Charlotte Street

Okładka książki Charlotte Street Danny Wallace
Okładka książki Charlotte Street
Danny Wallace Wydawnictwo: Sonia Draga literatura piękna
440 str. 7 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Charlotte Street
Wydawnictwo:
Sonia Draga
Data wydania:
2013-06-26
Data 1. wyd. pol.:
2013-06-26
Data 1. wydania:
2013-04-25
Liczba stron:
440
Czas czytania
7 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375086959
Tłumacz:
Joanna Piątek
Średnia ocen

5,4 5,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,4 / 10
126 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
254
74

Na półkach: ,

Słaba, mdła, męcząca. Za dużo przemyśleń autora. Nic nie wnosząca. Już na początku jesteśmy w stanie przewidzieć jej koniec. Jedynie zastanawia, co autor jeszcze wymyśli. Niestety ta książka do mnie nie trafia. Poza piękną okładką nie zawiera w sobie nic, co mogłoby mnie zainteresować. Ja autor wspomina na początku, że go szybko polubimy...oj nie ja niestety nie należę do tej grupy.

Słaba, mdła, męcząca. Za dużo przemyśleń autora. Nic nie wnosząca. Już na początku jesteśmy w stanie przewidzieć jej koniec. Jedynie zastanawia, co autor jeszcze wymyśli. Niestety ta książka do mnie nie trafia. Poza piękną okładką nie zawiera w sobie nic, co mogłoby mnie zainteresować. Ja autor wspomina na początku, że go szybko polubimy...oj nie ja niestety nie należę do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2102
204

Na półkach: , ,

Słabe! Nie polecam.

Słabe! Nie polecam.

Pokaż mimo to

avatar
166
25

Na półkach: ,

Początek trochę nudny, dużo przemyśleń bohatera ale później się przyzwyczaiłam. Bardzo ciekawe postacie i dobry pomysł na opowiadanie.
Miłość i rozstania oczami mężczyzny.

Początek trochę nudny, dużo przemyśleń bohatera ale później się przyzwyczaiłam. Bardzo ciekawe postacie i dobry pomysł na opowiadanie.
Miłość i rozstania oczami mężczyzny.

Pokaż mimo to

avatar
404
246

Na półkach: , , ,

Z góry wiadomo jak skończy się ta historia, jednak jak główny bohater do tego doprowadzi ciężko przewidzieć. Wciągająca lektura przy której można się zaśmiać i zapłakać. Czasami przewrotna jak życie. Pokazująca, że należy wziąć sprawy w swoje ręce, a los zacznie nam sprzyjać.

Z góry wiadomo jak skończy się ta historia, jednak jak główny bohater do tego doprowadzi ciężko przewidzieć. Wciągająca lektura przy której można się zaśmiać i zapłakać. Czasami przewrotna jak życie. Pokazująca, że należy wziąć sprawy w swoje ręce, a los zacznie nam sprzyjać.

Pokaż mimo to

avatar
4374
4189

Na półkach: , , , ,

Wszystko rozpoczyna się od dziewczyny bo zawsze jest tam jakaś dziewczyna,Jason Priestley(ale nie ten aktor),co dopiero ją spotkał.Na ulicy gdzie była Charlotte Street młodzi ludzie przeżyli cudowną, niesamowitą,tak ulotną chwilę, a Jason poczuł, że zaczyna się coś ważnego rodzić głębokie uczucie pomiędzy dwojgiem.Sekundę później jej nie było. i to na całe szczęście w tym całym jej roztargnieniu, zapomniała o swym aparacie fotograficznym, który miał masę nie wywołanych zdjęć.

Dla mnie ta książka była przegadana, nudna,,,zanudziłam się przy niej czytając ją, strasznie monotonna, nie przemówiła do mnie nie zachwyciła mnie, spodziewałam się dobrej, wciągającej książka, a taka mdła była.

