rozwińzwiń

Dream Team

Okładka książki Dream Team Jack McCallum
Okładka książki Dream Team
Jack McCallum Wydawnictwo: Sine Qua Non sport
352 str. 5 godz. 52 min.
Kategoria:
sport
Tytuł oryginału:
Dream Team: How Michael, Magic, Larry, Charles, and the Greatest Team of All Time Conquered the World and Changed the Game of Basketball Forever
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Data wydania:
2013-12-04
Data 1. wyd. pol.:
2013-12-04
Data 1. wydania:
2012-07-10
Liczba stron:
352
Czas czytania
5 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379240968
Tłumacz:
Michał Rutkowski
Tagi:
koszykówka NBA Dream Team olimpiada igrzyska olimpijskie Barcelona Michael Jordan
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Drużyna, która zmieniła koszykówkę



1603 62 133

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
284 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
35
30

Na półkach:

Coś pięknego, czyta się z zapartym tchem. Niewiarygodne jaką to była drużyna.

Coś pięknego, czyta się z zapartym tchem. Niewiarygodne jaką to była drużyna.

Pokaż mimo to

avatar
295
274

Na półkach: , , ,

Wyborna pozycja, dogłębnie traktująca o fenomenie jakim była koszykarska Drużyna Marzeń, wystawiona do boju przez USA na Igrzyska Olimpijskie w 1992 roku w Barcelonie.

Potężna dawka faktów, ciekawostek, wypowiedzi i nostalgii sprawia, że książkę tę osoba zainteresowana tematem zeżre z rozkoszą i w tempie, w jakim ów Team Jordana, Magica oraz Birda odprawiał z kwitkiem kolejne olimpijskie kamandy.

Tylko dlaczego nie ma tutaj ani jednej wspólnej fotografii Dream Teamu? Wstyd!

Wyborna pozycja, dogłębnie traktująca o fenomenie jakim była koszykarska Drużyna Marzeń, wystawiona do boju przez USA na Igrzyska Olimpijskie w 1992 roku w Barcelonie.

Potężna dawka faktów, ciekawostek, wypowiedzi i nostalgii sprawia, że książkę tę osoba zainteresowana tematem zeżre z rozkoszą i w tempie, w jakim ów Team Jordana, Magica oraz Birda odprawiał z kwitkiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1201
955

Na półkach: ,

Rok 1992, Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie, Amerykanie zdobywają złoty medal w koszykówce roznosząc rywali w kolejnych meczach, ale przecież jeszcze kilka lat wcześniej takie coś nie byłoby możliwe. Na Igrzyska Jankesi wysyłali wówczas studentów, ale przed Barceloną zmieniono zasady. Tym razem świat miał zobaczyć na parkiecie gwiazdy NBA . Opowieść Jacka McCalluma to historia wielowątkowa, począwszy właśnie od rozmów o wysłaniu zawodowców na Igrzyska, poprzez wybór składu i powstanie Dream Teamu, eliminacje, przygotowania, sam turniej, ale to też opowieść o ludziach. Autor przybliża nam sylwetki każdego z dwunastu koszykarzy, od Jordana poprzez Pippena, Malone'a po Laettnera (jedynego studenta w gronie dwunastu zawodników),ich karierze w NBA, ale także późniejszych losach. Co też jest ważne, sam McCallum był wówczas dziennikarzem "Sports Illustrated" i był w Barcelonie, wiele rzeczy widział na własne oczy, znał koszykarzy, więc nie jest to tylko wspominanie rzeczy po dwudziestu latach (książka była pisana w 2011 roku). Jest to opowieść, pełna humoru, anegdotek, ale też sam autor zauważa, że nie ma tutaj mięsa, kontrowersji i skandalu. Chyba dobrze udało się uchwycić, grupę ludzi, z którą nawet rywale robili sobie zdjęcia, którą żył cały świat i która miała wpływ na kolejne koszykarskie pokolenie.

