Utrata kogoś bliskiego – bratniej duszy – dla wielu oznacza walkę z samym sobą. Walkę z własnymi słabościami. Bo.. jak to stracić kogoś, kto od zawsze nas wspierał? Jak to jest stracić jedyną osobę, której całkowicie się ufa, a która jednocześnie stanowi naszą przeszłość, teraźniejszą i przyszłość.
Holly i Gerry stanowili bardzo wyjątkową parę. Byli nie tylko w sobie bezgranicznie zakochani. Byli nie tylko najlepszymi przyjaciółmi. Byli przede wszystkim bratnimi duszami, które miały przed sobą wspaniałą przyszłość. Wspólną przyszłość. Niestety, nic nie trwa wiecznie – nic, prócz najprawdziwszej miłości. Po śmierci męża Holly przez długi czas nie mogła pogodzić się z tym, że jedyna osoba, z którą wiązała swoją przyszłość, po prostu odeszła. Jej życie bez męża stanowiło pasmo bólu i cierpienia, a przede wszystkim niechęci do stawiania następnych kroków w prawdziwym życiu. Nie miała motywacji, by „żyć”. Dopiero listy, które pozostawił Gerry sprawiły, że Holly na nowo odkryła radość z życia.
„PS. Kocham Cię” wywarło na mnie, jak najbardziej, bardzo pozytywne wrażenie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz śmiałam się i płakałam tak, jak przy tej pozycji. Czytając, silnie odczuwałam emocje, które towarzyszyły głównej bohaterce. I właśnie z tego względu, jestem pewna, „PS. Kocham Cię” na bardzo, bardzo długo pozostanie w mojej pamięci.

Utrata kogoś bliskiego – bratniej duszy – dla wielu oznacza walkę z samym sobą. Walkę z własnymi słabościami. Bo.. jak to stracić kogoś, kto od zawsze nas wspierał? Jak to jest stracić jedyną osobę, której całkowicie się ufa, a która jednocześnie stanowi naszą przeszłość, teraźniejszą i przyszłość.
Holly i Gerry stanowili bardzo wyjątkową parę. Byli nie tylko w sobie...