od fanów dla fanów. Każdy tom zawiera od 10 do 15 historii, lecz w tej recenzji skupię się na tomie trzecim.

W twoich snach - Paulina Klimentowska str. 5
Słowa niewypowiedziane - Ula Sikorska str. 53
Czekam - Shoko Yoshida str. 81
Obraz duszy - Danka F. Wiolka K. str. 95
O trzech facetach szukających kota w Teksasie - J.Q. Rodrigez str. 143
Pożegnanie - Bartek Koczkodaj str. 159
Osiemnaście dołków - Graczykij (Hag) str. 171
Modlitwa robota - Anna Maria Vanitachi str. 185
Duch utopii - Kintsukuroi str. 225
Mamą być - Theia str. 251

-->W TWOICH SNACH

Poznajcie Adama - studenta fizyki, który zmuszony jest znaleźć fakultet, aby zaliczyli mu semestr. Po szybkim researchu decyduje się na psychologię, bo podobno nic od niego wymagać nie będą... Cóż, nie wyszło.
Przypadkowo ląduje na zajęciach z psychologii świadomego śnienia, gdzie poznaje nie tylko tajniki ludzkiego umysłu, lecz także pewnego gościa z którym zaczyna łączyć go coś więcej aniżeli tylko śniący eksperyment.

"— Ależ bałaganu tu narobiłeś, jajogłowy - usłyszał niespodziewanie. — Po co ci ten samolot i fortepian?
— Ty jesteś psychologiem, więc mi powiedz.
— Papcio Freud by powiedział, że śnienie o tak dużych przedmiotach jak samolot oznacza, że masz kompleks małego członka.
Adam zmierzył go wzrokiem i mruknął w odpowiedzi, że podobno sen to mają wspólny."

Historia z gatunku tych, od których nie potrafimy się oderwać. Pochłonęłam całą, a później rozwalił mnie plot twist i nie mogłam się pozbierać : )

Bo czasami łatwiej jest nie pamiętać, niż pamiętać te chwile, które za każdym razem łamią nam serce...

Ocena: 9.5/10 i szczególne miejsce w sercu.

-->SŁOWA NIEWYPOWIEDZIANE

"[...] jednak było coś w tych zaróżowionych policzkach, w piegach, w uśmiechu.
Nie tylko oczy miałeś ofiary, ale także imię - Daniel.
Porzucenie ma wiele masek. Do najczęściej zakładanych zalicza się cierpienie, lecz istnieje coś potężniejszego niż chwilowe załamanie.
Moment, gdy ofiara staje się prześladowcą."

Adrian to bohater, który wiele lat temu został zraniony. Chowając urazę dość głęboko, staje się wyrachowany, oziębły i nie bierze na poważnie żadnej panny z którą aktualnie kręci. Podczas wyrywania kolejnej ofiary na korcie tenisowym, poznaje Daniela.
"Starałem się niczego w swoim życiu nie zmieniać. Mojej świątyni, moich kobiet, moich polowań. Byłem zły, gdy mnie rozpraszałeś. [...] Moje życie jednak komplikowało się. Nie, to złe słowo. Ty je zmieniałeś."
Z czasem jednak Adrian gubi się we własnych uczuciach i pragnieniach.

Historia pokroju: miałem szczęście na wyciągnięcie ręki, lecz byłem debilem i nie potrafiłem tego zauważyć.
Jednak spokojnie, kolega spróbuje naprostować spieprzoną relację z Danielem.
Opowiadanie jest bardzo emocjonalne.
Ocena: 9/10

--> CZEKAM

W tym przypadku nawet nie wiem jakie powinnam dać ostrzeżenia, jednak molestowanie, gwałt i wykorzystywanie seksualne są najbardziej trafne w tej historii.

"Leżę na ziemi obok łóżka. Obserwuję szparę między drzwiami a progiem. Chcę zobaczyć twoje buty. Jestem i czekam od kilku godzin. Nie, czekam od kilku dni, ale fizycznie jestem tu od kilku godzin."

