Mundra
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Bez Fikcji O...
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2014-04-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-04-15
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375365511
- Tagi:
- kobieta ciąża położnictwo historia
Mundra to zapis dziesięciu rozmów z położnymi. Najstarsza ma ponad dziewięćdziesiąt lat i pierwsze porody przyjmowała podczas II wojny światowej, najmłodsza – dwadzieścia sześć i pracowała w szpitalu w Tanzanii. Należą do różnych środowisk, mają odmienne doświadczenia i światopogląd. Opowiadają o cudzie narodzin, o ogromnej sile, którą natura obdarzyła każdą matkę, ale także o ciemnej stronie swojego zawodu – poronieniach, aborcjach, powikłaniach okołoporodowych, przemocy wobec rodzących. Poruszają wiele aktualnych i kontrowersyjnych tematów – problem medykalizacji porodu, odejścia od natury, cesarskiego cięcia na życzenie czy zapłodnienia in vitro.
To książka o mundrości natury i kulturowej sile kobiety.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Niedoceniona mistrzyni ceremonii
Na pierwszym planie cztery pokolenia położnych (mundrych, babek, akuszerek czy położnych - jak kto woli) towarzyszących Polkom na przestrzeni dziesiątek lat. W sumie dziesięć mundrych, z których najstarsza ma 92 lata i przyjmowała porody podczas drugiej wojny światowej, a najmłodsza liczy sobie zaledwie 26 wiosen i pomagała rodzić Tanzankom z plemienia Sukuma. Wstydliwy temat, w którego centrum nie stoi intelekt, ale ciało, a dokładniej krocze, pochwa i macica, a razem z nimi zagadnienia tak niefotogeniczne, jak samo macierzyństwo. „Mundra” Sylwii Szwed, bo o niej mowa, to książka, w której można znaleźć to wszystko i dodatkowo podejrzeć, jak to właściwie było kiedyś i jak to jest dzisiaj z tym porodem. Jaki obraz akuszerki wyłania się z tych intrygujących rozmów? Czy ów znany od lat zawód ma jeszcze szansę na rehabilitację, uznanie albo godziwą zapłatę? Z czym się wiąże ‘babienie’, jakie niebezpieczeństwa ze sobą niesie i czy w ogóle warto się nim zajmować?
Wieki temu położna była autorytetem – mistrzynią ceremonii, która nie tylko poród przyjmowała, ale i podawała do chrztu narodzone dzieci, wybierała im imiona. To była kobieta znająca jak nikt inny anatomię kobiecych narządów rodnych, posiadająca wiedzę dotyczącą metod ułatwiania porodu, potrafiąca pomóc rodzącej i godnie przywitać na świecie jej maleństwo. Dlatego szybko przylgnęło do niej określenie - mundra, czyli mądra. Pierwsza oficjalna szkoła położnych w Polsce powstała we Lwowie dopiero w 1773 roku, a za nią poszły kolejne, na przykład Szkoła Babienia w Warszawie. Akuszerstwo było domeną wyłącznie kobiet aż do XVIII wieku. Później specjalistami od porodu stali się mężczyźni – lekarze położnicy, ginekolodzy, ordynatorzy, dyrektorzy szpitali. Położne zostały wcielone w tak zwany średni personel szpitalny i straciły swą wysoką pozycję społeczną. Szkoda, bo w „Ustawie o zawodzie pielęgniarki i położnej” ich kompetencje są jasno uregulowane. Mogą one samodzielnie zajmować się ciążą, porodem i połogiem, a ich decyzje są niezawisłe, bo to jest wolny zawód, tak samo jak zawód lekarza. Za swoje decyzje odpowiadają przed samorządem zawodowym i ogólnokrajowym prawem. Mimo to ciężarne najczęściej proszą o lekarza, bo położna to ani pielęgniarka, ani salowa, więc powierzenie siebie samej i bezbronnej istoty utkanej w jej łonie byłoby nierozsądne…
Nie dziwi zatem, że dziś, kiedy dziewczyna (większość w tym zawodzie stanowią jednak kobiety) chce zostać położną, znajomi i rodzina pukają się w głowę. Na myśl przychodzą natychmiast: psie pieniądze, dyżury (ewentualnie bycie pod telefonem 24 godziny na dobę), ciągłe nieobecności w domu, niewyspanie i powszechny brak szacunku dla tej profesji. Przy okazji warto podumać o tym, jak funkcjonują rodziny mundrych. Mężowie skarżą się na brak żon w domach i deficyt pewności, co wydarzy się za pięć minut. Wszyscy jednakże podkreślają zaskakującą umiejętność organizacji swoich kobiet i jednym głosem powtarzają, że nie wiedzą, jak robi się pięćdziesiąt rzeczy naraz i mimo wszystko funkcjonuje…
