rozwińzwiń

Dezerterzy. Ostatnia nieopowiedziana historia II wojny światowej

Okładka książki Dezerterzy. Ostatnia nieopowiedziana historia II wojny światowej Charles Glass
Okładka książki Dezerterzy. Ostatnia nieopowiedziana historia II wojny światowej
Charles Glass Wydawnictwo: Rebis historia
464 str. 7 godz. 44 min.
Kategoria:
historia
Tytuł oryginału:
Deserter. The Last Untold Story of the Second World War
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2014-04-15
Data 1. wyd. pol.:
2014-04-15
Liczba stron:
464
Czas czytania
7 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378185178
Tłumacz:
Tomasz Fiedorek
Tagi:
II wojna światowa
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Granta 140: State of Mind (08/2017) John Barth, Robert Coover, Rana Dasgupta, Joe Dunthorne, Charles Glass, Colin Grant, Joanna Hershon, Siri Hustvedt, Margo Jefferson, Han Kang, Jason Larkin, Tom Lee, Penelope Lively, Barry Lopez, Max Porter, Marcel Proust, Sigrid Rausing, Mary Ruefle, Jack Shenker, Danez Smith, Andrew Solomon, Ocean Vuong, Dara Wier
Ocena 4,0
Granta 140: St... John Barth, Robert ...
Okładka książki Historia Do Rzeczy 15 (05/2014) Daniel Bargiełowski, Sylwia Frołow, Marek Gałęzowski, Charles Glass, Anna Gwozdowska, Phillip Knightley, Jakub Ostromęcki, Maciej Rosalak, Tomasz Stańczyk, Rafał A. Ziemkiewicz, Piotr Zychowicz
Ocena 5,4
Historia Do Rz... Daniel Bargiełowski...
Okładka książki Kaktusy. Ilustrowana encyklopedia Charles Glass, Clive Innes
Ocena 0,0
Kaktusy. Ilust... Charles Glass, Cliv...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
33 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
302
262

Na półkach:

Niesłychanie ciekawa książka, co zresztą jest charakterystyczne dla pozycji omawiających problemy nad którymi nigdy wcześniej się nie zastanawialiśmy...

"Szeregowy Stephen James Weiss z kompanii "C" 1. batalionu 143. pułkowej grupy bojowej 36. Dywizji Piechoty drżał wraz z każdym wstrząsem ziemi. Jego płytki okop nie chronił przed lawiną ognia i stali. Wokół niego umierali ludzie. To było więcej niż mógł znieść.Dlatego po prostu poszedł sobie stamtąd".

