Dziennik żałobny
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Teatr Polski we Wrocławiu
- Data wydania:
- 2013-05-31
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-05-31
- Liczba stron:
- 280
- Czas czytania
- 4 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788393098644
- Tłumacz:
- Kajetan Maria Jaksender
- Tagi:
- Roland Barthes żałoba strata dziennik
Nieprzetłumaczony dotąd na język polski, ostatni tekst Rolanda Barthes’a, który we Francji i Włoszech stał się intelektualnym i artystycznym wydarzeniem. To bardzo sugestywny zapis żałoby, w jakiej pogrążył sie autor po śmierci swojej matki, z którą łączyła go głęboka, symbiotyczna relacja. Odejście Henrietty Barthes złamało życie pisarza na pół, odtąd zmienia się jego literacka forma, pisanie przestaje być "udawane", ustępując miejsca egzystencji. Dziennik to zbiór 330 w większości datowanych fiszek, uporządkowanych, często bardzo krótkich osobistych zapisków tragicznego doświadczenia, i wreszcie próba określenia, kim się jest, gdy umiera najbliższy człowiek. To nie tylko rozprawa filozoficzna, w której Barthes niezwykle celnie opisuje świat po stracie, ale także bardzo intymna lektura opowiadająca o dramacie, z którym każdemu z nas przyszło lub przyjdzie się zmierzyć.
Książka rozpoczyna nową serię wydawniczą Teatru Polskiego we Wrocławiu. Inspiracją do niej za każdym razem będą spektakle, jako punkt wyjścia do poruszenia najciekawszych zjawisk teatralnych, ale także problemów współczesnego świata, polityki, ekonomii, kultury. Głównym założeniem serii jest towarzyszenie teatrowi, zwiększenie pola jego oddziaływania, ułatwianie jego odbioru, przybliżanie jego wieloaspektowości i intelektualne obudowywanie przedstawień, co pozwoli na pozostawienie po nich trwałego śladu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 197
- 64
- 12
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Moja opinia jest bardzo subiektywna, ale odnajduje swoje myśli w tek książce
Moja opinia jest bardzo subiektywna, ale odnajduje swoje myśli w tek książce
Pokaż mimo toAutorskie zapiski, w formie refleksji/odczuć po śmierci matki. Nie jest to wybitne, ale może dzięki temu jest bardziej szczere...
Autorskie zapiski, w formie refleksji/odczuć po śmierci matki. Nie jest to wybitne, ale może dzięki temu jest bardziej szczere...
Pokaż mimo toLuźne zapiski, refleksje na temat żałoby, robione prywatnie, roboczo w celu napisania kiedyś tam książki na ten temat. Autor nie planował tego wydać w takiej formie, ale znaleźli się "życzliwi" po jego śmierci i wydali z wiadomych tylko sobie pobudek. Trudne do czytania, parę złotych myśli. Może ktoś kto chce się nauczyć jak budować warsztat pisarza coś skorzysta.
Luźne zapiski, refleksje na temat żałoby, robione prywatnie, roboczo w celu napisania kiedyś tam książki na ten temat. Autor nie planował tego wydać w takiej formie, ale znaleźli się "życzliwi" po jego śmierci i wydali z wiadomych tylko sobie pobudek. Trudne do czytania, parę złotych myśli. Może ktoś kto chce się nauczyć jak budować warsztat pisarza coś skorzysta.
Pokaż mimo toNa okładce widnieje główna bohaterka zapisków Rolanda Barthesa. Matka. Dziennik jest bardzo intymny, autor opisuje swoje uczucia, refleksje najczęściej w kilku zdaniach. Są to jednak słowa o ogromnej emocjonalności, podszyte bólem, lękiem, osamotnieniem. Autor na swój sposób przeżywa okres żałoby, bardzo trudny, bo ciągle naznaczony obecnością umarłej. Matka staje się pryzmatem, przez który autor obserwuje i interpretuje świat. Dziennik żałobny to trudna lektura, wymagająca czasu i refleksji. Potrzebna, będąca jak terapia, pozwalająca na przelanie smutku dzięki słowom...
Na okładce widnieje główna bohaterka zapisków Rolanda Barthesa. Matka. Dziennik jest bardzo intymny, autor opisuje swoje uczucia, refleksje najczęściej w kilku zdaniach. Są to jednak słowa o ogromnej emocjonalności, podszyte bólem, lękiem, osamotnieniem. Autor na swój sposób przeżywa okres żałoby, bardzo trudny, bo ciągle naznaczony obecnością umarłej. Matka staje się...
