rozwińzwiń

Rodzinna Europa

Okładka książki Rodzinna Europa Czesław Miłosz
Okładka książki Rodzinna Europa
Czesław Miłosz Wydawnictwo: Czytelnik Seria: Biblioteka Czytelnika biografia, autobiografia, pamiętnik
370 str. 6 godz. 10 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Biblioteka Czytelnika
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1998-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1998-01-01
Liczba stron:
370
Czas czytania
6 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
8307026113
Tagi:
wspomnienia szkice
Średnia ocen

8,5 8,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,5 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
14
7

Na półkach:

Jeśli chodzi o prozę Miłosza, to jedna z najlepszych jego pozycji.

Jeśli chodzi o prozę Miłosza, to jedna z najlepszych jego pozycji.

Pokaż mimo to

avatar
1020
1011

Na półkach:

Kim naprawdę jestem może Polakiem, może Litwinem a przede wszystkim Europejczykiem. Genialny esej o tożsamości, kulturze i świecie, którego już nie ma. Miłosz w wysokiej formie.

Kim naprawdę jestem może Polakiem, może Litwinem a przede wszystkim Europejczykiem. Genialny esej o tożsamości, kulturze i świecie, którego już nie ma. Miłosz w wysokiej formie.

Pokaż mimo to

avatar
1173
1149

Na półkach: , , ,

To jedna z najlepszych przeczytanych przeze mnie „autobiografii intelektualnych” (i w mojej ocenie tylko nieco słabsza od arcydzieła, jakim była "Dolina Issy”). Bo tak chyba należy określić przynależność gatunkową tej wspaniałej opowieści, w której jest i głębia wykładu historyczno-scojologicznego, i anegdota, no i przede wszystkim poetycki język.

Uderza tu obiektywizm i uczciwość, czy nawet może i pewna bezwzględność Autora - zwłaszcza wobec samego siebie - zgodnie z jego słowami, że . „pamiętnik: to część naszego życia, którą możemy opowiedzieć nie rumieniąc się“.

Choć nie tylko wobec siebie. Rzecz pisana była w celach poniekąd terapeutycznych (dla zagranicznego czytelnika przede wszystkim) po ucieczce z PRL w 1951 r. Warto przypomnieć, że polska emigracja przyjęła go - łagodnie mówiąc - niezbyt przychylnie. Z wybrania przezeń wolności nie tylko się nie cieszono, ale wręcz kamieniowano go słowem (z chlubnym wyjątkiem „Kultury” paryskiej, gdzie pewien czas zamieszkał) za to, że „służył komunistom”.

W odpowiedzi "Rodzinną Europą" Milosz wymierzył sprawiedliwość przedwojennej Polsce, z jej obskuranckim katolicyzmem, biedą i bezrobociem, państwowym antysemityzmem, prześladowaniami mniejszości narodowych (33 proc. społeczeństwa!!!),rządami półgłówkowatych sanacyjnych pułkowników/pałkowników (którzy we wrześniu 1939 r. pierwsi kicnęli śmigle za granice),coraz bardziej faszystowską endecją (opis ohydnych antyżydowskich zajść studenckich w Wilnie w 1934 r.) itepe itede...

Wiele miejsca Autor poświęca rozliczeniu/usprawiedliwieniu swej przedwojennej lewicowości. A choć daleki był od komunizmu, dla prawicowej publiki brzydzącej się rozszczepianiem włosa na czworo po prostu b y ł komunistą.

Nie bez satysfakcji notuje, że gdy w 1940 r. Wilno zajęli bolszewicy, wielu ludzi zaczęło mu się na ulicy kłaniać z głupkowatym uśmiechem. „Ponieważ miałem opinię komunisty, kalkulowali, że teraz będę potężny i lepiej zawczasu zaskarbić moje względy” – pisał. Milosz zawiódł jednak te nadzieje prawych Polaków i przedarł się przez kordon do Generalnego Gubernatorstwa.

