rozwińzwiń

Kryminalny Wrocław. Mroczne przechadzki po mieście

Okładka książki Kryminalny Wrocław. Mroczne przechadzki po mieście Marta Guzowska, Agnieszka Krawczyk, Adrianna Michalewska, Zbrodnicze Siostrzyczki
Okładka książki Kryminalny Wrocław. Mroczne przechadzki po mieście
Marta GuzowskaAgnieszka Krawczyk Wydawnictwo: Oficynka Seria: ABC kryminał, sensacja, thriller
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Seria:
ABC
Wydawnictwo:
Oficynka
Data wydania:
2013-10-21
Data 1. wyd. pol.:
2013-10-21
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364307058
Tagi:
Literatura polska kryminał opowiadania kryminalne zbiór opowiadań kryminalnych Wrocław
Średnia ocen

5,9 5,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,9 / 10
121 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
777
519

Na półkach: ,

91/2023 (audiobook 55/2023)
“Jak do tego doszło – nie wiem” śpiewa klasyk rodzimej pieśni kiczowatej. I tym razem w pełni mogę utożsamić się ze słowami wieszcza sporej części narodu ;)

A dokładnie: nie wiem, jak doszło do tego, że… pomyliłem książki. :)
Zamiast “Kryminalnego Wrocławia” Izy Michalewicz sięgnąłem po… “Kryminalny Wrocław” spółki autorskiej Guzowska, Krawczyk, Michalewska. Zorientowałem się dość szybko, że “coś tu nie gra”, no ale jak zacząłem, pomyślałem – to skończę.

Nigdy nie przepadałem za krótkimi formami prozatorskimi.
Ani jako dzieciak, ani jako młodziak, ani jako absolwent filologii polskiej, wreszcie – ani jako boomer.
Potrafię oczywiście docenić arcydzieła gatunku i bynajmniej nie uważam takich form za coś słabszego czy gorszego a priori.
Lubię po prostu, jako czytelnik, wnikać, wchodzić, wsiąkać stopniowo w świat przedstawiony, stawać się jego częścią. W tych formach siłą rzeczy nie jest to możliwe z uwagi na nikłą objętość formalną i treściową: zanim się człowiek “rozejrzy” po danym świecie – już trzeba go opuszczać.

“Kryminalny Wrocław. Mroczne przechadzki po mieście” to właśnie zbiór opowiadań trzech autorek. Wbrew tytułowi – nie tylko kryminalnych, związanych ze zbrodniami. Kilka z nich to opowiadania iście fantastyczne (mam tu na myśli ich treść, nie swoje entuzjastyczne określanie ich poziomu).
Autorki powzięły za cel wymyślenie krótkich, fikcyjnych rzecz jasna, historyjek związanych ze znanymi wrocławskimi lokacjami, czy charakterystycznymi atrakcjami. Znajdziemy to zatem opowiadania, których akcja ma związek np. z Mostkiem Pokutnic, z Mostami – Grunwaldzkim, Tumskim, z Halą Stulecia, fontanną Szermierza, windą paternoster, mitycznym Podziemnym Miastem. Raz nawet wybierzemy się na górę Ślężę. Poznamy też Wrocławskie Krasnale z dość ciekawej strony ;)

Kłopot w tym, że opowiadania nie porywają. Owszem, mają swój potencjał, widać, że autorki mają pomysły. Pomysły te mogłyby się stać zalążkiem np. powieści. Ale zamknięte w ramach opowiadania, mam wrażenie, tracą swoją atrakcyjność, nie mają okazji się rozwinąć.
Najciekawsza wydała mi się historia o autorce – widmo. Tej historyjce dałem się ponieść.

Książki wysłuchałem w wersji audio, w interpretacji Piotra Grabowskiego (klasyk!) oraz Marii Seweryn – miła niespodzianka, wspaniała lektorka!