Jaka jest ogólna wiedza przeciętnego Kowalskiego, nawet takiego, który interesuje się historią, o dezerterach? Ot, tchórze dla których tylko kulka w łeb... a jednak zjawisko było przecież dużo głębsze, bardziej skomplikowane i często wręcz tragiczne. Autor najpierw omawia ogólnie dezercje na frontach różnych wojen (przede wszystkim I Wojna Światowa),potem jednak skupia się na przypadkach w armiach amerykańskiej i brytyjskiej podczas II Wojny Światowej. 1% - to wydaje się tak niewiele, jednak 150 tys - to już liczba poważna. Przekonanie, że kara śmierci była normą za ten postępek - runie w gruzach po przeczytaniu już pierwszych kilkunastu kartek - okazuje się, że wykonano ją tylko na jednym żołnierzu, którego przypadek jest w książce dokładnie omówiony. W trzech księgach, na które książka jest podzielona ("Chłopcy stają się żołnierzami", "Żołnierze stają się dezerterami", "Sąd wojenny") znajdujemy m.in. omówienie sposobów unikania poboru lub wysłania na front oraz przyczyn dezercji , czasem zupełnie zrozumiałych jak: bezustanny strach, widok ginących i masakrowanych towarzyszy (a czasem nawet potrzeba ich dobicia),kiepskie dowództwo, któremu nie można ufać, poczucie niesprawiedliwości (na 3mln żołnierzy realnie walczyło ok 325tys, reszta siedziała na tyłach, często obijając się i kombinując na czarnym rynku!),kłopoty zaopatrzeniowe (nawet bym nie pomyślała, że żołnierz amerykański, tak często pokazywany w filmach jako dobroczyńca rozdający dzieciom czekoladę, sam mógł cierpieć głód),tęsknota za bliskimi, brak kobiet i problemy psychiczne związane m.in. z wyczerpaniem bojowym. Autor omawia również przypadki dezercji zupełnie odmiennych, jak ucieczka z bezpiecznych tyłów na pierwszą linię frontu lub przyłączenie się do Resistance ...Pokazuje, że często głównym zajęciem dezertera wcale nie było ciągłe ukrywanie się (jak to sobie przecież zazwyczaj wyobrażamy),lecz spędzał on czas bardzo "kreatywnie i produktywnie" w różny, nieraz niechlubny sposób: udzielając się na czarnym rynku czy zostając gangsterem. Dowiemy się jakie były sposoby zapobiegania ucieczkom,wyłapywania dezerterów, jak wyglądało życie żołnierzy poza walką , a także w więzieniu (już po złapaniu),pobyt w ośrodku szkolenia karnego ,"niezawisłe" sądy wojskowe oraz jakie były "kompetencje" obrońców . Autor poruszył również ciekawy temat kłopotów z wykonywaniem wyroków śmierci na żołnierzach skazanych za inne przestępstwa (w przeciwieństwie do dezercji, w takich przypadkach jak morderstwo lub gwałt, kary śmierci były orzekane i wykonywane) oraz jak sobie z nimi poradzono (był np.problem ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanego kata). Bogactwo zagadnień omówione na przykładach konkretnych osób (oprócz trzech głównych postaci, wiele innych) i okoliczności. Razem z nimi znajdujemy się w północnej Afryce potem w Normandii i Prowansji, uczestniczymy w działaniach, wzruszając się, przerażając,oburzając a czasem mocno dziwiąc. Oprócz żołnierskich losów- kawał historii II Wojny Światowej i, co najważniejsze , kolejna luka w wiedzy o tym konflikcie - wypełniona.

Niesłychanie ciekawa książka, co zresztą jest charakterystyczne dla pozycji omawiających problemy nad którymi nigdy wcześniej się nie zastanawialiśmy...

"Szeregowy Stephen James Weiss z kompanii "C" 1. batalionu 143. pułkowej grupy bojowej 36. Dywizji Piechoty drżał wraz z każdym wstrząsem ziemi. Jego płytki okop nie chronił przed lawiną ognia i stali. Wokół niego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
87

Na półkach: ,

Po pierwsze chylę czoła przed 3 głównymi bohaterami tej książki-otwarcie przyznać się do dezercji wymaga odwagi.Po drugie,na początku odniosłam wrażenie,że ktoś tu kogoś chce usprawiedliwić-dezercja w końcu to hańba i tchórzostwo.Po trzecie,jednak ta książka otworzyła mi oczy na fakt iż bardzo pobieżnie oceniałam dezerterów.W końcu tyle się czyta i ogląda o bohaterstwie dzielnych Amerykanów i Brytyjczyków,że ochy i achy i półbogowie.Może i byli,a było ich niewielu,ba na 3 miliony amerykańskich żołnierzy tylko 325 tyś.brało udział w jakiejkolwiek walce!Wyobrażacie to sobie?To przecież śmiech na sali.Reszta została kolejnym okupantem Francji.Tak,tak autor nie owija w bawełnę,opisuje co to się tam działo na ulicach Paryża.Właśnie takie książki lubię-kolejny wstydliwy temat II wojny światowej obdarty z szat milczenia.Przeczytajcie bo warto. A jednej gwiazdki nie dałam,bo książka za krótka.

