Kościół a ewolucja

Okładka książki Kościół a ewolucja Michał Chaberek OP
Okładka książki Kościół a ewolucja
Michał Chaberek OP Wydawnictwo: Fronda popularnonaukowa
Kategoria:
popularnonaukowa
Wydawnictwo:
Fronda
Data wydania:
2013-03-12
Data 1. wyd. pol.:
2013-03-12
Język:
polski
ISBN:
9788362268306
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
353
52

Na półkach: ,

W przeciwieństwie do autorów Eugenika, Biopollityka, Państwo, Dominikanin Michał Chaberek postanowił ująć problem stosunku Kościoła do ewolucji w sposób całościowy i chronologiczny. Na początku przedstawia zatem podstawowe pojęcia sporu: ewolucja, gatunek, darwinizm, neodarwinizm, inteligentny projekt, kreacjonizm biblijny, kreacjonizm naukowy i to w jaki sposób i kiedy owe pojęcia powstały. Następnie zakreśla przestrzeń dzisiejszej debaty nad problemem, by w następnej części książki przejść do szczegółowego omówienia historycznej reakcji Kościoła na powstawanie ewolucjonizmu, zarówno naukowego, jak i potocznego, publicystycznego. Pierwszy okres katolickiej reakcji przypada na lata 1860-1909, pojawiają się wtedy takie dokumenty, jak choćby encyklika Arcanum Leona XIII. Mamy tutaj zaprezentowane poglądy twórców próbujących podciągnąć ewolucjonizm pod chrześcijaństwo, bądź przedstawić go w chrześcijańskim świetle (np. Mivart, Leroy, Zahm). Druga część dotyczy okresu powojennego (1950-2011) i autor okrasił ją podtytułem Umiarkowana akceptacja teistycznego ewolucjonizmu (właśnie autorem tej koncepcji był J. Zahn). Chaberek omawia tutaj dokumenty Piusa XII, zwłaszcza Humani Generis, pojawienie się heretyckiej koncepcji Teilharda de Chardin’a, stanowisko Jana Pawła II względem ewolucjonizmu i wreszcie poglądy Benedykta XVI w tej jakże kluczowej dla całego świata katolickiego kwestii. Zakonnik kończy książkę rozdziałem o patowej sytuacji, w której Kościół jeszcze nie wypracował oficjalnego konsensusu w podejściu do różnych nurtów ewolucjonistycznych. Warte polecenia kompendium historycznej i aktualnej doktryny nt. kreacjonizmu i darwinizmu.

W przeciwieństwie do autorów Eugenika, Biopollityka, Państwo, Dominikanin Michał Chaberek postanowił ująć problem stosunku Kościoła do ewolucji w sposób całościowy i chronologiczny. Na początku przedstawia zatem podstawowe pojęcia sporu: ewolucja, gatunek, darwinizm, neodarwinizm, inteligentny projekt, kreacjonizm biblijny, kreacjonizm naukowy i to w jaki sposób i kiedy owe...

więcej Pokaż mimo to

avatar
169
110

Na półkach:

„Darwin pisał w O powstawaniu gatunków: „Gdyby można było wykazać, że istnieje jakikolwiek narząd złożony, który nie mógłby powstać drogą licznych następujących po sobie drobnych przekształceń – moja teoria musiałaby absolutnie upaść”. Współczesna biochemia znalazła przykłady wielu takich narządów.”

Jedną z rzeczy, za które nienawidzę systemu edukacji, jest to, że wpaja on nam całkowicie wypaczony obraz świata. Na przykład - wychodzi się ze szkoły z pojęciem, że Rousseau, Wolter czy Luter byli wybitnymi myślicielami i ogólnie godnymi szacunku ludźmi. I dopiero własnym wysiłkiem musi człowiek się o tym przekonywać, że Rousseau był mętem moralnym, Wolter intelektualną i literacką prostytutką, zaś Luter nazywał rozum ludzki „kur...” (!) i twierdził, że kobiety nie nadają się do niczego więcej, jak rodzenie dzieci i umieranie w połogu.