„Moja niechęć do przywódców AK była silna. Polityczna mgła przedwojennej Warszawy z hasłem: „nie oddamy ani guzika”, z przekonaniem, że jeżeli Niemcy uderzą, armia polska w ciągu kilku dni zajmie Berlin, uległa pomimo klęski, albo raczej wskutek klęski, tylko zgęszczeniu i cały konspiracyjny aparat żył nierealnością, pompował w siebie ponurą narodową ekstazę” – pisze jak najsłuszniej Milosz o obłędzie konspiracyjnym (podobny jest w tym – ale tylko w tym – do swego rodaka Józefa Mackiewicza, dziś ikony prawicy; mimo dzielących ich różnic to jedni z ostatnich obywateli Wielkiego Księstwa Litewskiego),którego samobójcza erupcja przyniosła zagładę stolicy kraju w środku Europy i śmierć 200 tys. ludzi, z czego do dziś tak wielu, może nawet coraz więcej, jest bardzo, bardzo dumnych….

„Gotów byłem twierdzić, przyznaję się szczerze, że nad tym właśnie kawałkiem Europy ciąży przekleństwo, że nie ma żadnej rady. I być może, gdyby mi dano sposób, wysadziłbym ten kraj w powietrze, żeby matki nie opłakiwały już zabitych na barykadach siedemnastoletnich synów i córek, żeby trawa nie rosła na popiołach Treblinki, Majdanka i Oświęcimia. . Bo jest gatunek litości, którego nie można udźwignąć, i wtedy wysadza się jej przedmiot w powietrze przynajmniej subiektywnie, tj. owłada nami jedyne pragnienie: żeby nie patrzeć".

„Podwójne życie” – tak m.in. pisze o swoim udziale w dyplomacji komunistycznej Polski po 1945 r. I dodaje jeszcze: „Wszyscy tęsknimy naiwnie do jakiegoś punktu na ziemi, gdzie przebywa najwyższa mądrość, jaka jest w danym momencie ludzkości dostępna i trudno nam się zgodzić, że takiego punktu nie ma, że zdani jesteśmy tylko na siebie” – to zdanie niech będzie zakończeniem….

PS I jeszcze tylko pytanie: czy „Rodzinną Europę” czytać na początku znajomości z Noblistą, czy raczej jako jej ukoronowanie? Według mnie druga opcja chyba lepsza, bo łatwiej wtedy osadzić jego dzieła w odpowiednim kontekście, choć z drugiej strony ta książka kończy się o 50 lat wcześniej niż dorobek Mistrza (nienawidzonego przez prawactwo także i po śmierci, a może zwłaszcza po niej).

To jedna z najlepszych przeczytanych przeze mnie „autobiografii intelektualnych” (i w mojej ocenie tylko nieco słabsza od arcydzieła, jakim była "Dolina Issy”). Bo tak chyba należy określić przynależność gatunkową tej wspaniałej opowieści, w której jest i głębia wykładu historyczno-scojologicznego, i anegdota, no i przede wszystkim poetycki język.

Uderza tu obiektywizm...

więcej Pokaż mimo to

avatar
166
18

Na półkach:

Wspaniała pozycja. Tyle barwnych i pięknych syntez na temat życia, przemijania, filozofii, historii. Silnie identyfikowałem się z przemyśleniami Miłosza. Książka poruszyła mnie niejednokrotnie. Można powiedzieć, że dotknęła mojej istoty.

Wspaniała pozycja. Tyle barwnych i pięknych syntez na temat życia, przemijania, filozofii, historii. Silnie identyfikowałem się z przemyśleniami Miłosza. Książka poruszyła mnie niejednokrotnie. Można powiedzieć, że dotknęła mojej istoty.

Pokaż mimo to

avatar
13
8

Na półkach:

Treść jest jak rzeka, wskakujesz w książkę jak o kajaku (!) i ruszasz w drogę, i płyniesz po jakimś czasie oswajając się z otoczeniem. Robi się monotonnie, momentami męczysz się, ale w sumie płyniesz (czytasz) dalej, bo jest miło i przyjemnie. Świetna książka. Co do charakteru, to jest on bardzo swoisty i szczególny.

Treść jest jak rzeka, wskakujesz w książkę jak o kajaku (!) i ruszasz w drogę, i płyniesz po jakimś czasie oswajając się z otoczeniem. Robi się monotonnie, momentami męczysz się, ale w sumie płyniesz (czytasz) dalej, bo jest miło i przyjemnie. Świetna książka. Co do charakteru, to jest on bardzo swoisty i szczególny.

Pokaż mimo to

avatar
739
332

Na półkach:

Takie trochę ni to esej ni to wspomnienie. I ta nieokreśloność i niekonsekwencja trochę mi zgrzyta w czasie czytania. Nie chcę powiedzieć, że to książka nijaka bo to w końcu Miłosz, ale niespecjalnie mnie porwała, być może to też wina formy, o której wspomniałem.