Po pierwsze chylę czoła przed 3 głównymi bohaterami tej książki-otwarcie przyznać się do dezercji wymaga odwagi.Po drugie,na początku odniosłam wrażenie,że ktoś tu kogoś chce usprawiedliwić-dezercja w końcu to hańba i tchórzostwo.Po trzecie,jednak ta książka otworzyła mi oczy na fakt iż bardzo pobieżnie oceniałam dezerterów.W końcu tyle się czyta i ogląda o bohaterstwie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
27

Na półkach: ,

Książka w założeniu ma przedstawiać masowe zjawisko jakim była dezercja (w szerokim tego słowa znaczeniu) w czasie II W. Św. Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że książka traktuje tylko o armiach alianckich (amerykańskiej i brytyjskiej). Autor nie pochyla się na dezerterami w armiach państw Osi- co może wykraczało poza możliwości autora ale na pewno zwiększyłoby też jej atrakcyjność. Zamiast tego mamy przedstawione losy kilku żołnierzy alianckich, którzy opuścili pole walki. Autor na podstawie ich losów ukazuje nam przyczyny i skutki dezerterowania żołnierzy z armii i opisuje jak poważny był to problem dla aliantów zwłaszcza w końcowej fazie wojny. Czytając odniosłem wrażenie, że autor potraktował temat jednostronnie. Brak mi szerszego spojrzenia na zjawisko dezercji (brak przykładów ze strony Osi) przez co książka lekko mnie rozczarowała. Jako wstęp do pogłębienia wiedzy książka ok ale tylko tyle.

Książka w założeniu ma przedstawiać masowe zjawisko jakim była dezercja (w szerokim tego słowa znaczeniu) w czasie II W. Św. Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że książka traktuje tylko o armiach alianckich (amerykańskiej i brytyjskiej). Autor nie pochyla się na dezerterami w armiach państw Osi- co może wykraczało poza możliwości autora ale na pewno zwiększyłoby też jej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
778
660

Na półkach: , ,

Naprawdę zapomniani

Nie dalej jak kilka dni temu, mogliśmy w migawkach telewizyjnych oglądać inscenizacje z okazji kolejnej rocznicy Dnia D, czyli inwazji w Normandii. Znów politycy, czyli ci, którzy z odwagą mają chyba najmniej ze wszystkich wspólnego, grzali się przy wspomnieniach chwały dawnych bohaterów. Znów historycy klepali te same bajeczki, które się opowiada przy podobnych rocznicach. Tylko tym razem pewnie ich myśli krążyły wokół czego innego. Oto ktoś, nawet nie będący formalnie historykiem, sprzątnął im sprzed nosa temat, który czekał od wieków na kogoś, kto będzie miał odwagę go poruszyć. Odważnemu obiecywał, że od razu jego nazwisko na zawsze zapisze się w annałach historii. Ten temat to dezerterzy. Teraz wszyscy historycy plują sobie w brodę, iż sami poń nie sięgnęli. Może nie tylko odwagi im brakło. Każde szkolenie, nie tylko wojskowe, ale również akademickie, zwane zdobywaniem wykształcenia, odciska na swych adeptach piętno, które doświadczony obserwator jest w stanie odczytać. Wpływa ono również na percepcję rzeczywistości i trzeba wybitnie niezależnego umysłu, by zachować na zawsze, mimo usilnych prób społeczeństwa, które usiłuje to zniszczyć, dziecięcą ciekawość, oryginalność myślenia, nieschematyczność, by pozostać umysłowym outsiderem, prawdziwie wolnym, prawdziwie niezależnym. Takie osoby są rzadkimi wyjątkami, zwłaszcza w nowoczesnych, medialnych społeczeństwach, piorących mózgi swych obywateli przez okrągłą dobę, napełniających ich umysły komercyjną papką. To chyba nawet ważniejsza przyczyna faktu, niż brak cywilnej odwagi, że dopiero teraz znalazł się ten pierwszy, który od razu stał się obiektem zazdrości wszystkich kolegów po fachu. Zbiegiem okoliczności akurat w rocznicę D-Day, w czasie blokady wszystkich mediów przez newsy o przebiegu obchodów tego święta, zakończyłem lekturę, która rzuca całkiem nowe światło na całą wojnę aliantów, również na sam D-Day.