Jest to opowiadanie o pewnym chłopcu, który nigdzie nie przynależał. Porzucony i osamotniony w swojej egzystencji wpada w oko bogatemu typowi, który raz w tygodniu bywa w jego mieście podczas delegacji.
Z początku zwykła pomocna dłoń, która podarowała mu nieco ciepła i przynależności staje się dłonią, która pragnie czegoś w zamian. A co może mu dać osoba, która nie ma nic, oprócz własnego ciała?

Subiektywnie? Byłam dość zniesmaczona.
Obiektywnie? Sami dobrze wiemy, że takie rzeczy dzieją się w rzeczywistości i to opowiadanie bardzo dobrze przedstawia ogólne realia życia. Masz pieniądze? Możesz więcej niż ten, kto ich nie ma.

Ocena: 4/10, cieszyłam się, że krótkie.

-->OBRAZ DUSZY

Opowiadanie przenosi nas do londyńskiej rezydencji Wintersów, wystawnych bankietów i rosyjskiej ruletki.
Hrabia Drake to postać, która nie cieszy się uwielbieniem wśród Dam i Panów. Znany ze swych absurdalnych zachowań i osobliwego uroku budził zainteresowanie zawsze tam gdzie się zjawiał.
Jednak tym razem zawitał ktoś bardziej wyniosły i kontrowersyjny.

"— Widzę, że dostrzegłeś naszą drugą atrakcję wieczoru. To syn hrabiego Edwardsa, Alexander. Muszę przyznać, że nie wiem co te wszystkie panienki w nim widzą.
— Może przyciąga je poza umierającego łabędzia?"

Chciałam rzucić tutaj suchym żartem, ale doszłam do wniosku, że nie będę wam psuć zabawy.
Co najlepsze, ich romans rozwija się dosyć szybko, lecz nie omijają ich pewne życiowe turbulencje, które zagrożą temu związkowi.

"Pragnąc uciszyć grad pytań, zamknął mu usta pocałunkiem. Sam nie rozumiał i nie pytał o przyczyny. Zresztą, dotyk tych warg wypędzał niepotrzebne myśli z prędkością huraganu, zostawiając jedynie dwa gorące ciała płonące ogniem rodzącej się namiętności."

Opowiadanie jest naprawdę intrygujące, a przynajmniej tak się zaczęło. Uniwersum fajne, bohaterowie też nie mają sobie nic do zarzucenia. Największym minusem jest przewidywalność fabuły i ten dziwny zwrot akcji na koniec. Wciąż nie wiem jak należy go interpretować. I ten cały kruk... Odnoszę wrażenie, że nie do końca zrozumiałam.

Ocena: 6/10. Trochę smutne, trochę dziwne.

--> O TRZECH FACETACH SZUKAJĄCYCH KOTA W TEKSASIE

Hervey Dissenter to pisarz z zastojem twórczym, uczęszczający na psychoterapię. Jego pierwsze małżeństwo okazało się kompletną klapą, więc się rozwiódł. Ma dwójkę dzieci, które z nim nie mieszkają, męża i nawiedzonego kota, który jest ikoną tego opowiadania.
Jednak gdy terapia nie pomaga, a wszelkie inne środki zawodzą, lekarz sugeruje, aby Hervey spróbował pogodzić swoje obecne życie ze starym. No, ale że z byłą żoną zadawać się nie chce, to nie ma zbyt wielkiego pola manewru. Albo rodzice albo koniec z pisaniem - a przynajmniej tak twierdzi lekarz, któremu płaci niezłe pieniądze.
W końcu rodzice nigdy nie akceptowali jego wyborów. Może nadszedł odpowiedni czas, aby się z tym zmierzyć? No i co może pójść nie tak? Przecież to tylko obiad i nocowanie...

I tak oto wylądowali w Teksasie - Hervey, Ake i kot Hannibal.

"Oczywiście, największy problem mieliśmy z wpakowaniem kota do transportera. Ważył dobre czternaście funtów i w zasadzie nikt nie wiedział, czy ma w sobie coś z persa, czy może dostał kiedyś drzwiami w nos i mu zostało. Imię otrzymał po tym, jak próbował skonsumować kotkę sąsiadki. Nie udało mu się tylko dlatego, że rzeczona sąsiadka ma wprawę w rzucaniu cegłami.
Braliśmy go ze sobą w ramach asekuracji."

