Wlazł na mój sen, rozparł się w fotelu
Nogi na stół, w zębach pet
Wyglądał jak ktoś, kto zna tu każde miejsce
Notując coś przyglądał się

Wstał, widać sen bardzo go rozzłościł
Bezmyślny wzrok rozjaśnił błysk
Zaczął się drzeć, aż cały poczerwieniał
Zacisnął pięść, groził mi

A przecież to mój sen

Ogarnął mnie lęk, że wszystko zdemoluje
W moim tak pogodnym śnie
Wszedł na stół, pomachał mi szabelką
Zrobił się huk, obudził mnie

I już po śnie

Sennie,pomału,w różnych kierunkach,plątając chronologię...toczy się ta niesamowita opowieść.Klimat tej książki wciąga czytelnika wraz z pierwszymi stronami i mocna trzyma do ostatnich akapitów.Nie ma znaczenia ,że nie wszytko jest odsłonięte,że przenikając przez ściany,myśli,sny i wspomnienia odnosimy wrażenia zawieszenia w próżni,nie czujemy gruntu,krążymy w kółko...podobnie jak główny bohater próbujemy łączyć różne wątki,odczucia,przypadki...
Czerwieniąc się ze wstydu przyznaję,że to moje pierwsze spotkanie z tym autorem...czas nadrabiać zaległości.

Wlazł na mój sen, rozparł się w fotelu
Nogi na stół, w zębach pet
Wyglądał jak ktoś, kto zna tu każde miejsce
Notując coś przyglądał się

Wstał, widać sen bardzo go rozzłościł
Bezmyślny wzrok rozjaśnił błysk
Zaczął się drzeć, aż cały poczerwieniał
Zacisnął pięść, groził mi

A przecież to mój sen

Ogarnął mnie lęk, że wszystko zdemoluje
W moim tak pogodnym śnie
Wszedł na...