Charles Glass był dotąd osobą dla mnie całkowicie nieznaną. Nazwisko to nic mi nie mówiło, choć powinno. Ten urodzony w 1951 roku Amerykanin jest znanym i uznanym pisarzem, dziennikarzem prasowym i telewizyjnym. Wystarczy wspomnieć, iż współpracuje z takimi pismami jak The Spectator, Newsweek czy The Obserwer oraz stacjami klasy ABC News, by wiedzieć, iż nie jest to ktoś, kto zajmuje się ploteczkami i propagandowymi newsami politycznymi. Markę wyrobił sobie jako specjalista od spraw przemocy na Bliskim Wschodzie. Ostatnio jednak, w książce Americans in Paris: Life and Death Under the Nazi Occupation, 1940-1944 (2009) dał wyraz swej fascynacji historią II Wojny Światowej. Najnowszą jego książką jest Deserter: The Last Untold Story of the Second World War opublikowana w 2013. Kiedy tylko dowiedziałem się, iż ukazała się w Polsce pod tytułem Dezerterzy: Ostatnia nieopowiedziana historia II wojny światowej, zagiąłem na nią parol. Nie ze względu na dotychczasowe osiągnięcia autora, gdyż jak wspomniałem do niedawna niczego o nim nie wiedziałem, nie ze względu na recenzje – żadnych nie czytałem, a z powodu odwagi. Pierwszy raz trafiłem na kogoś podejmującego ten temat dla niego samego.

Niech płaczą historycy, którzy przed Glassem nie wpadli na ten pomysł albo nie mieli odwagi na jego realizację. Jestem przekonany, że z czasem to opracowanie stanie się obowiązkową pozycją dla każdego, kto interesuje się wojskowością, historią, psychologią i w ogóle zalicza się do tych, którzy lubią wiedzieć.

Książka zaczyna się mocną opowieścią o pierwszym Amerykaninie, na którym wykonano wyrok śmierci za dezercję podczas II wojny światowej, a stało się to… Nie zdradzę, gdyż już ten jeden zaskakujący epizod daje do myślenia.

Dotychczas jednym z głównych synonimów słowa „dezerter” był „tchórz”. Nawet w słowniku PWN (internetowym, ale jednak PWN) w rozwinięciu hasła „dezercja” czytamy „odejście skądś lub rezygnacja z czegoś z braku odwagi, by stawić czoła trudnościom”. Nigdy się z tym nie zgadzałem, podobnie jak wielu psychologów, psychiatrów i weteranów, ale ponieważ taki właśnie stereotyp jest na rękę wszystkim władzom we wszystkich miejscach na świecie, więc dotąd miał się dobrze. Chwała Glassowi, iż przypomina w swej pracy wszystkich tych, którzy już wieki przed Zimbardo publicznie udowadniali, że dezerter, za wyjątkiem szczególnych przypadków, to nie tchórz ani dekownik, tylko taka sama pozycja na liście strat wojennych, jak ranny czy zabity. Taka sama również z tego powodu, iż nikt z tych, którzy wyruszają na wojnę, nie wie, czy to nie właśnie on „załapie się” do którejś z tych trzech kategorii. Jak powiedziała nasza genialna poetka* – „Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono”.

Świetnym wprowadzeniem do lektury jest sama okładka ozdobiona zdjęciem wykonanym jakby wprost na zamówienie do tej publikacji. Nie można przejść koło niego obojętnie, a miłośnik starych i dobrych fotografii może się w nie wpatrywać bez końca. Mam wrażenie, iż jest ono nawet lepsze niż świetny fotogram zdobiący okładkę wydania oryginalnego. Na papierze te obrazy wyglądają nieporównanie lepiej niż poniżej, na na Waszych monitorach.

