Pobojowisko
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- The Wreckage
- Wydawnictwo:
- Wiatr od Morza
- Data wydania:
- 2014-05-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-05-19
- Data 1. wydania:
- 2006-07-25
- Liczba stron:
- 408
- Czas czytania
- 6 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788393665358
- Tłumacz:
- Michał Alenowicz
- Tagi:
- Nowa Fundlandia miłość nienawiść literatura kanadyjska
Czy w miłości i nienawiści istnieją jakiekolwiek nieprzekraczalne granice?
Michael Crummey, autor rewelacyjnego "Dostatku", powraca z kolejną powieścią rozgrywającą się na chłodnej Nowej Fundlandii. Tym razem śledzimy losy dwojga ludzi połączonych w młodości gorącą miłością, później natomiast rozdzielonych mocą nienawiści wsączającej się w ich życie na różnych płaszczyznach.
Nowa Fundlandia, rok 1940. Młody katolik Wish Furey zarabia na życie, podróżując z objazdowym kinem po północnym wybrzeżu wyspy. W Cove, jednej z protestanckich osad rybackich, chłopak zakochuje się z wzajemnością w Sadie Parsons, dziewczynie zdającej się nie przystawać do oczekiwań purytańskiego środowiska, w którym dorasta. Narastający konflikt między Wishem a rodziną Parsonsów – uprzedzoną wobec katolickiego zalotnika – ostatecznie sprawia, że chłopak ucieka z Cove jako złodziej i niedoszły morderca, zaś Sadie opuszcza rodzinną osadę, by odnaleźć ukochanego w stolicy wyspy, St. John's. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, jak wiele lat przyjdzie jej czekać na kolejne spotkanie z Wishem…
Snując fascynującą historię wyklętej miłości, Crummey zaplata misterną sieć powiązań między pozornie nieistotnymi szczegółami, a czyniąc wydarzenia II wojny światowej jedną z osi fabuły, niezwykle przenikliwie zwraca uwagę na kwestię osobistej odpowiedzialności człowieka za otaczające go zło. Czy można wywieść związki między złą myślą a wybuchem bomby w Nagasaki? Okazuje się, że tak.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zawsze jest jakaś kobieta
Zawsze jest jakieś nieosiągalne TY
materializujące się najłatwiej w kobiecie.
I zawsze już będziemy wisieć na włosku
tak mocno przytwierdzeni nim do świata, tak mocno*.
Zawsze jest jakaś kobieta. Te słowa padają już na początku „Pobojowiska”, zanim jakakolwiek akcja lub zdarzenie nabiorą znaczenia, zanim czytelnik zanurzy się w powieści o zmarnowanych szansach i ścieżkach losu, którego poczucia humoru nie jest w stanie czasem docenić nawet najbardziej ironiczny i zdystansowany człowiek. Najnowsza powieść autora magicznego „Dostatku” jest równie dobra, choć diametralnie inna. W opowieści o białym Judzie znalezionym we wnętrzu wieloryba i dwóch zwaśnionych wioskach wszystko wydawało się mieć jakiś głębszy sens, jakieś ukryte - nie zawsze zrozumiałe, choć mające na pewno rację bytu - znaczenie. Natura i podległe jej żywioły, choć okrutne, rządziły się swoimi prawami, ustanowionymi dawno temu na mocy paktu, którego nie ma prawa pamiętać żaden człowiek. Były bezwzględne - lecz dało się je pojąć, a ich niszczycielska siła stanowiła pożywkę dla tych, którzy zawsze pragną winnych. W „Pobojowisku” wszystko jest trudniejsze, a nasze życie zdaje się wisieć na włosku, który - choć zerwany ma być ostatecznie przez żywioł - swoją wytrzymałość i delikatność zarazem zawdzięczać będzie zwykłemu splotowi przypadków.