91/2023 (audiobook 55/2023)
“Jak do tego doszło – nie wiem” śpiewa klasyk rodzimej pieśni kiczowatej. I tym razem w pełni mogę utożsamić się ze słowami wieszcza sporej części narodu ;)

A dokładnie: nie wiem, jak doszło do tego, że… pomyliłem książki. :)
Zamiast “Kryminalnego Wrocławia” Izy Michalewicz sięgnąłem po… “Kryminalny Wrocław” spółki autorskiej Guzowska, Krawczyk,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
266
255

Na półkach:

... bo ja nie lubię opowiadań...
Są za krótkie, jednowątkowe I kończą się zanim zaczną. Te nie stanowią wyjątku, ale, ale... Tak łatwo nie będzie.
Pomimo, że są to krótkie opowiadania, pokazują Wrocław od strony zaulkow (znanych zaułków) tak bardzo i tak blisko, że bardziej się nie da.
W kategorii "przyczynków do przewodnika po" - piętnaście na dziesięć. Rewelacja po prostu.
Szanowne Panie, ja bardzo proszę o kontynuację. Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że i forma i różnorodność autorów i w ogóle sam pomysł, to zamysł na miarę nagrody prezydenta Wrocławia. Więcej powiem...
Pomimo, że nie lubię opowiadań, to jest to idealna forma dla tego rodzaju publikacji.

Przyznaje, z różnych powodów nie mogłam się zabrać za kryminalne przechadzki. Ale, jak już się zabrałam, to ... Jednym tchem.
Żałuję tylko że zbrodnicze siostrzyczki nie publikowały w czasach, kiedy we Wrocławiu miałam przyjemność mieszkać.

... bo ja nie lubię opowiadań...
Są za krótkie, jednowątkowe I kończą się zanim zaczną. Te nie stanowią wyjątku, ale, ale... Tak łatwo nie będzie.
Pomimo, że są to krótkie opowiadania, pokazują Wrocław od strony zaulkow (znanych zaułków) tak bardzo i tak blisko, że bardziej się nie da.
W kategorii "przyczynków do przewodnika po" - piętnaście na dziesięć. Rewelacja po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
93
22

Na półkach:

Większość opowiadań nudna do bólu, ciekawostki takie sobie. Liczyłam na coś super o moim kochanym Wrocławiu, a dostałam paplaninę. Szkoda. Podobały mi się tak na prawdę dwa opowiadania. Zmarnowany czas.

Większość opowiadań nudna do bólu, ciekawostki takie sobie. Liczyłam na coś super o moim kochanym Wrocławiu, a dostałam paplaninę. Szkoda. Podobały mi się tak na prawdę dwa opowiadania. Zmarnowany czas.

Pokaż mimo to

avatar
7
7

Na półkach:

Fajna i doskonała na wieczorne jesienne wieczory!

Fajna i doskonała na wieczorne jesienne wieczory!

Pokaż mimo to

avatar
349
344

Na półkach:

Nie od dziś wiadomo, że Wrocław stanowi znakomitą scenerię dla sensacyjnych fabuł. Ale takiego literackiego spaceru po Ostrowie Tumskim i jego okolicach jeszcze nie mieliście okazji zaznać. Waszymi przewodnikami po dawnych cmentarzyskach, tajemniczych mostach, starych bibliotekach, zapomnianych podziemiach będą Zbrodnicze Siostrzyczki – trzy poczytne twórczynie kryminałów.

Nie od dziś wiadomo, że Wrocław stanowi znakomitą scenerię dla sensacyjnych fabuł. Ale takiego literackiego spaceru po Ostrowie Tumskim i jego okolicach jeszcze nie mieliście okazji zaznać. Waszymi przewodnikami po dawnych cmentarzyskach, tajemniczych mostach, starych bibliotekach, zapomnianych podziemiach będą Zbrodnicze Siostrzyczki – trzy poczytne twórczynie kryminałów.

Pokaż mimo to

avatar
1753
1752

Na półkach:

Wrocław kojarzy mi się z wieloma, wyłącznie przyjemnymi rzeczami, ale najbardziej z pierwszymi wyścigami konnymi w moim życiu, na których uprawiałam HAZARD. Śmieję się z tego do dziś, ale co przeżyłam, to moje. Dlatego chętnie, z resentymentem sięgam po „wariacje na temat” tego miasta. Z większą lub mniejszą przyjemnością, w zależności od autora opowiadania, chodziłam już literackimi ścieżkami miłości dzięki antologii opowiadań „Miłość we Wrocławiu".
Tym razem czekała na mnie mroczna strona miasta.
Tak zapewniał mnie podtytuł, który po lekturze wydał mi się bardziej adekwatny do treści niż tytuł główny. Chociaż ostatecznie pięknie się razem uzupełniały. Moimi przewodniczkami były trzy kobiety. Podejrzewam, że miejscowe wiedźmy z mocą czarowania słowem, które regularnie spotykają się na Kładce Czarownic. Omotały mnie opowieściami z dreszczykiem, mimo że nie byłam ponętnym chłopcem wartym grzechu, a tylko takich obierały sobie za cel, to usilnie zabiegały o moją uwagę. Zastanawiałam się dlaczego? Po co prześcigały się w ukazywaniu mi miejsc, na pozór niewinnie wyglądających, które czarodziejskim słowem zamieniały w upiorne. Jedna przez drugą, niemalże (dlaczego niemalże, napiszę potem) wyrównanym stylem przekazu. A każde następne wymyślniejsze w opisie, żebym nie miała czasu na przemyślenie, na racjonalizację, bo nie na takie rzeczy tutaj było miejsce i czas. Tutaj należało rozdziawiać usta jak dziecko i przeżywać. Tak mną zakręciły, że ten zbiór tajemniczych historii przeczytałam w jedno popołudnie i wieczór, nie indeksując ważnych dla mnie fragmentów tekstu. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że książka po mojej lekturze nie miała ani jednej karteczki zaznaczającej miejsce w tekście. I trochę byłam za to na wiedźmy obrażona (ale i pełna podziwu dla ich zdolności),bo akurat kupiłam sobie piękny ich zestaw i nastawiłam się na ich intensywne wypróbowanie. Podejrzewam, że sprawiła to atmosfera opowiadań, którą chłonęłam z dziecięcą ciekawością, nie mając czasu na zamknięcie rozdziawionej buzi (czytaj – indeksowanie),ale i forma snutych historii. Każda czyniła swoim bohaterem miejsce znane, oglądane na co dzień tak często, że aż spowszedniałe, jak dworzec kolejowy, Hala Stulecia czy fontanna z Szermierzem albo te mniej znane, ukryte w podziemiach, pod wrocławskim brukiem lub w budynku Biblioteki Uniwersyteckiej czy Banku Zachodniego. Dwa razy zmusiły mnie do spojrzenia w górę. Na Górę Ślężę czy na łącznik dwóch wież katedry św. Marii Magdaleny rojących się od zbrodniczych tajemnic. Każda historia miała też innego narratora. A to starszą panią, człowieka z krwi i kości, a to czarownicę, która istniała tylko w legendzie, jak mi rozum podpowiadał, ale tego potem nie byłam już tak do końca pewna. Wiedźmy, stosując różne typy narracji, w różnych osobach, osobno, a czasami je mieszając, skutecznie mąciły moje zdroworozsądkowe spojrzenie. A co, jeśli te wplątane legendy posiadają ziarno prawdy? – pytałam samą siebie. Nie używałam też karteczek do zaznaczania, ponieważ układ opowiadań i ich oprawa, zwalniała mnie od tego. Każde było poprzedzone zdjęciem miejsca, wokół którego toczyła się fabuła, a kończyła encyklopedyczną informacją na temat jego historii. Drobiazg bezcenny dla nieznających Wrocławia, a mnie ułatwiający nawigację w treści. Jednak to, co łączyło wszystkie opowieści, to wysokie prawdopodobieństwo realności.
Oprócz jednej.
Tej, którą wcześniej określiłam słowem „niemalże”. Mam na myśli historię o wrocławskich krasnalach, która swoją nadmierną nutą humorystyczną (pomimo mnóstwa trupów) wyłamała się z konwencji całości. I to był ten jedyny moment, który popsuł mi wędrówkę po mrocznym Wrocławiu. Najdłużej, z perwersyjną przyjemnością, zatrzymałam się w podziemiach, do których wejście wiodło przez… szalet miejski i przy windzie paternoster ze staruszką, której monologu mogłam słuchać w nieskończoność. Najchętniej poszłabym za nią do domu, gdyby nie jej nieprzewidywalnie przerażająca natura. No ale to, co usłyszałam o dworcu i jego wpływie na budowanie teorii naukowej przez Zygmunta Freuda, zadziwiło mnie wyobraźnią, pomysłem i jego realizacją.
Miałam ochotę spakować się i już, natychmiast pojechać do Wrocławia!
Ostatecznie piękny efekt osiągnęły wiedźmy. Czego to się nie wymyśli, jakich znanych osób nie wykorzysta, jakich legend nie użyje, by wypromować swoje miasto. By wzbudzić chęć ujrzenia Wrocławia z innej perspektywy, by most Tumski zawsze znany jako „most zakochanych” zaczął kojarzyć się nie z miłosnymi kłódkami, ale z trupią ręką.
I tutaj mnie olśniło!
Zrozumiałam to, nad czym zastanawiałam się na początku. Wiedźmy omotały mnie w jednym celu (i zrobią to z większością czytelników tego zbioru mrocznych opowiadań) – wzbudzenia pragnienia nie literackiej tylko, ale realnej przechadzki po mieście i spojrzenia na jego miejsca, zaułki i zakamarki z zupełnie innej perspektywy.
Postuluję – wiedźmy na przewodniczki po Wrocławiu!
Jednak na koniec pozwolę sobie zostać też wiedźmą i zamącić w tej zgodnej trójce, wyróżniając jedną z nich. Tą, która sączyła mi słowa do ucha najskuteczniej i najmroczniej – Martę Guzowską. Po tym zdaniu ciekawe sceny mogą się dziać na Kładce Czarownic.
Ja chcę do Wrocławia!
naostrzuksiazki.pl