Dezercja, zwłaszcza wśród „naszych” to wątek niemal wykreślony z opowieści o wojnie. U nas mówi się tylko o bohaterstwie (naszym),o krwi i śmierci, o okrucieństwie (ze strony przeciwnika). Dezercja w obrazie II Wojny Światowej w naszej świadomości społecznej w ogóle nie występuje. Tymczasem Glass pokazuje, że skala jej w szeregach zachodnich aliantów, bo nimi właśnie autor się zajmuje, była wręcz szokująca. Do Anzio 1/3 wszystkich przypadków wracających do USA zza oceanu stanowiły przypadki neuropsychiatryczne. Około 10 tysięcy ludzi miesięcznie było zwalnianych z wojska z przyczyn psychicznych. Dla porównania trzeba za autorem podkreślić, że nawet gdy w szczytowym okresie w Europie były ponad 3 miliony amerykańskich żołnierzy, to w walce uczestniczyło naraz nie więcej niż 325 tysięcy z nich. Po D-Day było jeszcze gorzej. Straty z powodu traumy bitewnej wynoszące u Brytyjczyków w pierwszym tygodniu inwazji około 3 procent, w następnym tygodniu wzrosły do 13 procent. Po miesiącu niemal co czwarty ranny był nie skutkiem urazów fizycznych, a psychicznych.

Ci ludzie, te prawdziwe masy ludzkie, gdzieś musiały się podziać, z czegoś musiały żyć. Łączna liczba dezerterów alianckich jednocześnie przebywających na europejskim teatrze działań sięgała w przeliczeniu na związki taktyczne 10 dywizji. Tworzyli uzbrojone bandy zagrażające alianckim liniom dostaw, a przez to i działaniom na froncie. Opanowali czarny rynek w całej Europie. Ilość dezerterów i bandy napadające na transporty momentami były większym problemem niż sami hitlerowcy. Żołnierz nie może walczyć bez amunicji, jedzenia, a im bardziej nowoczesna wojna, tym większe są ilości i różnorodność materiałów, bez których nie można jej prowadzić. Problem jeszcze się komplikuje, gdy uzupełnienia ludzkie traktuje się tak samo jak dostawy paliwa, amunicji czy części zamiennych. Jakie to rodzi implikacje nie będę opowiadał. Przeczytajcie sami.

O czym są Dezerterzy? Nie tylko o dezerterach, co może sugerować tytuł, ale o wojnie w ogóle, o tym, czym jest dla wszystkich, których dotyka. A dla każdego jest czym innym. U nas w ogóle się nie wspomina, iż wojna powoduje zdeprawowanie i dewaluację wszelkich wartości. Nie tylko w wymiarze jednostkowym, ale całych społeczeństw, i to po obu stronach frontu. Nie mówi się też u nas, iż wojna niszczy dziedzictwo kulturalne, największy skarb ludzkości. Amerykanie, choć są najmłodszym narodem na świecie, a może właśnie dlatego, jakoś to zauważają.

Glass w swym opracowaniu opiera się na ogromie materiału dokumentalnego, również oficjalnego, wojskowego. W równiej mierze korzysta też ze wspomnień weteranów, co bardzo korzystnie wpływa na całość. Przy okazji wynikają bowiem całkiem inne wątki, poszerzające tematykę i wyraźnie zwiększające wartość książki. Miejscami polskiego czytelnika, przyzwyczajonego do autocenzury, stereotypów i dętego patriotyzmu, pewne fragmenty mogą wręcz porazić. Mordowanie jeńców przez aliantów, nie zorganizowane, na modłę niemiecką, ale samodzielne, indywidualne i zabijanie, bez premedytacji, ale nie do końca nieumyślnie, własnej ludności cywilnej, to prawdziwe realia wojny, których jednak nasi autorzy raczej nie ukazują. A rabowanie trupów, również tych, którzy jeszcze przed chwilą byli kumplami, towarzyszami broni, to inny z takich obrazków. Dotychczas tylko Clint Eastwood tak jawnie pokazał rabowanie zwłok, ale wrogów. Zaś rabowanie swoich, w biały dzień i na masową skalę? A przecież wiara, że tak nie było, jest infantylna. Skoro żołnierz zabierał trupowi jego amunicję, lepsze buty, racje żywnościowe i inne niezbędne rzeczy, których wciąż brakowało, to czy można wierzyć, że nie zabrał rzeczy cenniejszych, by zostawić je dekownikom ze służb tyłowych?

