Czasami wołam w niebo

Okładka książki Czasami wołam w niebo
Sven MatzkeTamara Zwierzyńska-Matzke Wydawnictwo: W.A.B. biografia, autobiografia, pamiętnik
232 str. 3 godz. 52 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2002-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2002-01-01
Liczba stron:
232
Czas czytania
3 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
83-88221-78-7
Tagi:
nowotwór choroba cierpienie szpital
Średnia ocen

                7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Czasami wołam w niebo Sven Matzke, Tamara Zwierzyńska-Matzke
Ocena 7,4
Czasami wołam ... Sven Matzke, Tamara...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
346 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
95
24

Na półkach:

Tamara miała pokonać chorobę, Sven miał być jej dzielnym sekundantem i heroldem obwieszczającym zwycięstwo, razem mieli żyć długo i szczęśliwie. Scenariusz jednak tej opowieści pisany był chyba lewą ręką losu, bo stało się zupełnie inaczej. Tamara jest już daleko, Sven próbuje ocalić pogodny, radosny wizerunek swej żony na resztę życia. „Czasami wołam w niebo” to przede wszystkim zapis procesu pamiętania.

Tak już mam, że czytanie cudzych pamiętników, listów, prywatnych zapisków wywołuje we mnie zażenowanie. Zawsze wtedy wstydzę się swej plotkarskiej, ciekawskiej natury, która pcha mnie wśród strony będące zapisem cudzego życiorysu, pełnych intymnych wyznań i tajemnic za życia autora pilnie strzeżonych. Śmierć w powszechnym odczuciu pozwala przekraczać bariery intymności, a popularność cudzych diariuszy jest tego najlepszym dowodem. Rzadkie są przykłady, kiedy autor pamiętnika pisze dla poklasku, potomności, literatury, jak Gombrowicz czy, w młodych latach, Słowacki.
W wielu jednak przypadkach możemy sobie tłumaczyć, że pojedynczy życiorys to CV całej epoki, wykładnia estetycznych prądów i tradycji, których poznanie pozwoli lepiej interpretować dzieła twórców. Sięgnięcie po „Czasami wołam w niebo” nie mogło jednak podlegać takim motywacjom, nic nie usprawiedliwiało wdarcie się do świata wewnętrznej walki pomiędzy – po freudowsku – pierwiastkiem życia i pierwiastkiem śmierci.
Może poza poszukiwaniem sensu w cierpieniu, w śmierci. Takie wytłumaczenie brzmi zarazem banalnie i górnolotnie; tchnie, jak piszą niektórzy, tanią metafizyką. Towarzyszyła temu, przyznaję, filologiczna ciekawość, jak rozpisać na słowa, akapity, rozdziały ból i przerażenie, jak użyć języka i tekstu do nazywania rzeczy spoza kanonu codzienności. Jak zbliżyć literaturę do życia?
Przede wszystkim wzbudza zaufanie czytelnika bezpretensjonalność tej malutkiej książeczki – hołdu dla bliskiej osoby. Brak w niej patetycznych stwierdzeń, wysublimowanej ramy genologicznej. Dzięki temu w miejsce kondolencyjnej księgi otrzymujemy opowieść o trwaniu mimo wszystko, o tym, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Osobliwie optymistyczną opowieść o cieszeniu się życiem, kosztowaniu jego smaków, o randze międzyludzkiej bliskości. W jednej z niemieckich recenzji padło ważne zdanie” „wbrew wszystkiemu jest to książka o nadziei i o tym, co w życiu naprawdę ważne”. Z chęcią się pod nim podpisuję.
Sven, po śmierci swej żony zbierający pisemne dowody jej istnienia i pojawiający się w roli komentatora zapisków Tamary i jej bogatej korespondencji z rodziną i szerokim gronem przyjaciół, chce, jak sam pisze, dać lekcję życia tym, którzy zostali: „Książka, którą zaczęła pisać Tamara, miała dać chorym nadzieję. Ta, którą przygotowałem, kończy się umieraniem i nie może być źródłem nadziei. (…) Ale może być ważna dla ludzi, którym rak kogoś zabrał. Którzy sami przeżyli niemoc, walkę, rozpacz i nadzieję. Może być dla każdego lekcją życia” (s. 9).
We wstępie autorstwa Svena pada jeszcze jedno ważne zdanie: „Jej historia, nasza historia staje się teraz waszą”. (s. 11). A zatem „Czasami wołam w niebo”, to samo niebo, które bezceremonialnie wali się na głowę, to dar. To opowieść-prezent, która w społecznej przestrzeni ma uczynić miejsce innym podobnym opowieściom.
Minęło już trochę czasu od momentu, kiedy opowieść o młodej, ambitnej dziennikarce, chorej na raka zaczęła drążyć skały zwane tabu, które skrywają cierpienie osób potykających się z nowotworem. W powszechnej świadomości sprząta się miejsce dla ludzi dotkniętych tą chorobą – jest to miejsce zarówno na interwencję, tj. na akcje nakłaniające do badania, jak i miejsce dla samych chorych, których już nie chcemy zamykać w sterylnych pomieszczeniach szpitalnych. „Świat szpitalny jest jak zamknięty krąg. Rytm tabletek, kroplówek, środków znieczulających, wypróżnień wyznacza dzień. Ból jest gdzieś pomiędzy, uśmierzany z konsekwentną skrupulatnością. Mój szloch w poduszkę jest odnotowywany w szpitalnych księgach” – pisze Tamara (s. 27). I choć sprawa medycznej opieki ma znaczenie priorytetowe – o tym też jest ta książka – to jednak ważniejsi są ludzie i ich reakcje.
W gruncie rzeczy bowiem jest to książka o byciu człowiekiem – śmiertelnym, zagrożonym – wśród ludzi i z ludźmi. Napisana w momencie, kiedy pękają granice i Europa jednoczy się. Wśród przyjaciół małżeństwa Matzke są ludzie z różnych krajów. Ten kulturowy kontekst nie jest tutaj bez znaczenia – dzięki niemu opowieść czyta się trochę jak dwuwartościową, dwudenną przypowieść o człowieku zaplątanym w relacje z innymi, budującym te relacje i zobowiązanym do ich podtrzymywania. Rak, choć straszny, dosłowny, i, należy to powiedzieć, tendencyjny, jest alegorią niezrozumienia, osobności, niewidzialnej granicy naszego ciała i umysłu, przez którą trudno się przebić. W ten sposób historia pojedynczego życia zyskuje paraboliczną wykładnię.

Tamara miała pokonać chorobę, Sven miał być jej dzielnym sekundantem i heroldem obwieszczającym zwycięstwo, razem mieli żyć długo i szczęśliwie. Scenariusz jednak tej opowieści pisany był chyba lewą ręką losu, bo stało się zupełnie inaczej. Tamara jest już daleko, Sven próbuje ocalić pogodny, radosny wizerunek swej żony na resztę życia. „Czasami wołam w niebo” to przede...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    928
  • Chcę przeczytać
    403
  • Posiadam
    161
  • Ulubione
    32
  • Biografie
    12
  • Literatura polska
    8
  • Literatura faktu
    8
  • Z biblioteki
    5
  • Chcę w prezencie
    5
  • 2012
    4

Cytaty

Więcej
Tamara Zwierzyńska-Matzke Czasami wołam w niebo Zobacz więcej
Sven Matzke Czasami wołam w niebo Zobacz więcej
Sven Matzke Czasami wołam w niebo Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także