Dosyć wczesny zbiór opowiadań Kinga, bardzo nierówny, gdzie zawartych jest kilka opowiadań całkiem niezłych kilka średnich i sporo urwanych w pół słowa.
Już na wstępie niejaki JOHN D.MACDONALD w drażniący sposób wychwala Kinga (i siebie), w słowie od autora King prowadzi wykład na temat gatunku, po czym popełnia tak średnie opowiadania jak:
"Cmentarna Szychta", gdzie opowiadanie zostaje przerwane w najciekawszym momencie i zostawione bez puenty, "Nocny Przypływ": w momencie gdy opowiadanie osiąga klimat nagle zostaje przerwane, czy "Wiem, czego Ci potrzeba" - potrzeba lepszego zakończenia, jakiejś puenty, realizacji groźby. Inne opowiadanie "Kosiarz trawy" to dla mnie zagadka - koszenie trawnika ... nago, zjadanie tej skoszonej trawy?! Najwyraźniej King pisał to opowiadanie pod wpływem "trawy"?
Żeby być sprawiedliwym trzeba jednak wspomnieć o drugiej stronie medalu. Takie bardzo poruszające opowiadania jak "Ostatni szczebel w drabinie" czy "Czarny Lud" są warte "zmęczenia" pozostałych. Całkiem przyjemne historie są też przedstawione w "Pole Walki" (mini żołnierze walczący z człowiekiem), "Szara Materia" (piwna bakteria zamieniająca kolesia w coś) czy bardzo skuteczny sposób na rzucanie palenia i to bez tycia czyli "QUITTERS, INC."
Podsumowując, King nie zachwyca, lecz można doszukać się też perełek.

Dosyć wczesny zbiór opowiadań Kinga, bardzo nierówny, gdzie zawartych jest kilka opowiadań całkiem niezłych kilka średnich i sporo urwanych w pół słowa.
Już na wstępie niejaki JOHN D.MACDONALD w drażniący sposób wychwala Kinga (i siebie), w słowie od autora King prowadzi wykład na temat gatunku, po czym popełnia tak średnie opowiadania jak:
"Cmentarna Szychta", gdzie...