Wieczny Grunwald
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2013-10-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-10-10
- Liczba stron:
- 212
- Czas czytania
- 3 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308052389
- Tagi:
- literatura polska
- Inne
Pod Grunwaldem ginie jeden z rycerzy zakonnych — syn polskiego króla. Umiera, ale żyć i ginąć będzie jeszcze wielokrotnie. Śmierć to dopiero początek Wiecznego Grunwaldu.
Wszystko zaczyna się od gwałtu króla Kazimierza na czternastoletniej córce norymberskiego kupca. Gdy królewski bękart przychodzi na świat, jego ojciec już nie żyje. Paszko zamieszkuje w domu publicznym, do którego trafia jego matka. Kiedy również ona umiera, chłopiec za cały majątek ma mały nóż, który już ubrudził krwią, i chustę z królewskim „K” — jedyny symbol swojego pochodzenia. Wyrusza w drogę, która zaprowadzi go na pola grunwaldzkie. A wszystko, by dowiedzieć się, kim jest: „bastertem królewskim” czy „kurwim synem”? Rycerzem czy mordercą? Polakiem czy Niemcem? Nieszczęsnym indywidualistą czy pospolitą zabawką w rękach historii?
Prowadząc swojego bohatera przez kolejne przestrzenie czasowe, alternatywne wcielenia i odmienne rzeczywistości, Twardoch przedstawia własną wersję polsko-niemieckich antagonizmów.Wieczny Grunwald to mroczna, brudna od krwi i błota opowieść, w której autor miażdży stereotypy etosu rycerskiego oraz romantycznego wallenrodyzmu. Milowy krok na drodze do sukcesu Morfiny — nagrodzonej Paszportem POLITYKI, nominowanej do NIKE, Literackiej Nagrody GDYNIA oraz Gwarancji Kultury. Powieść tylko dla dorosłych.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Z mroku dziejów
Czytałem ostatnie powieści Szczepana Twardocha całkiem nie po kolei. Najpierw bowiem była „Morfina” - najlepsza powieść minionego roku, mój murowany kandydat do Nike i rozczarowanie, że tak się nie stało. Dopiero po tym dotarłem do „Wiecznego Grunwaldu”. O książce słyszałem co nieco, ale to, z czym zderzyłem się podczas lektury było jak tsunami literackich obrazów, myśli, ale przede wszystkim polszczyzny.
Książka została wydana po raz pierwszy przez Narodowe Centrum Kultury i było to z okazji projektu „Zwrotnice czasu”, który miał uczcić 600-lecie bitwy pod Grunwaldem poprzez wyłonienie najciekawszych powieści, które prezentowałyby polską historię w sposób alternatywny. Szczepan Twardoch w swoim pomyśle odwołał się bezpośrednio do tematu bitwy grunwaldzkiej, jednak sposób, w jaki to uczynił, przyprawić może o wywichnięcie zawiasów szczękowych, gdyż każda kolejna strona przyprawia o coraz większe rozdziawienie paszczy, więc radzę uważać! Zresztą zawiasy szczękowe to nic w porównaniu z zawiasami umysłowymi, które książka ta wywraca na drugą stronę!
Nieślubny syn Kazimierza Wielkiego, Paszko, ginie pod Grunwaldem jako rycerz zakonny i niczym Billy Pilgrim z „Rzeźni numer pięć” wypada z czasu. Wypada jednak nie tylko z ram czasowych, wypada poza wymiar materialny, staje się „wiecznym Grunwaldem”, bytem wyrzuconym poza czas i przestrzeń, podróżującym przez krainę mitów i archetypów ludzkości.
„Wieczny Grunwald” ma formę monologu - monologu spoza czasów, monologu, w którym język i historia splatają się w jedność. Językowa fala uderzeniowa, którą częstuje nas Twardoch niesie nas nie tylko przez historię polszczyzny, ale też przez historię ludzkich myśli i pragnień. Autor nie pozostawia nam złudzeń – historia ludzkości to historia zbrodni i konfliktów. Nawet pozostając biernymi, bierzemy udział w wojnie i ponosimy za nią odpowiedzialność. Pojęcie „dobra” jest u Twardocha najbardziej zakłamanym słowem, które zna ludzkość. Współczucie, miłość to tylko kłamstwa słabych. Kto chce żyć naprawdę musi zabić. Musi wziąć na siebie moralną odpowiedzialność za zło, bo to zło kreuje obraz świata. Archetypiczne zło, polegające na wyeliminowaniu wroga. Odwieczna zasada „plus-minus” i bez znaczenia, czyj plus, a czyj minus.
Uczyniliśmy wiele, by rozmyć moralną odpowiedzialność za śmierć i cierpienie. Jaką odpowiedzialność ponosi palec naciskający odpowiedni guzik, jaką odpowiedzialność ponoszą sterujący dronami? Wojny robotów powoli stają się faktem, ale zasada pozostaje ta sama. Klucz do zbrodni znajdziemy w słowach, w myślach, w pojęciach takich jak miłość, rodzina, ojczyzna. Zawsze były one dobrym pretekstem, można powiedzieć pretekstem naturalnym, do prowadzenia kolejnych podbojów. Bo jeśli nie my ich, to oni nas. „Lepiej być wilkiem niż bezbronną owcą” - śpiewają moi znajomi z hip-hopowego składu. Czyż nie tak? Czyż takiej wojny nie toczymy na co dzień w imię „wyższych wartości”? W pracy, w rodzinie? Co nas obchodzi los tych, którzy stoją na naszej drodze? Co ich obchodzi nasz los?