Podobnie rzecz się ma z teorią ewolucji – człowiek opuszcza szkołę z przeświadczeniem, że ma ona w nauce status niemal równy prawu grawitacji i w ogólnej części fakty za nią przemawiające nie podlegają dyskusji. Tymczasem to właśnie fakty i naukowe dowody pogrążają teorię ewolucji. Najśmieszniejsze, że sam Darwin pozostawił nam parę wytycznych co do tego, co pozwoliłoby rzucić wszystkie jego spekulacje (sic!) w diabły. Mimo jednak, że nauka posiada dowody i fakty, których ni jak nie da się pogodzić z teorią ewolucji w skali makro (bo czym innym jest mikro-ewolucja, czyli potwierdzone dostosowywanie osobników do zmiennych warunków),społeczeństwo znajduje się pod władzą terroru ewolucjonistycznego, który srogo piętnuje wszelkie oznaki samodzielnego, zdroworozsądkowego myślenia. (A zatem „obrońcy” Darwina – ignorując jego własne zastrzeżenia - mają kompletnie w nosie samego Darwina i cały jego dorobek).

Sama pisałam na moim blogu ("Blog o książkach"),jak mało wiemy o Darwinie i ewolucji, ale nawet przy czytaniu książki „Darwin i chrześcijaństwo”, choć miałam świadomość, że teoria ewolucji kuleje, nie przypuszczałam, że jest ona aż tak ułomna, dziurawa i opierająca się w gruncie rzeczy na spekulacjach, jeśli nie na czystych wytworach wyobraźni! Nie przyszło mi też na myśl, że argumentacja samego Darwina opiera się na strukturze błędnego koła (odwoływanie się do doboru jako do jego przyczyny),a kolejne problemy mnożą się wraz z rozwojem nauk. Weźmy na przykład „przypadek” i „mutacje” – fundamenty darwinizmu, rzekomych sprawców naszego istnienia i istnienia życia w ogóle. Badania bezsprzecznie dowodzą, że „na drodze przypadkowych mutacji nie da się wytworzyć nawet najprostszej funkcjonalnej proteiny. Proteiny zaś są podstawowym budulcem maszynerii komórkowej”. „Uogólniając te odkrycia, stanowiące efekt postępu nauki na przestrzeni zaledwie kilkunastu ostatnich lat, można stwierdzić, że mechanizmy darwinowskie działają w rzeczywistości, ale ich możliwości zostały dalece wyolbrzymione przez ideologicznych zwolenników darwinizmu. W rzeczywistości bowiem napotykają niepokonalne trudności na każdym poziomie budowy organizmów: nie mogą wywołać powstawania funkcjonalnych protein, nie potrafią wywołać powstania zupełnie nowych funkcjonalnych genów, nie wyjaśniają, skąd bierze się zakodowana informacja w łańcuchach DNA. Na wyższym poziomie – nie mogą wywołać powstania narządów nieredukowalnie złożonych obecnych w każdej komórce. (...) Na podstawie tych badań naukowcy skonstruowali cztery grupy argumentów podważających dotychczasowe mechanizmy ewolucji: 1. Informacyjny charakter DNA; 2. Istnienie systemów nieredukowalnie złożonych; 3. Niemożliwość ewolucji protein; 4. Niemożność wspólnego pochodzenia”. Innym problem stanowi brak dowodów małych zmian, na których opierać ma się ewolucja: „Przede wszystkim nie znaleziono ogniw pośrednich między poszczególnymi gatunkami w zapisie kopalnym. Duże grupy organizmów pojawiały się nagle (jakby znikąd) i następnie trwały przez wiele milionów lat w niezmiennej postaci (staza). Taki stan zapisu kopalnego przeczył teorii mówiącej o stopniowym wyłanianiu się gatunków od jednego wspólnego przodka”. Innym ciosem dla teorii jest fakt, że „materiał genetyczny w rozwoju osobniczym nie zmienia się, tylko pomnaża”. Im dalej w las, tym problemy narastają (takim jest np. dwunożność człowieka – zgodnie z teorią ewolucji rozwój powinien przechodzić od dwunożności do czteronożności).