Wszystko rozpoczyna się od dziewczyny bo zawsze jest tam jakaś dziewczyna,Jason Priestley(ale nie ten aktor),co dopiero ją spotkał.Na ulicy gdzie była Charlotte Street młodzi ludzie przeżyli cudowną, niesamowitą,tak ulotną chwilę, a Jason poczuł, że zaczyna się coś ważnego rodzić głębokie uczucie pomiędzy dwojgiem.Sekundę później jej nie było. i to na całe szczęście w tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
34
10

Na półkach:

Recenzja pochodzi ze strony www.czytaczek.pl :)

Moja przygoda z „Charlotte Street” rozpoczęła się… właściwie dokładnie rok temu, kiedy otrzymałam ją razem ze świadectwem. Coś jednak sprawiło, że nie sięgnęłam po nią wtedy i wylądowała na półce tzw. „do przeczytania…kiedyś tam”. A że książka jest moja i nie czułam presji czasu, a jako pracoholiczka bulimiczna czasem potrzebuję presji czasu, żeby działać, położyłam ją na półce i, bo ja wiem? Zapomniałam. W każdym razie, z nieznajomych mi powodów, coś sprawiło, że przywitałam ją po raz kolejny i najbliższe kilka dni spędziłam na, jak się pewnie domyśliliście, Charlotte Street, w Londynie, z facetem, który nazywa się jak znany aktor, choć wcale nim nie jest, mieszkającym koło miejsca, które wszyscy biorą za miejsce, którym ono nie jest. I może nawet lepiej, że trafiłam na tę powieść dopiero teraz… (O nie! Tylko nie myślcie, że jest w niej coś niestosownego! Później Wam wyjaśnię, co mam na myśli)

Powieść ta jest autorstwa Danny’ego Wallace’ a, brytyjskiego pisarza mającego na koncie 9 książek, a zarazem producenta filmowego, komika, aktora i prezentera związanego z wieloma prestiżowymi magazynami, jak np. „The Times”. Było to moje pierwsze spotkanie z pisarzem.

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, że codziennie na ulicy mijamy setki, tysiące ludzi, zupełnie obcych? Nie znamy ich imion, ba, nie wiemy o nich nic poza tym, że idą właśnie tą ulicą i ten jeden fakt sprawia, że są nam w jakiś sposób bliscy. Prawdopodobnie też nigdy więcej ich nie spotkamy, chyba, że łut szczęścia sprawi, że wsiądziemy do jednego tramwaju, albo codziennie chodzimy tą samą drogą na zakupy… Mijamy się, może nawet kilka razy w tygodniu, a nie wiemy o sobie… no właśnie… nic.

Ja się zastanawiałam.

Czasem wymieniamy spojrzenia, zamienimy krótkie słowo, jak „przepraszam”, albo przynajmniej „sorry” i idziemy dalej. Ale czasami zdarza się, że dwoje ludzi przechodzi obok siebie i ich spojrzenie trwa o ułamek sekundy za długo, a mijają się jakby nigdy nic, do końca życia siedząc z kotem w za ciasnym fotelu, zastanawiając się, co takiego przegapili. Czy któraś kartka w ich życiu się skleiła z inną i ominęli ją nieświadomie gubiąc swoje szczęście? A z drugiej strony, co zrobić z tym uczuciem? Że ta osoba, która właśnie nas minęła może jest jakąś zagubioną cząstką nas samych? Kimś, kto mógłby odegrać jakąś rolę w naszym życiu, gdyby tylko… no właśnie. Gdyby tylko co?

Charlotte Street to historia mężczyzny, który miał prawie wszystko i stracił prawie wszystko, od dziewczyny, poprzez znajomych, aż do własnych marzeń. Jason Priestley jest od początku na straconej pozycji. Odkąd zepsuł swój związek, a wraz z nim posypało się wszystko, jego życie przypomina baśń w wydaniu smutnym: o łabędziu, który stał się brzydkim kaczątkiem. Mężczyzna zrezygnował z pracy nauczyciela, jest dziennikarzem w rozdawanym za darmo, w metrze czasopiśmie. Przeszłość cały czas się na nim mści i znosi ją właściwie tylko dzięki przyjacielowi , z którym mieszka i imprezuje. Ludzie postrzegają go w dodatku jako lekkoducha, wyprutego z ambicji i mającego problem z alkoholem. I pewnie zakończenie byłoby równie smutne jak początek, gdyby nie jedna ulotna chwilka, ta, którą większość z nas wzięłaby za „jedną z wielu chwilek”. Otóż, pewnego dnia Jason spotyka na ulicy Dziewczynę, na moment świat wokół staje w miejscu, a potem zostaje zupełnie sam pośrodku tłumu ludzi na Charlotte Street, zupełnie jak przedtem, tylko że z małą różnicą: w ręku mając małe plastikowe pudełeczko z jednorazowym aparatem, w sercu rozklekotany alarm, a w głowie dylemat „wywołać, albo nie”. Czy można, od tak, wkroczyć z buciorami w czyjeś życie?