Takie trochę ni to esej ni to wspomnienie. I ta nieokreśloność i niekonsekwencja trochę mi zgrzyta w czasie czytania. Nie chcę powiedzieć, że to książka nijaka bo to w końcu Miłosz, ale niespecjalnie mnie porwała, być może to też wina formy, o której wspomniałem.

Pokaż mimo to

avatar
600
213

Na półkach: , ,

Sięgnęłam po tę książkę po raz drugi. Za pierwszym razem czytanie skończyło się na którejś z pierwszych stron i przez długi czas do niej nie wracałam. Tym razem było inaczej, lektura wciągnęła mnie tak, że nie mogłam się oderwać. Czytałam do późna w nocy i przy jedzeniu, czego na ogół staram się nie robić.
Co mnie w tej książce tak zainteresowało? nie tylko opowieść Miłosza o nim samym, ale przede wszystkim jego opowieść o Polsce tamtych czasów. Jako urodzony na terenie dzisiejszej Litwy już na starcie miał trudne zadanie, musiał wybrać, jest Polakiem, czy Litwinem? Jego ojciec wybrał Polskę, on sam też, choć moim zdaniem nie całkiem. Widział w mieszkańcach centralnych rejonów kraju mnóstwo wad, których pozbawieni byli obywatele dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. I w tym znaczeniu opowiadał się raczej po ich stronie. Wierzył, że ludzie choć różni (ze względu na język, religię, kulturę, rasę itd, itp),są sobie równi, gdy tymczasem w Polsce przeważały prawicowe poglądy i wywyższanie jednych ponad innych.
Miłosz pisał tu o międzywojniu, a dziś przeżywamy to samo. Znów dzielimy się na "prawdziwych" Polaków i tych gorszego sortu, bo myślących i czujących inaczej. Późniejsze lata opisuje już mniej ciekawie, rozwodząc sęe dłuższy czas nad tym, dlaczego dokonywał takich, a nie innych wyborów. Ta część była już dla mnie lekko nudna, ale wciąż na tyle interesująca, że nie mogłam oderwać się od kolejnych stron.
W książce udało się autorowi spojrzeć na Europę jako całość i wyjaśnić przynajmniej kilka trawiących ją problemów, czy rządzących nią mechanizmów.
Dodatkowo zawdzięczam tej pozycji poznanie jeszcze jednego poety z rodu Miłoszów [Oskara Miłosza], który dla odmiany czuł się Litwinem i jako przedstawiciel rządu Litwy występował, choć na stałe mieszkał we Francji.

Sięgnęłam po tę książkę po raz drugi. Za pierwszym razem czytanie skończyło się na którejś z pierwszych stron i przez długi czas do niej nie wracałam. Tym razem było inaczej, lektura wciągnęła mnie tak, że nie mogłam się oderwać. Czytałam do późna w nocy i przy jedzeniu, czego na ogół staram się nie robić.
Co mnie w tej książce tak zainteresowało? nie tylko opowieść...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4663
3431

Na półkach: , , , , , ,

Starzeję się, bo coraz częściej wracam do lektur z czasów dzieciństwa i młodości.
Nie widzę w tym jednak niczego tragicznego. Wręcz przeciwnie - po latach, bywa że wielu, oj, wielu, w zupełnie inny, bardziej dojrzały sposób odbieram książki, które niegdyś czytałam, będąc płochym dziewczęciem:)

A poważnie mówiąc, wzruszam się, sięgając po teksty, które kilka dekad temu czytałam pierwszy raz w drugim obiegu. Tak też było z książką Miłosza.

"Rodzinna Europa" jest tylko po trosze autobiografią, jeśli już, to na pewno przede wszystkim artystyczną, a nie familijną, mimo iż autor nieraz odnosi się do przeszłości swojej i swoich bliskich.
Miłosz pisze głównie o swoich literackich doświadczeniach, przełomowych momentach w życiu, spotkaniach z wybitnymi ludźmi, autorytetami, ale i kolegami po piórze, na których się zawiódł.
Szczególnie zainteresowały mnie fragmenty poświęcone ulubionym lekturom naszego noblisty.

