rozwiń zwiń

Pogarda

Okładka książki Pogarda
Alberto Moravia Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Nowy Kanon literatura piękna
268 str. 4 godz. 28 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Nowy Kanon
Tytuł oryginału:
Il disprezzo
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2014-11-05
Data 1. wyd. pol.:
1961-01-01
Data 1. wydania:
1987-01-01
Liczba stron:
268
Czas czytania
4 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328009615
Tłumacz:
Zofia Ernstowa
Tagi:
literatura włoska
Średnia ocen

                7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
474 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
181
75

Na półkach: , ,

Pani bibliotekarka obiecywała że książka będzie ciekawa, że pochłonie do reszty, że "zawiera wciąż aktualne dylematy moralne", dobrze więc, nazwisko Moravia nie jest mi obce, ktoś kiedyś popełnił ekranizację w której objawiła się sama Brigitte Bardot, klasyka pełną gębą, myślę sobie. Przeczytam.

Na początku On kocha i Ona kocha. On ciężko pracuje, by stanąć na wysokości zadania i zapewnić Jej godziwy byt. Składa swoje ambicje na ołtarzu miłości do Onej. Zadłuża się niemiłosiernie, kupuje mieszkanie by dopiero teraz (tak, tak właśnie w tej kolejności) przemyśleć kwestię: jak On to z pensji niskiej ale pracy ambitnej spłaci, musi mieć pensję wyższą, nic to że praca do dupy, cóż począć, musi mieć kasę. Tłucze, tłucze scenariusze, świata nie widzi, raty się spłacają, On ciągle liczy, liczy, pracuje, pracuje. Poświęca się wciąż i wciąż, właściwie już na każdym kroku bo i wizyty towarzyskie realizować musi. Koniecznie z Oną. Ciąga Ją wszędzie ze sobą, Ona się broni, prawie płacze, bo nie chce, ale On nalega, bo tak wypada, przecież tyle zawdzięczają jego pensji, a kredyt się sam nie spłaci. Ona ustępuje, niczego nie wyjaśnia, niech tak będzie, skoro On tak chce... On pracuje, pracuje, patrzy tak, by przypadkiem nie dostrzec niczego więcej niż własne poświęcenie, pyta tak, aby nie dowiedzieć się o czymś o czym nie chciałby usłyszeć. Obydwoje rozmawiają tak żeby druga strona nie dowiedziała się co myśli strona pierwsza. Ale cóż to...??? Coś się zmienia!!! Ona gdzieś odpływa, ulatuje, staje się nieobecna...

Postanawiają wreszcie poważnie porozmawiać.
Dochodzi do "ostatecznego wyjaśnienia".

Ona nim gardzi!

No i biedny On boryka się z boleścią pod tytułem "czy może dzieje mi się niesprawiedliwość, czy istnieje rzeczywisty powód tej pogardy?".

Boleść ciągnie się przez całą książkę, a przy okazji pojawia się cały strumień owych "wciąż aktualnych dylematów moralnych".

Czy liczy się wicie gniazda porządnego, gniazda wysokiej jakości (z wskazaniem na jakość), czy też można zadowolić się skromną ostoją za to u boku ukochanego mężczyzny (z wskazaniem na mężczyznę) ...? Czy to gniazdo ma być wite dla samego li tylko jego uwicia (bo tak się komuś zachciało, bo inaczej będą palcami wytykać, bo tak wypada, bo tak mówi mama) czy też ważniejsze jest świadome przeżywanie/dzielenie/pielęgnowanie owego gniazda z ukochanym...?

Czy młody, niedoświadczony On, w dodatku na dorobku może zwyciężyć w konfrontacji z uroczym, zamożnym, dojrzałym ale doświadczonym drugim Onym...? Czy młodzieńcze ideały mogą przetrwać zderzenie z brutalną rzeczywistością i działaniami ludzi, którzy już dawno swe mrzonki porzucili i w dodatku wygląda na to, że całkiem nieźle na tym wyszli...?