Dzięki działaniom kręgów proewolucyjnych dyskusja opiera się dziś na pytaniu – czy wiara oparta na Biblii dopuszcza ewolucję (pomijam tu ewolucjonizm ateistyczny, który w ogóle jest jedną wielką negacją rozumu i doświadczenia),chociaż jedyna prawdziwa dyskusja powinna się sprowadzać do pytania: czy ewolucję da się potwierdzić naukowo? Tymczasem nawet Komisja Teologiczna odpowiedzialna za pewien opisywany w książce Chaberka dokument wyszła z błędnego założenia, że ewolucja jest już faktem dowiedzionym i niemal wytłumaczonym (choć właśnie o to chodzi, że nie wytłumaczono nic!) i próbowała na tym fałszywym przekonaniu dopasować prawdę objawioną do wymogów „nauki”, co dzisiaj powtarza aż do znudzenia cały szereg osób duchownych, przekonując – m.in. w licznych publikacjach – że wiara i ewolucja nie stoją w sprzeczności, chociaż równie dobrze można by powiedzieć, że wiara i życie krasnoludków w zielonych rajtuzach na trzecim księżycu Saturna nie stoją w sprzeczności (a poważnie: wiara nie stoi też w sprzeczności z teorią płaskiej Ziemi lub z modelem geocentrycznym, ale jak to się ma do nauki i rozumu?). „Teologowie byli więc zasadniczo pewni wspólnego pochodzenia życia od jednego „przodka”, mimo że nie wiedzieli oni – podobnie jak naukowcy – ani jak ten pierwszy organizm powstał, ani czym był. Nie przeszkadzało im to przyjąć, że na pewno istniał, i że inne organizmy pochodzą od niego. Błąd zawarty w tym ujęciu polega na pomieszaniu podobieństwa z pokrewieństwem. Idąc tą drogą wnioskowania, trzeba by przyjąć, że, na przykład, wszystkie domy zbudował jeden architekt, albo wszystkie samochody wytworzyła jedna fabryka, ponieważ mają one wiele podobieństw. Tymczasem owo „genetyczne spokrewnienie”, w które uwierzyli autorzy dokumentu, nie jest wynikiem płynącym z badań, tylko raczej założeniem, z jakim genetycy podeszli do zgromadzonych przez siebie danych”. „Teologowie przyznali, że swoje wnioski opierają raczej na niewiedzy niż wiedzy. Trudno się jednak zgodzić ze stanowiskiem, w którym akceptuje się „jakąś teorię”, choć nie są znane ani jej mechanizmy, ani tempo. W naukach ścisłych to właśnie znajomość mechanizmów stanowi o wartości teorii. Odnośnie do powstania człowieka autorzy dokumentu uznali jako przekonujące argumenty za pojawieniem się gatunków ludzkich w Afryce ok. 150 tys. lat temu. I w tym punkcie trudno się zgodzić, skoro znane są ślady w pełni rozwiniętych ludzi sprzed ponad półtora miliona lat”.

Michał Chaberek stawia dwie tezy w swojej książce: po pierwsze, że dzisiejszy Kościół nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec teorii ewolucji; po drugie – że Kościół „przynajmniej do połowy XX wieku posiadał spójne i jasno wyartykułowane (choć nie na poziomie dogmatycznym) stanowisko na temat bezpośredniego stworzenia człowieka tak co do duszy, jak i ciała”. Chociaż wydawać by się mogło, że z tego względu książka powinna zainteresować głównie katolików, ja jednak doradzam, by zajrzeli do niej wszyscy, którzy w mniejszym czy większym stopniu w ogóle interesują się problemem ewolucji (a w szerszym ujęciu kwestią racjonalności świata) – autor tłumaczy m.in. czym się różni kreacjonizm od teistycznego ewolucjonizmu i czym jest teoria inteligentnego projektu, rekonstruuje także spór między kreacjonizmem i ewolucjonizmem. Książka jest fascynującą lekturą, od której oderwać się przychodzi trudniej niż od najlepszego kryminału. Wyrażam wielką wdzięczność dla doktora Chaberka, że zdecydował się popełnić tę krytyczną pracę naukową – to wspaniała, wyjątkowa, godna polecenia pozycja!

„Darwin pisał w O powstawaniu gatunków: „Gdyby można było wykazać, że istnieje jakikolwiek narząd złożony, który nie mógłby powstać drogą licznych następujących po sobie drobnych przekształceń – moja teoria musiałaby absolutnie upaść”. Współczesna biochemia znalazła przykłady wielu takich narządów.”

Jedną z rzeczy, za które nienawidzę systemu edukacji, jest to, że wpaja on...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    22
  • Przeczytane
    5
  • Posiadam
    4
  • TTT
    1
  • Filozofia i sprawy ducha
    1
  • TPopularnonaukowa
    1
  • Polityka, publicystyka i ekonomia
    1
  • Teraz czytam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kościół a ewolucja


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne