Skarb W Srebrnym Jeziorze

Okładka książki Skarb W Srebrnym Jeziorze Karol May
Okładka książki Skarb W Srebrnym Jeziorze
Karol May Wydawnictwo: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej powieść przygodowa
352 str. 5 godz. 52 min.
Kategoria:
powieść przygodowa
Tytuł oryginału:
Der Schatz Im Silbersee
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
Data wydania:
1990-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1990-01-01
Liczba stron:
352
Czas czytania
5 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
8311078173
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
24 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
965
965

Na półkach: , , ,

Kiedy byliśmy bardzo mali, to w gronie rówieśników z wypiekami na policzkach wyrywaliśmy sobie książki o Indianach, zwłaszcza jeśli na okładce widniało nazwisko Karol May. Do grona autorytetów aspirowali ci, którzy mieli zeszytowe wydania „Winnetou” (wszystkie tomiki, co było rzadkością). Drugie miejsce było zarezerwowane dla posiadaczy „Skarbu w Srebrnym Jeziorze”. A ja miałem tylko „Old Surehanda” – dwutomową edycję z 1973 roku… „Skarb (…)” długo był dla mnie nieuchwytny, toteż kiedy wreszcie go przeczytałem (wydanie 1975) byłem cokolwiek rozczarowany. Wydała mi się słabsza od dwóch słynnych tytułów. Ale to naturalna kolej rzeczy, niektóre książki są dobrodziejstwem określonego wieku i biada nam, jeżeli je pominiemy na swojej ścieżce – po prostu z nich wyrastamy. W sumie jestem ciekawy, czy w dobie poprawności politycznej jak odbiera książki Karola Maya młode pokolenie, czy bywa nim równie zafascynowane. Niby oceny relatywnie wysokie (6.7),ale nie wykluczam, że jest to zdanie tylko starszych czytelników.

Kiedy byliśmy bardzo mali, to w gronie rówieśników z wypiekami na policzkach wyrywaliśmy sobie książki o Indianach, zwłaszcza jeśli na okładce widniało nazwisko Karol May. Do grona autorytetów aspirowali ci, którzy mieli zeszytowe wydania „Winnetou” (wszystkie tomiki, co było rzadkością). Drugie miejsce było zarezerwowane dla posiadaczy „Skarbu w Srebrnym Jeziorze”. A ja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
19
18

Na półkach:

Jako dziecko lubiłem, ale to mizerna literatura

Jako dziecko lubiłem, ale to mizerna literatura

Pokaż mimo to

avatar
1764
1753

Na półkach:

Fajna książka. Krótkie rozdziały. Szybko się czyta. Polecam

Fajna książka. Krótkie rozdziały. Szybko się czyta. Polecam

Pokaż mimo to

avatar
140
135

Na półkach:

Jedna z moich pierwszych przeczytanych książek dzieciństwa. Trochę za bardzo rozwlekła akcja, za dużo opisów, ale taki jest cały styl Maya. Czytałem jeszcze w okresie fascynacji Indianami, potem mi przeszło. Ale samą książkę wspominam bardzo dobrze.

Jedna z moich pierwszych przeczytanych książek dzieciństwa. Trochę za bardzo rozwlekła akcja, za dużo opisów, ale taki jest cały styl Maya. Czytałem jeszcze w okresie fascynacji Indianami, potem mi przeszło. Ale samą książkę wspominam bardzo dobrze.

Pokaż mimo to

avatar
8
4

Na półkach:

Taka powtórka pasjonujacej lektury z dzieciństwa. Teraz już nie tak pasjonującą.

Taka powtórka pasjonujacej lektury z dzieciństwa. Teraz już nie tak pasjonującą.

Pokaż mimo to

avatar
610
567

Na półkach: ,

Przeczytałam wkrótce po „Winnetou”, którego 3 tom mnie bardzo rozczarował.
Tu Old Firehand wypadł moim zdaniem lepiej niż w drugim tomie „Winnetou”.

Parostatkiem po rzece Arkansas podróżuje banda (podają siebie za „żniwiarzy poszukujących pracy”, czemu trudno dać wiarę, zbyt wiele bowiem mają gotówki, o którą grają w karty) pod wodzą rudego „kornela” (co jest przekręceniem „colonela” czyli pułkownika) Brinkleya. Nazwisko na pewno fałszywe. Zakłada się on z kumplami, że wychyli drinka z trzema pasażerami, z których żaden nie śmie odmówić. Zaczyna po chamsku od jakiegoś brodacza, który wydał mu się znajomy. Tamten woli ustąpić, niż zadrzeć z kimś tak wymownym. Później Brinkley zaczepia starszego Indianina, podróżującego wraz z synem, za odmowę bije w twarz. W swej głupocie na koniec próbuje poczęstować Old Firehanda, od którego dostaje „tak siarczysty policzek, że padł na ziemię i przekoziołkował daleko. (...) - Tak, chłopcze - rzekł olbrzym - Nieprędko będziesz znowu wymierzał policzki, gdy kto odmówi pić ze szklanki, w której przedtem umaczałeś swój ryj.”
Przetłumaczono to zbyt łagodnie, gdyż „großes Maul” znaczy „wielki ryj”.
„Chamstwu w życiu - jak mówi Jan Kobuszewski - należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom.”
„A jak chamstwo grzecznie nie rozumi”, to trudno.

Następnie, po tym jak treser stracił (w znaczeniu dosłownym) głowę, wsadzając ją do klatki czarnej pantery (Old Firehand uprzedzał, że ta zabawa tak się skończy),„kornel” dla odwrócenia uwagi od popełnionej właśnie kradzieży uszkadza statek i ucieka z kumplami.

Dotąd Brinkley mógł uchodzić jedynie za chamidło, teraz wychodzą na jaw jego dawniejsze bezeceństwa. Jego kamratów określa Karol mianem „trampów” czyli włóczęgów, co wygląda na uproszczenie. Miano włóczęgostwa bowiem oznacza jedynie „brak stałego miejsca zamieszkania i zatrudnienia połączony z bezustannym przemieszczaniem bez określonego celu”, tymczasem ci po drodze „napadali nie tylko na pojedyncze farmy, ale nawet na małe miasteczka, aby je złupić doszczętnie; opanowywali koleje, terroryzowali urzędników i posługiwali się pociągami, aby przenosić się szybko w inne strony i tam popełniać nowe przestępstwa.” Odróżnić ich od szukających pracy było łatwo, uczciwi bowiem od razu „brali się do byle jakiej pracy, nawet gdy zajęcie było mało płatne a wytężające”.
Tych ostatnich nazywano „hobo”. W niektórych Stanach, zwłaszcza południowych, wtedy i dużo później „włóczęgostwo” (vagantry),podobnie jak w carskiej Rosji czy ZSRR, pojmowano rozciągliwie i karano surowo. Lecz to już inna historia.

- Gębę ma zupełnie jak ten, co wymordował moją rodzinę - mówi Fred, gdy Brinkley leży związany po nieudanym napadzie na obozowisko drwali.
- Jednak wtedy był brunetem. Tak opowiadałeś - zauważa Ciotka Droll.
- Na pewno założył perukę - stary drwal Blenter pociągnął draba za włosy - mocno siedzi, o żesz, to jego prawdziwe kudły!
- Mógł przemalować - rzekł Old Firehand - w jego torbie znalazłem zakorkowaną flaszeczkę, pilniczek i kawałek gałązki, nie odłupanej jeszcze z kory. Ta flaszeczka zawiera opiłki w spirytusie, a ten kawałek drzewa jest, sądząc po korze, gałęzią obrostnicy [Celtis occidentalis]. Wiem zaś, że opiłkami obrostnicy, namoczonymi w spirytusie, można zabarwić na czerwono nawet najciemniejsze włosy. Cóż powiesz na to?
- Że z całego tego uczonego wykładu nie rozumiem ani słowa - odparł gniewnie kornel - po cóż miałbym to robić?
- Dla zmylenia śladów, gdy jesteś ścigany.
- Jeśli to on, musi mieć bliznę na łydce, gdzie go trafiłem nożem - przypomniał sobie Fred - Niech pokaże nogę.
- A jak niby mam podwinąć nogawki mając związane ręce? - zarechotał rudy.
Fred ukląkł, rozwiązał jego nogi i dostał od rudego tak silne kopnięcie, że zatoczył się daleko, a kornel, zerwawszy się, zawołał:
- Good bye, messurs! [Do widzenia, panowie!] Zobaczymy się jeszcze! - i chwytając nóż, znikł między drzewami. Ręce wyswobodził był wcześniej, z pomocą leżącego za nim kumpla, który udawał martwego.

Skracam cytat, zachowując sens, przy tym nie bardzo sobie taką ucieczkę wyobrażam. Farbowanie włosów przypomniało mi „Stowarzyszenie Czerwonowłosych” z przygód Holmesa (polecam).

Drwale to też wesołe towarzystwo, wycinają drzewa i spławiają je rzeką bez sprawdzania na czyjej ziemi rosną.

michal2907 „Źli bandyci są złymi bandytami do szpiku kości, a mając przeciw sobie taki westmański dream team aż się dziwię, że nie uciekali na sam ich widok.” Właśnie. W miarę rozwoju akcji rozszerza się plejada westmanów, można powiedzieć supermanów Dzikiego Zachodu, których próbowałam liczyć, lecz w końcu dałam spokój. Gdzieś w połowie pojawia się Winnetou, a pod koniec Old Shatterhand. Problem Brinkleya i jego kolesi rozwiązany został na zasadzie deus ex machina, giną straszną śmiercią, oczywiście bez udziału tych dobrych.
Jednak powieść więcej zapowiada niż przynosi. O tytułowym skarbie jest trochę za późno i za mało.
„Trochę już Maya przeczytałem i zaprawdę nie kojarzę żadnej konkretnej i porządnej kobiecej bohaterki.” Cóż, Karol tak ma.

Za to dialogi, jak zwykle u Karola, przebojowe.
„Po upływie godziny powrócił Hobble-Frank z dymiącym rondlem, usiadł obok towarzyszy i rzekł buńczucznie:
- Macie te wspaniałości! Jestem ciekawy, jak długo będziecie oblizywać palce. Wprawdzie brak korzeni, ale dzięki wrodzonemu talentowi łatwo sobie poradziłem.
- W jaki sposób? - zapytał Jemmy przysuwając swój mały nosek do rondla.
- W tak prosty sposób, że skutek jest prawdziwie cudowny - odpowiedział mały. - Czytałem kiedyś, że węgle drzewne nie tylko zastępują sól, której nam brak, ale także odbierają mięsu nie dość miłą woń. Nasza pieczeń była cokolwiek przytęchła, dlatego chwyciłem się owego środka i posmarowałem ją popiołem z drzewa. Wprawdzie płomień zajrzał mi przy tym do rondla, ale to właśnie, jak mi przeczucie kucharskie wskazuje, nada jej niezwykłego smaku.
- O biada! Pieczeń łosia w popiele drzewnym! Czyś ty oszalał?!
- Nie gadaj byle czego! Instynkt nigdy mnie nie zawodzi. Powinieneś wreszcie o tym wiedzieć. Popiół jest chemicznym wrogiem wszelkiej alchemistycznej nieczystości. Jedz więc tego łosia z należytą rozwagą! To ci zrobi bardzo dobrze, a twej twardej głowie da potrzebne siły cielesne i duchowe.
- Ależ - odezwa! się Jemmy wstrząsając głową - przecież sam mówisz, że ogień dostał się do rondla. Mięso więc jest spalone.
- Nie śpiewaj, tylko jedz! - krzyknął Frank. - Bo może ci się otworzyć nieodpowiednie gardło i potrawa pójdzie do śledziony zamiast do żołądka.
- Tak, jedz! A kto to ugryzie? Czy to jest mięso?
Nabiwszy kawałek polędwicy na nóż, podsunął ją małemu pod nos. Mięso było spalone i otoczone ciemną, tłustą warstwą popiołu.
- Naturalnie, że mięso. Cóż by to było innego? - odpowiedział Frank, nie zbity z tropu.
- Ale czarne jak chiński tusz!
- Ugryź no tylko, a będzie ci cudownie smakować!
- Wierzę! A ten popiół?
- Zeskrobie się i oczyści.
- Pokaż mi to przedtem!
- Z elektryczną szybkością! - wyjąwszy kawałek pieczeni, tarł ją tak długo o skórę namiotu, aż popiół przylepił się do niej.
- Tak należy sobie poczynać! - ciągnął dalej - Tobie jednak brak zręczności w palcach i przytomności umysłu. A teraz zobaczysz, jaki ma delikatny smak taki koniuszek, który obecnie odcinam, aby rozetrzeć na języku. Wtedy...
Nagle przerwał. Ugryzłszy kawałek, rozwarł szeroko zęby, otworzył usta i w osłupieniu spoglądał na towarzysza.
- No - nalegał Jemmy - gryźże!
- Gryź?! Jak? Diabli wiedzą, co tak chrupie i trzeszczy, zupełnie jak... jak... jak, no, jak pieczona miotła! (gebratene Scheuerbürschte)”

Przeczytałam wkrótce po „Winnetou”, którego 3 tom mnie bardzo rozczarował.
Tu Old Firehand wypadł moim zdaniem lepiej niż w drugim tomie „Winnetou”.

Parostatkiem po rzece Arkansas podróżuje banda (podają siebie za „żniwiarzy poszukujących pracy”, czemu trudno dać wiarę, zbyt wiele bowiem mają gotówki, o którą grają w karty) pod wodzą rudego „kornela” (co jest...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
177
153

Na półkach:

Szósta jeśli dobrze liczę wyprawa Karola Maya na Dziki Zachód. Trzeci raz, jeśli traktować 'Winnetou' jako jedną książkę wybrałem się z nim. I nie żałuje, choć poziom jest nieco niższy niż w przypadku najsławniejszego dzieła Niemca.

Chciałem zacząć od kilku słów o fabule i już tu natrafiam na problem. Ciężko napisać, że jest to książka o poszukiwaniu tytułowego skarbu, bo ten wątek wychodzi na pierwszy plan dość późno. No to o czym jest... o wszystkim chyba. W zasadzie bardziej to przypomina zbiór opowiadań łączonych bardziej poprzez postacie niż przez konkretny scenariusz. Nie każdemu taka budowa książki może odpowiadać.

Niektórych zmylić może znakomita wersja filmowa, bo ona inaczej ustawiła akcenty co do bohaterów. W tej książce najsławniejsi bohaterowie Maya czyli westman Old Shatterhand i wódz Apaczów Winnetou pojawiają się dość późno i przez większość książki ustępują pola innym dzielnym Ludziom Zachodu. Film jednak pozostał wierny dwóm najbardziej rozpoznawalnym twarzom.

Podejrzewam Maya o lekki fanserwis. Jakby dostał dużo pochwał za galerię dzielnych acz ekscentrycznych traperów i myśliwych i tym razem dał czytelnikom całą galerię podobnych. To zdecydowany plus książki, bo każdy z tych bohaterów jest JAKIŚ, każdy ma swój styl i charakter. Długi Dave, Grupy Jaime, Hoble Frank, Humply Bill no i przede wszystkim Ciotka Droll. Patrząc na dzisiejsze niejednoznaczne płciowo czasy, to tworząc postać mylonego z kobietą Drolla May wręcz wyprzedził epokę :) Jeśli ktoś zechcę ponownie ekranizować jego twórczość to ta postać zapewniłaby mu dużo pozytywnego marketingu.

Wyzłośliwiam się lekko, ale z sympatią, bo Ciotka Droll to naprawdę super postać, która kilka razy na kartach książki udowadnia sceptykom, że pozory mylą. Zwłaszcza, że Dziki Zachód Maya to istny kraj bez kobiet. Trochę już Maya przeczytałem i zaprawdę nie kojarzę żadnej konkretnej i porządnej kobiecej bohaterki. Bo Nszo Czi taką nie było. W 'Skarbie...' całkiem fajnie zaczął się wątek dziewczynki Ellen Butler, ale May niestety go nie rozwinął, bo Ellen miała potencjał na bycie postacią formatu co najmniej Sally Allan z serii o 'Przygodach Tomka' Szklarskiego.

Dwa słowa o narracji. 'Winnetou' przedstawiał pierwszoosobową perspektywę Old Shatterhanda. 'Skarb w Srebrnym Jeziorze' już tego nie ma. Ten jest tylko jednym z bohaterów, a całość narracji przejmuje wszechwiedzący autor. Dzięki temu zmieniają się bohaterowie, którym towarzyszymy, ale nieco traci na tym osobiste zaangażowanie w dramaturgię. Wtedy zżywałem się z Old Shatterhandem, teraz za bardzo nie ma się z kim zżyć.

O stylu i sposobie widzenia świata przez Maya już się rozpisałem recenzując 'Winnetou', więc teraz się skondensuje, bo nic się nie zmieniło. Główni bohaterowie są dzielni, sprytni i sprawiedliwi. U Maya prawemu charakterowi słusznie towarzyszy pochwała konkretnych umiejętności. Źli bandyci są złymi bandytami do szpiku kości, a mając przeciw sobie taki westmański dream team aż się dziwię, że nie uciekali na sam ich widok. Inna rzecz, że zakończenie wątku trampów wyszło Mayowi naprawdę interesująco i zaskakująco.

Indianie są potraktowani z szacunkiem, poważnie i bez specjalnego idealizowania. May ucieka od stereotypu naiwnych dzikusów. I to wcale nie jest tak, że jest jeden mądry Winnetou i 'zgraja czerwonych figurantów'. Old Shatterhand i spółka często wygrywają z nimi dzięki doświadczeniu, umiejętnościom nabytym na Zachodzie, a także znajomości zwyczajów Czerwonoskórych. Ale jest w tym jeden problem. Otóż May ubolewa nad losem Indian, których się tępi nie dając im czasu na osiągnięcie wyższego stopnia cywilizacji i kultury. May brzydko stopniuje rozwój kulturalny i wcale nie uważa, że ten indiański jest tak samo dobry, jak inne. A już Harari w 'Sapiens' udowodnił, że styl życia zbieracko- łowiecki nie był gorszy od agrarnego albo przemysłowego. A nawet był lepszy. A May mimo całego szacunku wobec Indian jednak zalatuje samouwielbieniem typowym dla białego człowieka.

Ogólnie dość prosta rzecz. Dzielni ludzie i ich przygody na Dzikim- jeszcze- Zachodzie. +1 do oceny za galerię ciekawych postaci. 7/10.

Wersję audio czyta tym razem Mirosław Utta, a nie Piotr Balazs. Zmiana mniej więcej taka, by odpowiadała zmianie stylu narracji. Utta jest chłodniejszy i mniej emocjonalny. Profosjonalna robota, ale nie jestem jakimś wielkim jego fanem. Niby nie ma się o co czepiać, ale dla mnie czyta nieco zbyt monotonnie.

Szósta jeśli dobrze liczę wyprawa Karola Maya na Dziki Zachód. Trzeci raz, jeśli traktować 'Winnetou' jako jedną książkę wybrałem się z nim. I nie żałuje, choć poziom jest nieco niższy niż w przypadku najsławniejszego dzieła Niemca.

Chciałem zacząć od kilku słów o fabule i już tu natrafiam na problem. Ciężko napisać, że jest to książka o poszukiwaniu tytułowego skarbu, bo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
715
627

Na półkach:

Old Shatterhand z Winetou zostają schwytani przez Utahów.

Old Shatterhand z Winetou zostają schwytani przez Utahów.

Pokaż mimo to

avatar
271
37

Na półkach: , ,

Im więcej czytam Maya tym bardziej jestem przerażony. Przerażony tym że przed zachłanną "cywilizacją" i przed rządzą posiadania nie ma ucieczki. W Mayu pokładałem nadzieję że stworzył bohaterów którzy za wszelką cenę chcieli godnie żyć, przestrzegając uniwersalnych praw natury, szanując każde życie, pozwalając naturze istnieć bez względu na jej "materialną" wartość. Końcówka książki mnie rozczarowała. Rozczarowała nie tym że została źle napisana ale rozczarowała postawą bohaterów. Czar prysł. Bajka się skończyła. Wygrała mentalność człowieka ze starego kontynentu i zaraziła człowieka który tą mentalnością tak gardził.

Im więcej czytam Maya tym bardziej jestem przerażony. Przerażony tym że przed zachłanną "cywilizacją" i przed rządzą posiadania nie ma ucieczki. W Mayu pokładałem nadzieję że stworzył bohaterów którzy za wszelką cenę chcieli godnie żyć, przestrzegając uniwersalnych praw natury, szanując każde życie, pozwalając naturze istnieć bez względu na jej "materialną" wartość....

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1807
1739

Na półkach: ,

Nazwisko autora zobowiązywało do przeczytania. Mało tu ulubionego Winnetou, ale cała reszta jest.

Nazwisko autora zobowiązywało do przeczytania. Mało tu ulubionego Winnetou, ale cała reszta jest.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 236
  • Posiadam
    246
  • Chcę przeczytać
    153
  • Ulubione
    19
  • Dzieciństwo
    18
  • Przygodowe
    13
  • Z dzieciństwa
    9
  • Literatura niemiecka
    7
  • Młodzieżowe
    5
  • Karol May
    4

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Skarb W Srebrnym Jeziorze


Podobne książki

Przeczytaj także