więcej Pokaż mimo toPiękna książka. Piękna i okrutnie bolesna. O czym? O rozpaczy... "Rozpacz: słowo teatralne, należy do języka. Kamień" - zapisał Roland Barthes pod datą 3 kwietnia. Od śmierci matki najpierw codziennie, potem nieco mniej regularnie, rozpisywał swoją rozpacz, próbując opowiedzieć coś, co nie jest możliwe do opowiedzenia. Z zebranych fragmentów o prostym i dyskretnym kroju haiku powstał "Dziennik żałobny" - wzruszające świadectwo żałoby pisane z samego jej dna, żałoby "niewysłowionej, jednakże wypowiadalnej", balansującej między nadmiarem banałów a milczeniem W miejscu gdzie chciał powiedzieć więcej niż pozwalały na to słowa, i gdzie to, co oczywiste, miał na końcu języka, bierze swój początek literatura…” Zdania te napisane we wstępie do książki przez redaktor prowadzącą, Annę Wojciechowską niech będą też wstępem do wybranych zdań z książki, napisanych przez samego Autora, a które cytuję poniżej. Dojmujące:
Rok 1977
„6 listopada. Wata niedzielnego poranka. Sam. Pierwszy poranny poranek bez niej. Czuje cykl dni tygodnia. Stawiam czoło długiemu ciągowi czasu bez niej.”
„10 listopada. Uderzony niepojętą naturą nieobecności, a przecież pali ona i rozdziera. Dzięki temu lepiej rozumiem abstrakcję: jest nieobecnością i bólem, bólem nieobecności – może więc miłością?”
„11 listopada. Samotność = nie mieć nikogo, komu można powiedzieć: wrócę o tej i o tej godzinie, albo do kogo można zatelefonować (powiedzieć): voilà, już wróciłem”
„16 listopada. Teraz wszędzie, na ulicy, w kawiarni, nieuchronnie widzę ludzi w stanie przedśmiertnym, to znaczy w ścisłym sensie jako śmiertelników. – I z nie mniejszą oczywistością widzę ich jako niezdających sobie z tego sprawy.”
"28 listopada. Komu mógłbym zadać to pytanie (z nadzieją na odpowiedź)?
Czy móc żyć bez kogoś, kogo się kochało, oznacza, że kochaliśmy go mniej, niż sądziliśmy…?"
Rok 1978
„12 lutego. Śnieg, dużo śniegu w Paryżu; to dziwne.
Powtarzam sobie i cierpię z tego powodu: nigdy już go nie zobaczy, a ja nie będę mógł jej o nim opowiedzieć.”
„28 maja. Prawda żałoby jest całkiem prosta: Teraz gdy mama nie żyje, jestem przyparty do śmierci (nie oddziela mnie już od niej nic oprócz czasu.”
„24 lipca. To co dała mi mama: regularność mojego ciała: nie Prawo lecz regułę (skuteczność ale mało dyspozycyjności).”
„27 lipca. … - I myślę: Mama nauczyła mnie, że możemy nie zadawać cierpienia tym, których kochamy.
Ona nigdy nie zadała cierpienia tym, których kochała. To właśnie była jej definicja, jej „niewinność”.”
„18 sierpnia. Dzielić wartości cichej codzienności, zająć się kuchnią, czystością, ubraniami, estetyką i jakby przeszłością przedmiotów),był to mój (milczący) sposób rozmawiania z nią. – I właśnie tak, gdy już jej nie ma, mogę nadal to robić.”
„21 sierpnia. Próbowałem wyjaśnić JL(ale da się to ująć w jednym zdaniu):
Całe życie, począwszy od dzieciństwa, doznawałem przyjemności bycia z mamą. To nie było przyzwyczajenie. Radowałem się wakacjami w U. (chociaż nie bardzo lubię wieś),ponieważ wiedziałem, że będę tam z nią przez cały czas.”
„20 października. Nadchodzi ten dzień, rocznica śmierci mamy. Boję się coraz bardziej, tak jakby tego dnia (25 października) miała umrzeć po raz drugi."
„25 października. Rocznica śmierci mamy.
Dzień w Urt.
Urt, pusty dom, cmentarz, nowy nagrobek (zbyt wysoki, zbyt masywny jak dla niej, tak przecież drobnej); nie czuje ulgi jestem jakby oschły; nie ma we mnie życzliwości. Symbolika rocznicy niczego nie daje.”
„4 listopada. Te żałobne notatki są coraz rzadsze. Przysypywane piaskiem. Cóż takiego, nieubłagane stawanie się, zapomnienie? („choroba”, która przechodzi?). A przecież…
Morze pełne zgryzoty – występujące z brzegów, niczego na horyzoncie. Pisanie nie jest już możliwe.”
Niespełna trzy lata od śmierci mamy (marzec 1980) Rolad Barthes umiera w szpitalu, na skutek obrażeń odniesionych po potrąceniu przez taksówkę.
Pozostawione przez niego zapiski, robione na małych karteczkach, zebrane i zamieszczone w „Dzienniku żałobnym” pozostają niemym świadkiem bólu i ogromnej miłości syna do matki. Piękne i przejmujące.
Książka po przeczytaniu której cisza…
Piękna książka. Piękna i okrutnie bolesna. O czym? O rozpaczy... "Rozpacz: słowo teatralne, należy do języka. Kamień" - zapisał Roland Barthes pod datą 3 kwietnia. Od śmierci matki najpierw codziennie, potem nieco mniej regularnie, rozpisywał swoją rozpacz, próbując opowiedzieć coś, co nie jest możliwe do opowiedzenia. Z zebranych fragmentów o prostym i dyskretnym kroju...
więcej Pokaż mimo to