Michael Crummey znów wprowadza swojego czytelnika wprost w ramiona sporu, u którego podstaw leżą katolicyzm i protestantyzm. Tym razem problem - choć obejmujący mniejszą płaszczyznę - jest dużo poważniejszy. Katolik Wish Furey wraz z niejakim Hiramem, którego najlepszym przyjacielem jest butelka i kolejne zakłady, podróżują po północnym wybrzeżu Nowej Fundlandii, zarabiając na życie wyświetlaniem filmów w objazdowym kinie. W końcu los sprawia, że na jeden z takich seansów przychodzi Sadie Parsons - szesnastolatka, której rodzina jest (oczywiście - los, przypadek, fatum) na wskroś protestancka. Ten sam los jednak sprawia, że Wish zakochuje się w dziewczynie, a jego miłość (jak to u Crummey’a) wcale nie ogranicza się do platonicznych westchnień i trzymania za rączki. Pewnego razu jednak dziewczyna - do tej pory wydawać by się mogło, że chętna - wypowiada zdanie, które na długo zapadnie w pamięć chłopakowi. I znowu ten przeklęty los (przypadek, fatum, zbieg okoliczności) tworzy z tego zdania sakrament, który urasta dla Wisha do rangi niechcianego, horrendalnego status quo, które pchać go będzie naprzód - popychając jednocześnie do tyłu.
Splot późniejszych wydarzeń: złożyło się na niego niemalże wszystko, co mogło - fascynacja dziewczyną, brak ostatecznego „nie” z jej strony, nieprzejednany upór jej matki, wypadek na morzu, rubaszne żarty i zakłady Hirama, a w końcu te fatalne odwiedziny. Po drodze mogło być jeszcze mnóstwo niuansów, drobnostek, na które ani ja, ani Wish nie zwróciliśmy uwagi, bo albo nie patrzyliśmy zbyt uważnie, albo po prostu nie byliśmy w stanie ich dostrzec - to bez znaczenia. I choć w „Pobojowisku” największy nacisk kładziony jest właśnie na te szczególiki, miniaturki zdarzeń i przepływające, niedostrzegalne gołym okiem iskry - to na końcu i tak (podobnie jak w życiu) patrzymy na efekt. O większości tych absurdalnych miniaturek zapominamy, uważając je właśnie za absurdalne. Kiedy jednak dotrze do nas z całą świadomością, jak wiele nieistotnych z pozoru rzeczy złożyło się na obecny kształt naszego istnienia - może być tak, że będziemy rozpamiętywać je do końca życia, a i tak nie wyliczymy wszystkich. Niektóre z nich na zawsze odpłyną w niepamięć, niektóre sami będziemy próbowali zabić. Czy jednak będziemy mogli się winić, kiedy w kulminacyjnym momencie ktoś przerwie nam lekturę, w efekcie czego nie powrócimy do niej przez wiele lat bądź nigdy? Czy, kiedy pasażer autobusu ukradkiem zerknie na tytuł powieści w naszych rękach, będziemy po latach winić siebie, za to, że tamten zagapiwszy się, przejechał swój przystanek, przez co być może nie dotarł na randkę, która mogła być początkiem prawdziwej, jedynej miłości? Kiedy odpowiedzialność za własne czyny jest dojrzałością, a kiedy przeradza się w destruktywne myślenie prowadzące finalnie na pobojowisko? To, jak skomplikowane i złożone postaci stworzył autor zasługuje na niegasnące brawa; to, jak prowadzi ich myśli, jak głęboko wnika w naturę człowieka, jak dociera tam, gdzie sami boimy się zaglądać, zdumiewa mnie - zwykłego (ale mam nadzieję, że wrażliwego) czytelnika.
Kiedy dotarło do mnie, że kolejna książka autora „Dostatku” będzie opowieścią o wyklętej miłości - nie byłam zachwycona. Przerażała mnie myśl, że ten mroźny, tajemniczy świat, jaki zbudował dla mnie (tak, tak - wiem, że tak naprawdę nie dla mnie) Crummey, zostanie zdewastowany, a na jego zgliszczach autor postawi banał, tandetę, kicz - jak zwał tak zwał. I teraz jest mi wstyd. Jak mogłam zwątpić w kogoś, kto przecież już raz mnie zaskoczył nie tylko swoją wizją fantastycznego, niebezpiecznego świata, ale także pisarskim kunsztem, w którym wszystko jest tak wyważone, że aż podejrzane? „Pobojowisko” to powieść o miłości, owszem; zakochani nie mają co liczyć na błogosławieństwo ze strony rodziny dziewczyny; dla niej są to pierwsze miłosne uniesienia - nie brzmi jak ambitna, trudna i jednocześnie zachwycająca lektura? W takim razie nie znacie Michaela Crummey’a! Tak, wiem - ja go znałam i zwątpiłam - kajam się więc publicznie i przepraszam, a swojego błędu więcej nie powtórzę.