Opowiadanie pisane jest lekkim, przezabawnym słowem i prostym stylem. Historia pokroju tych zwykłych, ludzkich, lecz żadnych dramatów życiowych (no może oprócz tego wspomnianego rozwodu),a postacie nie irytują człowieka swoim zachowaniem. Totalnie polecam, bo oni serio tego kota zgubili i szukali w Teksasie. On, jego ojciec i jego mąż.

Ocena: 10/10

-->POŻEGNANIE

Bartek i Kacper to para której historię poznajemy w momencie, gdy ich własna dobiegła końca.
Kacper ginie w wypadku samochodowym, a Bartek ma wyrzuty sumienia, że ostatnie co powiedział ukochanemu to wypierdalaj, bo zdążyli się już tego dnia pokłócić.
Nie może przechodzić żałoby, bo przecież nikt nie mógł wiedzieć o ich związku. Nawet przy zamawianiu wieńca nie mógł poprosić o szarfę z napisem: Kochanie, czemu mnie zostawiłeś? Tak bardzo tęsknie. Bartek.
Pomyślicie sobie, ale dlaczego?
Bo nie wypada, bo skandal.

Motyw wypadku krąży w tle, jednak całość skupia się początkach ich dość niecodziennej znajomości.

"Więc...Poznałem go na pikiecie.
Pikieta. No tak, przecież nie wiesz co to! Słuchaj, to był taki punkt, miejscówka, gdzie się wszyscy spotykali na szybcika, taki trochę darkroom, tyle że bez dachu nad głową, więc dupa marzła. Najczęściej miejsca zadrzewione, zakrzaczone, chociaż nie, nie tylko. To mógł być też kibel przydworcowy. Więc albo zimno, albo śmierdząco.
U nas to był zalew i las przy zalewie. Mówili też o parku miejskim, ale tam to strach, bo obok była budowlanka i jakby cię złapali budowlańcy, to mógłbyś nie przeżyć. W najlepszym wypadku dupę by ci zacementowali i mordę obili. Więc szło się w las, i to dosłownie! U nas żadnych klubów, żadnych saun nie było, internet dopiero co następował. No i tam właśnie, w tym lesie go poznałem.
[...] mój podryw polegał na tym: podchodzę do obiektu, zaglądam w oczy, masz może ogień? i już widzę, już wyczuwam, czy coś z tego będzie, czy lepiej spierdalać, bo akurat hetero."

Szczerze? Na początku strasznie bałam się tego, co tam znajdę. Niekoniecznie przepadam za smutnymi historiami, ale nie otrzymałam tego w takiej dawce, której się najbardziej obawiałam. W porównaniu do całości, jedynie powroty do rzeczywistości bohatera przypominają nam co tak naprawdę się stało. Opowiadanie pisane jest lekkim, przezabawnym słowem i prostym stylem.
I w sumie, określiłabym tę fabułę mianem: słodko-gorzka historia o robieniu loda w lesie. Serio, to było prawie jak tutorial.

Jakby się tak nad nim głębiej zastanowić, to oprócz zabawnych porównań i swobodnego przekazu jest naprawdę smutne. Już nawet nie chodzi o sam fakt, że nikt nie zna dnia ani godziny, lecz o to, że gdy już dojdzie do jakiejś tragedii to nie mamy prawa do bólu, smutku, rozpaczy przy innych. Zwłaszcza w takim związku, który jest nieakceptowany. Bo co ludzie powiedzą?

Jeśli kiedyś sięgniecie po to opowiadanie, przypatrzcie się imieniu autora i osobie w podziękowaniach. Wtedy to was dopiero zaboli.