Położne są różne, bo każdemu potrzebna jest inna. Ważne jest, by wierzyła w swoje umiejętności, w moc natury, siłę kobiecego ciała oraz w dziecko. Bez tej wiary jest ciężko. Zresztą, nawet z nią lekko nie jest. Bo praca położnej to obcowanie ze strachem kobiet i ich partnerów – porodu przecież nie można zaplanować. Trudno jest także przyjąć do wiadomości, że nawet w XXI wieku nie wszystko da się skontrolować i załatwić. W każdej kulturze istnieje lęk przed porodem (ten paniczny nazywamy tokofobią), bo narodziny to wydarzenie ślizgające się na granicy życia i śmierci. Można użyć różnych słów, że to jest mistyczne, że to jest duchowe, że to jest niebezpieczne, ale na granicy pierwszego i drugiego okresu porodu (…) wyrzut adrenaliny jest tak duży, jak w sytuacji zagrożenia życia. Wcześniej, kiedy była wyższa śmiertelność okołoporodowa, było też większe przyzwolenie na śmierć i na stratę niż obecnie. Inaczej także kształcono mundre – nieoficjalnie kształtowano je na królowe sali porodowej, jej ozdobę: Położna miała wyglądać świetnie, mieć odprasowany mundurek, nienaganną fryzurę i oczy wymalowane. Być może z tej przyczyny polskie położne chcą być postrzegane jako osoby bardzo kompetentne, niezwykle profesjonalne i dobrze wynagradzane za swoją pracę. My wiemy, jak jest, ale one mają potrzebę, by ów deficyt prestiżu i finansów nadrobić strojem oraz makijażem. Jesteśmy również świadomi tego, że mimo różnych akcji i rozwoju medycyny na polskiej porodówce wciąż obecna jest przemoc psychiczna i manipulacja, lobbing położnych, a cesarskie cięcie można mieć na życzenie. Podobno 1/3 dzieci rodzi się obecnie w Polsce w ten sposób – w tym co najmniej połowa na życzenie kobiet. Wciąż brakuje możliwości wyboru połączonej z wyczerpującą informacją i wsparciem. Tak, żeby kobieta świadomie wybierała to, co uważa za najlepsze dla siebie i dziecka. To byłoby zbyt piękne…
Pięknie jest w Danii, o czym opowiada jedna z rozmówczyń Sylwii Szwed, Jola Petersen. Tam położnictwo to prestiżowy kierunek, którego absolwentka zarabia tyle, iż jest w stanie bez problemu utrzymać własną rodzinę, a mąż może rzucić pracę! Duńczycy mają na wszystko procedury i doskonale wiedzą, że Im więcej czasu położna spędzi z rodzącą, tym bardziej naturalny będzie poród. Nie będą potrzebne znieczulenie, kroplówki czy cesarskie cięcie. Udowodniono to już w latach osiemdziesiątych. Czemu w Polsce się tego nie praktykuje i kto jest za to odpowiedzialny? Dlaczego nie czerpie się z wzorcowych doświadczeń innych państw? Takich pytań nasuwa się podczas lektury wiele…
„Mundra” to pozycja o kobietach i dla kobiet. Głównie dla matek (niezależnie od stażu) posiadających określoną wiedzę. Większość z nich po reportażu Sylwii Szwed dojdzie do wniosku, że na poród ma wpływ nie tylko fizjologia, ale również kultura i polityka. To intrygujące studium, które z jednej strony łamie tabu, odczarowuje kwestie związane z położnymi i samym rozwiązaniem, ale z drugiej pokazujące, jak ważne to wydarzenie i jak bardzo (oczywiście przeżyte w odpowiedni sposób) może nas ubogacić. Ciekawy dobór osób, dużo trafnych spostrzeżeń, możliwość zweryfikowania własnych odczuć poporodowych lub wrażeń zasłyszanych od innych, to główne zalety tej publikacji, a co ważne - wszystko napisane w bardzo przystępny, stonowany sposób, bez szokowania czy epatowania wulgarnością. „Mundre” to świetna książka – warto przeczytać.
Cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Agnieszka Biczyńska
Oceny
Książka na półkach
- 609
- 491
- 105
- 18
- 17
- 12
- 11
- 8
- 8
- 7
Opinia
Swietna , poprostu kazdy powinien przeczytac :)
Swietna , poprostu kazdy powinien przeczytac :)
Pokaż mimo to