Wrocław kojarzy mi się z wieloma, wyłącznie przyjemnymi rzeczami, ale najbardziej z pierwszymi wyścigami konnymi w moim życiu, na których uprawiałam HAZARD. Śmieję się z tego do dziś, ale co przeżyłam, to moje. Dlatego chętnie, z resentymentem sięgam po „wariacje na temat” tego miasta. Z większą lub mniejszą przyjemnością, w zależności od autora opowiadania, chodziłam już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1903
341

Na półkach: ,

Zbiór sztampowych i mało interesujących opowiadań kryminalnych dziejących się we Wrocławiu, przy okazji dostajemy trochę informacji o najciekawszych miejscach miasta (Ostrów Tumski, Dworzec Główny, itd.),jednak myślę, że lepiej poczytać sobie przewodnik po mieście.

Zbiór sztampowych i mało interesujących opowiadań kryminalnych dziejących się we Wrocławiu, przy okazji dostajemy trochę informacji o najciekawszych miejscach miasta (Ostrów Tumski, Dworzec Główny, itd.),jednak myślę, że lepiej poczytać sobie przewodnik po mieście.

Pokaż mimo to

avatar
3030
494

Na półkach: ,

Jak dla mnie to najlepsze opowiadania Agnieszki Krawczyk - Krakowianki :)

Jak dla mnie to najlepsze opowiadania Agnieszki Krawczyk - Krakowianki :)

Pokaż mimo to

avatar
440
122

Na półkach: ,

Zdecydowanie opowiadania Marty Guzowskiej wyróżniają się w tym zbiorze. Spośród czterech tekstów jej autorstwa, aż trzy posiadają motywy związane z archeologią. Myślę, że fani autorki, którzy lubią ją za kryminały archeologiczne, będą zadowoleni. Dodatkowo widać, że pisarka o wiele lepiej niż koleżanki radzi sobie z ubieraniem w słowa obserwacji socjologicznych i po prostu pisze w sposób niewymuszony, dobrze się przy tym bawiąc.

Niezła antologia. Krótka i treściwa. Plus za opatrzenie każdego opowiadania notką historyczną na temat miejsca, w którym dzieje się akcja.

Zdecydowanie opowiadania Marty Guzowskiej wyróżniają się w tym zbiorze. Spośród czterech tekstów jej autorstwa, aż trzy posiadają motywy związane z archeologią. Myślę, że fani autorki, którzy lubią ją za kryminały archeologiczne, będą zadowoleni. Dodatkowo widać, że pisarka o wiele lepiej niż koleżanki radzi sobie z ubieraniem w słowa obserwacji socjologicznych i po prostu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
415
93

Na półkach:

Krótkie opowiadania z dreszczykiem, które przy okazji opisują znane miejsca i zabytki Wrocławia. Po każdym jest krótka notatka opisująca daną atrakcję miasta mostów.
Dla fanów kryminałów i Wrocławia ciekawa pozycja.

Krótkie opowiadania z dreszczykiem, które przy okazji opisują znane miejsca i zabytki Wrocławia. Po każdym jest krótka notatka opisująca daną atrakcję miasta mostów.
Dla fanów kryminałów i Wrocławia ciekawa pozycja.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    143
  • Chcę przeczytać
    90
  • Posiadam
    20
  • 2014
    4
  • 2021
    4
  • 2022
    3
  • Legimi
    3
  • E-book
    3
  • Audiobooki
    3
  • Kryminały
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kryminalny Wrocław. Mroczne przechadzki po mieście


Podobne książki

Przeczytaj także