Ocena: 10/10

-->OSIEMNAŚCIE DOŁKÓW

"— Grał pan kiedyś w golfa?
— Nie miałem okazji. A Pan?
— Namiętnie. [...] — Mój pierwszy dołek był...szybki. Takie hole in one. To wydarzyło się w szkole. W bardzo dobrej męskiej szkole z internatem i nauką łaciny. [...]
— To był pojedynek?
— Tak, pojedynek to adekwatna nazwa. Nasze szpady uderzały o siebie w akompaniamencie okrzyków. Ale nie było wygranych i przegranych. Cóż, teoretycznie.
Zmarszczyłem brwi. Szpady? Czy nie mówił cały czas o golfie? Chyba, że miała to być metafora... Jeśli tak, to niezbyt trafna."

Cóż ja mogę rzec. Wyobraź sobie, że siedzisz w barze i podbija do ciebie przypadkowy koleś z nonszalancją oznajmiający, że skoro ty siedzisz sam i on też, to równie dobrze możecie posiedzieć razem.
Lecz ta cisza między wami jest nie do zniesienia, zagadujesz więc czy ma ochotę pogadać. Nieznajomy tylko burczy coś niezrozumiale, następnie pyta: Grał pan kiedyś w golfa?
I tak oto, pijąc na jego koszt, poznajesz różne techniki grania...w golfa i zaliczania dołków.

Według mnie, porównanie seksu i golfa jest dość niecodzienne i pewnie nigdy by mi do głowy nie przyszło. Lecz samo opowiadanie czytało się bardzo dobrze. Takie akurat na raz, w przerwie miedzy obowiązkami. Dostajemy dużo informacji, ale łatwo idzie się odnaleźć. W sumie, ciekawi mnie jakby ta relacja mogła się potoczyć dalej.

Ocena: 7/10

-->MODLITWA ROBOTA

Historia, której dokończyć nie byłam w stanie przez bardzo profesjonalne słownictwo, zawodowe zwroty i nużące porównywania. Cztery dni męczyłam dziesięć stron, więc kolejne czterdzieści sobie po prosu odpuściłam. Totalnie mi nie podeszło, może przez robotykę i to ciągłe odnoszenie się do sztucznej inteligencji, percepcji i matematycznych definicji.
Jednakże, wywnioskować mogę jedynie, że główny bohater to robot czwartej generacji i prawdopodobnie zakochał się w którymś ze swoich studentów. Lecz, nie wiem, nie doczytałam i nawet nie wiem czy chcę.

"Na taki efekt warto było poświęcić dużo fibratudy. Obserwując dostojną postać rektora Teo myślał, jak to dobrze, że jest niewidzialny.
Oczywiście nie chodziło o to, że do tworzenia jego obudowy wykorzystywano włókna lustrzane, zdolne załamywać promienie słoneczne. Techniki mirażowe, choć powszechnie znane, nie miały racji bytu w społeczeństwie, które posługuje się tak zaawansowanym aparatem wzrokowym. Jedynie ludzie mogliby się na to nabrać. A żaden z obecnych na sali studentów czy wykładowców nie reprezentował tego wymierającego gatunku."

Dobra, po przepisaniu tego fragmentu zaczęłam się zastanawiać i wysunęłam nową teorię. Czy oni wszyscy są robotami? Czy to była jakaś Akademia dla robotów? Kurde, to było tak nudne, a teraz mnie zaintrygowało. Ale nadal nie wiem czy chcę do niego wracać. Może kiedyś.

Ocena ogólna: brak
Dla przeczytanych stron: 2/10

-->DUCHY UTOPII

Mikołaj i Filip znają się od dzieciaka. Mikołaj od dwunastego roku życia mieszkał u tego drugiego przez wzgląd na patologiczne warunki w domu rodzinnym. Szczęścia w nieszczęściu miał tyle, że rodzice Filipa składali podpisy tam gdzie trzeba, a opieka społeczna nigdy nie zorientowała się, że chłopak przebywa pod innym adresem niż formalnie powinien. Gdyby się wydało, prawdopodobnie wylądowałby w domu dziecka, bo szczerze wątpił by rodzice przyjaciela, prawnie zgodziliby się na jeszcze jedno dziecko.

