Łza i morze

Okładka książki Łza i morze Marcin Nowak Lubecki
Okładka książki Łza i morze
Marcin Nowak Lubecki Wydawnictwo: W.A.B. Seria: ...archipelagi... literatura piękna
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
...archipelagi...
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2014-02-14
Data 1. wyd. pol.:
2014-02-14
Język:
polski
ISBN:
9788328008748
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
43 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
284
65

Na półkach: ,

Leniwie i powoli prowadzona narracja, co jest w sumie dość przyjemne i relaksujące.

Główny bohater Tadeusz chyba nie mógł być już bardziej irytujący - stary człowiek, który wciąż na wszystko narzeka zamiast cieszyć się wakacjami, pięknym otoczeniem czy dużą ilością wolnego czasu. Jest zupełnie nieasertywny i wstydzi się swoich poglądów przed jakimś gówniarzem - co w kontraście tego, że Tadeusz jest dojrzałym, dorosłym człowiekiem z wieloma doświadczeniami jest żenujące. Robi wszystko, byle Chłopiec zwrócił na niego uwagę. Kłamie, opowiada historie wyssane z palca, staje się kimś zupełnie innym.

Oczywiście jest coś pociągającego w możliwości kreowania samego siebie od zera, jednak gdy celem całego takiego procesu jest jedynie przypodobanie się komuś, staje się to żałosne i śmieszne.

Zaskoczyło mnie odrobinę zakończenie, z którego wynika, że Tadeusz robił takie rzeczy regularnie - poznawał młodych chłopców, zakochiwał się w nich i pewnie wiele razy w podobny sposób kształtował sobie nową osobowość. Wynikło z tego, że być może były to niewinne wybryki mające pozwolić Tadeuszowi oderwać się od jego nudnego życia lub też poczuć się trochę bardziej żywym i znaleźć sobie jakiś cel, dla którego mógłby żyć.

Nie zachwyciła mnie ta książka. Szczerze mówiąc, to trudno przywiązać się do bohaterów, każdy jest na swój sposób irytujący i po prostu głupi - Pisarz w swojej żenującej próbie przypodobania się, Chłopiec w swoich nieracjonalnych przemyśleniach niepopartych żadnymi dobrymi argumentami.

Leniwie i powoli prowadzona narracja, co jest w sumie dość przyjemne i relaksujące.

Główny bohater Tadeusz chyba nie mógł być już bardziej irytujący - stary człowiek, który wciąż na wszystko narzeka zamiast cieszyć się wakacjami, pięknym otoczeniem czy dużą ilością wolnego czasu. Jest zupełnie nieasertywny i wstydzi się swoich poglądów przed jakimś gówniarzem - co w...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

Zapowiadało się nieźle: powieść nawiązująca do Iwaszkiewicza i Manna, zgrabnie zapętlona i osadzona w Wenecji. Historia najsłabsza jest wtedy, gdy autor zabiera się do opisywania seksu: niepotrzebnie rozwleczone opisy stają się szybko niesmaczne, bynajmniej nie dlatego, że ich uczestnikiem jest stary mężczyzna. Urok książki prysł, ostatecznie nawet zakończenie wydało mi się przekombinowane. Szkoda.

Zapowiadało się nieźle: powieść nawiązująca do Iwaszkiewicza i Manna, zgrabnie zapętlona i osadzona w Wenecji. Historia najsłabsza jest wtedy, gdy autor zabiera się do opisywania seksu: niepotrzebnie rozwleczone opisy stają się szybko niesmaczne, bynajmniej nie dlatego, że ich uczestnikiem jest stary mężczyzna. Urok książki prysł, ostatecznie nawet zakończenie wydało mi się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
208
170

Na półkach: ,

Jedna z piękniejszych okładek, jakie widziałam. Ale nie za to dziesięć gwiazdek. :) Wnętrze też piękne. Nastrojowa opowieść o: prawdzie, o zmyślaniu, o bajdurzeniu, o wymyślaniu siebie (Pisarz),o gębach, odgrywaniu ról, freudowskim niespełnieniu, artystycznym zakłamaniu, zderzeniu młodości z doświadczeniem... Długo można by wymieniać, bo książka ma wiele warstw i multum znaczeń. Nie jest to jednak nudny traktat filozoficzny, czyta się lekko, z przyjemnością. Zwłaszcza dialogi - błyskotliwe, zabawne, z ironią. Dawno nie czytałam równie dobrych dialogów, a scena z kupowaniem biletu przez Pisarza to prawdziwy majstersztyk. Nawiasem mówiąc, nasz Pisarz to blagier, nieudacznik i maruda, ale w taki sposób pokazany, że czytelnik chętnie podąża za jego marudzeniem. (Nieprosta to sztuka, mniej taktownie wykreowana postać o takim charakterze mogłaby odrzucać). Doceniam też inteligentny humor, którym kipi powieść, jest to humor naprawdę z klasą! I ten klimat Wenecji, Włoch, Południa, lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku - świetnie ukazane. Jestem zachwycona tą książką, czekam na kolejne Autora, szkoda, że jeszcze nic innego nie napisał, bo powinien.