Niesamowitym motywem powtarzającym się i we wspomnieniach dezerterów, i w danych oficjalnych, był rozkład sympatii i antypatii wobec AWOL*. Prawdziwi weterani z pierwszej linii, otrzaskani w ogniu, z reguły okazywali im nie tylko sympatię, ale i każdą możliwą w danej chwili pomoc. Im zaś mniej miał ktoś wspólnego z prawdziwą wojną, tym bardziej wrogi miał wobec „tchórzy” stosunek. W szczególności nienawiścią wykazywali się ci, którzy w ogóle prochu nie wąchali – wszelkiej maści gaciowi, logistycy, żandarmi jednostek tyłowych i ci z oficerów liniowych, którzy nigdy w walce udziału nie brali i uważali, iż im to nie zagraża.

To mi przypomina dyskusję z jedną z blogerek, której ksywkę litościwie pominę, która u siebie wypisywała pochwały na rzecz „dobrych wojen” i posuwała się nawet do takich określeń, jak „wojna może być piękna”. Gdy po dłuższej wymianie komentarzy zauważyła, że sama sobie zaczyna przeczyć, że sama się ośmiesza, jako właścicielka bloga skasowała zarówno moje, jak i swoje wypowiedzi, by nikt nie wiedział o czym była mowa. Piszę o tym, gdyż u nas te infantylne przekonania o pięknych wojnach są wyjątkowo powszechne, zwłaszcza wśród ludzi, którym się wydaje, że skoro przeszli jakieś dziecinne szkolenie strzeleckie lub „wojskowe”, to coś wiedzą. Glass przez to, że otwiera oczy czytelnika na wiele aspektów wojny, jest tym cenniejszy dla polskiego odbiorcy, niszczy bowiem wiele złudzeń na ten temat.

Wracając do dezercji i jej konsekwencji, zwrócić należy uwagę, iż z reguły najsurowiej byli karani szeregowi piechoty, którzy jednocześnie byli najbardziej zagrożeni i mieli do dezercji największe powody. Im wyżej w hierarchii służbowej, tym kary mniejsze, aż do bezkarności całkowitej.

Ciekawostką jest też, iż zbyt realistyczne filmy dokumentalne, nawet zamówione przez wojsko u znanych reżyserów, cenzurowano. Choć płacono za nie spore pieniądze, nigdy ich nie publikowano.

Wątków, które nie przystają do popularnego obrazu wojny, jest mnóstwo. Jak choćby to, iż były momenty, że w Anglii wojskowe obozy jednostek alianckich były lepiej strzeżone przed ucieczkami niż mieszczące się w Wielkiej Brytanii obozy jenieckie, a do piechoty, by uzupełnić straty, werbowano nie tylko złapanych dezerterów, ale nawet zwykłych kryminalistów, którym obiecywano darowanie więzienia i zatarcie wyroków.

Wielką zasługą autora jest, iż nie tylko podaje fakty, często takie, które mogą szokować, nie tylko szuka prawidłowości i wniosków, ale równie wielką wagę przykłada do poszukiwania przyczyn takiego, a nie innego stanu rzeczy. I jest w tym bardzo dobry. Między innymi wyraźnie ukazuje negatywną selekcję do piechoty (dostawała ochłapy pozostałe po wszelkich innych rodzajach wojsk, a nawet po przemyśle, który był ważniejszy).