Właściwa fabuła „Pobojowiska” rozpoczyna się w roku 1940, kiedy więc Wish zmuszony zostaje do ucieczki, naturalnym jest, że w jego myślach pojawia się armia. Od tego momentu czytelnik będzie musiał nieco bardziej się wysilić i poznawać wydarzenia z dwóch punktów widzenia... a w zasadzie trzech, ale o tym Wam nie opowiem - odkryjcie sami. Wish i Mercedes (bo tak brzmi prawdziwe imię Sadie) zostali rozdzieleni, lecz autor nie stawia nam żadnego ultimatum - poznajemy zarówno jej, jak i jego życie. I na tym moja rola się kończy, dalej jesteście tylko Wy, Crummey i jego „Pobojowisko”. Nie zamierzam zachęcać Was do tej książki. To czy ją przeczytacie w efekcie i tak (najprawdopodobniej) będzie przypadkiem, ciasnym i nieregularnym splotem zdarzeń, na które ani ja (na pewno), ani Wy (bardzo możliwe) nie będziemy mieli wpływu.
Tytułowym pobojowiskiem jest niemalże wszystko, czego autor pozwala dotknąć, posmakować i zaznać na kartach swojej powieści. Pobojowiskiem jest wojna i świat pozostawiony po niej - dymiący od krwi, zdeptany do bólu, przeciągnięty przez maszynę, która odziera z uczuć. Jest nim główny bohater, którego zachowania często nie rozumie czytelnik, a nierzadko także i sam Wish - jego myśli to pole dawno rozegranej bitwy, która tak naprawdę nigdy się nie skończyła, a której początku próżno szukać. Jest nim także życie Mercedes - hazardzistki, dla której każda wygrana nosiła znamiona porażki. Pobojowisko to również rodzina, między którą niespodziewanie wsączyła się trucizna, rozpraszając ją nie tyle po całym świecie, co po odległych od siebie mentalnie planetach. Pobojowisko to także stary świat, na który mało kto zwraca uwagę - ponieważ pojawił się nowy. To zmarnowane szanse i nienadające się do naprawienia błędy. Pobojowiskiem są żale i pretensje - zwłaszcza te do samego siebie, kiedy pozbawieni jesteśmy nawet prawa do porządnej, efektywnej dyskusji. Pobojowiskiem jest życie, w którym zbyt często pytamy samych siebie: „Dlaczego?”. To również pobojowisko - miejsce, w którym kiedyś coś było, a teraz zostały drzazgi i pęknięcia, pole bitwy, na którym nie znajdziemy ani jednego zwycięzcy.
Zawsze jest jakaś kobieta - czytamy już na początku powieści, by później natknąć się na rozwinięcie tej myśli, że za wielkim poświęceniem zawsze stoi jakaś kobieta. I będzie w tym sporo racji, kiedy zwrócimy uwagę na to, że zarówno śmierć (Nie myli się polski język, śmierć jest kobietą tragiczną i nagłą, choć powolna w ruchach pozwala czasami na ostatnie słowo**.), jak i wojna i zemsta są rodzaju żeńskiego. I tylko zbiegi okoliczności sprawiają, że owo zawsze niemal zawsze wyrwie nam się z ust, ku jakiemuś nieosiągalnemu TY, ku opuszczonemu pobojowisku.
* J. Podsiadło, List do pani Malibu
** Idem, ***( Nie myli się polski język...)
Sylwia Sekret
Oceny
Książka na półkach
- 695
- 398
- 137
- 19
- 16
- 7
- 7
- 6
- 5
- 5
Cytaty
Alkohol to mleko diabła.
Doszedł do przekonania, że nawet najsubtelniejsza zmiana (...) nawet najbardziej pozbawiona znaczenia wariacja wystarczyłaby, aby odmienić b...
Rozwiń
Opinia
Życie to jeden wielki żart...