Jedna z piękniejszych okładek, jakie widziałam. Ale nie za to dziesięć gwiazdek. :) Wnętrze też piękne. Nastrojowa opowieść o: prawdzie, o zmyślaniu, o bajdurzeniu, o wymyślaniu siebie (Pisarz),o gębach, odgrywaniu ról, freudowskim niespełnieniu, artystycznym zakłamaniu, zderzeniu młodości z doświadczeniem... Długo można by wymieniać, bo książka ma wiele warstw i multum...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Debiut 41-letniego autora wzbudził sensację ze względu na próbę poniekąd kontynuacji „Śmierci w Wenecji” Manna, jak i jednocześnie nawiązanie do kontrowersyjnej postaci dlugoletniego prezesa PZL, homoseksualisty Iwaszkiewicza. Tak to większość krytyków ocenia, bo proste prymitywne skojarzenie jest wygodne i pozwala na „odfajkowanie” książki.
Trudno mnie z taką kwalifikacją się pogodzić, bo książka mnie się podobała, a „Śmiercią w WenecjI” nigdy się nie zachwycałem, ani w wersji Manna, ani też w filmowej – Viscontiego.
Książka zaczyna się od listu prezesa Stowarzyszenia Pisarzy Europejskich Giancario Vigorelliego /postać autentyczna/ do prezesa Związku Literatów Polskich, zwanego w powieści Pisarzem /czytaj Iwaszkiewicza/ w sprawie protestu polskich intelektualistów /czytaj: list 34/: /str.8/
„..mam.. nadzieję na Pana szybką i skuteczną interwencję w obronie naszych kolegów”
Złudna nadzieja, bo Iwaszkiewicz lubi podróżować, przeżywać, wznosić się ponad ponurą PRL-owską rzeczywistość, bez względu na cenę, jaką trzeba za to zapłacić. A cena jest wysoka, o wiele wyższa niż bohaterów „Zniewolonego umysłu” Miłosza, bo jest nią totalne zeszmacenie.
Większość obecnych czytelników nie pamięta roku 1964, więc go przypomnijmy. Kuroń z Modzelewskim piszą „List otwarty do Partii”, dzięki któremu stają się „TRZEMA DYŻURNYMI WIĘŻNIAMI PRL-u” /ten trzeci to Michnik, który trafia „pod celę” póżniej, ale „wydatniej”, bo per saldo na 8 lat/. Intelektualiści piszą m.in. „List 34”. W kraju Gomułka zaostrza kurs i reaktywuje walkę z Kościołem. Nazwiska sygnatariuszy wzbudzają nadzieję w społeczeństwie, że walka z ponurą rzeczywistością przyniesie „socjalizm z ludzką twarzą”. Wydaje mnie się, że przed lekturą książki, warto go przeczytać. Oto on:
„Do Prezesa Rady Ministrów
Józefa Cyrankiewicza
Ograniczenia przydziału papieru na druk książek i czasopism oraz zaostrzenie cenzury prasowej stwarza sytuację zagrażającą rozwojowi kultury narodowej. Niżej podpisani, uznając istnienie opinii publicznej, prawa do krytyki, swobodnej dyskusji i rzetelnej informacji za konieczny element postępu, powodowani troską obywatelską, domagają się zmiany polskiej polityki kulturalnej w duchu praw zagwarantowanych przez konstytucję państwa polskiego i zgodnych z dobrem narodu.
List podpisali:
1. Jerzy Andrzejewski
2. Maria Dąbrowska
3. Stanisław Dygat
4. Karol Estreicher
5. Marian Falski
6. Aleksander Gieysztor
7. Konrad Górski
8. Paweł Hertz
9. Leopold Infeld
10. Paweł Jasienica
11. Mieczysław Jastrun
12. Stefan Kisielewski
13. Zofia Kossak-Szczucka
14. Tadeusz Kotarbiński
15. Jan Kott
16. Anna Kowalska
17. Julian Krzyżanowski
18. Kazimierz Kumaniecki
19. Edward Lipiński
20. Maria Ossowska
21. Stanisław Cat Mackiewicz
22. Jan Parandowski
23. Stanisław Pigoń
24. Adolf Rudnicki
25. Artur Sandauer
26. Wacław Sierpiński
27. Antoni Słonimski
28. Jan Szczepański
29. Władysław Tatarkiewicz
30. Jerzy Turowicz
31. Melchior Wańkowicz
32. Adam Ważyk
33. Kazimierz Wyka
34. Jerzy Zagórski
Autorem tekstu był Antoni Słonimski, współorganizatorem zbierania podpisów zaś Jan Józef Lipski.