Ciekawym wątkiem, który mnie uderzył, nie pierwszy raz zresztą, były tematy damsko-męskie. Burdel wydaje się nieodzownym elementem i wojny, i pokoju, tymczasem w naszym, polskim obrazie świata, jakby nie istniał. Może dlatego, że uwiedzenie niewinnej dziewczyny czy namówienie mężatki do zdrady uważa się za coś lepszego, niż odwiedziny w domu publicznym. Jeszcze ciekawsza sprawa, to rzecz, która szokowała wielu Amerykanów, czyli polsko-francuski zwyczaj znęcania się nad kobietami, które świadczyły usługi seksualne żołnierzom państw Osi. Te „wyroki”, w rzeczywistości prawdziwe samosądy, to najgorsza parodia sprawiedliwości, a ich wykonawcy… Takie litościwe niedomówienie. Raz, że te w większości biedne kobiety nie miały innego wyjścia i Bóg wie jak bardzo zostały skrzywdzone przez los. Dwa, to analogia. Co myśleć o bojownikach, którym nie starczyło siły, by karać tych, którzy naprawdę wspierali faszystów, czyli właścicieli i pracowników wszelkich firm działających pod okupacją? Fabryki, rolnictwo, usługi... Od milionera do przysłowiowego szewca, każdy pod okupacją świadczył usługi okupantom. A znęcano się tylko nad dziwkami. Wielce wymowne.

Jedynym naprawdę wielkim minusem naszego wydania jest tragiczny spis treści, który uwzględnia tylko spis ksiąg, ale rozdziałów już nie. Inna sprawa, do której można się przyczepić, to miejscami nienadzwyczajny styl***. Daleko tutaj do precyzji, klarowności i płynności, które była taką frajdą przy poprzedniej mojej lekturze faktu – Wyspie Klucz. Czasami zdarzają się też sformułowania wynikające z założenia, iż czytelnik już ma pewną wiedzę na omawiany temat, co sprawia, że nieobeznany będzie musiał przerwać lekturę i sięgnąć choćby do internetu. A wystarczyłoby jedno lub dwa zadania objaśnienia.

Nie są to jednak wady istotne wobec wymowy tej przełomowej książki i wielkiej wartości, jaką jest ona dla skierowania świadomości społecznej na tory normalności i prawdy. Prawdopodobnie, gdybym miał wybrać jedną, jedyną książkę o froncie zachodnim, by pokazać prawdziwy obraz tej wojny, to byłaby to właśnie ta.


Zdecydowanie i absolutnie polecam


Wasz Andrew

opinia opublikowana wraz z linkami, przypisami i obrazkami na blogu klub-aa.blogspot.com

Naprawdę zapomniani

Nie dalej jak kilka dni temu, mogliśmy w migawkach telewizyjnych oglądać inscenizacje z okazji kolejnej rocznicy Dnia D, czyli inwazji w Normandii. Znów politycy, czyli ci, którzy z odwagą mają chyba najmniej ze wszystkich wspólnego, grzali się przy wspomnieniach chwały dawnych bohaterów. Znów historycy klepali te same bajeczki, które się opowiada przy...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    115
  • Przeczytane
    44
  • Posiadam
    25
  • Historia
    4
  • Ulubione
    2
  • Poszukuję (głównie e-book n/k)
    1
  • Półka w domowej meblościance
    1
  • Sprzedam
    1
  • Historycznie
    1
  • Teraz czytam
    1

Cytaty

Więcej
Charles Glass Dezerterzy. Ostatnia nieopowiedziana historia II wojny światowej Zobacz więcej
Charles Glass Dezerterzy. Ostatnia nieopowiedziana historia II wojny światowej Zobacz więcej
Charles Glass Dezerterzy. Ostatnia nieopowiedziana historia II wojny światowej Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne