Kontener
Niezwykły projekt reporterski Wojciecha Tochmana, autora m.in. bestsellerowych książek „Elli, elli” i „Dziś narysujemy śmierć” oraz Katarzyny Boni, jego uczennicy z Polskiej Szkoły Reportażu. We dwójkę wyruszyli do Jordanii, by stworzyć przenikliwy, bezkompromisowy obraz największej operacji humanitarnej współczesnego świata oraz intymne portrety ofiara wojny domowej w Syrii.
Zaatari – kiedyś nazwa najbliższej wsi. Teraz pustynne miasto, długie i szerokie na kilka kilometrów. Miejsce w pustce. Bez pamięci, bez tożsamości. Tysiące namiotów w kolorze piachu – postawiono je kilka lub kilkanaście miesięcy temu. I tysiące białych, na dalekich obozowych obrzeżach – te rozłożono niedawno. Białe są również kontenery. Blaszane pudełka, jak piece, gdy pali skwar. I jak lodówki, gdy zimny grudzień.
Drugi pod względem populacji, po kenijskim Dadaab, tułaczy obóz na świecie. Czwarte miasto Jordanii. Dwieście dwadzieścia siedem ulic. Trzynaście i pół tysiąca domostw.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 528
- 518
- 102
- 15
- 14
- 12
- 9
- 7
- 7
- 6
Opinia
Mała, broszurowa książka, wielkości dokładnie mojej dłoni, wszerz i wzdłuż. 140 stron, kila rozdziałów, jeden dzień czytania. Na początku byłam zawiedziona.
MYŚLI PIERWSZE: O matko, a gdzie tu Tochman? Gdzie te emocje, tak znane z jego książek? Czemu tak po łebkach, na szybko, raz-dwa, bez miejsca na zastanowienie, wtopienie się w miejsce, bez czasu na poznanie bohaterów? Te dialogi jakieś dziwne, zlane w jeden wers, bez podziału, nie wiadomo kto do kogo mówi. Nie ma tła, nie "widzę" tych ludzi, tych miejsc, tego klimatu. Tyle miejsc odwiedził z Katarzyną Boni, a tylko TAKA książeczka z tego wyszła? Coś mi tu nie gra, to nie styl Tochmana, to nie jego język, nie jego nastrój... A może tylko dał nazwisko, żeby się publikacja lepiej sprzedawała? Bo Boni to absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu, gdzie Tochman prowadzi zajęcia [ cyt. ze strony Tochmana: Książka "Kontener" rozpoczyna nowy projekt reporterski Wojciecha Tochmana "Migracje". Każda z książek cyklu będzie powstawała we współpracy z absolwentem/absolwentką Polskiej Szkoły Reportażu. - a więc BINGO]
MYŚLI DRUGIE: Ale chwileczkę. To się przecież całkiem fajnie układa. To jest całkiem sprytny zabieg. No bo mamy słowo KONTENER, czyli tytuł książki. W książce natomiast sporo czasu zajmują rozmowy syryjskich uchodźców i z uchodźcami, które miały miejsce w KONTENERACH właśnie. Bo obozy dla uchodźców to skupiska kontenerów, namiotów, tymczasowych baraków. Z czym zatem kojarzy się taki KONTENER? Z ciasnotą, duchotą, małą powierzchnią, w której musi się zmieścić kilka, a nawet kilkanaście osób. A więc BINGO! Ta książka w formie swojej jest takim właśnie KONTENEREM - mała forma, podręczna, miniaturowa, a mieści tyle treści, zdarzeń, ludzi, miejsc, sytuacji, opowieści, bólu, śmierci, tułaczki, biedy...
Może przesadzam, może nadinterpretuję, ale te drugie myśli sprawiły, że z książki przeciętnej, a nawet słabej, stała się ona książkę rewelacyjną.
Tochman i Boni wciskają w ten mały format fatalne losy syryjskich uchodźców. Wielu ich jest, rozpierzchli się po sąsiednich krajach. Autorzy książki spotykają się z tymi, którzy uciekli do Jordanii. Kraj ten znam, spędziłam tam kilka miesięcy, mieszkałam też w obozie dla uchodźców, ale palestyńskich. Dlatego z wielką ciekawością sięgnęłam po "Kontener", chociażby po to, by porównać swoje wspomnienia, przyłożyć je do obozu syryjskich uchodźców. Oczywiście, porównania nie ma, bo Syryjczycy są w miejscu, w którym Palestyńczycy byli kilkadziesiąt lat temu.
Tak czy siak, wygnani z własnego kraju, zmuszeni do ucieczki, muszą się plątać pod nogami innych narodów, które z otwartymi rękami wcale na nich nie czekają. Są solą w oku, wrzodem na tyłku, zadrą pod paznokciem. Mieszkają sobie w tych kontenerach, barakach, prowizorycznych namiotach i całymi dniami wspominają, opowiadają, pokazują nagrane na komórki zabójstwa, rozerwane korpusy, odpadające głowy. Kombinują, jak przetrwać, co sprzedać, gdzie kupić, jak zarobić. Kobiety nie wychodzą po zmroku, bo boją się gwałtu, ale za dnia wiszą na rękawie pierwszego lepszego obcokrajowca, bo ten przecież ma pieniądze, może pomóc. Młodsze sprzedawane są za 100 dolarów na żony dla Saudyjczyków, bo może taka córka kiedyś ojcu pomoże, byleby się stąd wyrwała. Wody nie starcza, jedzenia za mało, miejsca za mało.
I tak żyją i czekają, aż w Syrii się uspokoi, aż prezydent-tyran odpuści i opuści kraj. Nie chcą iść dalej, do Europy. Chcą być blisko, by szybko móc wrócić.
Palestyńczycy w obozie Al-Baqa też tak czekają, od 1968 roku...
Mała, broszurowa książka, wielkości dokładnie mojej dłoni, wszerz i wzdłuż. 140 stron, kila rozdziałów, jeden dzień czytania. Na początku byłam zawiedziona.
więcej Pokaż mimo toMYŚLI PIERWSZE: O matko, a gdzie tu Tochman? Gdzie te emocje, tak znane z jego książek? Czemu tak po łebkach, na szybko, raz-dwa, bez miejsca na zastanowienie, wtopienie się w miejsce, bez czasu na poznanie bohaterów?...