„Wieczny Grunwald” to także rozprawa z silnym w naszej kulturze mitem Wallenroda. Ja uważam jednak, że o Wallenrodzie i tożsamości jest „Morfina”. „Grunwald” jest powieścią uniwersalną. Jest powieścią o złu, o świecie, jakim uczynił go człowiek, że zmieniają się jedynie metody, ale zasady obowiązują wciąż te same. Siłą tej powieści jest brak wyraźnego odniesienia do etyki. Dla jednych zbrodniarze pozostaną bohaterami, dla drugich odwrotnie. Etyka jest bowiem tutaj jedynie nadbudowana wokół podstawowej zasady świata, jaką jest konflikt. Jest tutaj miejsce na oskarżenie męskiego pierwiastka, miecza, który w imię rodziny-ojczyzny broni i podbija, by zapewnić byt następnym pokoleniom. W tym ujęciu jednak pozostanie on ślepym instynktem, który nie podlega ocenie moralnej, bowiem winna jest pierwotna zasada świata. W tym momencie otwiera się pole metafizyki, pytanie o samą zasadę, o twórcę tego porządku. Jest to perspektywa otwarta na wiele odpowiedzi, także tych religijnych, także o sens chrześcijaństwa i rolę religii w dziejach; jak to możliwe, by przesłanie miłości zostało zaprzęgnięte do walki z drugim człowiekiem?
„Wieczny Grunwald” to książka, która mnie przerasta. Wywołuje u mnie bunt i niezgodę, a zarazem rodzi przekonanie, że jest to książka bardzo prawdziwa. Być zbrodniarzem czy bohaterem to jedno. Błąd Raskolnikowa jest błędem ludzkiego umysłu, ale jednocześnie jest odwiecznym błędem człowieczeństwa, który tworzy ten świat. „Wieczny Grunwald” to mroczny trans, upojenie przemocą i władzą, zejście do najmroczniejszych czeluści zawieszonego w historii człowieka. Chciałbym zapytać: Co wziąłeś, Szczepan? Nie chcę tego za żadne skarby! „Wieczny Grunwald” jest jedną z najważniejszych powieści o historii, jakie znam. „Wieczny Grunwald” nie da nam odpowiedzi, ale da nam prawdę. Co z nią zrobimy, zależy wyłącznie od nas samych. To dzieło otwarte.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 1 568
- 1 045
- 425
- 44
- 32
- 26
- 23
- 18
- 16
- 15
Opinia
Pierwszy krok ku wielkości. Zdecydowany krok. Bo choć szwankuje tu trochę fabuła, reszta, zwłaszcza maestria językowa, po prostu zwala z nóg. Inna sprawa, że ta maestria jest – oprócz szczątkowej, raczej pretekstowej fabuły – najsłabszym elementem tej powieści. Twardoch syci się swoją elokwencją i erudycją, bawiąc się w lingwistyczną żonglerkę. A pisząc „Wieczny Grunwald” jest już językowym wyczynowcem tak sprawnym, że chwilami trudno nad nim nadążyć. I, jak to młody człowiek, odjeżdża. Jego zabawy staropolszczyzną chwilami zaczynają być popisem z cyklu „sztuka dla sztuki”. I momentami chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo w następnym akapicie pisze językiem zrozumiałym/łatwiej przyswajalnym dla współczesnego czytelnika.
Ta lingwistyczna żonglerka stanie się jego znakiem rozpoznawczym. Tyle, że później – zwłaszcza w „Drachu” – okaże się kolejnym mistrzowskim zagraniem narracyjnym.
Zresztą w ogóle „Wieczny Grunwald” jest katalogiem zagrań i obsesji, które pisarz rozwinie (z co najmniej znakomitym skutkiem) w swoich późniejszych pracach. Historia Paszka to opowieść o wolności jako najgorszym rodzaju niewoli, wiecznym upiornym danse macabre Polaków i Niemców, przekleństwie historii – nauki, która nas uczy, że nic nie wynosimy z jej nauki, przekleństwie życia – pasma udręk i klęsk oraz destrukcyjnej sile miłości i rodziny. Tu, jest ona tak wielka, że można nazwać „… Grunwald” powieścią nihilistyczną. Później Twardoch trochę skoryguje swoje spojrzenie, nada miłości większą dwuznaczność.
Można nazwać „Wieczny Grunwald” pierwszym krokiem do wielkości czy sygnałem narodzin giganta. Ale można spojrzeć też na tę powieść nieco inaczej. To proza totalna, rozsadzająca wszelkie ramy – gatunkowe, narracyjne, językowe, stylistyczne i językowe. Totalny literacki rozpierdol. „Never Mind the Bollocks” albo „Raw Power” Twardocha. Tour de force autora „Króla”. Jego późniejsze kawałki – od wielkiej „Morfiny” po gigantyczne „Królewstwo” – są bardziej uczesane, „melodyjne”, łatwiej wpadające w ucho. Na listy przebojów. Komercyjne, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Dla ludzi.
„Wieczny Grunwald” to rzecz dla entuzjastów literackiego hardkoru i zagorzałych fanów Szczepana Twardocha. Pozostali mogą mieć z tą powieścią problem. Ale warto zaryzykować to starcie. Walka będzie ciężka, ale satysfakcjonująca.
Pierwszy krok ku wielkości. Zdecydowany krok. Bo choć szwankuje tu trochę fabuła, reszta, zwłaszcza maestria językowa, po prostu zwala z nóg. Inna sprawa, że ta maestria jest – oprócz szczątkowej, raczej pretekstowej fabuły – najsłabszym elementem tej powieści. Twardoch syci się swoją elokwencją i erudycją, bawiąc się w lingwistyczną żonglerkę. A pisząc „Wieczny Grunwald”...
więcej Pokaż mimo to