Lata mijały, obaj dorośli. Filip rzucił studia wyjeżdżając do Londynu, ponieważ tym razem to w jego życiu zagościła tragedia.
Nie dzwonił, nie pisał, przez dwa lata słuch o nim zaginął, lecz pewnego dnia powraca z własnymi demonami.

Demonami, które żywiły się nie tylko Filipem, lecz także Mikołajem.

"— Więc co się z tobą działo?
— Właściwie nic szczególnego.
Pracujące z Radzińskiego niedowierzanie tworzy gęstą, ciemną chmurę przy suficie.
— To wszystko co masz do powiedzenia? Nie było z tobą kontaktu przez pieprzone dwa lata, stary. Dwa lata...
— Chryste, Mikołaj, przecież nie pojechałem na wakacje. [...] Musiałem się oswoić z sytuacją, niekoniecznie pomogłyby mi w tym pogaduszki i odpowiadanie na milion pytań. Sorry, ale nie mogłem wtedy martwić się jeszcze tobą, okej? [...]
— Po prostu się tego nie spodziewałem. Myślałem, że coś ci się stało, kilka razy miałem dzwonić na policję.
— A powstrzymało cię co właściwie?
— Stwierdziłem, że znaleźliby cię albo pijącego w miejscu publicznym, albo z narkotykami w kieszeni i dopiero wtedy byłoby przejebane. "

"— Powiedz mi.
— Co?
— Powiedz mi, co się stało w Londynie.
Filip zaciska usta.
— Londyn, Londyn - westchnął niemal śpiewnie. — Co mogę ci powiedzieć o Londynie?
Wziął zamach i uderzył Radzińskiego w twarz.
— Otóż Londyn...
Uderzenie. Mikołaj nawet nie próbował się bronić.
— Jest pięknym miastem...
Kolejne."

Właściwie przez całe opowiadanie nie mamy pewności co tak naprawdę wydarzyło się w Londynie. Otrzymujemy jedynie wskazówki, przypuszczenia, materiał na własne teorie i potencjalne rozwiązania.
Filip to bohater, który jest idealnym przykładem tego, jak utracenie kontroli nad własnym życiem (czynami, zachowaniem, bagatelizacją tu i teraz) wpływa na postrzeganie rzeczywistości.
Natomiast Mikołaj to dobry przykład postaci, która pragnąc pomóc bliskiej osobie, samowolnie poddaje się przemocy, by tylko jej nie stracić. Łudząc się, że z czasem będzie lepiej, że mu pomoże, że to wszystko się jakoś ułoży.

Ocena: 7.5/10

-->MAMĄ BYĆ

Cóż, skłamię, jeśli napiszę, że nie byłam zaskoczona tytułem.

Poznajcie Tośkę - matkę Kacpra, bliźniaków (Artura i Wiktora) oraz Grześka. Od pięciu lat w nowym i szczęśliwym związku z Filipem. Ma stałą pracę jako patolog sądowy i dom w Zawierciu.
Brzmi nad wyraz miło, prawda? Jednak, jak każda rodzina mają swoje problemy. W tym przypadku wszystko obraca się wokół tego, że najstarszy syn - Kacper, boi się porozmawiać z mamą o swojej orientacji ze względu na zasłyszane dookoła historie osób, które po coming outcie nie mają gdzie mieszkać.
Nawet jego obecny chłopak wmawia mu, że nie warto poświęcać dachu nad głową na rzecz swobodnego umawiania się z facetami.

"— Mój syn jest gejem. - Wypaliłam w pewnej chwili, a już w następnej zastanowiłam się po jaką cholerę.
— Tak? - Chłopak zerknął przez ramię w moją stronę. — I jak to pani przyjmuje?
— Chyba dobrze, chociaż... Oficjalnie nawet nie wiem.
— Nie bardzo rozumiem.
— No bo nie chce się przyznać! - zirytowałam się. — Co z wami jest nie tak? Czemu tak bardzo boicie się być szczerzy ze swoimi rodzicami?
— Proszę? Ja powiedziałem o wszystkim mamie...
— No a Kacper nie chce!
— A może on wcale nie jest...
— Jest! Widziałam go przecież! Wychowałam boidupe i tyle.
— Cóż, troszkę to pani upraszcza... Ile on właściwie ma lat?
— Siedemnaście, prawie.
— Wie pani... To taki wiek, w którym on chyba dopiero sam oswaja się ze sobą. Przypuszczam, że po prostu boi się powiedzieć.
— Mnie się boi?! Przecież jestem jego matką, powinnam być ostoją! Azylem jakimś, a nie źródłem strachu i fobii!
— Sęk w tym, że on nie pani się boi, tylko...reakcji."