Wspaniała historia o misternych zawiłościach ślepego losu, o skomplikowanej sieci zależności, o uczuciach, o wspomnieniach, które nas rzeźbią, o odpowiedzialności, w końcu- o człowieku, który jest wielki i maluczki zarazem. Historia cicha i kameralna, chociaż rozgrywająca się przy odgłosach strzałów i wybuchów. Historia niebanalna, w której małe, codzienne zdarzenia mieszają się z tymi wielkimi, epokowymi, fundamentalnymi. Takie jest właśnie "Pobojowisko" Michaela Crummey'a.
Bardzo, bardzo chłodny i zdystansowany styl. Wręcz szorstki. Bez wielkich słów i pretensjonalnych dywagacji. Prosty i celny. Ale chwila zastanowienia nad sensem opowiedzianych treści... i już w mig odkrywa się prawdę docierającą do głębi świadomości, dotykającą najdelikatniejszych strun duszy. Oto fascynująca opowieść o przeznaczeniu, przypadku, o miłości i potrzebie niezależności, o wojnie- tej rzeczywistej, i tej wewnętrznej, o wspomnieniach- niby zapomnianych, a tak żywych... I wszystko bardziej w sferze niedomówień niż wypowiedziane wprost. Bo bohaterowie to ludzie konkretni, zahartowani, twardzi. Życie ich nie oszczędzało, mają za sobą gorzkie doświadczania. Ich losem kieruje bezlitosne fatum.
FATUM. Fatum, które zniewala. Wkrada się jak złodziej, przestawia nasze osobiste rzeczy, odwraca uwagę od tego co istotne, byśmy przegapili to co najważniejsze. Niewiarygodne, jak błahe szczegóły decydują o kluczowych zdarzeniach. To niezmiennie ślepy los. Tyle zbiegów okoliczności i niespodziewanych zwrotów zadecydowało o tym, że drogi Wisha i Sadie zbiegły się na krótką chwilę, żeby potem rozłączyć ich na wiele lat. Tyle ulotnych myśli i szybkich decyzji sprawiło, że życie obojga potoczyło się inaczej niż zaplanowali w swoich marzeniach. Ile zła i błędów popełnili, by na końcu zrozumieć, że każdą chwile trzeba łapać i przeżywać tu i teraz, bez oglądania się wstecz.
MIŁOŚĆ. Miłość, choć to ona stanowi główną oś fabularną historii, jest tu przedstawiona w tak realistyczny, na wskroś ludzki sposób, że aż zapiera dech! Tak wygląda prawdziwe uczucie. To nie tylko szaleństwo, fajerwerki, namiętność i pożądanie. Tutaj miłość jest dokładnie taka, jaką znamy z życia- wymagająca wielowarstwowego oglądu, zastanowienia, uwzględnienia wielu zmiennych. Żywa, realistyczne miłość jest falująca i rozedrgana, potrafi nagiąć się do rzeczywistości, ogarnąć więcej i mocniej, niż ta romantyczna, która nie widzi niczego poza sobą samą. Miłość według Crummey'a bywa ustępliwa, pozwala kochać na różne sposoby- nie jest opętańcza i gorąca, ale spokojna i zrównoważona. Daje wytchnienie i nadzieję, nowe możliwości, nowe szanse. Chociaż dobrze pamięta o przeszłości i bardzo ją szanuje, pozwala iść do przodu- żyć, kochać, cieszyć się pomimo wszystko. A do przezwyciężenia jest tak wiele przeszkód. Pokłady zła czają się za rogiem.
WOJNA. Bezwzględna- nie uznaje żadnych zasad, nie zna litości, nie wie co to strach. Dziwny, pokraczny twór, stworzony przez człowieka Potwór, który zupełnie wymknął się spod kontroli. Taka jest wojna, która rozdzieliła dwoje młodych, pełnych chęci życia i nadziei na przyszłość, ludzi. Taka jest każda wojna. Crummey widzi jej najczarniejszą, okrutną twarz, ponieważ jego bohaterowie tkwią w samym środku wojennej zawieruchy. I to dokładnie opisuje- bez uwznioślana, łagodzenia, oswajania. Jest to naturalistyczna, zimna relacja- pełna plugastwa, brudu, krwi, odoru rozkładających się ciał i swądu spalenizny.