Rok 1992, Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie, Amerykanie zdobywają złoty medal w koszykówce roznosząc rywali w kolejnych meczach, ale przecież jeszcze kilka lat wcześniej takie coś nie byłoby możliwe. Na Igrzyska Jankesi wysyłali wówczas studentów, ale przed Barceloną zmieniono zasady. Tym razem świat miał zobaczyć na parkiecie gwiazdy NBA . Opowieść Jacka McCalluma to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
446
256

Na półkach: ,

McCallum nie tylko opisał drogę sportową najlepszej drużyny olimpijskiej, jaka reprezentowała USA w koszykówce - umówmy się, kolejne łomoty spuszczane rywalom niewiele miały wspólnego z rywalizacją. Autor potrafił umieścić to w kontekście kulturowym, przez co rozumiemy lepiej, dlaczego dzisiejsi multimilionerzy z NBA wciąż mają za co dziękować swoim starszym kolegom po fachu, którzy przetarli im szlaki.
A poza tym, to po prostu świetnie napisana pozycja, pełna faktów, insajderskiego sznytu i niewymuszonego humoru.

McCallum nie tylko opisał drogę sportową najlepszej drużyny olimpijskiej, jaka reprezentowała USA w koszykówce - umówmy się, kolejne łomoty spuszczane rywalom niewiele miały wspólnego z rywalizacją. Autor potrafił umieścić to w kontekście kulturowym, przez co rozumiemy lepiej, dlaczego dzisiejsi multimilionerzy z NBA wciąż mają za co dziękować swoim starszym kolegom po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
24
6

Na półkach:

Wiele ciekawostek i i akcji zza kulis. Jeśli kiedyś tym żyłeś to fajnie się czyta.

Wiele ciekawostek i i akcji zza kulis. Jeśli kiedyś tym żyłeś to fajnie się czyta.

Pokaż mimo to

avatar
543
539

Na półkach: ,

Michael Jordan, Bóg i ikona koszykówki, najsłynniejszy ,,numer 23” w dziejach sportu – z perspektywy kariery zawodniczej, można by rzec, ktoś posiadający i przejawiający same superlatywy. Jako człowiek, to perfekcjonista, dominator, ktoś ambitny duchem, ale i w wielu aspektach egocentryk z bardzo potężnym władczym ego. Jakbyśmy nie patrzyli na MJ-a, na przestrzeni dekad nauczyliśmy się go postrzegać jako symbol popkultury, nienazwane swym wydźwiękiem i rozmiarem ucieleśnienie miłości atlety do tego co robi; w tym przypadku jest to ukoronowanie oddania koszykarza do gry w koszykówkę.

Spoglądając na ,,Jego Powietrzność" z praktycznej strony, powinniśmy powiedzieć tylko jedno: uzewnętrznienie podręcznikowego przykładu tytanicznego sportowego poświęcenia, w tym znoszenia ciężkich obciążeń treningowych, jako wplecione w i tak niełatwe przepełnione potężnymi oczekiwaniami ze strony reszty świata: spoza ,,michaelowej percepcji, spoza jego osoby”. Z perspektywy znawcy koszykówki, kibica i zawodowca uprawiającego sport drużynowy, z dumą Byków z Wind City, o wielkim pamiętanym do dziś przez miłośników sportu na całym świecie numerze na koszulce: 23, jest tak, że uważa się go – i to, sądzę, słusznie – jako tego ,,Zasłużonego”- sportowca, który godnie reprezentuje rzemiosło sportowe ludzkości. MJ-a określa się więc mianem ,,Ambasadora sportowej części egzystencji Cywilizacji”. Ale czy jego zasługa jest tylko i wyłącznie… jego? Co z słynnym ,,Dream Teamem”, z równie bystrymi, wytrenowanymi, świetnie sprawdzającymi się na swoich pozycjach na parkiecie, koszykarzami z Chicago Bulls, z którymi Michael stricte zawodowe relacje, po części również ,,kumpelskie”, miał nader rozbudowane? Czy ,,Alfa”, którym definitywnie w Bulls MJ był, na co pozwalał mu ,,Zen Master”, Phil Jackson, to produkt jego osoby i starań? Jak wiemy, Michael Jordan dał się poznać światu, jako pierwszy sportowiec w historii, który uczynił sport rozrywką, czymś popularnym, dobijającym się do bram tak zwanej ,,kultury podziwianej". To od jego podbojów koszykarskich na parkietach NBA, począwszy od 1984 roku aż do zwieńczenia swego ,,niby” ostatniego sezonu 6-tym tytułem mistrzowskim w 1998 roku, wraz z całą ewolucją środowiskową, którą dzięki niemu przeszła liga, zaznaliśmy sportu spod znaku ,,sportu zawodowego”. Na pewno w większym stopniu to dzięki jego naciskom na władze klubu chicagowskich Byków i niebezpośredniemu ,,parciu” na właścicieli lig sportowych, społeczności sportu akademickiego, czy massmedia – bo w końcu Jordana podziwiał cały świat – w profesjonalnym sporcie zaczęły liczyć się wielkie pieniądze. Tak, najlepsi na świecie z tej branży to multimilionerzy, to klasa wyższa, wyraz sławy i dominacji w społeczeństwie. MJ mimo, iż zarabiał ogromne pieniądze – od pierwszych do ostatnich minut na koszykarskich parkiecie (praktycznie był milionerem zanim zagrał swój debiutancki mecz; był skazany na sukces w koszykówce, bez względu na to jak potoczyłoby się jego życie prywatne),miał jedną bardzo ważną wartość, która aż się z niego wylewała: to człowiek obdarzony jakąś nie dającą się opisać wolą walki na każdym polu.

Mówi się, że ,,nie samym chlebem żyje człowiek”. Tą myśl zastosujmy teraz to sylwetki ,,Jego Powietrzności”. Warto by więc powiedzieć: ,,nie samym Michaelem żyje koszykówka”. To bardzo głębokie wiele mówiące o idei indywidualnej wybitności w sportach drużynowych, spostrzeżenie. W końcu to sport zespołowy – genialne jednostki, które pośrednio wznoszą team na wyżyny możliwości, są potrzebne, owszem. Jednakże ostateczny sukces drużyny buduje cały zespół: każda jego komórka go tworząca i reprezentująca, od zawodników, przez trenera, jego zastępców i asystentów, zaplecze medyczne, sztab od przygotowania fizycznego, a skończywszy na dyrektorach generalnych i właścicielach klubów. A co, gdyby abstrakcyjny geniusz MJa umieścić w równie abstrakcyjnie genialnie funkcjonującej, potężnej, wręcz mającej w sobie coś z bezcennej symboliki ,,ideału drużyny sportowej” ekipie kilkunastu profesjonalnych koszykarzy z NBA plus jeden zawodnik uniwersytecki, tworzących najwspanialszą drużynę wszechczasów w dziejach globalnej myśli basketu, prawdopodobnie również i najlepszą ekipę z jakiejkolwiek dyscypliny sportowej świata, od czasów zarania dziejów sportu w ogóle aż po eony lat w przód? Bo, według zapewnień trenerów, dziennikarzy, całego tabunu sportowych ekspertów, jak i obecnych i byłych zawodników NBA czy tych z innych wyspecjalizowanych i ukierunkowanych koszykarskich lig świata, Dream Team, czyli męska reprezentacja Stanów Zjednoczonych w koszykówce, utworzona przez zawodników grających w NBA, powołana specjalnie na Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie w 1992 roku, w większości była złożona z graczy, którzy uznawani są za najlepszych w historii koszykówki, m.in. Michaela Jordana, Magica Johnsona, Larry’ego Birda, Charles Barkleya, Patrick Ewinga i wielu innych, to ta najlepsza, okraszona dozą nieprześcignionej koszykarskiej symetrii i wirtuozerii idei tej dyscypliny, bezkonkurencyjna, jedyna w swoim rodzaju reprezentacja tudzież drużyna w dziejach Ziemi. Co istotne, początkowo sławetne ,,Dream Team” miało być zarezerwowane jako określenie przyporządkowane tylko i wyłącznie ekipie amerykańskich koszykarzy powołanych na wyżej wymienione zawody; miałoby to również określać to, że po raz pierwszy w historii do rywalizacji na międzynarodowej imprezie do składu w drużynie tego kraju dopuszczono tylko i wyłącznie koszykarzy z najlepszej ligi basketu na świecie. A to, nie inaczej, oznacza, że skoro Amerykanów reprezentują ci fenomenalni, najbardziej reprezentatywni i profesjonalni sportowcy, i to z tak uwielbianej ligi, to dlaczego by nie nazywać jej ,,Drużyną Marzeń”? Mleko się wylało. Od 1992 roku aż do dzisiaj świat ma swoje pole do popisu, aby ,,poużywać” po troszku sobie koszykarskich teorii spiskowych, tłumacząc w jednej ze stron, że Dream Team anno domini 1992 był tylko jeden. A ta dwuczłonowa nazwa należała się tym amerykańskim graczom, temu trenerowi i sztabowi. Inni spekulanci nie odpuszczają, twierdząc, że Dream Teamem jest każda męska ekipa koszykarzy USA, składająca się z graczy NBA, począwszy od pamiętnego 1992, do chociażby najeżonej ,,All-Starami” grupie tytanów koszykówki, sięgających po olimpijskie złoto w 2012 roku, czyż nie? I tak analogia ta mogłaby się ciągnąć i ciągnąć, zastygając w pewnym momencie w paskudnym impasie. To do każdego z nas, sądzę, należy ostateczne stanowisko wobec wyboru najbardziej wartościowego ,,Dream Teamu” w dziejach. Pomocna w naszej decyzyjności w tym względzie będzie elitarna w gatunku reportażu sportowego publikacja Jack McCalluma o zdecydowanie korzystnym i konkretnym tytule: "Dream Team”.

Wydawnictwo SQN to kopalnia perełek w literaturze koszykarskiej. Jeśli macie okazją, taką jaką miałem i ja, zaopatrzyć się w niniejszym omawianą pozycję, to nie dość, że jesteście szczęściarzami (tak, to rzadka w Polsce obecnie książka!),to sam fakt poznania najbardziej ukrytych i tych dostępnych historii spod znaku określenia ,,Dream Team” w wielu aspektach jest cenniejszy niż wam się wydaje. McCallum można by rzec bawi się tu dziennikarskim rzemiosłem. Przejawia cechy bardzo wnikliwego reportera, kogoś o poziomie wiedzy encyklopedycznej, jeśli chodzi o poziom informacji o najlepszych koszykarzach świata z lat 90-tych XX wieku, także o wielu głębszych informacjach, powiązań i relacjach z nimi związanych. Istna profesura, choć niepozbawiona wad. Jack dokopuje się wszędzie, w każdy temat – w tę najmniejszą cegiełkę danych zarówno od strony luźnej, humorzastej, jak i tej poważniejszej, które to tyczą się wszystkiego tego, co opisuje się pod dźwięczną i jakże szlachetną nazwą ,,Dream Team”. Jedynie drażniące, sądzę, bardziej postępowych, idących z duchem czasów sportowców, entuzjastów sportu i fanów NBA, w tej książce jest to, że autor – choć publikacja ta nie jest najbardziej aktualną w stosunku do anno domini połowa roku 2021 – uważa Dream Team z Igrzysk Olimpijskich z Barcelony w 1992 roku, jako najbardziej dominującą ekipę, jaką kiedykolwiek udało się zgromadzić w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu. Że jest to ,,sztorm idealny, który wtenczas przetoczył się przez piękną i słoneczną Barcelonę”; że drużynie Daly’ego należy się opisanie jej jako ,,ultimatum piszące nowe zasady perfekcyjnie zgranego sportu drużynowego”. Z drugiej strony McCallum rozpisuje molekuła po molekule osobistości tworzące zjawiskowy team USA sprzed prawie trzech dekad, od jedynego zawodnika uniwersyteckiego Christiana Laettnera, który nie reprezentował ,,zawodowców” z NBA, aż po najlepszego koszykarza tamtego okresu, sportowca dla kultury masowej idealnego, zarabiający dla niej ogromne pieniądze, Michaela Jordana. I autor robi to na tyle dokładnie, że czytelnik zdrapuje idealną warstwę powierzchowną tego teamu, dostając się do jego głębi: prawdziwej burzy relacji między koszykarzami a ligą NBA i FIBA, ich trudnymi charakterami i tą niepisaną odpowiedzialnością za to, że przyjeżdżając na letnie Igrzyska Olimpijskie do Barcelony, pokazując światu nie jednego a 12-stu profesjonalistów z NBA, ligi traktowanej poza USA jako świętość, trzeba umieć zachować sportowy spokój z jednoczesną świadomością bycia najlepszym towarem eksportowym, który ,,za Oceanem" dotąd był owiany mgiełką tajemnicy, by nagle zjawić się w Barcelonie, mieć świadomość, że być może od występów tej 12-stki na Igrzyskach zależeć będzie dalszy wpływ potęgi ,,dream teamu” na rozpopularyzowanie NBA globalnie.