Powieść ma w sobie coś intrygującego. Oczywiście, jest tu męski punkt widzenia- no bo jaki mógłby mieć Jason Priestley. Ale to, co przyciąga, czyni tę książkę taką tajemniczą- to zagadka. Zagadka wzięta z życia każdego człowieka, a właściwie… z ulicy! Może to wydawać się śmieszne, ale przecież to tu wszystko się zaczyna. Ulica. Ludzie. Czas. Ktoś kiedyś powiedział, że wszystko musi się dziać gdzieś i kiedyś, no i z jakiegoś powodu. Przeznaczenie? No bo jak inaczej nazwać można to, że Jason znalazł się właśnie w tym miejscu, właśnie w tym czasie na Charlotte Street, jeśli nie kapryśnym zrządzeniem losu? Najbardziej inspirujące dla mnie w pomyśle autora jest to, z jaką lekkością wykorzystał zwykłą sytuację. Taką, która spotyka każdego z nas, codziennie, na ulicy, by zbudować piękną historię o poszukiwaniu, już nie tyle Tej Osoby- nieznajomego Kogoś, kto zdaje się nam być bardziej bliski, niż byśmy oczekiwali. O poszukiwaniu samego siebie, swojego szczęścia, tułaczce, którą mimowolnie przeżywa każdy z nas.

Sięgając po Charlotte Street, nie dajcie się zgubić złudzeniu, że jest to romansidło (nie żebym miała coś do romansideł)! Z mojego punktu widzenia jest to bardzo dobrze napisana powieść o ciekawej konstrukcji i ,oczywiście, jej szkielet stanowi rozwiązanie zagadki, do czego autor konsekwentnie dąży. Ale myślę również, że jest to książka, która porusza inne ciekawe tematy. Choćby to, jak ważni są ludzie wokół nas i jak dużą rolę odgrywają w kształtowaniu siebie jako człowieka. Jason przeżywa podczas swojej przygody ogromną metamorfozę. Powoli zaczyna rozumieć swoje błędy i stara się „chwycić byka za rogi”… Naprawia to, co zepsuł i pragnie zacząć od nowa. Zmienić swój zestaw DNA cech, które wszystkim pokazuje. Jego historia na pewno pomoże tym, którzy w jakiś sposób czują się zagubieni w tym chaosie życia codziennego i szukają inspiracji. Poza tym, jeśli już mowa o inspiracjach, autor ciekawie przedstawił Londyn ( szczególnie pod względem różnych ulic, ciekawostek no i… pubów!) Nie wiem, jak odnosi się to do realiów, ale może kiedyś, z przyjemnością odwiedzę Londyn i Charlotte Street, z pewnością pamiętając o losach niejakiego Jasona Priestleya. Bo marzenia się spełniają. Nawet, jeśli tylko na papierze!

Książka opowiada też o tym, jak poszczególne decyzje wpływają na nasze życie. Co, jeśli dzisiaj nie poszłabym tu tylko tam? Co, jeśli Jason nie zrobiłby tego, co zrobił? Jak wyglądałby świat, gdyby historię zmienił jakiś jeden mały przypadek, błahostka, a jednak ważna błahostka? Na tyle ważna, że nie było by Ciebie i mnie, tej książki, tego słowa? Jeśli zamiast tego słowa napisałabym inne, a Ty byś je przeczytał? Może nie byłoby nas właśnie tu, gdzie jesteśmy? Może sęk w tym, że trzeba przestać tak zawzięcie o tym myśleć i wykorzystywać chwile, żeby później nie żałować?

Książka napisana jest z dziennikarskim zacięciem. A, że, podobnie jak autor, tak i jego postać jest dziennikarzem, powieść jest wzbogacona stylem i dobrym, czasem bardzo dobrym dowcipem. Opowieść o Jasonie to również opowieść o jego życiu zawodowym, o tym w jaki sposób pasja ma odnosić się do życia oraz może lepiej: prawdziwe życie do pasji. Do czego jesteśmy przeznaczeni? Jak to odkryć? Do gustu przypadło mi, że Danny Wallace wyciągnął ze swoich postaci to, co najlepsze i stworzył ciekawy portret różnych ludzi, z których każdy ma jeden cel: ułożyć sobie życie. A każdy robi to po swojemu.

Poza tym książka mówi o podążaniu za marzeniami. Autor często konfrontuje nasze wyobrażenia z szarą codziennością. Właściwie już w pierwszym akapicie, a później jeszcze wiele razy. I o zderzeniu z często ponurą rzeczywistością, z którą musimy się zmierzyć, by dojrzeć wreszcie do tego, że trzeba gonić za marzeniami, z jakimkolwiek skutkiem. Bo bez takiego lampionu pośród szarości i czerni nie można wygrać.