WSPOMNIENIA. Wspomnienia, które żyją w nas latami, i które stale ewoluują. Dziś są słodkie i podniecające, jutro będą gorzkie i bolesne. Wspomnienia gestów, słów, głosów. Wspomnienia twarzy, oczu, nastojów, smaków, zapachów. To, co kiedyś wydawało się zwykłym potokiem słów, teraz nagle urasta do rangi najświętszych prawd. Kiedy babcia mówi do Sadie, żeby nigdy nie pozwoliła odebrać sobie prawa do prawdziwej miłości, dziewczyna nie traktuje jej słów zbyt poważnie. Ale przypomni sobie słowa schorowanej staruszki, po wielu, wielu latach. Wtedy słowa kobiety balansującej na granicy życia i śmierci, snu i jawy, nabiorą sensu. A Sadie dostrzeże ich istotę- mądrość doświadczenia, sedno, które pojąć może tylko stary, powoli żegnający się z tym światem umysł. Wiem to, bo sama mam takie wspomnieni. Głosy z przeszłości- słowa, które dopiero teraz zaczynam rozumieć. Często zastanawiam się, jak mogło to do mnie wcześniej nie docierać. Ale kiedy już przepracuje się te prawdy, wtedy wiadomo, że życie jest ważne bez względu na wszystko. Nie należy go traktować jak "oczekiwanie na coś", ale żyć po prostu, bez strachu o popełnienie błędu. Bo życie dzieje się już- w tej chwili. Nawet, jeśli nie jest takie jak byśmy sobie tego życzyli.
Bo wszędzie, jak okiem sięgnąć- zgliszcza i pobojowisko- umierają miasta, umierają podwórka, umierają ludzie-wewnątrz, od środka. Ale na koniec opada bitewny kurz. Wtedy już wszystko widać wyraźnie. Zostało to co zostało- wiele utraciliśmy, ale nadal jesteśmy, są nasze dzieci, nasza przyszłość- ciągła szansa na jutrzejszy, jaśniejszy dzień. Nawet radioaktywny opad kiedyś wsiąknie głęboko w ziemię i wpuści człowieka do strefy zagrożenia, dając mu szansę na zbudowanie czegoś nowego. Wish i Sadie będą oglądać pobojowisko w każdym tego słowa znaczeniu. Pobojowiskiem stanie się ich życie, pełne zmarnowanych szans i złych wyborów. Pobojowiskiem stanie się ich dom, który porzucili, wyruszając w długą podróż. Pobojowiskiem stanie się świat, skalany wojną i strachem, wyniszczony ogniem, zasypany popiołem. Czy stojąc na zgliszczach, będą mieli szanse zaznać szczęścia?
Tak... Lektura "Pobojowiska" skłoniła mnie do wielu gorzkich refleksji, ale też przypomniała mi o tym, co najważniejsze. Gdybym mogła dziś jeszcze raz porozmawiać z kochanymi ludźmi,których już nie ma, nie mówiłabym o złu, które stale się dzieje, ale o wspaniałych przeżyciach, które były i nadal mogą się zdarzyć.
"Pobojowisko" to literatura z wyższej półki- wielowarstwowa, mocna, prawdziwa. I oczywiście, wymagająca. Bez skupienia i odpowiedniego nastawienia nie wyniesie się z niej więcej ponad to, co powierzchowne i błahe- jak historia niespełnionej, zakazanej miłości czy opowieść o okrucieństwach wojny. Tu potrzebny jest głębszy i szerszy ogląd. Moja konkluzja jest taka, że Crummey opowiedział swoja skomplikowaną, specyficzną, ale piękną, historię w tak cudownie przejrzysty, a zarazem niebanalny sposób, że moje wzniosłe słowa to czysta grafomania... Dlatego polecam "Pobojowisko" każdemu kto chce wiedzieć więcej i widzieć więcej. Może wówczas i moje nieporadne słowa zyskają choć cień sensu.
http://hanazaczytana.blogspot.com/2017/07/zycie-to-jeden-wielki-zart-michael.html
Życie to jeden wielki żart...
więcej Pokaż mimo toWspaniała historia o misternych zawiłościach ślepego losu, o skomplikowanej sieci zależności, o uczuciach, o wspomnieniach, które nas rzeźbią, o odpowiedzialności, w końcu- o człowieku, który jest wielki i maluczki zarazem. Historia cicha i kameralna, chociaż rozgrywająca się przy odgłosach strzałów i wybuchów. Historia niebanalna, w której...