Miłosz ciekawie i intrygująco pisze o kulturze europejskiej i jej dwóch wielkich filarach, jakimi są antyk i chrześcijaństwo. Jednocześnie jednak odnosi się do bieżących zdarzeń i najważniejszych katastrof XX wieku.
W ujęciu autora historia wcale nie okazuje się nauczycielką życia, raczej udowadnia, że ludzie wcale nie uczą się na własnych błędach, lecz je powielają, udoskonalając jedynie metody zabijania. Przerażające, ale do bólu prawdziwe.

Kultura w ujęciu Miłosza okazuje się ostatecznie ocaleniem, gdyż pozwala nawet w świecie przemocy i totalitaryzmu zachować wewnętrzną niezależność.
Plusem na pewno jest fakt, że autor przyznaje się do swoich twórczych i osobistych błędów. Niczego nie ukrywa, nie stara się usprawiedliwiać, za co bardzo go cenię.

Lektura "Rodzinnej Europy" to dla mnie wielka uczta duchowa. Książka stoi na półce z ulubionymi tytułami i wiem, że jeszcze nieraz do niej wrócę.

Starzeję się, bo coraz częściej wracam do lektur z czasów dzieciństwa i młodości.
Nie widzę w tym jednak niczego tragicznego. Wręcz przeciwnie - po latach, bywa że wielu, oj, wielu, w zupełnie inny, bardziej dojrzały sposób odbieram książki, które niegdyś czytałam, będąc płochym dziewczęciem:)

A poważnie mówiąc, wzruszam się, sięgając po teksty, które kilka dekad temu ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
365
42

Na półkach:

Z wieloma rzeczami, o których wspomina Miłosz, się nie zgadzam, ale jeśli chodzi o formę, to wszystko na plus. Ładny język, przemyślana konstrukcja, ciekawy styl. Widać, że autor posiadał rozległą wiedzę w wielu dziedzinach - historii, sztuki, filozofii... a nawet pojawiają się wspomnienia o młodzieńczej fascynacji biologią. Myślę, że sama idea książki o Europie wschodniej adresowanej do mieszkańców Europy zachodniej jest rewelacyjna. Ogółem doceniam, jednak "to nie moja bajka".

Z wieloma rzeczami, o których wspomina Miłosz, się nie zgadzam, ale jeśli chodzi o formę, to wszystko na plus. Ładny język, przemyślana konstrukcja, ciekawy styl. Widać, że autor posiadał rozległą wiedzę w wielu dziedzinach - historii, sztuki, filozofii... a nawet pojawiają się wspomnienia o młodzieńczej fascynacji biologią. Myślę, że sama idea książki o Europie wschodniej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
650
645

Na półkach:

[Audiobook, czyta Ksawery Jasieński]

Dziś próbujemy wszystko uprościć. Więcej nawet: jeśli coś nie jest proste to odrzucamy to jako fałsz.
A przecież bycie polskim poetą i pisarzem nie znaczy, że nie można czuć się Litwinem. Wielu tak czuło.
To, że nie znosi się tego co było w Polsce przed wojną, szczególnie endecji, oraz że nie kocha się Zachodu nie znaczy, że jest się komunistą.

Czy człowiek, który chce być sobą w świecie, który zmusza nas, żeby być po tej lub po innej stronie, skazany jest na kompromisy i klęskę?

Prawie autobiografia jest prawie książką historyczno-filozoficzną.

Bardzo dobre, i wymagające myślenia.
Nie lubisz, żeby zmuszać Cię do myślenia to omijaj.

[Audiobook, czyta Ksawery Jasieński]

Dziś próbujemy wszystko uprościć. Więcej nawet: jeśli coś nie jest proste to odrzucamy to jako fałsz.
A przecież bycie polskim poetą i pisarzem nie znaczy, że nie można czuć się Litwinem. Wielu tak czuło.
To, że nie znosi się tego co było w Polsce przed wojną, szczególnie endecji, oraz że nie kocha się Zachodu nie znaczy, że jest się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    471
  • Chcę przeczytać
    314
  • Posiadam
    110
  • Teraz czytam
    12
  • Literatura polska
    10
  • Literatura polska
    9
  • Ulubione
    8
  • Nobliści
    8
  • Chcę w prezencie
    6
  • Polska
    4

Cytaty

Więcej
Czesław Miłosz Rodzinna Europa Zobacz więcej
Czesław Miłosz Rodzinna Europa Zobacz więcej
Czesław Miłosz Rodzinna Europa Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także