Ucieszyło mnie, że autor namalował Jasona, nie jako zrozpaczonego i nadmuchanego, zniesmaczonego życiem i ludźmi filozofa podającego nam na tacy smętne, pouczające cytaty- bo to do tej postaci nie pasuje. A mimo to możemy się poczuć, jak byśmy byli w głowie bohatera i jego przemyślenia, analiza codziennych zdarzeń niekiedy bawi i uczy jednocześnie. I nie mam na myśli, że jest to książka dziecinna, czy niepoważna (chyba wychodzi na jedno),ale raczej to, że pisarz nie upchnął do niej niepotrzebnie nie wiadomo czego, nie ubrał powietrza w złotko, a raczej przekazał czekoladkę bez zbędnych opakowań, a z dobrym nadzieniem. Wzbogacił wszystko w poczucie humoru i dodał do tej mieszanki dziennikarskiego zapału, dobrego pomysłu i dobrej kreacji postaci coś jeszcze, a mianowicie szczyptę magii.

Teraz pora, by do tej recenzji również dodać szczyptę magii, co Wy na to? Napisałam na początku, tu zacytuję: „I może nawet lepiej, że trafiłam na tę powieść dopiero teraz…”

Tak, rzeczywiście cieszę się, że tak się stało, nie tylko dlatego, że zbliżają się wakacje, a to jest dobra książka na wakacje, ale dlatego, że trafiłam na nią zaraz po przeczytaniu książki „Pięć osób, które spotykamy w niebie”. Pewnie zapytacie „a co ma piernik do wiatraka?”. Według mnie… ma!

Jest to kolejna książka, w której autor porusza motyw tułaczki, podróży. I choć ciężko porównywać obydwa przypadki, to jednak można znaleźć między nimi jeden wspólny mianownik. A mianowicie: historie. Ludzkie historie posplatane ze sobą jak warkoczyki, jedna z drugą, druga z trzecią, trzecia z czwartą, tworzące jeden wielki dobierany warkocz składający się na jedną fryzurę… Obydwie książki poruszają bowiem temat „Czym właściwie jest moje życie? Dokąd zmierzam? Co zrobić, żeby nie zmarnować szansy?” W przypadku Eddiego była to podróż, która miała mu wyjaśnić sens życia na Ziemi. Jason wciąż żyje i jego tułaczka to tak naprawdę nic innego: poszukiwanie zrozumienia, dla siebie, dla innych. Dlatego spodobały mi się wprowadzone do fabuły momenty refleksji w Postman Parku, przy tabliczkach z bohaterami „szarej codzienności”, które odgrywają w książce dużą rolę.

Autor unaocznia, jak ludzkie historie potrafią się ze sobą posplatać, o czym mówi choćby cytat, myśl Jasona po jednym z najtrudniejszych momentów jego życia (jak już mówiłam, nie uważam, że autor pozbawił książkę pięknych myśli. On po prostu ubrał te myśli w osobowość Jasona Priestleya po to, jak mi się wydaje, by stały się bliższe każdemu z nas) :


„Ludzie wokół nas w pewnym sensie są nami. Są częścią naszej historii. Mogą ją nawet z nami pisać. I kiedy kogoś takiego tracimy, w jakikolwiek sposób, nie ma wątpliwości, że tracimy też jakąś część siebie.”

Jest to mój ulubiony cytat z tej książki.

Na koniec, wspomnę jeszcze, że jest to piękna opowieść nie tylko o zyskiwaniu, ale również o traceniu. Przemijaniu. I tym, co się z tym nierozłącznie wiąże: wybaczeniu, godzeniu się z tymi utratami, jakie niesie nam los, po to, by móc ruszyć gdzieś przed siebie.

Dla mnie „Charlotte Street” jest książką, o której mogłabym gadać godzinami. Jest też dla mnie na pewno otworzeniem oczu na nowo, na nowe sprawy i przede wszystkim na to, co jest wokół, tak ulotne, a skłaniające do podjęcia ryzyka, by zawsze uparcie gonić na marzeniami.