Bo zawsze boimy się reakcji. Nie człowieka, a jego reakcji, na nasze decyzje, postanowienia, zachowania czy preferencje.

Według mnie jest to historia z pokroju tych, po które większość ludzi powinna sięgnąć, ponieważ tak wygląda zdrowa relacja - pełna akceptacji, miłości, wsparcia, a nie wyzwisk, szyderstwa, porzucenia i osamotnienia. Jednak wszyscy doskonale wiemy, że dla niektórych to minął lata świetlne, a ich punkt widzenia nie ewoluuje.
Opowiadanie pouczające, miłe, życiowe. Bardzo mi się podobało.

Ocena: 9.5/10

~1~

Recenzję pisałam dwa dni. Nie żartuję. Przy każdym opowiadaniu zastanawiałam się czy użyte przeze mnie słowa oddają w pełni daną historię. Lecz nie, nie oddają. Bo czasami nie tylko emocje trudno jest przelać na papier, ale również przemyślenia, których nie chcę narzucać.

Opowiadania kotori to pouczające historie, które można podzielić na dziesięć lekcji przedstawiających losy zwykłych ludzi.
Czasem bardziej lub mniej prawdopodobne. Pokazują jak ważna jest rozmowa, jak ważne jest postawienie granicy między chęcią pomocy, a uległością w przemocy domowej.

Rzucają rzeczywistość pod nogi, zmuszając do przemyśleń.

Pomagają dostrzec, jak wiele rzeczy umyka nam w rzeczywistości, dopóki ktoś nie otworzy nam oczu. W Słowach niewypowiedzianych bohater nie widzi swojego szczęścia, które ma na wyciągnięcie ręki. Natomiast w Mamą być bohaterka nie zdaje sobie sprawy jak wielu ma wokół siebie ludzi nieheteroseksualnych.
Osiemnaście dołków to historia zagubienia, poszukiwania, pragnienie zwycięstwa i bycia na szczycie.
Obraz duszy przedstawia człowieka, który z miłości postradał zmysły.

Nie tylko porzucenie posiada wiele masek, wiele dróg i sposobów ucieczki. Miłość jest dużo silniejsza i nie należy jej ignorować, ani porzucać, ponieważ tak nie wypada.

Bo ogólnie to wypada zawsze, dopóki relacja jest zdrowa.

Podobno pierwsze trzy sekundy decydują o tym, czy czytelnik z nami zostanie...

Zacznijmy od tego, że...nie wróżyłam sobie jakiejkolwiek przyszłości z tą serią. Pierwszy tom strasznie mi ciążył, miałam wręcz zastój czytelniczy. Ostatecznie, po półrocznej walce wylądował z powrotem na półce. W tamtym momencie rozważałam nawet sprzedaż.
Jednak coś niesamowicie mnie do nich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
994
124

Na półkach:

Słodko-gorzkie. Czasami nawet smutne. Zaskakujące, ale... bez tego czegoś. Wesołe i cierpkie. Misz-masz, jak na pchlim targu.

Słodko-gorzkie. Czasami nawet smutne. Zaskakujące, ale... bez tego czegoś. Wesołe i cierpkie. Misz-masz, jak na pchlim targu.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    50
  • Przeczytane
    41
  • Posiadam
    32
  • Teraz czytam
    5
  • Chcę w prezencie
    3
  • LGBT+
    3
  • LGBT
    2
  • Ulubione
    2
  • Serie
    1
  • LGBTQIAP+
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Opowiadania Kotori #3


Podobne książki

Przeczytaj także