McCallum pisząc tak wielowymiarowo o Dream Teamie anno domini 1992 na pewno udowodnia, że zespół Chucka Daly’ego nie był kulturowym wzorcem doskonałości w kwestii idei sportu drużynowego. Jednakże nakreślił on jedną istotną zasadę: pod względem czystego sportowego wyniku i doskonałości atletycznej, faktycznie, ta słynna 12-stka z Barcelony była jedną z najlepszych drużyn w historii sportu, jaki dotąd reprezentowała ludzkość. To czy była tą ,,naj”, sięgając szczytu szczytów, zawsze będzie ciężko określić. Dochodzą do tego prywatne opinie, zdania fanów, trenerów, a nawet fakt, że za ileś lat w przód może pojawić się jeszcze ,,lepszy” Dream Team reprezentujący USA na kolejnych Igrzyskach Olimpijskich w jeszcze bardziej niezwykłej kulturowo erze.

Michael Jordan, Bóg i ikona koszykówki, najsłynniejszy ,,numer 23” w dziejach sportu – z perspektywy kariery zawodniczej, można by rzec, ktoś posiadający i przejawiający same superlatywy. Jako człowiek, to perfekcjonista, dominator, ktoś ambitny duchem, ale i w wielu aspektach egocentryk z bardzo potężnym władczym ego. Jakbyśmy nie patrzyli na MJ-a, na przestrzeni dekad...

więcej Pokaż mimo to

avatar
309
229

Na półkach: , ,

McCallum to gigant tematu sportu, szczególnie koszykówki, a to chyba jego najlepsza książka. On tam był, rozmawiał z nimi z pozycji równorzędnego, szanowanego rozmówcy. Wszystko spisał obiektywnie i "na świeżo", co czyni z tej książki publikację niezapomnianą i ponadczasową. He got game!

McCallum to gigant tematu sportu, szczególnie koszykówki, a to chyba jego najlepsza książka. On tam był, rozmawiał z nimi z pozycji równorzędnego, szanowanego rozmówcy. Wszystko spisał obiektywnie i "na świeżo", co czyni z tej książki publikację niezapomnianą i ponadczasową. He got game!

Pokaż mimo to

avatar
116
97

Na półkach:

Piękna podróż w czasie do najpiękniejszych czasów NBA i drużyny, której każdy członek (poza Laettnerem oczywiście-pomyśleć co by było gdyby za niego pojechał Shaq o_O! ) został legendą tej dyscypliny. Książka dla fanów koszykówki ale i sportu w ogóle. Niesamowite ciekawostki i smaczki. Opis tego legendarnego sparingu i relacji między zawodnikami. Prawdziwy święty gral dla NBA-filów. Jedyny minus to brak opisu biografii kilku zawodników (nie wiedzieć czemu).

Piękna podróż w czasie do najpiękniejszych czasów NBA i drużyny, której każdy członek (poza Laettnerem oczywiście-pomyśleć co by było gdyby za niego pojechał Shaq o_O! ) został legendą tej dyscypliny. Książka dla fanów koszykówki ale i sportu w ogóle. Niesamowite ciekawostki i smaczki. Opis tego legendarnego sparingu i relacji między zawodnikami. Prawdziwy święty gral dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
77
12

Na półkach: ,

"nie wiem gdzie leży Angola, ale wiem, że Angola ma problem!" - Ch.Barkley
najwspanialsza drużyna wszechczasów ze wszystkich dyscyplin sportu i ich historia:)

"nie wiem gdzie leży Angola, ale wiem, że Angola ma problem!" - Ch.Barkley
najwspanialsza drużyna wszechczasów ze wszystkich dyscyplin sportu i ich historia:)

Pokaż mimo to

avatar
62
37

Na półkach:

Ta książka mnie po prostu rozczarowała. Liczyłem na więcej opisów meczy itd. a dostałem w zamian długi opis, kto z kim nie chciał grać i jak długo się namawiali, aby stworzyć taki zespół. Niestety słaba książka nie polecam.

Ta książka mnie po prostu rozczarowała. Liczyłem na więcej opisów meczy itd. a dostałem w zamian długi opis, kto z kim nie chciał grać i jak długo się namawiali, aby stworzyć taki zespół. Niestety słaba książka nie polecam.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    345
  • Chcę przeczytać
    183
  • Posiadam
    146
  • Ulubione
    19
  • Sport
    17
  • Koszykówka
    7
  • Chcę w prezencie
    5
  • 2014
    5
  • Sportowe
    5
  • Teraz czytam
    4

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dream Team


Podobne książki

Przeczytaj także