Recenzja pochodzi ze strony www.czytaczek.pl :)

Moja przygoda z „Charlotte Street” rozpoczęła się… właściwie dokładnie rok temu, kiedy otrzymałam ją razem ze świadectwem. Coś jednak sprawiło, że nie sięgnęłam po nią wtedy i wylądowała na półce tzw. „do przeczytania…kiedyś tam”. A że książka jest moja i nie czułam presji czasu, a jako pracoholiczka bulimiczna czasem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1798
1138

Na półkach: ,

,,Charlotte Street" to jedna z powieści, które mogą być odbierane jako nudne, mdłe i nic nie wnoszące jeśli nie trafią na swój moment. U mnie chyba trafiła w samo sedno. Nie chciałam jej polubić. Wydawało mi się na początku, że to taka sztuka dla sztuki, przegadana, schematyczna opowieść jakich wiele. Bo o czym jest? O chłopaku, który szuka przypadkowo spotkanej na ulicy dziewczyny. Sam jest życiowym nieudacznikiem, utrzymuje się z przypadkowych zleceń, mieszka kątem u kumpla i szpieguje na Facebooku byłą dziewczynę. Jego życie utknęło w martwym punkcie a on nawet nie zdaje sobie z tego sprawę. Dopiero przypadkowo otrzymany jednorazowy aparat wywołuje w lawinę zdarzeń, które pozwolą mu wreszcie dorosnąć.

,,Charlotte Street" to przykład typowej angielskiej komedii obyczajowej z bardzo delikatnym wątkiem romantycznym. Bo chociaż Jason przez całą książkę szuka swojej idealnej dziewczyny to jednak to głównie opowieść o dorastaniu, wychodzeniu z własnej skorupy i ruszeniu wreszcie dalej. Cały czas uśmiech wywołany nieporadnością bohaterów miesza się z gorzką refleksją nad życiem współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków, u których lęk przed podjęciem ważnych decyzji blokuje normalne życie. Są uwięzieni w skorupie dużych dzieci. Na ślepo szukają miejsca we współczesnym świecie, marząc zamiast zacząć działać. Ale nie byłaby to dobra komedia, gdyby nie przebijała z tego nuta optymizmu i nadziei. Bo kiedyś w końcu bohater musi zaryzykować i wziąć sprawy we własne ręce.

Mimowolnie polubiłam bohaterów i specyficzny angielski klimat jaki ich otaczał. Zupełnie nieświadomie zaczęłam trzymać kciuki za Jasona aby poukładał sobie w końcu życie i gdy przyszło do finału byłam rozczarowana, że nastąpiło to tak szybko. To w prawdzie taka prosta opowieść ale może skłonić do myślenia. Zachęcam!

,,Charlotte Street" to jedna z powieści, które mogą być odbierane jako nudne, mdłe i nic nie wnoszące jeśli nie trafią na swój moment. U mnie chyba trafiła w samo sedno. Nie chciałam jej polubić. Wydawało mi się na początku, że to taka sztuka dla sztuki, przegadana, schematyczna opowieść jakich wiele. Bo o czym jest? O chłopaku, który szuka przypadkowo spotkanej na ulicy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
601
514

Na półkach: , , ,

Tak się zastanawiam czy kiedyś zemści się na mnie fakt, że jestem okładkową sroką. Owszem kilka raz się już zdarzyło, że okładka była piękna, a treść w środku powodowała chęć popełnienia samobójstwa, ale to wcale nie wyleczyło mnie z kupowania książek, gdy przykuła mnie ich okładka. Czy kiedyś ten dzień nadejdzie? Nie wiem, ale też trochę w to powątpiewam. W końcu, kto z nas nie lubi pięknie wydanych książek? Pozycja Danny Wallace ma cudowne kolory, ale bardziej mnie interesowało to, co ma w środku.
Jason Priestley jest byłym nauczycielem, który obecnie na ćwierć etatu w „London Now” gazecie, która jest rozdawana za darmo w metrze. Zostawiła go dziewczyna Sara. Mieszka u kumpla Deva, który prowadzi sklep z grami komputerowymi. Jason pewnego dnia na Charlotte Street wpada na piękną nieznajomą, która przez przypadek zostawia w jego dłoniach aparat. Chłopak za namową przyjaciela wywołuje kliszę, by dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej pięknej nieznajomej.
Jason to… dupa wołowa. Straszny z niego mazgaj i ciapa, a ja takich postaci bardzo nie lubię. W Realu nawet z kimś takim się nie umawiam na randki. Jedyne, co działa na jego korzyść to fakt, że prowadzi bardzo ciekawą narrację. Mimo wszystko nie dziwiłam się Sarze, że go zostawiła, bo w zasadzie nie miała z nim perspektyw na przyszłość. Po dwustu stronach czułam się już mocno zmęczona Jasonem i jego szukaniem. W tej książce brakowało akcji. Czułam się w połowie znudzona i modliłam się, żeby w końcu nastąpił koniec, bo ile można słuchać marudzenia jednego faceta? I to na ten sam temat? ‘Gościu, weź się w garść. Znajdź lepszą pracę, wyprowadź się od kumpla, z którym mieszkasz. Weź życie w swoje ręce!’ – to miałam ochotę powiedzieć głównemu bohaterowi. Na dodatek użalał się nad tym, że zostawiła go dziewczyna, a miała ku temu bardzo dobry powód! Dupa wołowa, a nie facet!.
Okładka książki wskazuje, że razem z Jasonem będziemy szukać kobiety w czerwonym płaszczu. I pewnie będzie, że się czepiam, ale ta dziewczyna w książce ma niebieski, więc większy sens miałaby dla mnie okładka z niebieskim motywem. Bardziej by ją to łączyło z powieścią.
Spodziewałam się czegoś lepszego oprócz tego, co dostałam. Po prostu autor to wszystko niepotrzebnie przeciągał i zanudzał. Niestety maraton słabych książek dalej trwa w najlepsze…

