Podobały mi się dwie pierwsze książki Głuchowskiego, polubiłem Roberta Pruskiego, więc bez wahania sięgnąłem po "Trzeci zamach". Brawo za premierę e-booka przed wersją papierową! E-book jest starannie i poprawnie sformatowany, nie ma błędów (no może jakieś 2), co przy moich ostatnich doświadczeniach z książkami elektronicznymi zasługuje na pochwałę.
A sama książka? Trzyma poziom, choć nie wiadomo dlaczego wydawca upiera się, by klasyfikować Głuchowskiego jako twórcę kryminałów. Żadna z jego książek moim zdaniem nie podpada pod tę kategorię - to raczej książki sensacyjne z dziennikarskim śledztwem i dokopywaniem się do prawdy.
"Trzeci zamach" zaczyna się małym zgrzytem. Oto synowie Pruskiego dorastają i wyzywają się od "gejów" i "pedałów", co Pruski kwituje wyrozumiałym śmiechem. Hmm... Jeśli to taki manifest Głuchowskiego pod tytułem "mam gdzieś poprawność polityczną", to w porządku, gorzej jeśli chodzi o próbę puszczenia oka to wszelakich "wrogów tęczowej flagi" - to już średnio. No nic, czytamy dalej...
A dalej jest już dobrze. Z powodu niewiele znaczącego tabloidowego skandaliku Pruski jest zmuszony wrócić do pisanej przed laty biografii celebrytki "Koon" (fajne nawiązanie do poprzednich części). Z przyjętego dla pieniędzy zlecenia zaczyna się jednak rozwijać intryga, w którą zamieszany jest wpływowy duchowny - twórca katolickiej telewizji (aluzja oczywista, w dodatku Głuchowski przecież współtworzył "Imperatora" - rzecz o Rydzyku). Znów cofamy się w czasy PRL-u, poznajemy kulisy inwigilacji w Watykanie, sposoby działania dawnej Służby Bezpieczeństwa.
Pruski znów współpracuje (i nie tylko) z Mają Szalawską - genialną riserczerką (dziennikarz i "dziewczyna od komputerów"... skąd my to znamy?). Maja nie ma jednak w sobie wiele z Lisbeth Salander; jej umiejętność "guglowania" i kojarzenia faktów jest jednak dla autora wygodna: Pruski mówi "musimy sprawdzić to i to", Maja siada do kompa i pyk, pyk - wszystko wie, kolejny element układanki wpada na swoje miejsce. W pewnym momencie ten uproszczony schemat zaczął mnie trochę nużyć - takie śledztwo prowadzone przez internet.
Uderzyło mnie też to, na jak wątłych podstawach Pruski opiera swą oskarżycielską książkę... Jakoś trudno uwierzyć w taki brak profesjonalizmu doświadczonego w końcu dziennikarza. Okazało się, że jest to jednak zamierzony efekt fabularny Głuchowskiego, chociaż dla budowania postaci Pruskiego niezbyt szczęśliwy.
Pochwalić też muszę kompozycję: ten element jakoś nie zawsze był dopracowany w poprzednich częściach. Tutaj jest dobrze, wszystko rozwija się w dobrym tempie, mamy parę zwrotów i doskonały finał. Podobał mi się też zabieg odliczania do "tragedii w Białołęce" - czytelnik podświadomie czeka na śmierć... Tylko czyją?
W recenzji poprzedniej książki podśmiewałem się trochę z poupychanej tu i tam dosłownej erotyki. Tutaj Pruski seks uprawia, a jakże, jednak Głuchowski z "Greyem" już konkurować nie chce. I dobrze.
Podsumowując: kolejna fajna rozrywkowa powieść Głuchowskiego, czekam na następne!

Podobały mi się dwie pierwsze książki Głuchowskiego, polubiłem Roberta Pruskiego, więc bez wahania sięgnąłem po "Trzeci zamach". Brawo za premierę e-booka przed wersją papierową! E-book jest starannie i poprawnie sformatowany, nie ma błędów (no może jakieś 2), co przy moich ostatnich doświadczeniach z książkami elektronicznymi zasługuje na pochwałę.
A sama książka? Trzyma...