List wywołał reakcję na Zachodzie. W dzienniku The Times ukazał się list krytykujący władze PRL, podpisany przez 21 brytyjskich pisarzy i artystów, m.in. przez Arthura Koestlera i Allana Bullocka. Ponadto w obronie sygnatariuszy wystąpiło 15 intelektualistów włoskich z Alberto Moravią i 13 profesorów Harvardu.
List wywołał nagonkę i represje władz PRL wobec jego sygnatariuszy oraz Tygodnika Powszechnego. Najsurowsze represje spotkały Melchiora Wańkowicza, który został aresztowany i którego próbowano oskarżyć o to, że sporządził i przekazał tekst zawierający „fałszywe informacje oczerniające Polskę Ludową”. Pisarz został prawomocnie skazany i zgłosił się na odbywanie bezwzględnej kary pozbawienia wolności. Władze komunistyczne chcąc uniknąć kompromitacji nie dopuściły do wykonania wyroku (najpierw faktycznie, później formalnie zawieszono wykonywanie orzeczonego wyroku).
Z 34 sygnatariuszy Listu prof. Konrad Górski wycofał swój podpis, po czym napisał list do premiera Cyrankiewicza, w którym za wciągnięcie go do tej sprawy obciążył Jerzego Turowicza. List ten został odczytany przez Kliszkę na zebraniu Związku Literatów”.
.
Proszę Panstwa, ta lista NOBILITUJE, więc znać ją warto. W oczy uderza brak obu Brandysów, jak i pierwsze miejsce Andrzejewskiego. Miejsce to zajmuje ze względu na porządek alfabetyczny, lecz, chcąc nie chcąc, odnotowujemy, że jest adwersarzem Iwaszkiewicza. A przecież łączyły ich skłonności homoseksualne. W eseju o Kamilu Baczyńskim /p.blog wgwg1943/ niegdyś pisałem:
„W 1978 roku, w „Literaturze”, Andrzejewski opublikował wspomnienie o Baczyńskim, za które podziękował mu Iwaszkiewicz słowami: „Wzruszyło mnie to, co napisałeś o Krzysztofie....” Mnie nie wzruszyło, bo nie czytałem, a poza tym wolę dziewczynki”.
Wracając do książki, Pisarz komentuje apel Vigorelliego: /str.8/
/Vigorelli/ „..wszystko przez głupią akcję KILKU NIEMĄDRYCH KAWIARNIANYCH POLITYKIERÓW.... ...I teraz ten Vigorelli.. jak on nic nie rozumie.. ..jakby cały ten głupi incydent był wart urządzania międzynarodowej hecy..”. /podk.moje/
Teraz Państwo rozumieją powyższe przytoczenie „Listu 34”. „Incydent” poruszył społeczeństwo, podtrzymał na duchu i przeszedł do historii walki z „komuną”.
Gdy czytam, że Pisarz /str.11/ „ciężko pracował na swoj nekrolog i traktował siebie samego bardzo serio”, staje mnie przed oczami błazenada z pogrzebem Iwaszkiewicza, gdy zgodnie z jego życzeniem, pochowano go w stroju górnika. A wymuszenie przez Pisarza wstawienia do wywiadu kwestii: „Nad czym pan teraz pracuje? - Cały czas nad tym samym, drogi panie” to strzał w dziesiątkę w pychę Iwaszkiewicza.
Rozkosze duchowe Pisarza byczącego się w Wenecji zakłóca wspomnienie listu /str.30/ „trzydziestu czterech złośliwych głupców z Warszawy”, „złośliwych”, bo jego próżność nakazuje mu mniemać, że ów list był podyktowany, tylko i wyłącznie, chęcią afrontu, chęcią dokuczenia mu.
Przekraczam rozmiary recenzji przyjęte na „naszym” portalu, więc tylko proponuję Państwu skonfrontować omawianą książkę z „Dziennikami” Iwaszkiewicza, bo kontynuację wątku z Manna /i Viscontiego/ odbieram tylko jako środek do satyry na wieloletniego prezesa PZL i czołowego homoseksualisty PRL-u - Jarosława Iwaszkiewicza.
PS. Może nie wszyscy rozszyfrują to dodam, że pisarz planując podryw Amerykanina na „synczyznę” /str.88/ nawiązuje do Gombrowicza. I jeszcze trafne stwierdzenie Carli skierowane do pisarza: /str.282/
„...zachowałeś rzadką umiejętność użalania się nad sobą”.