"Bo to, czego w nadziei nienawidzę – to, czym wręcz gardzę, a czego nikt nigdy nie chce przyznać – to fakt, że nadzieja może się bardzo łatwo okazać najprostszą drogą do całkowitej beznadziei." ~ Danny Wallace, Charlotte Street, Katowice 2013, s.14.

Tak się zastanawiam czy kiedyś zemści się na mnie fakt, że jestem okładkową sroką. Owszem kilka raz się już zdarzyło, że okładka była piękna, a treść w środku powodowała chęć popełnienia samobójstwa, ale to wcale nie wyleczyło mnie z kupowania książek, gdy przykuła mnie ich okładka. Czy kiedyś ten dzień nadejdzie? Nie wiem, ale też trochę w to powątpiewam. W końcu, kto z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1496
1495

Na półkach: ,

Danny Wallace: Charlotte Street

Jason Priestley, były nauczyciel, obecnie dziennikarz na ćwierć etatu, snuje się po londyńskich ulicach wspominając ze smutkiem byłą dziewczynę, marząc o innej, nieznajomej, którą widział raz w życiu, ale zna ze zdjęć w jej jednorazowym aparacie. Dzieli się swoimi odczuciami z przyjacielem, który ....itd., itp.

Nawet miły głos lektora audiobooka, Marcina Bosaka, nie wywołał we mnie żywszych emocji. Owszem, w samochodzie dało się przy takim akompaniamencie parę godzin wytrzymać, ale zdecydowanie liczyłam na wyższą jakość. Bo przecież lubię Londyn i uwielbiam angielski humor. 

Danny Wallace: Charlotte Street

Jason Priestley, były nauczyciel, obecnie dziennikarz na ćwierć etatu, snuje się po londyńskich ulicach wspominając ze smutkiem byłą dziewczynę, marząc o innej, nieznajomej, którą widział raz w życiu, ale zna ze zdjęć w jej jednorazowym aparacie. Dzieli się swoimi odczuciami z przyjacielem, który ....itd., itp.

Nawet miły głos lektora...

więcej Pokaż mimo to

avatar
108
18

Na półkach:

Urocza książka, lekko się ją czyta, niektóre wątki były może zbyt banalne lub oklepane, jednak uważam, iż warto przeczytać. Niewymuszony humor, zżycie z bohaterem, miejscami smutny obraz życia - kiedy prawda wychodzi na jaw... Godna polecenia na wakacyjne wieczory :)

Urocza książka, lekko się ją czyta, niektóre wątki były może zbyt banalne lub oklepane, jednak uważam, iż warto przeczytać. Niewymuszony humor, zżycie z bohaterem, miejscami smutny obraz życia - kiedy prawda wychodzi na jaw... Godna polecenia na wakacyjne wieczory :)

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    200
  • Przeczytane
    167
  • Posiadam
    48
  • Teraz czytam
    7
  • 2014
    6
  • 2013
    4
  • Ulubione
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • 2020
    2
  • Ebook
    2

Cytaty

Więcej
Danny Wallace Charlotte Street Zobacz więcej
Danny Wallace Charlotte Street Zobacz więcej
Danny Wallace Charlotte Street Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także