Czy organizm Ona+On miał w ogóle szanse na przetrwanie? Czy Ona przestała kochać, czy może po prostu Ona w ogóle - w sensie: nigdy - nie kochała...? Może po prostu chciała się wyrwać z rodzinnego domu? Może On miał być jedynie pomostem do lepszego świata? Wszak wybaczyła pocałunek z Inną...?!

Czy warto się było poświęcać? Czy ktokolwiek od Onego owego poświęcenia oczekiwał? Czy czasem owo Poświęcenie nie było marnym pójściem na łatwiznę? Wszak tak znienawidzona chałtura przynosiła okrągłą sumkę. Czy On, jako właściciel kredytu mógł wzgardzić okrągłą sumką? Czy znowuż, z drugiej strony, Ona mogła wzgardzić nim i jego okrągłą sumką na rzecz sumki jeszcze bardziej okrągłej i jeszcze bardziej okrągłego właściciela?

Czy to Ona miała pełną głowę komunałów o rzeczonym gnieździe czy może On uległ komunałowi zapewnienia gniazda Kobiecie...? Mógł przecież zaryzykować kontynuowanie życia w wynajętym pokoju i zmierzyć się z ryzykiem rozstania aby utwierdzić się w sile ich obustronnej miłości...

Czy w końcu ona rzeczywiście nim gardziła, czy tylko rzuciła mu to w twarz, bez żadnych wyjaśnień, by On szukał winy w sobie...? Czy rzecz wyglądałaby inaczej gdyby On okazał się "prawdziwym mężczyzną"...? Wreszcie co ów mityczny "prawdziwy mężczyzna" oznacza?

Bohater myśli i myśli, nie może dojść do żadnych sensownych wniosków, targany gwałtownym uczuciem miewa halucynacje, nie umie wskazać granicy między snem a jawą, mnie też już rozbolała głowa, w końcu doznaje iluminacji (e a nie ę, więc On nie ja). Nie! Jednak tak tylko mu się zdawało. Ciągle nic nie wie. Nie może wiedzieć, bo przecież nigdy nie usłyszał żadnych konkretnych zarzutów... Jest więc skazany na bezustanne peregrynacje do przeszłości i snucie ciągłych domysłów. Od Onej się już raczej niczego nie dowie...


Cóż, temat stary jak świat, zakończenie dość przewidywalne (tak, właśnie że to powiem, nic na to nie poradzę, że takie właśnie jest)... Może ta historia była pasjonująca/innowacyjna/szokująca w latach sześćdziesiątych. Dziś, w dobie swingersów, portali typu erodate, subkulturze galerianek i ciąż nastolatek wydaje się ciut anachroniczna, żeby nie powiedzieć banalna. Jedynymi elementami, które mnie powstrzymały od odłożenia książki na bok był smaczek w postaci reinterpretacji Odysei oraz opisy Capri. Reszta trochę nużąca.

Najwyraźniej nie dla mnie takie dywagacje.

Pani bibliotekarka obiecywała że książka będzie ciekawa, że pochłonie do reszty, że "zawiera wciąż aktualne dylematy moralne", dobrze więc, nazwisko Moravia nie jest mi obce, ktoś kiedyś popełnił ekranizację w której objawiła się sama Brigitte Bardot, klasyka pełną gębą, myślę sobie. Przeczytam.

Na początku On kocha i Ona kocha. On ciężko pracuje, by stanąć na wysokości...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    616
  • Chcę przeczytać
    544
  • Posiadam
    160
  • Ulubione
    20
  • Literatura włoska
    12
  • Teraz czytam
    8
  • 2013
    7
  • 2014
    6
  • Chcę w prezencie
    6
  • Literatura piękna
    5

Cytaty

Więcej
Alberto Moravia Pogarda Zobacz więcej
Alberto Moravia Pogarda Zobacz więcej
Alberto Moravia Pogarda Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także