Debiut 41-letniego autora wzbudził sensację ze względu na próbę poniekąd kontynuacji „Śmierci w Wenecji” Manna, jak i jednocześnie nawiązanie do kontrowersyjnej postaci dlugoletniego prezesa PZL, homoseksualisty Iwaszkiewicza. Tak to większość krytyków ocenia, bo proste prymitywne skojarzenie jest wygodne i pozwala na „odfajkowanie”...

więcej Pokaż mimo to

avatar
14
3

Na półkach:

Zachwycająca okładka. Treść jeszcze lepsza. Narracja w starym stylu, prowadzona niespiesznie, powiedziałbym nawet, że leniwie.
Dawno nie czytałem tak dobrego i dojrzałego debiutu. Proszę pisać dalej. Czekam na więcej.

Zachwycająca okładka. Treść jeszcze lepsza. Narracja w starym stylu, prowadzona niespiesznie, powiedziałbym nawet, że leniwie.
Dawno nie czytałem tak dobrego i dojrzałego debiutu. Proszę pisać dalej. Czekam na więcej.

Pokaż mimo to

avatar
688
95

Na półkach: , ,

"Łza i morze" to całkiem przyjemna lektura, która nie wymaga od czytelnika znajomości "Śmierci w Wenecji". Wybrałam ją zupełnym przypadkiem, gnana potrzebą poznania jakiegoś nowego nazwiska oraz skuszona niebieską okładką i przeczytałam ją w dwa wieczory. Wciągnęła mnie Wenecja, zaskoczył Pałac Kotów, zaintrygował wędrowny teatr, zniesmaczył Tadeusz, który na starość stał się okropną "kluchą". Jest w tym debiucie coś przewrotnego. Choć z jednej strony zdawałam sobie sprawę, że opowieści Tadeusza snute są tylko dla zwrócenia uwagi chłopaka, w pewnym momencie nie wiedziałam już, kiedy mówi prawdę, a kiedy kłamie. Był taki moment, gdy pomyślałam sobie, że może wszystko to, o czym przez cały czas myślał, a do czego dostęp miałam jedynie ja - jako czytelnik jego myśli - to kłamstwa. A może oni wszyscy w tej historii udawali? Kto tu odstawiał teatr tak naprawdę?
Miły debiut pana Marcina. Zaczekam na więcej.

Do zapoznania się z całą recenzją zapraszam na:
http://owca-z-ksiazka.blogspot.com/2014/06/za-i-morze-marcin-nowak-lubecki.html

"Łza i morze" to całkiem przyjemna lektura, która nie wymaga od czytelnika znajomości "Śmierci w Wenecji". Wybrałam ją zupełnym przypadkiem, gnana potrzebą poznania jakiegoś nowego nazwiska oraz skuszona niebieską okładką i przeczytałam ją w dwa wieczory. Wciągnęła mnie Wenecja, zaskoczył Pałac Kotów, zaintrygował wędrowny teatr, zniesmaczył Tadeusz, który na starość stał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
831
288

Na półkach: , , ,

Ciekawie i zgrabnie utrzymana w tonie 'Śmierci w Wenecji', choć sceny seksu rzeczywiście jakby zupełnie niepotrzebne.

Ciekawie i zgrabnie utrzymana w tonie 'Śmierci w Wenecji', choć sceny seksu rzeczywiście jakby zupełnie niepotrzebne.

Pokaż mimo to

avatar
30
13

Na półkach: ,

Opisywanie aktów seksualnych jest bardzo trudną sztuką, co turaj nie bardzo to wychodzi. Poza tym aspektem książka przyjemna, chociaż wątpię, że do niej wrócę

Opisywanie aktów seksualnych jest bardzo trudną sztuką, co turaj nie bardzo to wychodzi. Poza tym aspektem książka przyjemna, chociaż wątpię, że do niej wrócę

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    99
  • Przeczytane
    54
  • Posiadam
    36
  • LGBT
    4
  • 2021
    3
  • Literatura polska
    2
  • 2019
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Serie
    1
  • Ebook
    1

Cytaty

Więcej
Marcin Nowak Lubecki Łza i morze Zobacz więcej
Marcin Nowak Lubecki Łza i morze Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także